Taniec pszczół - polscy autorzy w przejmującej antologii wojennej

LubimyCzytać LubimyCzytać
09.09.2020

16 września odbędzie się premiera antologii wojennej pt. „Taniec pszczół”, która wydana zostanie nakładem Wydawnictwa Książnica. Na czytelników czekają opowiadania Agnieszki Janiszewskiej, Joanny Jax, Jolanty Marii Kalety, Mirosławy Karety, Magdy Knedler, Zofii Mąkosy, Agnieszki Olejnik, Marii Paszyńskiej, Macieja Siembiedy, Magdaleny Wali oraz Sabiny Waszut.

Taniec pszczół - polscy autorzy w przejmującej antologii wojennej

1 września 1939 roku skończył się świat. Chcemy opowiedzieć o tej apokalipsie. O bohaterstwie zwykłych ludzi. O zdradzie zwykłych ludzi. O unikaniu śmierci cudem. O niemożności uniknięcia śmierci cudem. O strachu. O miłości zwyciężającej strach. O zwieńczonych drutem kolczastym murach, które wznieśli ludzie i uwięzili za nimi innych ludzi. O wyrównywaniu rachunków za zbrodnie, co też jest przecież zbrodnią.

Bohaterka jednego z opowiadań mówi o pszczołach. Pszczoły tańczą, by przeżyć i ocalić cały rój. Wsłuchajmy się we wskazówki, jakich udzielają nam zwykli ludzie na kartach tej książki. Bezimienna Żydówka z getta w Otwocku rozumiejąca, że jej życie niewarte jest życia. Layka gotowa spędzić kilka dni w zimnym jeziorze, byle uchronić córkę przed śmiercią. Niemka sprzeniewierzająca się ideologii, by ratować ukochanego. Mała Renate uciekająca przed Armią Czerwoną. Mura, Cyganka, patrząca na poniżenie najbliższych… One i wielu innych – jak pszczoły – alarmują. Ostrzegają. Dają przykład. Patrzmy, jak tańczą.

Tytuł książki zaczerpnięty został z tytułu opowiadania Magdy Knedler.

Początkowo zamierzałam napisać o Wołyniu. Rzeź wołyńska to dla mnie temat szczególnie trudny i bolesny, jako że zginęli w niej moi dziadkowie. Nosiłam się z zamiarem opowiedzenia prawdziwej historii, jednak wciąż nie potrafiłam zacząć. Może ta opowieść jeszcze we mnie nie dojrzała? Pewnego dnia rozmawiałam o tym z przyjaciółką, która w owym czasie podjęła studia podyplomowe „Totalitaryzm – nazizm – Holocaust”. Opowiedziała mi o uciekinierach z Getta ukrywających się po lasach, w rzekach, trzcinach; o żydowskich dzieciach chowanych na strychach, w piwnicach, w szufladach, tak że później musiały się na nowo uczyć chodzić…
Oto moje opowiadanie, uznałam. Nic, tylko pisać.

Agnieszka Olejnik o opowiadaniu „Człowiek jest silny”

 

II wojna światowa w mniejszym lub większym stopniu wstrząsnęła życiem setek milionów ludzi. Wycisnęła wciąż niezatarte piętno na losach państw, narodów, kontynentów, w konsekwencji na kilkadziesiąt kolejnych lat wytyczając granice podziałów politycznych i ideologicznych. Na zawsze pozostawi po sobie jedne z najbardziej ponurych kart w historii. Nic więc dziwnego, że wciąż, niezmiennie inspiruje pisarzy i poetów, a historycy w dalszym ciągu odkrywają w tamtych, jakże tragicznych przecież czasach pole do kontynuacji swoich badań, a zarazem prowadzą niekiedy bardzo burzliwe, zawsze jednak bardzo twórcze dyskusje wokół takich a nie innych wątków związanych z tym okresem. Właśnie ten ostatni aspekt był dla mnie najważniejszy, gdy podjęłam się pracy nad opowiadaniem „Tamtego dnia”. Dyskusje i różnorakie wątpliwości historyków nie narodziły się bowiem dopiero po wojnie, czy też w ostatnich czasach. Są one odbiciem dyskusji i wątpliwości, które miały miejsce i toczyły się także w czasach trwania działań wojennych i okupacji. Bywało też, że prowadziły do tragicznych w skutkach konsekwencji. Tego w pewnym sensie dotyczy moje opowiadanie. Jego fabuła jest wyłącznie wytworem mojej wyobraźni. Zaprezentowani w nim bohaterowie to postacie fikcyjne, jednak ich postawy i wyrażane poglądy są autentycznym odzwierciedleniem postaw i poglądów wielu ludzi, którym przyszło żyć w tamtych nieludzkich czasach i stawić czoła tamtym wyzwaniom. Nie oceniam ich, ewentualne oceny pozostawiając Czytelnikom.

Agnieszka Janiszewska o opowiadaniu „Tamtego dnia”

Wszystko zaczęło się od historii getta otwockiego. Choć była to druga największa zamknięta dzielnica żydowska w dystrykcie warszawskim, wciąż jest to temat jakby nieobecny, majaczący gdzieś w tle tragicznych dziejów getta warszawskiego. W historię tego miejsca wpisana jest przerażająca zbrodnia dokonana na pacjentach i lekarzach dawnego Zakładu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych Żydów, na cześć fundatorki nazwanego „Zofiówką”. Szpital ten był jedynym zakładem opieki psychiatrycznej dla pacjentów żydowskich na terenach Generalnej Guberni. Wkrótce okazało się, że w ramach prowadzonej przez Niemców Akcji T4 polegającej na likwidacji życia uznanego przez Rzeszę za niewarte życia, na ludziach chorych lub w jakikolwiek sposób zbędnych zdaniem Wodza (np. pacjentach pozostających w zakładach opiekuńczych powyżej 5 lat) dokonano wielu takich zbrodni… Coraz głębsze wnikanie w dostępne materiały źródłowe doprowadziło mnie do opowieści młodego hitlerowca zawartej w „Wydmuszce” i pytań, na które wciąż brak mi jednoznacznych odpowiedzi…
Maria Paszyńska o opowiadaniu „Wydmuszka”

 

Inspiracją do napisania opowiadania „Tajemnica Ingrid Langer” była prawdziwa historia niemieckiej dziewczyny ze wsi i polskiego robotnika przymusowego. W małych społecznościach zakaz kontaktów pomiędzy Niemcami i Polakami, traktowano bardzo restrykcyjnie i jeśli taka para została przyłapana w intymnej sytuacji, a nawet wówczas, gdy zbyt długo rozmawiała ze sobą, konsekwencje bywały tragiczne. Postaci w moim opowiadaniu są fikcyjne, ale fragment dotyczący powieszenia jednego z Polaków oraz szykanowanie i poniżanie jego niemieckiej miłości, oparty jest na faktach. To były naprawdę nieludzkie czasy.
Joanna Jax o opowiadaniu „Tajemnica Ingrid Langer”

W ostatnich latach wiele pisze się o wojnie. Książki dotykające tragedii Powstania Warszawskiego, Holocaustu czy obozu w Auschwitz na stałe zagościły na półkach bibliotek i księgarni.

Jest jednak wycinek wojennej historii, o którym mówi się niewiele, są ofiary pozostające poza uroczystymi obchodami kolejnych rocznic, nie pisze się o nich książek, nie zajmują wiele miejsca w szkolnych podręcznikach, a przecież Porajmos (pożeranie, pochłonięcie), czyli eksterminacja Cyganów pochłonęła około 600 tysięcy istnień.

Wiele lat temu Romowie byli moimi bliskimi sąsiadami. Można powiedzieć, że mieszkaliśmy blok w blok. Dobrze układało się to nasze sąsiedztwo, a ja właśnie wtedy zaczęłam interesować się ich bardzo hermetyczną kulturą, pełną obcych nam tradycji i obrzędów.

Gdy zostałam zaproszona do tworzącej się antologii opowiadań z czasów wojny, wiedziałam, że napiszę właśnie o Porajmos, o umieraniu, które wciąż pozostaje w cieniu innych wojennych tragedii.

Mam nadzieję, że oparte na prawdziwych wydarzeniach przeżycia Mury i Bartka, staną się dla czytelników inspiracją do dalszych poszukiwań i odkrywania mniej znanych meandrów historii. Chciałabym nadać imiona mieszkańcom osiedla przy wsi Szczurowa, a także wszystkim innym zapomnianym ofiarom tej strasznej nazistowskiej zbrodni.
Sabina Waszut o opowiadaniu „Porajmos”

Bardzo lubię poruszać w moich tekstach tematykę relacji międzyludzkich i motywacji, które kryją się za wyborami poszczególnych osób. Kiedy dochodzą do tego trudne czasy, takie decyzje czasem stają się dramatyczne, a spełnienie pragnień zawsze wiąże się ze stratą. Zapraszam do Pszczyny miasta, które jest mi szczególnie bliskie, i opowieści o Jance, jednej z jego mieszkanek.

Magdalena Wala o opowiadaniu „Nie żałuję”

Taniec. Pasja. I wojna.
Jak funkcjonuje artysta, którego odcina się od jego sztuki?
Jak funkcjonuje człowiek na wciąż kurczącej się przestrzeni, gdzieś, gdzie trzeba walczyć o kawałek podłogi i miejsce do spania, gdzie nikogo nie obchodzi, kim byłaś wcześniej, skoro teraz stałaś się nikim?
Jak to jest, kiedy tak po prostu, krok po kroku, na podstawie odpowiednio zmienionego prawa, znika część ludzkości?
Jak to jest, kiedy bardzo chcesz żyć, a jednak ci nie wolno?
Jak to jest, kiedy musisz uciekać, a wolałabyś tańczyć?
Czy kiedykolwiek wyjdziesz z kryjówki?
Czy zamiast zabijać się nawzajem, nie powinniśmy raczej zadbać o pszczoły?
Znasz odpowiedź?
Irma Herszlag. Primabalerina. Artystka. Polka. Żydówka. Uciekinierka. Prosi, byś poobserwował z nią taniec pszczół.

Magda Knedler o opowiadaniu „Taniec pszczół”

Historia, która znalazła się w „Albumie” czekała na opisanie dwadzieścia dwa lata. Miała być reportażem, ale odsunęły mnie od niej sprawy, których już nie pamiętam. Potem umarli świadkowie, zatarły się ślady, został tylko pożółkły list nadany w Katowicach w 1998 roku. Dzięki zaproszeniu do antologii wydawnictwa Książnica reportaż przeistoczył się w opowiadanie. Oparte na prawdziwych losach niezwykłego człowieka, który miał odwagę sprzeciwić się III Rzeszy i zamienić mundur niemieckiej Luftwaffe na cywilną kurtkę polskiego partyzanta walczącego na Kielecczyźnie. A wszystko z powodu miłości, która jest silniejsza od systemów, państw, rozkazów i wyborów, bo decyduje sama za siebie.
Maciej Siembieda o opowiadaniu „Album”

 

Historia Renate towarzyszy mi odkąd mój mąż Tadeusz postanowił napisać książkę o Karszynie, swojej rodzinnej miejscowości. Jest o tym w opowiadaniu. Jego opracowanie nosi tytuł „Karszyn we wspomnieniach i źródłach historycznych”.

W trakcie zbierania materiałów do książki Tadeusz postanowił poruszyć temat zbrodni ze stycznia 1945 roku. Tak jak opowiadam, jedyną jeszcze żyjącą mieszkanką przedwojennego i powojennego Karszyna była pani Paula Kubicka, córka Walentego Pineckiego, jednego z bohaterów opowiadania. Jej ojciec brał udział w prowizorycznym pochówku ofiar zbrodni. Pani Paula podczas którejś z kolei rozmów z wielkimi oporami opowiedziała o tym, co działo się w Karszynie, kiedy weszła tam Armia Czerwona oraz o tym, co wiedziała o ofiarach i samej zbrodni.

Moje opowiadanie zawiera prawie same fakty, wybrałam jedynie taki sposób narracji, by podkreślić tragizm wydarzeń. Dialogi, prawdopodobne przemyślenia pochodzą oczywiście ode mnie.

Już w trakcie powstawania książki Tadeusza zaczęło coś się dziać w związku ze zbrodnią. Mężowi udało się dotrzeć do źródła, do którego nikt wcześniej nie sięgnął. Otóż okazało się, że na plebanii kargowskiej parafii znajdują się księgi parafialne z Karszyna z lat 1928-1948. Wcześniejszy proboszcz twierdził, że niczego takiego nie ma. Obecny proboszcz umożliwił dostęp do ksiąg do celów badawczych. W księdze zgonów był wpis o śmierci dziewięciu osób (rodzina Vogtów oraz W. Dymalski - katolicy), z podaniem imion, nazwisk i wieku ofiar, ale bez wskazania przyczyny zgonu. Była to cenna informacja, bowiem Paula Kubicka nie pamiętała takich szczegółów. Dzięki temu, zanim jeszcze znaleziono szczątki, z pomocą mieszkańców Karszyna udało się ufundować tablicę pamiątkową, wmurować ją w przedsionku kościoła, a przy okazji dokładnie w rocznicę zbrodni w styczniu 2013 roku zorganizować szeroko potem relacjonowane w mediach nabożeństwo ekumeniczne z udziałem duchownych obu wyznań z Polski i Niemiec oraz władz różnych szczebli.

Półtora roku później, w lipcu 2014 r. odnaleziono zbiorową mogiłę, ekshumowano szczątki, a we wrześniu doszło do uroczystego pogrzebu znowu z udziałem władz i duchowieństwa.

Zofia Mąkosa o opowiadaniu „Buty małej Renate”

 

Gdy otrzymałam od wydawnictwa „Książnica” propozycję współtworzenia antologii opowiadań inspirowanych II wojną światową, zapytałam, czy jest jakiś motyw wspólny dla wszystkich autorów, wokół którego ma być osnuta fabuła. Odpowiedź brzmiała: „To, co Pani w sercu gra”. I w tym momencie już wiedziałam, o czym będzie moje opowiadanie, bo od wielu lat noszę w sercu historię harcerzy z Podgórskiego Hufca ZHP i zamiar napisania o nich.

Nie chciałabym używać górnolotnych słów, takich jak bohaterstwo, wierność ideałom czy zdolność do poświęcenia życia dla ojczyzny, ale w przypadku Podgórskiego Roju Szarych Szeregów nie da się ich uniknąć. Nie da się też uniknąć trudnych tematów: zdrady, sprawiedliwej kary i przewrotności losu. Tragedia młodych ludzi i ich rodzin boli nadal, mimo że minęło tyle lat. Staram się powstrzymać od ocen i poprzestać na smutnej refleksji, że nic o sobie nie wiemy, póki nie staniemy sami w obliczu próby.

Cieszę się, że tytuł antologii, choć niebezpośrednio, nawiązuje do harcerzy. W czasie wojny przyjęto w języku konspiracji, że Komenda Główna Szarych Szeregów to „Pasieka”, chorągwie to „ule”, hufce – „roje”, drużyny – „rodziny”, a zastępy nazwano „pszczołami”. Niech pamięć o nich trwa.

Mirosława Kareta o opowiadaniu „Alicja”

Urodziłam się we Wrocławiu kilka lat po wojnie i mieszkam w tym mieście do dziś. A Wrocław i cały Dolny Śląsk, to miejsce szczególne z uwagi na swoją historię, zwłaszcza tą związaną z II wojną światową. Chyba właśnie dlatego jako kierunek studiów wybrałam historię. Początkowo pracowałam w Muzeum Historycznym, później w Muzeum Medalierstwa, a na koniec kariery zawodowej uczyłam historii i wiedzy o społeczeństwie w jednym z liceów. Kiedy przeszłam na emeryturę znalazłam wreszcie czas, aby opowiedzieć choć kilka z ciekawych historii, które do dziś skrywa Dolny Śląsk, zwany przez władze zaraz po wojnie Ziemiami Odzyskanymi, a przez mieszkańców „wyzyskanymi”.

I właśnie jedna z nich zainspirowała mnie do napisania opowiadania, które znalazło się w antologii „Taniec pszczół”. Historia ta, choć powinna być powszechnie znana z uwagi na tablicę pamiątkową jej poświęconą, wiszącą na ścianie wrocławskiego dworca, dziś wydaje się zapomniana. Mam na myśl zamach bombowy przeprowadzony na terenie dworca w ówczesnym Breslau w kwietniu 1943 r przez żołnierzy Armii Krajowej, będących członkami wydzielonego zespołu o nazwie „Kosa Zagra w Linie”, w skrócie „Zagra-Lin”, powołanego do prowadzenia akcji sabotażowo-dywersyjnych na terenach III Rzeszy. Tego śmiałego czynu dokonała grupka kilku osób pod dowództwem porucznika Bernarda Drzyzgi. Wrocławski zamach poprzedziły dwa udane zamachu na dworcu berlińskim, a więc w sercu wroga.

Ale motywem przewodnim mojego opowiadania zatytułowanego „Niepewność” jest historia polskiego harcerza, uciekiniera z Auschwitz, żołnierza Armii Krajowej Stanisława Jastera o pseudonimie „Hel”. Jego brawurowa ucieczka z obozu oraz późniejsza działalność konspiracyjna otworzyły mu drogę do elitarnego oddziału „Zagra-Lin”. Po aresztowaniu przez gestapo w czerwcu 1943 roku nieomal całej grupy żołnierzy „Osy”-„Kosy 30”, w skład której wchodził „Zagra-Lin” (za wyjątkiem „Hela” i kilku innych), podczas ślubu jednego z oficerów grupy, ślad po Jasterze się urywa. Na przestrzeni lat zmieniały się koncepcje, poczynając od oskarżeń o zdradę i współpracę z Niemcami, poprzez teorię, że aresztowało go gestapo i został zamordowany, aż po dyskusję zainicjowaną przez Adama Cyrę, starszego kustosza Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau, który przeanalizował dokumenty niemieckie i liczne oświadczenia, mającą na celu oczyszczenie „Hela” z zarzutów.

Sprawa Jastera w zasadzie do dziś nie została jednoznacznie wyjaśniona, niemniej symboliczną jego rehabilitacją jest przyznanie mu pośmiertnie przez prezydenta RP Andrzeja Dudę w roku 2019 Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski.

Jolanta Maria Kaleta o opowiadaniu „Niepewność”

Przeczytaj fragment książki „Taniec pszczół”:

Taniec pszczół

Issuu is a digital publishing platform that makes it simple to publish magazines, catalogs, newspapers, books, and more online. Easily share your publications and get them in front of Issuu's millions of monthly readers. Title: Taniec pszczół, Author: Lubimyczytać.pl, Name: Taniec pszczół, Length: 6 pages, Page: 1, Published: 2020-09-09

Książkę można zamówić w przedsprzedaży. 

Artykuł sponsorowany

[jj]


komentarze [1]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
LubimyCzytać  - awatar
LubimyCzytać 09.09.2020 10:12
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam