-
ArtykułyZbliżają się Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie! Oto najważniejsze informacjeLubimyCzytać2
-
ArtykułyUrban fantasy „Antykwariat pod Salamandrą”, czyli nowy cykl Adama PrzechrztyMarcin Waincetel1
-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński7
Biblioteczka
2017-05-28
2018-01-19
"Matka pisała długopisem. Ojciec wiecznym piórem. Absurdalne nazwy - myślę, porządkując papiery. Nic nie trwa wiecznie. Ani nawet długo".
Chwilami magazyn Książki. Choć przede wszystkim pamiętnik. Epitafium matki autora, starannie ułożone z przedmiotów, które były dla niej ważne i zwyczajów, które kultywowała. Każdy chciałby mieć taką pamiątkę po najbliższych. Wielu nie pogardziłoby takim (nienapuszonym) pomnikiem. Teraz już wiem, jak to się stało, że Marcin Wicha tak fenomenalnie pisze. To oczywiście talent, ale też pokłosie dorastania pod wpływem takich, a nie innych rodziców. W swoim gatunku "Rzeczy, których nie wyrzuciłem" to dzieło skończone. Pełne czułości ukrytej między słowami.
"Matka pisała długopisem. Ojciec wiecznym piórem. Absurdalne nazwy - myślę, porządkując papiery. Nic nie trwa wiecznie. Ani nawet długo".
Chwilami magazyn Książki. Choć przede wszystkim pamiętnik. Epitafium matki autora, starannie ułożone z przedmiotów, które były dla niej ważne i zwyczajów, które kultywowała. Każdy chciałby mieć taką pamiątkę po najbliższych. Wielu nie...
"Resort sportu pieczętował się znakiem przedstawiającym kolorowego ludzika. Pojedyncza postać mogła budzić zdziwienie, biorąc pod uwagę ostatnie sukcesy w grach zespołowych, toteż kolejny minister dokonał zmiany, ludzika zastąpiły dwa splecione bumerangi". A to Polska właśnie! :D
Nie ma słów, żeby wyrazić, jak cudowna jest to książka, a zwłaszcza styl autora (zgryźliwie dowcipna i utrafiająca w sedno prostota). Nie ma słów, bo wszystkie zakosił Marcin Wicha. Zwłaszcza rzeczowniki i czasowniki, a przymiotnikami posługiwać się wstyd i propaganda.:)
Jeśli macie ochotę podumać nad użytecznością rzeczy, które nas otaczały i otaczają, chcecie się dowiedzieć, czemu "design", a nie "wzornictwo" i czemu w Polsce nadal jest tak brzydko albo po prostu macie potrzebę powspominać swoje dzieciństwo w PRL-u (i tuż po), to gorąco polecam. Nie mogłam się nie wczuć, nie potrafiłam się oderwać.
"Resort sportu pieczętował się znakiem przedstawiającym kolorowego ludzika. Pojedyncza postać mogła budzić zdziwienie, biorąc pod uwagę ostatnie sukcesy w grach zespołowych, toteż kolejny minister dokonał zmiany, ludzika zastąpiły dwa splecione bumerangi". A to Polska właśnie! :D
więcej Pokaż mimo toNie ma słów, żeby wyrazić, jak cudowna jest to książka, a zwłaszcza styl autora (zgryźliwie...