Oficjalne recenzje użytkownika

Więcej recenzji
Okładka książki Kobieta, której nikt nie znał Chris Pavone
Ocena 6,4
Recenzja Samotność w sieci kłamstw

„Kobieta, której nikt nie znał” to nie jest łatwa lektura. Czytelnik, który po nią sięga, zanurza się w świat zimnej, przejmującej samotności i duszącej sieci kłamstw.

Główna bohaterka, Kate, jest tajną agentką CIA. Jej mąż Dexter, który nie wie, czym naprawdę zajmuje się jego żona,...

Okładka książki Życie, piękna katastrofa. Mądrością ciała i umysłu możesz pokonać stres, choroby i ból Jon Kabat-Zinn
Ocena 7,3
Recenzja Zaakceptuj katastrofę

„Życie, piękna katastrofa. Mądrością ciała i umysłu możesz pokonać stres, choroby i ból” jest zapisem doświadczeń Jona Kabat-Zinna, profesora medycyny na Uniwersytecie Massachusetts, światowej sławy naukowca, autora programu redukcji stresu w oparciu o samoświadomość i naturalne...

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Jak żyć? Konspekt w punktach

Myli się ten, kto myśli, że "Pokochaj siebie" Wayne'a W. Dyera to podręcznik wychowujący socjopatycznych narcyzów. Nie jest to również amerykański w stylu poradnik z serii "Obudź w sobie lwa". Po zakończeniu lektury nie zakrzykniesz: Hurra! Jestem wspaniały! Nie jest to balsam dla zagubionych dusz w stylu "jedz, módl się i kochaj, a twoja podświadomość sama załatwi za ciebie resztę." Tytuł tej książki jest nieco mylący, ponieważ nie zachęca ona do bezkrytycznego uwielbienia siebie. Niewiele nawet wspomina o zwykłym polubieniu własnego ja. Jej istotą jest bowiem uczciwość wobec siebie, a także rzetelna i konkretna praca nad zmianą własnych nawyków. Jesteś sumą swoich wyborów - pisze doktor Wayne W. Dyer, znany amerykański psychiatra. Zachęca, by uczciwie ocenić, jak wiele w naszym życiu zależy wyłącznie od nas, a nie od czynników zewnętrznych czy innych ludzi, których zbyt często pochopnie obwiniamy.

Przesłanie książki brzmi: "Jestem, jaki jestem, bo jestem i już" - dlatego zasługuję na szacunek. Mogę jednak być lepszy w wielu różnych dziedzinach, a zależy to wyłącznie ode mnie. Autor pisze o samokontroli, niezależności, uwolnieniu się od potrzeby aprobaty innych. Kilka rozdziałów poświęca temu, jak pozbyć się bezużytecznych emocji - winy, niepokoju, gniewu, neurotycznego rozmyślania o przeszłości i lęku przed przyszłością. Uświadamia, jak ważną umiejętnością jest łamanie barier konwencji oraz rozbudzenie w sobie pragnienia nowych doświadczeń.

"Pokochaj siebie" rozpoczyna się testem pozwalającym ustalić stopień zdolności czytelnika do wyboru szczęścia i samorealizacji. Kończy ją krótki portret osoby, która wyeliminowała wszystkie swoje ułomności i żyje w świecie emocji kontrolowanych przez siebie, a nie przez czynniki zewnętrzne. Jest napisana prostym językiem, bez zbędnej emfazy, nasycona konkretami i rzeczową treścią. Wykładowi autora towarzyszą przykłady zaczerpnięte z życia jego pacjentów. W narracji często stosuje metodę wyliczania, podając przykłady niepożądanych zachowań czy konkretne strategie prowadzące do wyeliminowania ich. Nie ma w tej książce ani jednego zbędnego słowa. Podział na wiele rozdziałów, podrozdziałów, motta, cytaty i wyliczenia dynamizują wywód i sprawiają, że staje się bardzo przystępny i atrakcyjny w formie.

Książka spodoba się czytelnikom, którzy lubią logicznie myśleć i twardo stąpać po ziemi, wierzą, że praca nad sobą niekoniecznie musi wymagać medytacji w aśramie, ale konsekwentnego realizowania owocnych przemyśleń i aktywnej postawy wobec życia. Wydana po raz pierwszy w latach 70. należy już do klasyki psychologii humanistycznej. Jej przesłanie jednak nic nie straciło na aktualności. Wręcz przeciwnie - dzisiejsze czasy wydają się szczególnie sprzyjać jej odbiorowi we współczesnej Polsce, otwartej na świat nękany kryzysem. By przetrwać wśród szalonego tempa globalnych przemian, dobrze jest podejmować świadome wybory.

Jak żyć? Konspekt w punktach

Myli się ten, kto myśli, że "Pokochaj siebie" Wayne'a W. Dyera to podręcznik wychowujący socjopatycznych narcyzów. Nie jest to również amerykański w stylu poradnik z serii "Obudź w sobie lwa". Po zakończeniu lektury nie zakrzykniesz: Hurra! Jestem wspaniały! Nie jest to balsam dla zagubionych dusz w stylu "jedz, módl się i kochaj, a twoja...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Na początku się kończy

Prawdziwego pisarza poznajemy po tym, jak zaczyna. Stephen King to mistrz początków. W jego opasłych tomiskach przez długi czas z pozoru nic się nie dzieje. Powoli poznajemy bohaterów, którzy w niezauważalny sposób stają się nam tak bliscy, że zaczynamy myśleć razem z nimi. Gdy to już się stanie, początkowe "nic" przekształca się w pasjonującą historię. "Ręka mistrza" wygląda równie obiecująco. Problem jednak w tym, że tu nie dzieje się nic do końca.
Edgar Freemantle, właściciel firmy budowlanej, w wypadku traci jedną rękę i część władzy nad swoim umysłem. Żona rozwodzi się z nim, dorosłe córki mieszkają oddzielnie, a spore oszczędności pozwalają mu na rozpoczęcie zupełnie nowego życia. Na miejsce leczenia powypadkowej depresji bohater wybiera tajemniczą wyspę na wybrzeżu Florydy. Tam zaprzyjaźnia się z romantycznym dżentelmenem i jego podopieczną - staruszką w trampkach, wyglądającą jak narzeczona Ojca Chrzestnego, dziedziczką wielkiej fortuny. Edgar odkrywa w sobie niezwykły talent do rysunków - namalowanymi przez niego obrazami zachwycają się nie tylko przyjaciele i rodzina, ale też znawcy sztuki. Czuje się coraz lepiej w swoim nowym życiu. Wkrótce jednak okazuje się, że na wyspie dzieje się coś złego i ma to niewątpliwie związek z obrazami naszego jednorękiego mistrza.
Historia współczesnego Hioba, który traci wszystko - żonę, pracę, zdrowie, sprawne ciało i umysł - mogłaby być fascynującą powieścią psychologiczną. Opowieść o człowieku, który wychodzi z depresji dzięki talentowi, sztuce i własnej pracy, a także tajemniczym wydarzeniom, jakie rozgrywają się wokół niego, mogłaby być przynajmniej inteligentnym thrillerem. Niestety, dobrze zapowiadający się początek jest jednocześnie końcem.
Dość szybko orientujemy się, na czym polega zło i gdzie można się go spodziewać. Wiemy, kto jest najbardziej nim zagrożony. Możemy się łatwo domyślić, kto przeżyje, a kto nie. Znamy stan psychiczny głównego bohatera i w pewnym momencie przestaje on nas zajmować. Gdy jego powrót do życia osiąga szczyt i obrazy zostają zaprezentowane na prestiżowej wystawie - a dzieje się to mniej więcej w połowie powieści - kończy się ciekawa historia. Dalej jest już tylko nuda.

Anna Rycaj

Na początku się kończy

Prawdziwego pisarza poznajemy po tym, jak zaczyna. Stephen King to mistrz początków. W jego opasłych tomiskach przez długi czas z pozoru nic się nie dzieje. Powoli poznajemy bohaterów, którzy w niezauważalny sposób stają się nam tak bliscy, że zaczynamy myśleć razem z nimi. Gdy to już się stanie, początkowe "nic" przekształca się w pasjonującą...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to