Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Książek motywacyjnych i o rozwoju osobistym przeczytałem już chyba co najmniej tyle, żeby być w najgorszym wypadku milionerem. Mimo to postanowiłem sięgnąć jeszcze po "The Slight Edge" ze względu na rekomendacje i opinie wystawione przez Goodreads. Wystarczyło jednak parę chwil, abym poważnie zaczął się zastanawiać, skąd tak pozytywny odbiór tej książki. Olson nie daje praktycznie żadnych oryginalnych wskazówek, a kolejne strony napisane w celu osiągnięcia granicy ustawionej przez wydawcę wypełnia ckliwymi historiami. Można by powiedzieć, że sprawę w części ratuje podsumowanie po każdym rozdziale, przez co ci bardziej racjonalnie zarządzający czasem w kilka minut uchwycą 'esencję' "TSE", gdyby nie fakt, iż towarzyszą im opinie czytelników i wpływ lektury na ich życie. Tu dopiero zaczyna się zabawa. Trafimy tam bowiem m.in. na opowieść zarabiającego parę dolarów na godzinę dwudziestokilkulatka, który za sprawą złotych rad Olsona stał się milionerem i ma dużą, szczęśliwą rodzinę, albo historię faceta awansowanego w pracy, bo szef uznał go za elokwentnego i oczytanego (wszystko dzięki radzie Olsona, by czytać 10 stron 'mądrej' książki dziennie). Czarę goryczy przelała historia przytoczona przez samego autora - oczekując na lotnisku, Olson postanawia skorzystać z usług pucybuta. Kobieta odkłada książkę, poleruje buty, a w międzyczasie wita znanych jej z imienia przechodzących pracowników, którzy właśnie kończą zmianę. Na tej podstawie Olson dokonuje oceny - pani jest towarzyska, łatwo nawiązuje kontakty, więc gdyby przez te lata pracy na lotnisku czytała w przerwie nie romanse, lecz jedną z - jak sam to określił - "LIFE-CHANGING BOOKS" (oczywiście wśród nich nie omieszkał wymienić "TSE", jak i dziesięciu innych autorów, których na pewno nie znacie), miałaby szansę otwarcia własnej firmy, dzięki czemu nie musiałaby się dziś przejmować, jak opłaci wyjazd córki na zawody cheerleaderek.

Właściwie gdyby w tym wszystkim szukać tych amerykańskich success stories, to znalazłbym zasadniczo jedną - mimo uporu tym razem uległem i przestałem czytać tę książkę, gdy licznik Kindle wskazywał 20%. I nie uznaję tego czasu za kompletnie stracony tylko dlatego, że mogłem nieznacznie powyginać mój angielski. Zdecydowanie nie polecam.

Książek motywacyjnych i o rozwoju osobistym przeczytałem już chyba co najmniej tyle, żeby być w najgorszym wypadku milionerem. Mimo to postanowiłem sięgnąć jeszcze po "The Slight Edge" ze względu na rekomendacje i opinie wystawione przez Goodreads. Wystarczyło jednak parę chwil, abym poważnie zaczął się zastanawiać, skąd tak pozytywny odbiór tej książki. Olson nie daje...

Na 100 stronach autor przedstawia szereg konkretnych, a przy tym bardzo łatwych w zastosowaniu strategii radzenia sobie z prokrastynacją w najważniejszych dziedzinach naszego życia. Chociaż wiele z nich, jak osiąganie celu małymi krokami, można uznać za dość oczywiste i powszechnie znane, to zazwyczaj dopiero głos "z zewnątrz" jest dopiero na tyle silnym impulsem, by zmienić dotychczasowe zachowania. W tej roli może właśnie wystąpić "Zrobię to dzisiaj". Sam nie krytykowałbym autora za podsumowywanie każdego rozdziału formułą "W pigułce", ponieważ ta jest dość popularna nawet publikacjach naukowych, a w tym przypadku ma pewnie wzmocnić efekt oddziaływania przekazywanych strategii. Mój główny zarzut dotyczy rozdziału o zdrowiu, w którym powielane są mity już dawno obalone, tj.: promowanie wysiłku na czczo jako efektywniejszego w spalaniu kalorii, dieta wyraźnie poniżej zapotrzebowania kalorycznego ("głodówka"), niejedzenie wieczorem.

Na 100 stronach autor przedstawia szereg konkretnych, a przy tym bardzo łatwych w zastosowaniu strategii radzenia sobie z prokrastynacją w najważniejszych dziedzinach naszego życia. Chociaż wiele z nich, jak osiąganie celu małymi krokami, można uznać za dość oczywiste i powszechnie znane, to zazwyczaj dopiero głos "z zewnątrz" jest dopiero na tyle silnym impulsem, by...