Słodka historia Karola Wedla. Rozmowa z Teresą Moniką Rudzką

LubimyCzytać LubimyCzytać
19.11.2021

patronat LCChyba wszyscy znamy smak czekolady Wedla, od lat zajadamy się kultowym Ptasim Mleczkiem, ale czy kojarzymy historię tej marki? Czy wiemy, kto odpowiada za początki słodkiego przedsiębiorstwa? O tym, jak to się wszystko zaczęło, jakim człowiekiem był ojciec-założyciel Karol Wedel a także w jaki sposób Wedlowie wyprzedzali swoją epokę, opowiada Teresa Monika Rudzka, autorka niezwykle wciągającej powieści „Czas Karola. Czekoladowa dynastia”. 

Słodka historia Karola Wedla. Rozmowa z Teresą Moniką Rudzką

Czas Karola. Czekoladowa dynastia[OPIS WYDAWCY] Nie tylko dla miłośników Downton Abbey. I czekolady!

Siedemnastoletnia Joanka Miller dostaje propozycję pracy i wyjeżdża do Berlina. Chlebodawcom podobają się skromność i pracowitość dziewczyny. Nakazują jej solenne wypełnianie obowiązków oraz trzymanie języka za zębami. Panna zamieszkuje przy rodzinie Karola Wedla i wkrótce pochłania ją wir spraw – w tym wyjazd do Warszawy, gdzie słynny cukiernik w 1851 roku zakłada własną cukiernię.

„Czas Karola” opowiada o początkach i rozwoju najsłynniejszej polskiej firmy. Są Karol i Karolina Wedlowie, ich dzieci Emil i Eleonora, służąca Joanka, kucharka Józefa i wiele osób z pierwszych stron gazet. Są zakupy w sklepie Stanisława Wokulskiego, gdzie panna Eleonora poznaje Izabelę Łęcką. Jest też skromny subiekt Ignacy Rzecki – stały bywalec wedlowskiej pijalni czekolady.

To oparta na faktach ballada o wspaniałych ludziach. Ballada napisana ze swadą, realistyczna, lekko melancholijna i często dowcipna. Oraz pełna obłędnego smaku czekolady!

Barbara Dorosz: Mija 170 lat od założenia pierwszej wytwórni czekolady pod szyldem marki Wedel. Czy to dobra okazja, by opowiedzieć szerszemu gronu czytelników historię słynnych warszawskich cukierników?

Teresa Monika Rudzka: Jak najbardziej jest to dobra okazja. Historia rodziny Wedlów i ich firmy stanowi ważną część naszej historii. Firma Wedel dzięki swoim wyrobom, podejściu do klientów, nowatorskiej reklamie, wreszcie pomocy innym w razie potrzeby, była od dawna utożsamiana z Polską, kojarzyła się z nią w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Wedel – znaczyło dobry obywatel i przedsiębiorca.

A może ze słodkościami Wedla kojarzą się również jakieś miłe wspomnienia z pani przeszłości i to one stanowiły inspirację?

Rzeczywiście coś w tym jest. Pamiętam z dzieciństwa moje uwielbienie dla mieszanki wedlowskiej, z której najbardziej smakowały mi cukierki Bajeczny i Pierrot. Te wspomnienia ożyły, kiedy przymierzałam się do pisania książki o Wedlach. Były niczym proustowska magdalenka, przenoszące w przeszłość i dopingujące, aby dowiedzieć się o niej jak najwięcej, aby ją przeżyć po swojemu i opowiedzieć o tym.

„Czas Karola. Czekoladowa dynastia” to zbeletryzowana historia rodziny Wedlów, jednak w dużej mierze oparta na faktach. Z jakich źródeł korzystała pani w procesie pracy twórczej?

Źródeł było mnóstwo i nie sposób wszystkich wymienić. Naturalnie, korzystałam ze znanych już książek jak ta Olgierda Budrewicza „Opowieść pachnąca czekoladą”. Przeczytałam również „W dawnych cukierniach i kawiarniach warszawskich” Wojciecha Herbaczyńskiego oraz historię dla starszych dzieci „Moc czekolady. Opowieść o Wedlach i czekoladzie” Anny Czerwińskiej-Rydel. To jednak nie wystarczyło. Mnóstwo informacji znalazłam w internecie: fragmenty książek, artykułów prasowych, wypisy z ksiąg geneaologicznych, wspomnienia. Kiedy na przykład potrzebowałam informacji o sposobach i możliwościach podróżowania w połowie XIX w., to i tutaj pomocą był internet. Opisy codziennego życia oraz obyczajowości tamtych czasów – miałam w pamięci, ponieważ zawsze mnie to fascynowało i zawsze czytałam literaturę piękną, a także dokumenty i reportaże poruszające te tematy. W trakcie pisania przypomniałam sobie wspomniane lektury oraz sięgałam po inne, na szczęście z wieloma z nich można się zapoznać w internecie.

Karol Wedel, założyciel kultowej marki znanej na całym świecie, pasjonat cukiernictwa darzący wielką miłością czekoladę. Mówiono o nim, że był marzycielem obawiającym się śmielszych kroków, a jednak w 1851 roku otworzył własną cukiernię z niewielką manufakturą słodkości. Jak scharakteryzowałaby pani jego podejście do prowadzenia firmy? Jak przygotowywał się do wejścia na rynek?

Karol Wedel był człowiekiem ostrożnym i myślał pragmatycznie. Owszem, miał wizję, jednak nie rzucał się na głęboką wodę. W Warszawie kilka lat pracował u innego cukiernika, zanim otworzył własny zakład. Poznawał w tym czasie nie tylko rzemiosło cukiernicze, lecz także rynek. W swojej manufakturze słodkości długo oferował syrop słodowy, reklamując go jako lek, a także rozmaite wypieki. Kiedy już zdobył zaufanie konsumentów i mógł na nich liczyć, począł proponować im czekoladę.

Wiemy już jakim człowiekiem był Karol Wedel. Interesuje mnie jeszcze czy udało się pani dotrzeć do informacji na temat opinii ówczesnych przedsiębiorców. Co w tamtym czasie mówiono o pomyśle prowadzenia słodkiego biznesu. W kuluarowych rozmowach gratulowano Wedlowi odwagi czy raczej z niego drwiono?

Zapewne jedno i drugie. Zawsze istnieją ludzie konserwatywni i ostrożni, którzy podobnie jak Ignacy Rzecki wolą się zadowalać tym, co już osiągnęli. Istnieją też ludzie zawistni. Jednakże szybki rozwój firmy, jakość jej wyrobów i duże zapotrzebowanie na nie spowodowały, że Karol Wedel częściej otrzymywał gratulacje i słowa podziwu. Dowodem są artykuły prasowe z tamtego okresu.

Ciekawa jest również historia samego znaku towarowego marki. Podobno logo powstało w odpowiedzi na liczne próby podrobienia oryginalnych słodkości Wedla.

Tak mówią źródła. Już Karol Wedel dawał ogłoszenia w prasie informujące, że autentyczny syrop słodowy, pochodzący z jego cukierni to ten, który ma na etykiecie jego pieczęć „C. Wedel”. Emil, syn Karola Wedla poszedł dalej: wprowadził na stałe faksymile swojego podpisu „E. Wedel” jako znak towarowy marki właśnie w odpowiedzi na częste próby podrobienia oryginalnych słodyczy Wedla.

Przedsiębiorstwo Wedlów wyprzedzało swoją epokę również, jeśli chodzi o rolę kobiety. W ich firmowym sklepie, można było spotkać panią Karolinę Wedel czy Joankę Miller, co wówczas dla wielu oznaczało upadek obyczajów, wszak miejsce kobiety było w domu.

Mentalność tamtej epoki – mieć takie zasoby majątkowe, aby nic nie robić. Widzimy to choćby w „Lalce” Bolesława Prusa. Pracowali biedni, a z kobiet jedynie te, które nie miały wyjścia – owdowiały, rodzina straciła majątek, mąż narobił długów itd., a żyć z czegoś trzeba było. Wtedy nie rozpatrywano pracy jako czegoś, co może dawać osobistą satysfakcję i przyjemność, dla wielu była karą czy złem koniecznym. Wszak w Biblii napisano „w pocie czoła pracować będziesz…” Kobietom z tzw. porządnych rodzin nie wypadało parać się zawodowo jakimś zajęciem, ponieważ uważano, że mogą wtedy spotkać ludzi, którzy chcący lub niechcący zepsują im reputację i zniszczą przez to honor rodziny. Praca kobiet to była również ujma dla mężczyzn; otoczenie myślało, iż nie potrafią utrzymać domu i rodziny. To się łączyło ze ścisłym podziałem ról w owych czasach – zajęcia zawodowe rezerwowano dla mężczyzn, natomiast rolą kobiet było zajmowanie się domem i dziećmi. Tylko to uważano za właściwe i stosowne. Proszę sobie przypomnieć choćby „Przeminęło z wiatrem”, gdzie przyzwoite, nobliwe damy oburzały się na Scarlett, bo nie tylko śmiała pracować, lecz odnosiła sukcesy, a także nie ukrywała, że to lubi. Wedlowie pochodzili z niemieckiego mieszczaństwa, a protestanci nieco inaczej postrzegali pracę, bardzo ją ceniąc. Wierzyli, że Bóg ją pochwala, że wynikają z niej korzyści. Poza tym Wedlowie nie mieli wyjścia – ktoś musiał ich wspierać i pomagać w codziennym trudzie. Zatem dlaczego nie rodzina i nie kobiety? Wedlowie, jak na tamte czasy, byli ludźmi oryginalnymi i nietypowymi, co z pewnością stanowiło temat plotek oraz pomówień. Osobiście uważam jednak, że mogli sądzić, iż jedna sprawa więcej już im nie zaszkodzi.

Skoro już rozmawiamy o zatrudnieniu, ciekawi mnie jakimi pracodawcami byli Wedlowie? Podobno chętnych do pracy w cukierni było wielu. Z kart powieści „Czas Karola. Czekoladowa dynastia” wyłania się obraz ludzi troszczących się o służbę, angażujących się nawet w ich życie prywatne. Czy w tamtym czasie, takie zachowanie było dość powszechne, czy jednak wyróżniało rodzinę Wedlów na tle innych pracodawców?

Według źródeł mnóstwo ludzi chciało pracować u Wedlów, ponieważ ci byli bardzo wymagający, wręcz surowi, ale sprawiedliwi. Płacili też dobrze, interesowali się sprawami pracowników, a nawet pomagali w wielu przypadkach. Tak, to ich wyróżniało na tle innych pracodawców – w tamtym czasie służbę oraz najemnych robotników uważano często za podludzi. Można o tym przeczytać choćby w książce Janiny Kuciel-Frydryszak „Służące do wszystkiego”, wydanej przez Wydawnictwo Marginesy.

Karol i Emil, ojciec i syn, jedna krew, a jednak Emila wyróżniał rozmach w prowadzeniu biznesu, być może związany z jego pobytem za granicą. Jakie zmiany wprowadził Emil, przejmując stery w przedsiębiorstwie Wedlów?

Młode pokolenie od wieków pragnie żyć i pracować inaczej niż rodzice. Cukiernia Karola Wedla była niewielką rodzinną manufakturą. Emil, syn Karola, miał już inne spojrzenie – przeniósł firmę do nowej siedziby, fabryki z prawdziwego zdarzenia, rozbudował produkcję, zatrudnił więcej ludzi, wreszcie to on utrwalił rozpoznawalność marki – dzięki wprowadzeniu znaku towarowego.

Jak jego ojciec zapatrywał się na tę – chyba nie będzie przesadą, jeśli użyję tego słowa rewolucję?

Ojciec zapewne reagował na początku tak samo, jak Ignacy Rzecki. Zmiany, zmiany, a po co, skoro do tej pory robiło się inaczej i dobrze szło? Jednak widząc ich skutki, zmienił nastawienie i był bardzo dumny z syna.

Historia marki Wedel to nie tylko słodki okres prosperity. Dalsze losy firmy to między innymi walka o przetrwanie na rynku związana z zawieruchą wojenną. Czy planuje pani w najbliższym czasie napisanie kontynuacji powieści i przybliżenie historii następnych spadkobierców?

Oczywiście, piszę w tej chwili drugi tom historii rodziny Wedlów. Proszę trzymać kciuki!

W takim razie już nie mogę się doczekać dalszych losów tej inspirującej rodziny, jaką byli Wedlowie. Na koniec jeszcze jedno ważne pytanie. Woli pani czekoladę mleczną czy gorzką?

Zjem każdą, ale jeśli mam wybierać: zdecydowanie wolę gorzką czekoladę.

Przeczytaj fragment powieści „Czas Karola. Czekoladowa dynastia”:

Czas Karola. Czekoladowa dynastia

Issuu is a digital publishing platform that makes it simple to publish magazines, catalogs, newspapers, books, and more online. Easily share your publications and get them in front of Issuu's millions of monthly readers.

Książka „Czas Karola” jest już dostępna w sprzedaży.


komentarze [5]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Anka  - awatar
Anka 21.11.2021 00:34
Bibliotekarka

Po beznadziejnych "Bibliotekarkach" tej samej autorki nie mam  ochoty sięgać po kolejna jej książkę. Historia  Wedlów jest niewątpliwie ciekawa, ale biorąc pod uwagę warsztat merytoryczny i  literacki tej pani  podziękuję. Oceny i opinie na LC tylko mnie  w tym utwierdzają.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Evik  - awatar
Evik 30.05.2022 16:36
Bibliotekarka

Przeczytałam i jestem na nie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Myszka  - awatar
Myszka 20.11.2021 10:04
Czytelniczka

Jestem w trakcie czytania, bardzo dobrze się czyta.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Evik  - awatar
Evik 19.11.2021 16:36
Bibliotekarka

O...
Historię Wedlów poznałam z książki Anny Czerwińskiej-Rydel "Moc czekolady Opowieść o Wedlach i czekoladzie". 
 Jestem zainteresowana dorosłą wersją.  

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać  - awatar
LubimyCzytać 19.11.2021 16:31
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post