rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Cały czas zadaję sobie pytanie, dlaczego i e którym momencie para głównych bohaterów się w sobie zakochała. Czytając czułam ciarki żenady. Nie widziałam tam miłości tylko sex. Dwie gwiazdki za końcówkę, w której coś się działo.

Cały czas zadaję sobie pytanie, dlaczego i e którym momencie para głównych bohaterów się w sobie zakochała. Czytając czułam ciarki żenady. Nie widziałam tam miłości tylko sex. Dwie gwiazdki za końcówkę, w której coś się działo.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka na jeden raz!Czekam na kontynuację :)

Książka na jeden raz!Czekam na kontynuację :)

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zachęcona pozytywnymi opiniami, sięgnęłam po książkę polskiej autorki- co jest dla mnie rzadkością.
Przestrzegam, książka nie ma fabuły- jest tam tylko seks. Dopiero na ostatnich kilkunastu stronach coś się dzieje między głównymi bohaterami. Jedyny plus to historie z gabinetu Roberta.

Zachęcona pozytywnymi opiniami, sięgnęłam po książkę polskiej autorki- co jest dla mnie rzadkością.
Przestrzegam, książka nie ma fabuły- jest tam tylko seks. Dopiero na ostatnich kilkunastu stronach coś się dzieje między głównymi bohaterami. Jedyny plus to historie z gabinetu Roberta.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Bardzo dobry romans historyczny. Najmocniejszym punktem książki są główni bohaterowie- Emma i jej Serdelek (wszystkie przezwiska nadawane Ashowi były nad wyraz zabawne i powodowały uśmiech na twarzy).
Zazwyczaj pisząc romanse autorki popełniają błąd, w wyniku którego przynajmniej jedna z głównych postaci: zniechęca, irytuje lub jest po prostu głupia, tutaj postacie są trafione w punkt. Trudno mi określić kogo lubię bardziej, Emmę o wielkim sercu i poczuciu humoru, czy zgryźliwego, poranionego...ale czułego i troskliwego Asha.
Książkę zaliczam do kategorii: szybko zapomnieć treść, żeby przeczytać jeszcze raz! Szczerze polecam :)

Bardzo dobry romans historyczny. Najmocniejszym punktem książki są główni bohaterowie- Emma i jej Serdelek (wszystkie przezwiska nadawane Ashowi były nad wyraz zabawne i powodowały uśmiech na twarzy).
Zazwyczaj pisząc romanse autorki popełniają błąd, w wyniku którego przynajmniej jedna z głównych postaci: zniechęca, irytuje lub jest po prostu głupia, tutaj postacie są...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dla mnie dużym wyznacznikiem jakości książki jest to czy umiem się od niej oderwać, Love Line przeczytałam w kilka dni...co u mnie jest wynikiem bardzo złym, trzeba też dodać, że potrafiłam o niej zapomnieć i choć miałam czas nie czytałam jej.
Moja ocena jest wynikiem bólu głowy, który nasilał się u mnie od ostatnich 100 stron...jejku to było straszne i jeszcze ta informacja o kontynuacji- w moich planach było dowiedzieć się jak ta historia się kończy i zapomnieć, a tu takie rozczarowanie. Drugim czynnikiem powodującym niską ocenę był MATT: niby przystojny i inteligentny, ale w pakiecie mamy niezdecydowanego kłamcę, który nie potrafi walczyć o swoje...nie będę spoilerować, ale już od połowy książki wiedziałam, że go nie polubię i tak się stało.

Dla mnie dużym wyznacznikiem jakości książki jest to czy umiem się od niej oderwać, Love Line przeczytałam w kilka dni...co u mnie jest wynikiem bardzo złym, trzeba też dodać, że potrafiłam o niej zapomnieć i choć miałam czas nie czytałam jej.
Moja ocena jest wynikiem bólu głowy, który nasilał się u mnie od ostatnich 100 stron...jejku to było straszne i jeszcze ta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta historia skłania do przemyśleń...przeczytałam ją miesiąc temu, ale dopiero teraz jestem w stanie coś napisać.
Pierwszy raz po przeczytaniu książki byłam smutna w zły sposób, zaczęłam się zastanawiać nad śmiercią, chociaż zakończenie dało się przewidzieć i tak bardzo mną wstrząsnęło. Moje 6 gwiazdek jest wynikiem tego, że jednak czegoś w tej historii brakowało, w dodatku raziła mnie profesja Jacka i reakcja Isis. Ta część nie była o miłości, relacje pomiędzy parą głównych bohaterów były dla mnie wątkiem pobocznym, najistotniejsze były kwestie poczucia winy i niedojrzałości nastolatków- osobiście czułam się staro czytając tę historię.
Moje odczucia nie wpłyną jednak na to czy sięgnę po trzecią część! Zrobię to na pewno, bo chcę poznać zakończenie historii Jacka i Isis.

Ta historia skłania do przemyśleń...przeczytałam ją miesiąc temu, ale dopiero teraz jestem w stanie coś napisać.
Pierwszy raz po przeczytaniu książki byłam smutna w zły sposób, zaczęłam się zastanawiać nad śmiercią, chociaż zakończenie dało się przewidzieć i tak bardzo mną wstrząsnęło. Moje 6 gwiazdek jest wynikiem tego, że jednak czegoś w tej historii brakowało, w dodatku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zachęcona dość pozytywnymi opiniami, sięgnęłam po kolejną z książek o rodzinie Montgomery, niestety było to wielkim błędem.
"Wybawca" okazał się wielkim rozczarowaniem. Wypunktujmy rozczarowania:
1. Porażająca głupota głównych bohaterów- nie jestem w stanie powiedzieć kto mnie bardziej irytował, wszystkie ich decyzje nie miały żadnego sensu i logiki.
2. Powtarzający się motyw w złych książkach: mało romansu w romansie- w poszukiwani miłości między bohaterami czytelnik potrzebuje lupy. Autorka przesadziła z motywem "kto się czubi ten się lubi"
3. Romanse historyczne dzielą się zazwyczaj na dwa typy, albo są stricte o miłości i relacjach bohaterów albo mamy jakąś zagadkę/intrygę do rozwiązania + miłość- i "Wybawca" chyba w zamyśle miał zaliczać się do drugiej kategorii...niestety mamy tu niewypał. Rozwiązanie głównego problemu nie było ani ciekawe, ani pomysłowe czy wzruszające. Zastanawiało mnie tylko jak/kiedy autorka odkryje przed Jessie prawdziwą tożsamość Alexa, gdy już do tego doszło po raz kolejny obnażona została głupota Jessie...bo co ciekawe wszyscy wiedzieli prócz niej.

Na plus mogę zaliczyć jedynie rodzeństwo Jessie. Naszła mnie jednak refleksja nad tytułem "Wybawca" -nie wiem jaki jest tytuł oryginalny, ale ja podczas czytania czekałam na wybawienie od tych męczarni, liczyłam na jakiegoś Wybawcę...ale trochę mniej nieudolnego niż Alex.

Zachęcona dość pozytywnymi opiniami, sięgnęłam po kolejną z książek o rodzinie Montgomery, niestety było to wielkim błędem.
"Wybawca" okazał się wielkim rozczarowaniem. Wypunktujmy rozczarowania:
1. Porażająca głupota głównych bohaterów- nie jestem w stanie powiedzieć kto mnie bardziej irytował, wszystkie ich decyzje nie miały żadnego sensu i logiki.
2. Powtarzający się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zachęcona poprzednimi książkami z cyklu o siostrach Cabot, sięgnęłam po część trzecią. Jednak o ile poprzednie dwie części miło się czytało, choć nie zapadały na dłużej w pamięć, to "Perypetie panny Prudence" zapadną w pamięć, ale czytałam zgrzytając zębami...niestety.
Pru i Roan- nudni jak flaki z olejem, nie rozumiałam...nie rozumiem i nie zrozumiem ich postępowania...pytania: dlaczego? jak? i po co? zostaną niestety bez odpowiedzi- chodzi tutaj o ich "przygody" i "miłość".
Dodatkowo powinni dostać Oscara za machinacje by ich "romans" nie wyszedł na jaw- boszeee dawno nie widziałam pardon...nie czytałam taaak zawiązanej "intrygi".
Książka do przeczytania dla tych mniej wymagających :)

Zachęcona poprzednimi książkami z cyklu o siostrach Cabot, sięgnęłam po część trzecią. Jednak o ile poprzednie dwie części miło się czytało, choć nie zapadały na dłużej w pamięć, to "Perypetie panny Prudence" zapadną w pamięć, ale czytałam zgrzytając zębami...niestety.
Pru i Roan- nudni jak flaki z olejem, nie rozumiałam...nie rozumiem i nie zrozumiem ich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Urocza opowieść, moim jedynym zastrzeżeniem jest nadmiar słodyczy i seksu(tak, tego też może być za dużo- w pewnym momencie jest tylko sex, SEX i seeex).
Historia Klina i Georgiany jest sympatyczna, wciągająca (przeczytałam "na raz" do 4 rano) i zabawna. Jednak już w połowie czułam nadmiar cukru- aż mnie zaczęły boleć zęby!
Mogę ją szczerze polecić osobom, które chcą się odprężyć i poprawić sobie humor. Pewne jest również to, że sięgnę po kontynuację z uśmiechem na twarzy!

Urocza opowieść, moim jedynym zastrzeżeniem jest nadmiar słodyczy i seksu(tak, tego też może być za dużo- w pewnym momencie jest tylko sex, SEX i seeex).
Historia Klina i Georgiany jest sympatyczna, wciągająca (przeczytałam "na raz" do 4 rano) i zabawna. Jednak już w połowie czułam nadmiar cukru- aż mnie zaczęły boleć zęby!
Mogę ją szczerze polecić osobom, które chcą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dla mnie była to niestety parodia kryminału. Nie miałam tytułowych ciarek podczas czytania...jedynie dreszczyk niesmaku. Książki tak na prawdę, nie można zaliczyć ani do romansu ani do kryminału.
1. Romansu było tam tyle co kot napłakał: nie wiem skąd wzięła się miłość głównych bohaterów, Lyra to niekonsekwentna, słaba idiotka- mówi co innego, robi co innego. Z kolei Sam to palant, który wykorzystuje kobiety.
2. Cała "intryga" była jak dla mnie śmieszna. Czytając nie zastanawiałam się, kto i dlaczego robi te "złe rzeczy" - myślałam tylko, kiedy to się wreszcie skończy.

Podsumowując, jestem na wielkie NIE...Garwood nie sprawdza się we współczesnych tworach romanso-kryminało-podobnych. Przeczytałam "Przynętę" i mam takie same wrażenia. Mam 100% pewności, że nie przeczytam żadnej innej książki z tego cyklu. Jednak romanse historyczne jak najbardziej polecam - uwielbiam prawie wszystkie!

Jedynym pozytywnym aspektem książki był ten "najbardziej zły"...lepszy niż James Bond, mistrz intrygi z licencją na zabijanie - i tylko przez tego geniusza zbrodni nie żałuję, że przeczytałam "Ciarki" i z nim będę tą książkę kojarzyła :)

Dla mnie była to niestety parodia kryminału. Nie miałam tytułowych ciarek podczas czytania...jedynie dreszczyk niesmaku. Książki tak na prawdę, nie można zaliczyć ani do romansu ani do kryminału.
1. Romansu było tam tyle co kot napłakał: nie wiem skąd wzięła się miłość głównych bohaterów, Lyra to niekonsekwentna, słaba idiotka- mówi co innego, robi co innego. Z kolei Sam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Piękna, przez połowę książki czytałam ze łzami w oczach.

Piękna, przez połowę książki czytałam ze łzami w oczach.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Do napisania opinii o jakiejś książce skłaniają mnie zawsze skrajne emocje, jakie odczuwam w trakcie czytania- zachwyt i zaskoczenie albo rozpacz i zawód.
"Dom miłości" Lindsey jest dla mnie rozpaczliwie, beznadziejnie(ta jedna gwiazdka idealnie pasuje) zły. Osoba, która przeczytała wszystkie książki danej autorki(przynajmniej te dostępne w Polsce) może mieć pewne oczekiwania i nadzieje. Do czasu przeczytania tej pozycji, w moim prywatnym rankingu złych książek Lindsey, jedyną pozycją była "Porwana narzeczona" - powodem była wielka głupota bohaterki, jednak "Dom miłości" skłania mnie do dodania "Porwanej(...)" dodatkowej gwiazdki, ponieważ miała chociaż w minimalnym stopniu sens i akcję.
Co mi się nie podobało:
-"Dom miłości" nie ma żadnej treści, kolokwialnie mówiąc- wszystko jest rozlazłe
- główna bohaterka jest TAK głupia, że czytelnik nie odczuwa żalu nad jej losem
- postacie są nijakie, nie da się zrobić jakiejkolwiek charakterystyki
- "dramat" głównych bohaterów nie jest żadnym dramatem i rozwiązuje się po kilku stronach - można to porównać do sagi/cyklu (nie wiem jak nazwać grafomanię E.L James jaką był Grey), w obu przypadkach nie chodzi o sam pomysł, ale o wykonanie- wyznaję zasadę: jak czegoś nie umiesz, nie bierz się za to!
- 30 min po jej przeczytaniu nie umiem powiedzieć o czym była (może to i dobrze), cała "treści i akcja" zawarta jest w opisie...chyba to powinnam zaliczyć do plusów

Książkę przeczytałam za jednym podejściem, co nie jest żadnym plusem- NIE, NIE JEST WCIĄGAJĄCA, prostu bardzo szybko czytam i miałam sadystyczną przyjemność na myśl o moim linczu.
Trzeba jednak przyznać autorce, że książka wywołuje silne emocje- chapeau bas, jeszcze żadnej książki tak bardzo nie znienawidziłam. Mam nadzieję, że napisanie "tego czegoś" było chwilą słabości lub niepoczytalności.
Wszystkich, którzy przeczytają moje wypociny do końca, odsyłam do cyklu Lindsey o rodzinie Malorych (kocham pierwsze cztery części) i tylko z uwagi na ten cykl, Lindsey trzeba wybaczyć.

Ps. Napisanie tej opinii było dla mnie formą terapii, konieczną dla dalszego zdrowia psychicznego.

Do napisania opinii o jakiejś książce skłaniają mnie zawsze skrajne emocje, jakie odczuwam w trakcie czytania- zachwyt i zaskoczenie albo rozpacz i zawód.
"Dom miłości" Lindsey jest dla mnie rozpaczliwie, beznadziejnie(ta jedna gwiazdka idealnie pasuje) zły. Osoba, która przeczytała wszystkie książki danej autorki(przynajmniej te dostępne w Polsce) może mieć pewne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W mojej ocenie książka zasługuje na 7 gwiazdek, jednak postać głównego bohatera zasługuje na jeszcze jedną. Przeczytałam wiele romansów historycznych, ale po raz pierwszy spotkalam się z takim głównym bohaterem. Jest on zaprzeczeniem wszystkiego co można spotkać w każdej innej książce. Historia Grace i Joffreya jest świetna, można się jedynie doczepić zakończenia, które nastąpiło zdecydowanie zbyt szybko!

W mojej ocenie książka zasługuje na 7 gwiazdek, jednak postać głównego bohatera zasługuje na jeszcze jedną. Przeczytałam wiele romansów historycznych, ale po raz pierwszy spotkalam się z takim głównym bohaterem. Jest on zaprzeczeniem wszystkiego co można spotkać w każdej innej książce. Historia Grace i Joffreya jest świetna, można się jedynie doczepić zakończenia, które...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czytając tę książkę było mi przykro...

Avery bezapelacyjnie wygrywa w moich rankingach na kobietę mopa. Przeczytałam, już wiele książek, bywały bardzo dobre i takie, których bym już nigdy nie przeczytała(nawet gdyby mi zapłacili) Tej książki nie można przydzielić do żadnej kategorii.
Każdy zabierając się do czytania romansu, wie jak się on skończy. Czytelnika ciekawi jedynie w jaki sposób dojdzie do "happy endu". Czytając "Miód" było mi po prostu przykro. Nie uważam się za jakąś wielką feministkę, ale trzeba mieć swoją DUMĘ!! Bohaterki pani Howell są niestety jej pozbawione.

Czytając książki spotkałam się ze zjawiskiem jakim jest "kobieta mop", zabierając się za ten jakże trudny, temat autorka musi zdawać sobie sprawę, że jej książki czytają kobiety!! Główna bohaterka może być źle traktowana, upokarzana, ba może być nawet praktycznie zgwałcona przez swoją przyszłą drugą połówkę (inna książka, a bohatera lubię)... ale na miłość boską musi ona kiedyś w końcu powiedzieć STOP!! To zachowanie bohatera musi mieć jakiś sens i przede wszystkim MUSI w nim zajść jakaś przemiana.(taki mały spoiler...tego tu nie znajdziecie)

Sama nie wiem czym "Miód" się broni, ale jeszcze nie podchodzi pod kategorię książek "Nigdy więcej". Przeczytałam niedawno "Dumę" Howell i choć nie była porywająca, zachęciła mnie do przeczytania kolejnych książek tej autorki. Niestety w obu widzę te same błędy, których nie da się znieść, więc to chyba będzie moje ostatnie spotkanie z Hannah Howell.

Ps. Mój emocjonalny wpis jest wynikiem przeczytania tej książki, pewne jest to, że długo jej nie zapomnę.
Paniom, które czują się feministkami(a lubią romanse) odradzam sięganie po tę pozycję. Czytanie sprawia silny ból i może prowadzić do samookaleczeń.

Czytając tę książkę było mi przykro...

Avery bezapelacyjnie wygrywa w moich rankingach na kobietę mopa. Przeczytałam, już wiele książek, bywały bardzo dobre i takie, których bym już nigdy nie przeczytała(nawet gdyby mi zapłacili) Tej książki nie można przydzielić do żadnej kategorii.
Każdy zabierając się do czytania romansu, wie jak się on skończy. Czytelnika ciekawi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Najlepszą opinią jest chyba informacja, że chociaż czytałam ją raptem tydzień temu...dziś już nie pamiętam o czym była.

Najlepszą opinią jest chyba informacja, że chociaż czytałam ją raptem tydzień temu...dziś już nie pamiętam o czym była.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Trudna opisać ja jednym słowem. Najlepsze określenia to nuda, koszmar i porażka. Gdyby to była moja pierwsza książka tej autorki, to nigdy więcej nic bym od niej nie przeczytała. Mam taką zasadę, że zawsze kończę to co zaczęłam, tylko dlatego przeczytałam ją do końca. Moje główne zarzuty: bohaterowie bez charakteru i nudni, za dużo magii(lubię motyw magii w romansach, ale musi być ciekawie skonstruowany), nie wiem skąd wzięła się miłość głównych bohaterów, nie było między nimi żadnego napięcia. Książka była tak "ciekawa", że wertowałam kartki zastanawiając się kiedy dany rozdział się w końcu skończy.
Szczerze nie polecam

Trudna opisać ja jednym słowem. Najlepsze określenia to nuda, koszmar i porażka. Gdyby to była moja pierwsza książka tej autorki, to nigdy więcej nic bym od niej nie przeczytała. Mam taką zasadę, że zawsze kończę to co zaczęłam, tylko dlatego przeczytałam ją do końca. Moje główne zarzuty: bohaterowie bez charakteru i nudni, za dużo magii(lubię motyw magii w romansach, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Szczerze mówiąc nie wiem jak ocenić tę książkę. Czuję lekką konsternacje po jej przeczytaniu...dwa razy złapałam się na myśleniu: "bum teraz pewnie stanie się tak i tak, a bohaterzy będą mieć trudności, nieporozumienia itd." a tu NIC!!! Żadnych trudności w drodze do celu, dlatego jestem trochę nią rozczarowana i nie wiem czy sięgnę po kontynuację.

Trzeba jednak zaznaczyć, że miło się ją czytało. Były momenty humorystyczne, coś się działo jednak dla mnie kolejnym zaskoczenie była ilość namiętności czy gorących scen, a raczej brak tego wszystkiego. Tytuł "Pięćdziesiąt twarzy grzechu" do czegoś zobowiązuje...gdy pierwszy raz na spotkałam się z tytułem i opisem powiedziałam sobie: "nie, to kolejny erotyk...odpuść" a tu taki klops.

Podsumowując: Jestem czepialska, ale po przeczytaniu tylu romansów historycznych i nie tylko, mam chyba jakieś zawyżone wymagania. Trzeba jednak oddać cesarzowi co cesarskie, bo książka na tyle mnie wciągnęła iż przeczytałam ja od początku do końca w kilka godzin, dlatego serdecznie polecam :)

Szczerze mówiąc nie wiem jak ocenić tę książkę. Czuję lekką konsternacje po jej przeczytaniu...dwa razy złapałam się na myśleniu: "bum teraz pewnie stanie się tak i tak, a bohaterzy będą mieć trudności, nieporozumienia itd." a tu NIC!!! Żadnych trudności w drodze do celu, dlatego jestem trochę nią rozczarowana i nie wiem czy sięgnę po kontynuację.

Trzeba jednak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po przeczytaniu "W objęciach diabła" chciałam od razu przeczytać kontynuacje, ale zniechęcił mnie opis(harem, niewolnica, itd). Gdy w końcu zmusiłam się do czytania "Diablicy" przeżyłam bardzo pozytywne zaskoczenie.

Główny bohater Kamal o dziwo nie jest brutalem, na szczęście nie ma scen gwałtu, bicia i wielkiej przemocy czego osobiście nie lubię u pani Coulter. Po przeczytaniu tej książki nie czuje się więc tego niesmaku i przygnębienia. Ogólnie jest lekka i przyjemna w odbiorze. Jedynym minusem dla mnie jest to, że wszystko dzieje się za szybko. Trochę mało tego romansu w romansie. W książkach tego typu lubię tą drogę od nienawiści do miłości, tutaj była ona krótka i prosta.

Daje 8 gwiazdek za to zaskoczenie. Nie można niestety porównywać kontynuacji do pierwszej części. Choć dla mnie książka "W objęciach diabła" była trochę za brutalna to zostanie ona przeze mnie zapamiętana. "Diablica" wyrażając się kolokwialnie szału nie robi i po jakimś czasie odpłynie w mrokach niepamięci.

Po przeczytaniu "W objęciach diabła" chciałam od razu przeczytać kontynuacje, ale zniechęcił mnie opis(harem, niewolnica, itd). Gdy w końcu zmusiłam się do czytania "Diablicy" przeżyłam bardzo pozytywne zaskoczenie.

Główny bohater Kamal o dziwo nie jest brutalem, na szczęście nie ma scen gwałtu, bicia i wielkiej przemocy czego osobiście nie lubię u pani Coulter. Po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wszystkie pozytywne opinie o tej książce wprowadzają w błąd...dlatego postanowiłam je troszeczkę sprostować:
1. Jeżeli ktoś lubi harlequiny (czyli krótko i szybko) to książkę mogę jak najbardziej polecić ponieważ wątek romansowy jest płytki jak kałuża. Patrzą sobie w oczy..bum...jest miłość. Dobra rozumiem, niby jest coś takiego jak miłość od pierwszego wejrzenia, ale powinno to być jakoś lepiej ukazane.
2. Bohaterki są straszne! A dobrze się zapowiadało. Niby silne feministki, które nie potrzebują faceta, ale jak już się zakochają to ganiają za nimi tak, że aż przykro czytać. Do tego bardzo szybko wszystko wybaczają.
3.Nicolas, Max i Luc na szczęście ratują te książkę.

Podsumowując polecam "Fundusz małżeński" miłośniczkom harlequinów, czytelniczki Chase, Kinselii czy Clayton srodze się zawiodą.

Wszystkie pozytywne opinie o tej książce wprowadzają w błąd...dlatego postanowiłam je troszeczkę sprostować:
1. Jeżeli ktoś lubi harlequiny (czyli krótko i szybko) to książkę mogę jak najbardziej polecić ponieważ wątek romansowy jest płytki jak kałuża. Patrzą sobie w oczy..bum...jest miłość. Dobra rozumiem, niby jest coś takiego jak miłość od pierwszego wejrzenia, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Miła...to słowo najlepiej oddaje charakter tej książki. Przeżyłam pozytywne zaskoczenie, bo zaczynając czytać tę książkę byłam sceptycznie nastawiona. A tu taka niespodzianka: humor był, zwroty akcji były, nawet trochę wzruszeń, na szczęście obyło się bez zdrad i do tego bardzo wyraziści bohaterowie.
Więc szczerze polecam :)

ps. książka jest części cyklu, ale nie trzeba czytać po kolei(osobiście uważam tę część za najlepszą)

Miła...to słowo najlepiej oddaje charakter tej książki. Przeżyłam pozytywne zaskoczenie, bo zaczynając czytać tę książkę byłam sceptycznie nastawiona. A tu taka niespodzianka: humor był, zwroty akcji były, nawet trochę wzruszeń, na szczęście obyło się bez zdrad i do tego bardzo wyraziści bohaterowie.
Więc szczerze polecam :)

ps. książka jest części cyklu, ale nie trzeba...

więcej Pokaż mimo to