Szczerze odradzam. Jeden z najbardziej "przehajpowanych" komiksów z Batmanem jakie w życiu czytałem. Z każdą stroną rozczarowanie rośnie i rośnie. Fabuła pełna bzdur i chaosu, napchana po brzegi postaciami ze świata Mrocznego Rycerza, którzy pełnią tu jedynie rolę fan serwisu. Zakończenie głupie i przewidywalne. Rysunki Jima Lee oczywiście bardzo efekciarskie, ale mnie jego styl kompletnie nie pasuje do Batmana - to co idealnie sprawdza się w Marvelowskich bijatykach z X-Men czy Avengers, nijak ma się do Gotham i Mrocznego Rycerza. Nie potrafię zrozumieć czemu Hush cieszy się taką popularnością i dobrą opinią, dla mnie straszny gniot.
Druga część "Husha" wprowadza do gry kolejnych bohaterów i antagonistów ze świata Gotham City. Niektórzy, jak choćby Joker, nie odgrywają znaczącej roli. Podobnie jest z Ra's al Ghulem, który stacza epicki pojedynek z Batmanem, ale de facto wiele nie wnosi do całej historii.
Komiks sprawnie łączy sceny walki z elementami detektywistycznymi. Batman krok po kroku próbuje dojść do tego, kto kryje się za bandażowym strojem złoczyńcy, który manipuluje wieloma prominentnymi postaciami Gotham. Ostatecznie Hush tak naprawdę sam ujawnia się Mrocznemu Rycerzowi.
Koniec historii trochę rozczarowuje, ale nie będę tutaj się rozpisywać, by nie psuć zabawy potencjalnym czytelnikom.
Dodam jeszcze na koniec, że warto ten komiks przeczytać choćby dla pięknych ilustracji, bardzo dobrze poprowadzonej relacji Bruce'a/Batmana z Seliną/Catwoman oraz dla interesującego wątku Harveya Denta.