-
Artykuły
Sherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1 -
Artykuły
Dostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3 -
Artykuły
Magda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1 -
Artykuły
Los zaprowadzi cię do domu – premiera powieści „Paryska córka” Kristin HarmelBarbaraDorosz1
Biblioteczka
2013-08-24
2012-06-18
2012-03-08
Czy ktoś z was kiedykolwiek widział białego tygrysa o błękitnych oczach i sprawił, ze wasze serduszko zabiło troszeczkę mocniej i szybciej niż zwykle? Nie? Więc zachęcam was do przeczytania ,,Klątwy tygrysa" pani Colleen Houck. I nie, nie próbujcie patrzeć teraz w grafikę Google by zobaczyć jak wygląda biały tygrys, bo i tak tygrys z tej książki jest o wiele ładniejszy. Ale czy ciekawszy? To już jest zagadka godna samego sekretu naszego futrzanego przyjaciela.
Na początku mamy normalną dziewczynę, normalne życie, normalną pracę ... chociaż nie. Dla mnie praca, której podjęła się bohaterka nie jest normalna i na samą myśl wywołuje u mnie ciarki na plecach, ale nie bójcie się, to żadna praca rodem zabijania i obdzierania zwierząt ze skóry, ale nie zdradzę wam co to za praca. Jednak zdradzę wam jedną rzecz: dzięki tej pracy życie naszej bohaterki zmieniło się o 360 stopni i już nigdy nie powróci do normalnego bytu. Fabuła, mimo początku, który jest wręcz obrzydliwie typowy, tak naprawdę jest bardzo ciekawa. Także tym razem fabuła nie rozgrywa się w Ameryce czy gdzieś w Europie gdzie to zwykle wszystkie akcje się dzieją. Tym razem dostajemy Indie i za to autorka ma mega plusa ode mnie. Dzięki niej poznajemy trochę te ładniejsze Indie oraz legendy i zwyczaje oraz wiele więcej o tym kraju co uważam, naprawdę, za kawał świetnej roboty. Także dowiadujemy się odrobinkę o starych historiach wziętych z Chin czy Japonii. Widać, ze autorka przestudiowała wierzenia Wschodu oraz ich legendy co jest dla mnie miłym odskokiem od wierzeń, które stworzyło jakieś stowarzyszenie czy rodem wzięte z innego świata.
Także podoba mi się misja naszej bohaterki i jej białego przyjaciela. Ma za zadanie pomóc pięknemu zwierzęciu powrócić do jego prawdziwej formy, czyli sprawić by tygrys stał się ponownie indyjskim księciem liczącym sobie ponad 300 lat i jej misja nie polega na pocałowaniu go czy sprawić by dzięki jakiemuś zaklęciu znów stał się człowiekiem. Musi dostać się do niezwykłych miejsc wziętych prosto z indyjskich opowieści by pomóc pięknemu księciu, którego, nie ukrywajmy, darzy szczególnym uczuciem.
Także postacie drugoplanowe są bardzo interesujące. Dostajemy na początek bardzo sympatycznego, 300-letniego pomocnika naszego księcia, który pragnie pomóc naszym bohaterom zdjąć klątwę z tygrysa. Jest to szalenie przemiła postać i żałuje, że nie mam takiego dziadka, mówię to z ręką na sercu. Jest niczym lekarstwo na każdy problem, nie tylko jeśli chodzi o sprawy złamania zaklęcia. Dostajemy też brata naszego tygrysa, który może wydawać się wam nieprzyjemny, ale jak dla mnie jest on całkiem słodki, mimo że jest flirciarzem. Na nim także ciąży klątwa i także bohaterowie starają się mu pomóc, ale to co on myśli na ten temat wam nie powiem, bo powinniście poznać go sami.
I na tym poprzestanę jeśli chodzi o plusy tej książki. Teraz zaczynają się minusy, które niechętnie daje, ale jestem zmuszona dać.
A więc zacznijmy od głównych bohaterów, bo to jednak oni są bardzo ważni w tej książce. Mamy zwykłą dziewczynę i księcia zaklętego w tygrysa. Na początku są tylko przyjaciółmi, a później coś się między nimi dzieje. Wszystko byłoby fajnie gdyby te postacie trochę nie były takie denne. Dziewczyna - niby sobie jakoś daje radę sama, ale czasami mam ochotę jej przywalić gdy potrzebuje pomocy. A o sprawach sercowych to już nie wspomnę, bo aż mi ręce same opadają. Natomiast co z księciem? Przystojny, wysoki, o czarnych włosach, błękitnych oczach ... marzenie, co? Wiem, bo na początku miałam to samo uczucie ... do czasu. Nie żebym miała coś do księcia, ale w połowie książki po prostu zaczął mnie irytować. Ja rozumiem, że ma poważny problem i długo nie był człowiekiem, ale ludzie, bez przesady. W niektórych momentach aż nie mogłam wytrzymać i po prostu musiałam odłożyć książkę by się uspokoić, bo się bałam, że podrę książkę. Jednak nie zdradzę wam swych irytacji. Lepiej sami je zobaczcie.
Kolejnym minusem według mnie jest fakt, że książęta są bogaci jak niejeden miliarder na Ziemi. Ok, to książęta, z błękitną krwią w żyłach i to pewnie normalne, że są bogaci, ale gdy tak czytałam o tym ich domu, o tym co mają, o tym co kupują to aż mi się krew zagotowała. Ludzie, tak tracić kasę ... Rozumiem dom, ale, np. same markowe ubrania albo suknie z prawdziwymi kamieniami szlachetnymi? Niby miły gest, ale mnie odtrącił. I nie, nie jestem zazdrosna. Po prostu jestem typową osobą, która oszczędza pieniądze i jak czytam, że wydano na takie rzeczy pieniądze to aż krew mnie zalewa i niekoniecznie jest to czerwona krew.
Czy jeszcze mam coś do skrytykowania? Bym skrytykowała końcówkę książki, ale już moja psychika, przypominając sobie ten moment, ma ochotę sprawić bym stała się szalona. Lepiej zostawię wam to w tajemnicy.
Czy zachęcam do przeczytania? Oj tak, zwłaszcza ludzi, którzy uwielbiają legendy, mitologię i kulturę innych krajów. A do reszty? Cóż, jeśli nie przeszkadza wam jeśli bohaterowie czasami zachowują się tak, że macie ochotę im przywalić najbliższą rzeczą w zasięgu ręki, to bardzo proszę, sięgajcie po ten tytuł.
Dałam tej oto książce wysoką ocenę, ponieważ jest ciekawa i gdyby nie parę minusów to byłabym zachwycona i chętnie zaczęłabym pracować tam gdzie bohaterka by poznać białego, tajemniczego tygrysa, który zapewniłby mi dosyć ciekawe przygody w Indiach.
~Pozdrawiam
Czy ktoś z was kiedykolwiek widział białego tygrysa o błękitnych oczach i sprawił, ze wasze serduszko zabiło troszeczkę mocniej i szybciej niż zwykle? Nie? Więc zachęcam was do przeczytania ,,Klątwy tygrysa" pani Colleen Houck. I nie, nie próbujcie patrzeć teraz w grafikę Google by zobaczyć jak wygląda biały tygrys, bo i tak tygrys z tej książki jest o wiele ładniejszy. Ale...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Przed przeczytaniem drugiej części ,,Klątwy tygrysa" miałam taki grymas na twarzy jakbym zobaczyła coś obrzydliwego i chciano mi wmówić, że tak naprawdę jest to piękne. Po przeczytaniu miałam taki uśmiech na twarzy, że rodzina gapiła się na mnie jak na idiotkę. I taka prawda. Po przeczytaniu zrozumiałam jedną rzecz: pani Houck potrafi najpierw mnie zdenerwować, ale jest na dobrej drodze by znowu stała się jedną z mych ulubionych pisarek.
Ok, przyznaje. Na początku dostajemy taki szmatławiec, że po prostu książka sama mi wypadała z rąk. Dopiero po pewnym incydencie, który zdarzył się w książce zaczęłam dawać szansę dalszej przygodzie naszych bohaterom. Nawet wyobrazić sobie nie możecie jaka byłam sobie wdzięczna, że dałam tą cholerną szansę.
Czemu? Cóż, przygoda stała się jeszcze ciekawsza od poprzedniej i tylko coraz bardziej mnie wciągała. Czasami płakać mi się chciało, że nie mogłam sama mieć takiej przygody.
Kolejnym powodem jest fakt, że w tej części zabłysnął Kishan, czyli brat naszego białego futrzanego księcia. Z czasem okazała się to tak fantastyczna postać, że czytając jego kwestie, jego reakcje czy nawet czytając tylko jego imię uśmiech sam wskakiwał mi na twarz. Nie ma co, od tej pory (zaraz po panu Kadamie, czyli moim ideałem dziadka) Kishan jest moim faworytem i będę wspierała go ,nieważne w jakiej sytuacji, do samego końca i życzę mu by jego marzenie się spełniło. I nie, tu nie chodzi o zdjęcie klątwy.
Także książka spodobała mi się po wzmiance o Himalajach i o buddystach. Było to naprawdę ciekawe doświadczenie i, nie daje głowy czy te mądrości buddyjskie, które autorka napisała są prawdą, ale czytając te mądrości można by powiedzieć, że człowiek naprawdę potrzebuje na chwilę się zastanowić nad swym życiem.
Na sam koniec daje mega plusa pewnej sytuacji, która zdarzyła się pod koniec książki, ale nie powiem wam co to. Lepiej sami sprawdźcie.
Co jest minusem książki? No nie ukrywam, że znowu zawiodła mnie główna bohaterka i jej to użalanie się nad sobą. W pewnych chwilach była znośna, ale w większości dostawałam przez nią bólów głowy. Minusa też, niestety, dostaje Kishan za to co robił pod sam koniec książki, dosłownie w ostatnim rozdziale i epilogu, ale nie mam mu do końca za złe co robił.
Czy warto czytać? Tak! No niestety, musicie znieść główną bohaterkę, ale dla reszty warto. Zwłaszcza ci, którzy popierają Kishana, ta część jest dla was. A więc, jeśli chcecie przeczytać tą część to przygotujcie się na jeszcze wspanialszą przygodę bez trzymanki! Gwarantuje, że utkwi wam w głowie na pewien czas.
Przed przeczytaniem drugiej części ,,Klątwy tygrysa" miałam taki grymas na twarzy jakbym zobaczyła coś obrzydliwego i chciano mi wmówić, że tak naprawdę jest to piękne. Po przeczytaniu miałam taki uśmiech na twarzy, że rodzina gapiła się na mnie jak na idiotkę. I taka prawda. Po przeczytaniu zrozumiałam jedną rzecz: pani Houck potrafi najpierw mnie zdenerwować, ale jest na...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to