-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać438
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant13
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2020-03-10
2020-02-29
2017-08-12
2016-10-08
2016-04-21
2016-12-09
2017-04-02
"- Niech cię piekło pochłonie, Kylandzie.
- Pochłania. Każdego dnia. Dla Ciebie."
"Bez szans" to opowieść o Dennville - górskim miasteczku w stanie Kentucky, w którym panuje przejmująca bieda. Wszystko za sprawą wybuchu w kopalni węgla. W katastrofie tej bowiem zginęło ponad sześćdziesięciu mężczyzn, z których większość była jedynymi żywicielami swoich rodzin.
W miasteczku tym mieszka Tenleigh - siedemnastoletnia dziewczyna, która wraz z mamą i siostrą mieszka w przyczepie na wzgórzu. Oprócz biedy, codziennie musi zmagać się z chorobą matki i nieprzychylnością ludzi wobec niej. Mimo tego dziewczyna robi wszystko, by zapracować na lepsze życie dla siebie i swojej rodziny.
W Dennviille mieszka również Kyland - siedemnastoletni chłopak, który stracił ojca i starszego brata w wyniku katastrofy w kopalni. Od tamtego momentu towarzyszy mu wszechogarniająca samotność.
Chłopak ledwo też wiąże koniec z końcem, ale robi wszystko by przetrwać i w końcu wyrwać się z tego piekła.
Ich losy łączą się gdy Tenleigh ratuje Kylanda od problemów z prawem. Od tego momentu spędzają oni ze sobą coraz więcej czasu, aż w końcu się zaprzyjaźniają, mimo, że oboje rywalizują o jedyną szansę na lepsze życie: stypendium naukowe, które jest tylko jedno.
Żadne z nich nie szukało wtedy miłości.
Ale jak wiemy - miłość najczęściej przychodzi właśnie wtedy, gdy jej nie szukamy, a między nią a przyjaźnią czasem jest niezwykle cienka granica.
"Dzisiejszego ranka świat wydawał mi się jakiś odmieniony. Mróz był mroźniejszy, powietrze świeższe, sosny bardziej wonne, a błękitne niebo jaśniejsze.
Czułam, że ż y j ę."
"Bez szans" to przepiękna opowieść o poświęceniu, jakiego człowiek jest w stanie dokonać w imię miłości.
Opowieść o tym, że Ci którzy mają najmniej, zawsze pomogą najchętniej, gdyż sami wiedzą, jak to jest nie mieć nic.
Opowieść o tym, że najważniejsze i najcenniejsze rzeczy w życiu to te, których nie można kupić.
"Mieliśmy wszystko, czego potrzeba. Żadna z tych rzeczy nie była wielka. Większość należała do tych najprostszych. Ale w tej chwili wiedziałem, że rozmiar domu, samochodu, portfela nie ma absolutnie nic wspólnego z rozmiarem życia. A moje życie... moje życie zdawało się o g r o m n e, pełne miłości i znaczenia."
Podziwiam Panią Sheridan za stworzenie - po raz kolejny - czegoś tak wspaniałego. Myślałam, że po "Bez słów" już nic nie wzbudzi we mnie takich emocji, ale jak widać, zostałam pozytywnie zaskoczona.
Ta historia - tak samo jak wspomniana wyżej poprzedniczka - pełna jest życiowej mądrości. I mimo, że pełna jest też smutku, a nawet rozpaczy... To koniec końców daje nadzieję. I uczy, że co by się nie działo - nie należy się poddawać.
"Życie potrafi okaleczać, ale można znów się podnieść, jeśli się ma wystarczająco wiele siły, a zwłaszcza jeśli istnieje osoba, która Ci w tym pomoże."
"- Niech cię piekło pochłonie, Kylandzie.
- Pochłania. Każdego dnia. Dla Ciebie."
"Bez szans" to opowieść o Dennville - górskim miasteczku w stanie Kentucky, w którym panuje przejmująca bieda. Wszystko za sprawą wybuchu w kopalni węgla. W katastrofie tej bowiem zginęło ponad sześćdziesięciu mężczyzn, z których większość była jedynymi żywicielami swoich rodzin.
W...
"Pełne zrozumienia milczenie bywa lepsze od wielu słów, które koniec końców okazują się bezsensowne i zbędne."
O tej książce można by pisać wiele, ale jednocześnie mam wrażenie, że żadne słowa nie będą wystarczające...
Bree Prescott została sama na świecie. Jej mama zmarła, kiedy ta była dzieckiem, a ojciec został zamordowany - czego Bree była świadkiem. Kilka miesięcy po tej tragedii postanawia opuścić Ohio i udaje się do małej miejscowości - Pelion, mając nadzieję, że tam w końcu poczuje się bezpiecznie.
Zupełnie przypadkiem spotyka Archera, który również jest w życiu sam. W wieku 7 lat stracił oboje rodziców i przeżył tragedię, w skutek której stracił głos. Od tego momentu wychowywał go wujek Nate, który był paranoikiem. Chłopiec został odizolowany od świata - nie wychodził z domu i stał się wyrzutkiem.
Rzecz się dzieje kilka lat po śmierci wujka Nate'a - czyli ostatniej osoby, jaką Archer miał w swoim życiu. Aż do spotkania Bree.
Bree była jedyną osobą, która w tamtym momencie mogła poznać Archera. Nie tylko dlatego, że znała język migowy, ale też dlatego, że jako jedyna szczerze tego chciała.
"Przyniosłeś ciszę, najpiękniejszy dźwięk, jaki słyszałam, bo cisza była tam, gdzie byłeś Ty."
Cudownie było patrzeć na zachodzące w głównych bohaterach zmiany, na rodzącą się między nimi miłość i na to, jak dawała im ona siłę, by pokonać swoje słabości i przełamać strach.
Ogromnie przeżywałam też, kiedy Archer się przemógł, wyszedł do ludzi i w końcu został przez nich zaakceptowany.
"Mała, milcząca gwiazdka, zawsze na uboczu, rzadko zauważana, zaświeciła tak jasno, że całe miasto zatrzymało się na moment, by podziwiać jej blask. By wreszcie otworzyć oczy i przyjąć ją do swojej niewielkiej konstelacji."
Przepiękna i bardzo, bardzo wzruszająca historia. Chwyta za serce, łamie je, a potem leczy i wzmacnia.
Oprócz tego książka ogromnie zaskakuje (szczególnie ostatnie rozdziały, potężna dawka emocji), ale jest również pełna wielu życiowych mądrości, które mogą nas czegoś nauczyć. Szczerze polecam, ja się zakochałam. ;)
"Pełne zrozumienia milczenie bywa lepsze od wielu słów, które koniec końców okazują się bezsensowne i zbędne."
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toO tej książce można by pisać wiele, ale jednocześnie mam wrażenie, że żadne słowa nie będą wystarczające...
Bree Prescott została sama na świecie. Jej mama zmarła, kiedy ta była dzieckiem, a ojciec został zamordowany - czego Bree była świadkiem. Kilka miesięcy...