Najnowsze artykuły
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jacek Janczarski
3
6,4/10
Pisze książki: satyra, czasopisma
Urodzony: 27.02.1945Zmarły: 02.02.2000
Polski pisarz, dramaturg, satyryk, scenarzysta filmowy. Syn polskiego pisarza Czesława Janczarskiego. Był mężem polskiej aktorki, Ewy Błaszczyk. Twórca programów satyrycznych związany z Programem 3 Polskiego Radia, m. in. autor słynnego serialu radiowego "Kocham Pana, Panie Sułku". W latach 1991-92 był redaktorem naczelnym tygodnika "Szpilki".http://pl.wikipedia.org/wiki/Jacek_Janczarski
6,4/10średnia ocena książek autora
114 przeczytało książki autora
66 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Rodzina Poszepszyńskich Story : antypowieść
Jacek Janczarski, Maciej Zembaty
6,6 z 14 ocen
29 czytelników 2 opinie
1997
Rozrywki duchów Rozrywki. Powieść ze Ślusarzem
Jacek Janczarski
5,7 z 7 ocen
14 czytelników 0 opinii
1980
Najnowsze opinie o książkach autora
Kocham pana, panie Sułku Jacek Janczarski
6,9
Dwa teksty-hasła szczególne zapamiętałem z dawnych, dawnych czasów, kiedy dzieciakiem będąc, spędzałem u babci weekendy, a czasem i całe wakacje (których formalnie jeszcze nie miałem). Zdania te sączyły się czasem z radia, małego prostopadłościennego odbiorniczka, a czasem ze znacznie dla mnie atrakcyjniejszego (nie umiem wyjaśnić, dlaczego) kaseciaka. Rzeczone hasła, które przechowuję we łbie do dziś to "Będąc młodą lekarką..." oraz "Kocham pana, panie Sułku". Nieśmiertelna klasyka radiowego humoru.
Ucieszyłem się nielicho, kiedy w moje łapska wpadła niepozorna książeczka z tekstami Jacka Janczarskiego. Wspomnienia młodości zaczęły powracać falą wzburzoną i nieokiełznaną...
I wszystko byłoby pięknie, bo teksty są żartobliwe, czasem zawierają wielce istotną szczyptę absurdu, czasem zaprawione są humorem czarnym i wisielczym; bo pan Sułek ze swoim pogardliwym "cicho!", ze swymi licznymi zaletami i wołającym o pomstę do nieba urokiem osobistym, bo w końcu pani Eliza wpatrzona w ukochanego wejrzeniem tępym i bezkrytycznym; bo ilustracje i dodatki też niczego sobie; bo to, owo i może nawet jeszcze trochę. W czym więc problem?
Papierowym bohaterom daleko do ich radiowych wcieleń. Czytając teksty zawarte w książce uświadomiłem sobie, jak wiele dla tych postaci zrobili Marta Lipińska i Krzysztof Kowalewski, jak bardzo nadali kształt i charakter pani Elizie i panu Sułkowi. "Kocham pana..." w formie książkowej ma urok i wdzięk, tak myślę, głównie wtedy, kiedy każdemu dialogowi towarzyszą pobrzmiewające w głowie głosy nieocenionych odtwórców z kultowej audycji. Bez nich jest tylko tekst - zabawny, interesujący, przewrotny, ale jednak dość ubogi. Pierwszy raz z czystym sumieniem polecam posłuchać zamiast czytać.
Rodzina Poszepszyńskich Story : antypowieść Jacek Janczarski
6,6
Ideał sięgnął bruku. Niestety. Wewnętrznie płakałem w przerwach wolnych od żenady i obrzydzenia. Zembaty jest znany ze swojego czarnego humoru (słynne piosenki z trumienki) jednak poziom groteski i turpizmu wybił tutaj poza skalę.
Stare odcinki są fantastyczne, przewrotny humor, naśmiewanie się z wad społeczeństwa socjalistycznego, stereotypów czy nawet drobna groteska, tworzyły niesamowity klimat, który szczerze bawił i budził sympatię. Nic z tych sympatycznych osób nie pozostał w tej książce. Wszyscy jak jeden mąż (a suknia na nim plugawa) stali się ohydnymi indywiduami. Maurycy przedzierzgnął się w maniaka seksualnego, wykolejonego zboczeńca i abnegata. Zaczepiał kobiety na ulicy niewybrednymi słowami, wyszukiwał... nietypowych typów. To wcale nie było zabawne.
Jak jeszcze kiedyś zabawny był wątek pana Włodzimierza, sąsiada Poszepszyńskich, który miał "narwaną" a i sam mówił jak to żonę traktuje, to w książce już nie śmieszy. Autorzy wprost mówią o przemocy "głuche uderzenia i jęki bitej". Nie bawią się w niedopowiedzenia.
Powiedział bym wręcz, że ta książka to prekursor bizarro. Sposób przedstawienia rozwiązania (Maryla jest ciężarna... chyba) był obrzydliwy. Nigdy wcześniej takie wątki się nie pojawiały w słuchowiskach. Skończyły się niedopowiedzenia, puszczanie oka do czytelnika... no jednym słowem, nie ma owijania w bawełnę. Jest dosłownie brud, smród, syf, kiła i mogiła.
Nie śmieszy. Psuje wspomnienia. Żałosne.
Jedna gwiazda wyżej za sentyment... ale jak widać daleko się na sentymencie nie zajedzie, najprawdopodobniej :(