rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Im więcej czytam książek Ahern, tym bardziej doceniam jej styl i jego niuanse. Ta książka natomiast wyszła prowadzenie wśród wcześniej przeczytanych tej autorki. Jest wieloaspektowa, nieprzesłodzona, napawa optymizmem, cieszy, wzrusza, motywuje. Przeczytam jeszcze raz, najlepiej w styczniu, albo jak będę mieć doła :)

Im więcej czytam książek Ahern, tym bardziej doceniam jej styl i jego niuanse. Ta książka natomiast wyszła prowadzenie wśród wcześniej przeczytanych tej autorki. Jest wieloaspektowa, nieprzesłodzona, napawa optymizmem, cieszy, wzrusza, motywuje. Przeczytam jeszcze raz, najlepiej w styczniu, albo jak będę mieć doła :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak dla mnie - najlepsza książka Musierowicz. Liryczna, pogodna, wielowątkowa, mistrzowsko poprowadzona akcja. Poza Poznaniem, ale to tylko na plus. Jest sielsko, pięknie, choć w zupełnie inny sposób. Do tego ciekawy dobór narratorów, dzięki czemu patrzymy na sprawy z różnych perspektyw i wiele pozostaje do dopowiedzenia. A na koniec i tak czujemy niedosyt.

Jak dla mnie - najlepsza książka Musierowicz. Liryczna, pogodna, wielowątkowa, mistrzowsko poprowadzona akcja. Poza Poznaniem, ale to tylko na plus. Jest sielsko, pięknie, choć w zupełnie inny sposób. Do tego ciekawy dobór narratorów, dzięki czemu patrzymy na sprawy z różnych perspektyw i wiele pozostaje do dopowiedzenia. A na koniec i tak czujemy niedosyt.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Niezmiernie trudna, przytłaczająca, niesamowita i bardzo obrazowa książka, której malowniczy soczysty język zapada w pamięć, a wrażenie pozostaje na długo.

Niezmiernie trudna, przytłaczająca, niesamowita i bardzo obrazowa książka, której malowniczy soczysty język zapada w pamięć, a wrażenie pozostaje na długo.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak napisać opinię największego arcydzieła polskiej literatury? Nie da się, bo wszystko zostało już powiedziane. Mogę tylko dodać od siebie, że jest to dla mnie absolutny numer jeden, najlepszy ambasador polskości, kwintesencja romantyzmu i ułańskiej fantazji naszego narodu. Uwielbiam te rymy, ten rytm i całą tę historię, piękno opisów, błyskotliwość dialogów. Książka, którą trzeba przeczytać, do której wracam nie raz.

Jak napisać opinię największego arcydzieła polskiej literatury? Nie da się, bo wszystko zostało już powiedziane. Mogę tylko dodać od siebie, że jest to dla mnie absolutny numer jeden, najlepszy ambasador polskości, kwintesencja romantyzmu i ułańskiej fantazji naszego narodu. Uwielbiam te rymy, ten rytm i całą tę historię, piękno opisów, błyskotliwość dialogów. Książka,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Długo się wahałam, do której z książek L. M. Montgomery napisać pierwszą opinię i w końcu padło na Pat, bo chyba do niej pierwszej wrócę, jak będę cały ten montgomerowski kanon przekazywać mojej córce. To właśnie mnie cieszy najbardziej, że są takie książki, które chcę dać mojemu dziecku, jako ten element świata, którego nigdzie indziej nie pozna, a który może ją tak pięknie uwrażliwić.

Ciepło i piękno jakie roztacza każda książka Autorki zapadają głęboko w serce i sprawiają, że świat jest piękniejszy, że inaczej się patrzy na swoich bliskich, na ludzi na ulicy, na siebie i chyba przede wszystkim na przyrodę, której nawet w mieście nie powinno człowiekowi zabraknąć.

Pat to historia dziewczynki, a potem młodej kobiety, zakochanej w swoim rodzinnym domu, przywiązanej do tradycji, rodziny, obawiającej się zmian. Jest to książka dla mnie bardzo osobista, ponieważ odnajduję w głównej bohaterce wiele swoich cech i zawsze marzyłam, że kiedyś zamieszkam w swoim własnym Srebrnym Gaju.
Jest to też jedna z tych ważnych książek, które kształtują człowieka, mimo że nie mówi o wielkich i trudnych sprawach czy dylematach moralnych. A jednak daje czytelnikowi to coś, ten błysk, który odmienia codzienność i pozwala dostrzec w najprostszych sprawach głębszy sens.

Długo się wahałam, do której z książek L. M. Montgomery napisać pierwszą opinię i w końcu padło na Pat, bo chyba do niej pierwszej wrócę, jak będę cały ten montgomerowski kanon przekazywać mojej córce. To właśnie mnie cieszy najbardziej, że są takie książki, które chcę dać mojemu dziecku, jako ten element świata, którego nigdzie indziej nie pozna, a który może ją tak...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Lawendowy pył Danuta Marcinkowska, Ewa Marcinkowska-Schmidt, Klaudyna Schmidt
Ocena 6,5
Lawendowy pył Danuta Marcinkowska...

Na półkach:

Typowy przykład literatury wspomnieniowej. Książka doskonała na długie zimowe wieczory, kiedy to czytając o ciężkim powojennym życiu na kresach lub o zsyłce na Sybir można docenić wygodę współczesnych realiów. Polecam!

Typowy przykład literatury wspomnieniowej. Książka doskonała na długie zimowe wieczory, kiedy to czytając o ciężkim powojennym życiu na kresach lub o zsyłce na Sybir można docenić wygodę współczesnych realiów. Polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Fenomen stylu Le Guin polega chyba na tym, że pisze bardzo prosto, a jednak tak obrazowo, że momentalnie przed oczami staje cały ziemiomorski świat. Przewracając kolejne strony coraz bardziej zanurzamy się w ciepły, słoneczny klimat sielskich wysepek osnutych w wszechobecną magię i historię. Doskonała książka, stanowiąca zbiór spójnych opowiadań, uzupełniających cykl o Ziemiomorzu.

Fenomen stylu Le Guin polega chyba na tym, że pisze bardzo prosto, a jednak tak obrazowo, że momentalnie przed oczami staje cały ziemiomorski świat. Przewracając kolejne strony coraz bardziej zanurzamy się w ciepły, słoneczny klimat sielskich wysepek osnutych w wszechobecną magię i historię. Doskonała książka, stanowiąca zbiór spójnych opowiadań, uzupełniających cykl o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tak wysoka ocena jaką przyznałam „Rubio” jest tylko subiektywnym wynikiem tego, że trafiła na podatny grunt mojej wrażliwości na pewne tematy, których tu nie wymienię, żeby nie zdradzać szczegółów książki osobom, które jej jeszcze nie przeczytały. Są to jednak obszary, tematy, wyobrażenia nawet, których się boję, których unikam zawsze i z premedytacją i gdybym wiedziała jak skończy się „Rubio”, to nigdy bym tej książki nie przeczytała. Nie twierdzę jednak, że jest to książka dla osób o mocnych nerwach, tyle tylko, że jest smutna, choć na początku tego nie widać, a zakończenie może szokować, w każdym bądź razie tak było ze mną.
Na tym według mnie polega magia czytania, że co dla jednych jest średnie lub tylko dobre, innym trafia dokładnie w tę strunę, która porusza całą duszę. Tak było ze mną i „Rubio” właśnie. Nie mogę powiedzieć, że jest to książka piękna i zachwycająca, ale wiem, że robi wrażenie i mimo, że przeczytałam ją już dość dawno temu, to nadal pamiętam, jak dobrze się ją czytało, brodząc wraz z głównym bohaterem w słońcu Hiszpanii i wraz z nim zaczynając od podstaw nowe życie, wpadając w nową miłość, na obcej ziemi, z optymizmem właściwym tylko szczerej intencji. Pamiętam również i to, jak Autor budował nastrój spiętrzając stopniowo emocje ku szokującej dla mnie kulminacji. Pamiętam wreszcie to, jak po zakończeniu nie mogłam się długo otrząsnąć.
Wydaje mi się, że takie właśnie cechy można przypisać dobrej lekturze. Nie musi przecież zachwycać, ale ważne, żeby nie pozostać wobec niej obojętnym. A jeśli w jednym utworze łączy się tyle przeciwstawnych wrażeń i emocji, to tym większa szansa, że każdy, kto ją przeczyta poczuje, to coś, co pozostawia po sobie tylko naprawdę godna polecenia ksiązka.

Tak wysoka ocena jaką przyznałam „Rubio” jest tylko subiektywnym wynikiem tego, że trafiła na podatny grunt mojej wrażliwości na pewne tematy, których tu nie wymienię, żeby nie zdradzać szczegółów książki osobom, które jej jeszcze nie przeczytały. Są to jednak obszary, tematy, wyobrażenia nawet, których się boję, których unikam zawsze i z premedytacją i gdybym wiedziała jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Żółte cytrynki" to jedna z tych książek, które czyta się świetnie i jednym tchem, ale po roku od przeczytania już nie do końca pamięta się o czym była. Lekka, przyjemna i bardzo dobrze oddająca klimat szwedzkiego miasta, doskonała na poprawę nastroju. Polecam i kiedyś chętnie do niej wrócę.

"Żółte cytrynki" to jedna z tych książek, które czyta się świetnie i jednym tchem, ale po roku od przeczytania już nie do końca pamięta się o czym była. Lekka, przyjemna i bardzo dobrze oddająca klimat szwedzkiego miasta, doskonała na poprawę nastroju. Polecam i kiedyś chętnie do niej wrócę.

Pokaż mimo to