-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać442
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2018-11-16
2007-01
Zbiór wierszy Leonarda Cohena "Księga tęsknoty" dostałem w prezencie gwiazdkowym w 2006 roku. Było to pierwsze moje zetknięcie z Cohenem-pisarzem, przy trwającym już od kilku lat (i nadal) zachwytem nad jego piosenkami. "Księga tęsknoty" to było dla mnie coś zupełnie nowego, nieznany rejon w poezji, krok do literackiego oświecenia i odkupienia potarganej duszy. Pomimo minionych lat, zachwyca mnie nadal, w czasie częstych do niej powrotów.
Zbiór wierszy Leonarda Cohena "Księga tęsknoty" dostałem w prezencie gwiazdkowym w 2006 roku. Było to pierwsze moje zetknięcie z Cohenem-pisarzem, przy trwającym już od kilku lat (i nadal) zachwytem nad jego piosenkami. "Księga tęsknoty" to było dla mnie coś zupełnie nowego, nieznany rejon w poezji, krok do literackiego oświecenia i odkupienia potarganej duszy. Pomimo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2009-09
Surrealizm, szaleństwo, pornografia, rzeka św. Wawrzyńca i indiańska święta z połowy XVII wieku. Świat zagubiony pomiędzy lustrami weneckimi, w labiryncie, za którego drzwiami nie ma już nic. Świat sam siebie stymulujący erotycznie. Proza uderzająca do głowy, jak alkohol, narkotyk, udar słoneczny. (Zresztą sam Cohen stwierdził, że pisał "Pięknych przegranych" na wyspie Hydra, w pełnym słońcu, nie zasłaniając głowy i jest to bardziej udar słoneczny, niż książka). Człowiek bierze udział w swoistym wyścigu do góry i nagle orientuje się, że tak jak jedna z bohaterek powieści siedzi na dachu windy i żeby przeżyć, musi zatrzymać tę pogoń, w której jest ofiarą, żyjącą złudzeniem o byciu myśliwym.
Surrealizm, szaleństwo, pornografia, rzeka św. Wawrzyńca i indiańska święta z połowy XVII wieku. Świat zagubiony pomiędzy lustrami weneckimi, w labiryncie, za którego drzwiami nie ma już nic. Świat sam siebie stymulujący erotycznie. Proza uderzająca do głowy, jak alkohol, narkotyk, udar słoneczny. (Zresztą sam Cohen stwierdził, że pisał "Pięknych przegranych" na wyspie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
[Chcąc poprawić bardzo wątłe jak dotąd zasięgi oficjalnych recenzji na LC, korzystam z miejsca na swoim profilu, by zaprosić Państwa do przeczytania mojej recenzji ostatniego zbioru wierszy Leonarda Cohena, która ukazała się na głównej stronie portalu dokładnie dwa tygodnie temu.
Całość tekstu dostępna jest pod adresem: http://lubimyczytac.pl/profil/677940/tomasz-wojewoda/oficjalne-recenzje/1/1.... Poniżej zamieszczam jedynie dwa krótkie fragmenty.]
Nie jest łatwo napisać w kilku zdaniach, kim był Leonard Cohen – tak, by nie otrzeć się o banał. Jego wielokierunkowa, silnie autobiograficzna twórczość i myśl sprawiają wrażenie precyzyjnie skonstruowanego i przemyślanego programu, który twórca realizował przez całe swoje życie. (…) W dwa lata po śmierci artysty, otrzymujemy do rąk ostatnią, jedenastą książkę poetycką Cohena – „Płomień”, nad którą pracował do ostatnich dni. Jak wspomina w przedmowie syn artysty, Adam Cohen – tożsamość poety była dla jego ojca najważniejsza, bo chronologicznie pierwsza – Cohen uważał bycie poetą za „rodzaj misji od Boga”.
(…)
Cohen „wypowiada mądre słowa/ Niczym mędrzec i wizjoner/ Chociaż nie jest niczym więcej/ Niż przelotną afirmacją słowa byt”. Nie jest to książka przeznaczona do klasycznej, linearnej lektury – raczej do dogłębnego studiowania poezji napisanej przed rozstaniem ze światem, „na krawędzi lat”. Dopiero teraz widać to z całą mocą – Leonard Cohen żegnał się ze światem małymi kroczkami od wielu lat – jego ostatnim muzycznym dokonaniem była płyta „You Want It Darker”, która ukazała się na niespełna miesiąc przed śmiercią artysty. Znajduje się na niej utwór pt. „Travelling Light”, gdzie Cohen de facto odmawia swój własny kadysz. Tekst tego utworu znalazł się również w „Płomieniu”, pod tytułem „Bez bagażu”. Choć wiem doskonale, że travelling light znaczy tyle, co „podróżować bez bagażu”, „na lekko”, to jednak przetłumaczyłem sobie dosłownie (i niegramatycznie) owo zdanie, jako: „jestem podróżującym światłem”. Te trzy słowa jawią mi się jako doskonałe podsumowanie życia Leonarda Cohena, jak i streszczenie ostatniego zbioru jego wierszy. Jest to bowiem książka tak wielowymiarowa, że domaga się pięćdziesięciostronicowego eseju – lub milczenia.
[Chcąc poprawić bardzo wątłe jak dotąd zasięgi oficjalnych recenzji na LC, korzystam z miejsca na swoim profilu, by zaprosić Państwa do przeczytania mojej recenzji ostatniego zbioru wierszy Leonarda Cohena, która ukazała się na głównej stronie portalu dokładnie dwa tygodnie temu.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCałość tekstu dostępna jest pod adresem:...