-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać442
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2017-03-25
2017-01-24
Zbiór krótkich tekstów, opowieści licznych Polaków mieszkających na Wyspach, głównie w Londynie. Są tu emigranci z czasów PRLu, w tle nawet ci wojenni, sa ci, którzy przyjechali w latach 90. i ci, którzy ruszyli wielką falą po otwarciu granic. Niektórzy z nich skończyli angielskie prestiżowe szkoły i uczelnie, inni nie nauczyli się wciąż, po latach pobytu, angielskiego. Jedni mają ambicje, inni ich nie mają. Jedni zdołali się zasymilować, inni. Niektórym udało się zbudować na Wyspach normalne życie. Innym nie.
Obraz, jaki wyłania się z tego zbioru, jest niejednorodny: nie ma jednej, jednorodnej grupy polskich emigrantów. Są wśród nich intelektualiści i robotnicy, bezdomni i żyjący z zasiłków, młodzi i starzy, kobiety i mężczyźni, katolicy i ateiści. Nie łączy ich wiele, nietrudno wręcz założyć, że nie mieliby między sobią o czym rozmawiać. Taki wniosek zresztą powraca w "Angolach" wielokrotnie: że na emigracji to nie tubylec jest najgorszym wrogiem imigranta, ale jego własny krajan.
Zwłaszcza w przypadku jednostek w pełni zasymilowanych uderza brak zaakcentowanych kontaktów z pozostałymi imigrantami: niektórzy z przybyłych sprawiają wrażenie przywiązanych do kultury brytyjskiej niż rodzimej i w wielu przypadkach zapewne tak jest. Nieliczne rzeczy powtarzają się w wielu spośród tych opowieści: podkreślenie odmienności w mentalności Brytyjczyków względem obyczajów polskich, odmienny sposób rozwiązywania problemów i konfliktów, powracające jak bumerang "nie jestem rasistą, ale...". Chociaż Winnicka nie demonizuje, to całościowo obraz polskiej emigracji jest raczej smutny i przytłaczający. Najważniejszy wniosek: jeśli wyjeżdżasz z kraju, żeby uciec przed problemami i nieumiejętnością poradzenia sobie z własnym życiem, nie poradzisz sobie z nim także na Wyspach.
Te rzeczy, które jedne z rozmówców chwalą, inni zaciekle krytykują. Przede wszystkim dlatego efekt jest nieco chaotyczny, ale wieloaspektowy, chociaż ułożenie tekstów pozostawia z refleksjami dość smutnymi. Najbardziej szokujący fragment? Opis Irlandii Północnej i aktualnej sytuacji w Belfaście. Najsłabszy moment? Do bólu pretensjonalna i napuszona wypowiedź antropologa, który popisuje się własną erudycją. Ogólnie: warto, chociaż minusem jest zbyt wiele skrajności, a zbyt mało opinii ludzi po prostu żyjących normalnie z dnia na dzień.
Zbiór krótkich tekstów, opowieści licznych Polaków mieszkających na Wyspach, głównie w Londynie. Są tu emigranci z czasów PRLu, w tle nawet ci wojenni, sa ci, którzy przyjechali w latach 90. i ci, którzy ruszyli wielką falą po otwarciu granic. Niektórzy z nich skończyli angielskie prestiżowe szkoły i uczelnie, inni nie nauczyli się wciąż, po latach pobytu, angielskiego....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-01-11
Reportaż totalny. Potężnych rozmiarów tom zawiera wyniki 10 lat pracy nad rozwikłaniem zagadki Lucie Blackman, młodej Brytyjki, która zaginęła w Tokio, gdzie pracowała w charakterze hostessy w nocnym klubie. Dla czytelnika, który nie zna tej sprawy, "Ludzie..." to w zasadzie kryminał, podczas lektury którego w napięciu oczekuje się na rozwiązanie tajemnicy i przedstawienie winowajcy. Kiedy pojawia się on jednak na scenie, nic nie staje się prostsze: wątpliwości, liczne mylne tropy, o których skrupulatnie donosi Parry, pozostawiają do samego końca wiele miejsca na wątpliwości. Koniec końców mniej istotne okaże się kto, ale raczej dlaczego. Napięcie puszcza dopiero na ostatnich stronach.
To jedna z tych książek, od których nie da się oderwać. Nie sposób opuścić tego świata i zdystansować się wobec niego, odsunąć w czasie poszukiwanie winnego, proces i do samego końca nieprzesądzony przecież wyrok. Pod względem budowania napięcia "Ludzie..." to arcydzieło i świadomość, że ta potworna historia wydarzyła się naprawdę, zapada w pamięć i świadomość dokładnie tak mocno, jak powinna. Parry po mistrzowsku żongluje sympatią czytelnika do kolejno pojawiających się bohaterów, każdemu z nich kolejno pozwala zaufać, a później obnaża powody, dla których być może lepiej tego nie robić. Są oni przez to niesamowicie ludzcy, słabi, wzruszający, irytujący i budzący momentami potępienie, prawdziwi, sportretowani z wirtuozerią nieprzeciętnie dobrego reportera. Chociaż momentami wydaje się, że Parry pozwala sobie na ocenę, to tylko pozory: swoje wrażenia sam bezustannie będzie poddawał rzeczowej analizie i konfrontował z kolejnymi wydarzeniami i zachowaniami.
Parry, wieloletni korespondent "The Independent" i "The Times" w Tokio, w tle historii Lucie obnaża problemy palące japońskie społeczeństwo i przypomina, że Japonia znana z kolorowych zdjęć to tylko jedna strona medalu. Drobiazgowo opisuje tokijską dzielnicę Roppongi z jej nocnymi klubami i hostessami na tle całego seksbiznesu, pochyla się nad skomplikowanym stosunkiem Japończyków do obcych, pełnym jednocześnie fascynacji i niechęci, opisuje pracę japońskiej policji i sądownictwo, uczciwie przedstawia faktyczny poziom bezpieczeństwa na ulicach Tokio.
Wypada ze swej roli jedynie na ułamki chwil, jak np. podczas porównania brytyjskiego i japońskiego sądownictwa, gdzie daje się odczuć niepoparte w zasadzie sensownym argumentem przekonanie o wyższości tego pierwszego. Dla polskiego widza może być to szczególnie uderzające i wręcz kuriozalne, z uwagi na fakt, że z opisu wynika, że japońskie sądownictwo, działające w oparciu o prawo stanowione, przypomina o wiele bardziej system prawa kontynentalnego aniżeli system anglosaski. To jednak detal.
Trzeba przeczytać. Wstrząsająca, potworna w swojej drobiazgowości i pełna intrygujących faktów oraz wnikliwych obserwacji książka.
Reportaż totalny. Potężnych rozmiarów tom zawiera wyniki 10 lat pracy nad rozwikłaniem zagadki Lucie Blackman, młodej Brytyjki, która zaginęła w Tokio, gdzie pracowała w charakterze hostessy w nocnym klubie. Dla czytelnika, który nie zna tej sprawy, "Ludzie..." to w zasadzie kryminał, podczas lektury którego w napięciu oczekuje się na rozwiązanie tajemnicy i przedstawienie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-08-12
niezła, ale szału nie ma - sporo ciekawostek, ale brak głębszego spojrzenia i wniosków
niezła, ale szału nie ma - sporo ciekawostek, ale brak głębszego spojrzenia i wniosków
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-10-01
Efekt czytania tego zbioru jest taki, że teraz mam ochotę wyprowadzić się do Berlina zamiast do Pragi. Świetna selekcja tekstów - bardzo różnorodnych, a jednocześnie powiązanych ze sobą, prezentująch skrajnie różne wrażliwości autorów i rozmówców, różne historie, różne zagadnienia i problemy - niektóre osobiste, inne społeczne. Masa ciekawostek dla każdego, kogo interesuje współczesny Berlin i zamieszkujący go ludzie oraz kopalnia wiedzy dla tych, którzy - jak ja - nie zdawali sobie sprawy lub nie zastanawiali się nawet, jak wygląda rozwarstwienie społeczne w stolicy Niemiec po upadku muru berlińskiego. Parę słów także o tym, dlaczego Berlin zarzuca Warszawie pretensjonalność i sztuczność. Świetna książka!
Efekt czytania tego zbioru jest taki, że teraz mam ochotę wyprowadzić się do Berlina zamiast do Pragi. Świetna selekcja tekstów - bardzo różnorodnych, a jednocześnie powiązanych ze sobą, prezentująch skrajnie różne wrażliwości autorów i rozmówców, różne historie, różne zagadnienia i problemy - niektóre osobiste, inne społeczne. Masa ciekawostek dla każdego, kogo interesuje...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to