-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać445 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2021-01-11
2020-06
2020-04
2018-10-13
O matulu moja, a za co ten gniot ma aż osiem gwiazdek na dziesięć?!
Shantaram. Powieść o człowieku czczonym w Indiach niczym jakiś Bóg.
Powieść będąca fabularyzowaną autobiografią przestępcy, który przedstawia w niej samego siebie jako człowieka niemal bez skazy. Albo ze skazą, na którą nikt nie zwraca uwagi, ponieważ jest taki dobry i wspaniały, że jego przeszłość nie ma znaczenia. Autor przedstawia siebie jako biednego, zagubionego człowieka, który w Indiach otrzymał imię "boży pokój". Jakiś żart, jeśli naprawdę tak było to musiał nieźle grać przed swoimi hinduskimi przyjaciółmi.
Generalnie nasz główny bohater i autor zarazem, potrafi wszystko.
Potrafi wyleczyć gigantyczną grupę ludzi, mieszkających w slumsach, za pomocą podręcznej apteczki pierwszej pomocy. Potrafi walczyć niczym Bruce Lee. Potrafi nauczyć się najtrudniejszych odmian hinduskiego w mig, jako JEDYNY z białych ludzi. Bez większych problemów potrafi zdobyć przyjaźń i zaufanie mafii. I można byłoby tak do jutra wymieniać, ale po co? On po prostu jest wspaniały we wszystkim.
Człowiek, który napadał z bronią, handlował narkotykami i Bóg wie jeszcze co robił, kreuje siebie na postać wszystko wiedzącą, wszystko umiejącą i rzucającą na każdym kroku filozoficznymi myślami niczym Paulo Coelho.
Językowo nie jest źle.
Fabuła trochę kuleje, jak dla mnie ciągnie się jak flaki z olejem.
Kreacje bohaterów - nieśmieszny żart.
Skończyłam z bólem, drugiej części czytać nie będę.
Raczej nie polecam.
O matulu moja, a za co ten gniot ma aż osiem gwiazdek na dziesięć?!
Shantaram. Powieść o człowieku czczonym w Indiach niczym jakiś Bóg.
Powieść będąca fabularyzowaną autobiografią przestępcy, który przedstawia w niej samego siebie jako człowieka niemal bez skazy. Albo ze skazą, na którą nikt nie zwraca uwagi, ponieważ jest taki dobry i wspaniały, że jego przeszłość nie ma...
Ta książka to strata czasu. Zaczęłam jakiś czas temu, przerwałam w połowie i nie zamierzam wrócić. Opis na okładce obiecuje czytelnikowi fascynującą przygodę, a sam autor częstuje odbiorcę gniotem nad gniotami. Niby jest jakiś jeden główny wątek, ale jednak go nie ma... Każdy rozdział pisany jest jak odrębna historia, co sprawia, że tom wydaje się być raczej zbiorem marnych opowiadań, a nie powieścią. Brak w tej historii logiki, spójności i ciągu przyczynowo skutkowego. Bohaterowie zostali wyposażeni w zestaw cech, których nic nie tłumaczy. Nie mamy pojęcia dlaczego są tacy, jacy są. Nie wiemy o nich nic, nie znamy ich historii, psychiki, niczego. Cała opowieść nie trzyma się kupy, guzik ma wspólnego z prawdziwą mitologią nordycką, a mało tego, napisana jest tak banalnym językiem, że w ogóle nie powinna aspirować do miana powieści.
Ta książka to strata czasu. Zaczęłam jakiś czas temu, przerwałam w połowie i nie zamierzam wrócić. Opis na okładce obiecuje czytelnikowi fascynującą przygodę, a sam autor częstuje odbiorcę gniotem nad gniotami. Niby jest jakiś jeden główny wątek, ale jednak go nie ma... Każdy rozdział pisany jest jak odrębna historia, co sprawia, że tom wydaje się być raczej zbiorem marnych...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to