rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Cóż to było za rozczarowanie...
Bohaterowie z początku nijacy, z każdą kolejną stroną stawali się coraz bardziej irytujący i mimo szczerych chęci, po prostu nie da się żadnego z nich polubić.
Pomysł na fabułę ciekawy, a wyszedł płytko i bez żadnego większego efektu wow.
Dialogi równie beznadziejne i często bez sensu.
Było kilka ciekawych zabiegów, które dawały mi nadzieję na to, że w końcu coś się stanie, ale za każdym razem te nadzieje zostawały brutalnie wdeptane w ziemię.
Tylko styl autora sprawił, że przebrnąłem przez tę powieść, ale i on nie dorasta do pięt tego znanego choćby z Metra 2033.

Znacie to uczucie, kiedy siedzicie w pracy 4h, a okazuje się, że w rzeczywistości minęło 20 minut? Tak się czułem czytając tę książkę.

Cóż to było za rozczarowanie...
Bohaterowie z początku nijacy, z każdą kolejną stroną stawali się coraz bardziej irytujący i mimo szczerych chęci, po prostu nie da się żadnego z nich polubić.
Pomysł na fabułę ciekawy, a wyszedł płytko i bez żadnego większego efektu wow.
Dialogi równie beznadziejne i często bez sensu.
Było kilka ciekawych zabiegów, które dawały mi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Dawno nie miałam w rękach książki, która wywarłaby na mnie takie wrażenie.
To jest klasyka grozy, moi drodzy. Ale nie tej taniej, gdzie z mgły wylatują na Was upiory, a z ziemi wyłaniają się rozkładające ręce zombie. Nie. To jest ten rodzaj grozy, której ciężko uświadczyć w obecnej literaturze - bo głównym potworem jest Wasze sumienie.
Czy dla spełnienia najskrytszych marzeń, sławy i majątku zrobilibyście wszystko? 🤔

Neiderman pokazał, jak łatwo jest zejść na złą drogę, a nawet jechać po niej z pełną prędkością, zbierać krwawe żniwo - i nie zdawać sobie z tego sprawy!
Autor świetnie tytułowego diabła rozumie. To nie jest potworek, który macha Ci teatralnie przed twarzą starym pergaminem, prosząc o podpisanie cyrografu wielkim, czarnym piórem. To czysta kwintesencja perfidii, egoizmu i wirtuoz subtelnej manipulacji ludźmi. To gość, który tak pokieruje sprawą, że brzydka prawda wyjdzie na jaw i z bólem będziesz musiał stwierdzić, że w całe to bagno wpakowałeś się przez własną dumę i egoizm.
Ale wiecie, co jeszcze jest w tej książce przerażające? 😈
To, że tak naprawdę jest prawdziwa.
Jasne, z wielką dozą śmiałości możemy stwierdzić, że kancelariami nie włada Książę Podziemia i nie każdy adwokat zaprzedał mu duszę, ale... Sądy to straszny cyrk. Często nie mają nic wspólnego ze sprawiedliwością, prawdą i prawem. Często to rodzaj brutalnego teatru, gdzie swoje życie przegrywają najsłabsi aktorzy.
Szczególnie mocno to we mnie uderzyło, bo przecież sama brałam w tej szopce udział. Miałam okazję poznać paru adwokatów diabła, nim znalazłam tego dobrego. Spotkałam się z tak jawnym kpieniem z prawa przez samych sędziów i adwokatów-złodziei, działających tuż pod gmachem Sądu, że jakaś niewinna część mojej duszy wtedy umarła na dobre i zderzyła się z brutalną rzeczywistością - że diabeł istnieje naprawdę. Każdy z nas nosi go w sobie i to od nas zależy, czy oddamy mu własną duszę bez mrugnięcia okiem, czy będziemy z nim walczyć.

Dawno nie miałam w rękach książki, która wywarłaby na mnie takie wrażenie.
To jest klasyka grozy, moi drodzy. Ale nie tej taniej, gdzie z mgły wylatują na Was upiory, a z ziemi wyłaniają się rozkładające ręce zombie. Nie. To jest ten rodzaj grozy, której ciężko uświadczyć w obecnej literaturze - bo głównym potworem jest Wasze sumienie.
Czy dla spełnienia najskrytszych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nie będę Wam streszczać książki ani opowiadać, o czym dokładnie jest - nie popsuję Wam przyjemności z odkrywania kolejnych tajemnic kryjących się na jej kartach.
Nigdy wcześniej nie miałam styczności z twórczością pana Haladyna i po przeczytaniu tej książki już wiem, jak wiele mnie przez to ominęło. Ale od początku.


Jestem przyzwyczajona do zadowolenia z książek wydawanych (no... nie licząc paru wyjątków) przez Fabrykę, jednak nie byłam nastawiona na COŚ takiego.
Zostałam porwana przez opowieść i świat znajdujący się w Cyfraku, czego kompletnie się nie spodziewałam, bo najzwyczajniej w świecie temat elektroniki w książkach mnie odrzuca, a tu jest ona tak naprawdę fundamentem tej historii.
Kompletnie nie kręci mnie sposób działania komputerów, kabli czy hakerów - Haladyn natomiast sprawił, że nie dość, że zrozumiałam cały ten techniczny bełkot bez najmniejszego problemu, to jeszcze przestawił swoim stylem pisania trybiki w mojej głowie, wcześniej krzyczące "nie, nie" na "TAK, TAK, TAAAAK, WIĘCEJ TECHNICZNEGO BEŁKOTU!".
Zapewne słyszeliście też wielokrotnie stwierdzenie "lekkie pióro", prawda? To właśnie doskonale tu widać. Haladyn napisał Cyfraka ze zdaje się niemożliwą wręcz przy temacie postapo lekkością. Akcja rozgrywa się płynnie, bez przestoju, a jednocześnie bez ciągłej i nachalnej akcji, byle tylko utrzymać czytelnika przy książce. Mam wrażenie, że Haladyn jest ponad takie tanie literackie sztuczki.
Kolejnym ogromnym atutem tej historii jest to, że niby wszystko to juz było, czasem czuć tu wręcz klimat rodem z Matrixa czy Altered Carbon, a jednocześnie jest zupełnie nowatorskie i czuć ogromny powiew świeżości.
Zarówno miasto, używki, jak i sposób zarządzania całym Polis jest bardzo dobrze i inteligentnie rozpisane - zwięźle, na temat, bez niepotrzebnego rozpisywania się na wiele stron, byle tylko je zapełnić druczkiem. Humor również zasługuje na uwagę, bo jest świetnie wyważony i sprawił, że parę razy zaśmiałam się w głos, rozładowując napięcie po jakiejś wyjątkowo groźnej akcji.
Bohaterowie natomiast są wręcz namacalni. Z miejsca czujemy do nich sympatię lub niechęć, nawet jeśli zdążyli wypowiedzieć tylko parę słów. Czujemy, kiedy coś ich gnębi, a sama atmosfera jest tak wyczuwalna, że praktycznie wiemy, że COŚ zaraz się wydarzy. Pytanie tylko: co? Na to musicie znaleźć odpowiedź sami, sięgając po Cyfraka, bo ja Wam tej frajdy za nic w świecie nie zepsuję. A gwarantuję, że szczękę będziecie mieć bardzo, bardzo blisko ziemi.
Na uwagę zasługuje również zmyślność, z jaką autor serwuje nam całą historię - już w połowie może włączyć nam się ostrzegawcza lampka, mówiąca "Oho, on coś kombinuje, coś wielkiego, a to jest tylko mały wstęp do kolejnych tomów". I tak rzeczywiście jest. Niby czegoś się dowiadujemy, niby poznajemy kolejnych bohaterów, myślimy już, że są jacy są, aż nagle jedno wypowiedziane przez nich zdanie sprawia, że dostrzegamy prawdę: kompletnie ich nie znamy i nic o nich nie wiemy. Kim byli, jak zostali tym, kim są? Tak samo sprawa ma się z całym Polis i jego historią - dostaliśmy solidny grunt pod mocne rozwinięcie.
Musiałam odjąć jej trochę od tego ideału, bo mam wrażenie, że końcówka odbiegła jakościowo od całej reszty. Wprawdzie jest satysfakcjonująca i trzymająca w napięciu, zostawia też więcej pytań, niż odpowiedzi, co dla mnie jest ogromnym plusem, to jednak... Jednak wydaje się, jakoby autor z tej ekscytacji (lub przemęczenia materiału) nie mógł doczekać się jej końca i trochę popłynął. Lekko chaotycznie, trochę zbyt szybko.
Jedyne co mnie tak naprawdę boli, to to, że będę musiała czekać na drugi tom - i nie wiem, jak mam dać radę. ;)

Nie będę Wam streszczać książki ani opowiadać, o czym dokładnie jest - nie popsuję Wam przyjemności z odkrywania kolejnych tajemnic kryjących się na jej kartach.
Nigdy wcześniej nie miałam styczności z twórczością pana Haladyna i po przeczytaniu tej książki już wiem, jak wiele mnie przez to ominęło. Ale od początku.


Jestem przyzwyczajona do zadowolenia z książek...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jestem rozdarta. Kocham tę tematykę, więc sięgnęłam po nią z wielkim zapałem, jednak pierwsze strony brutalnie sprowadziły mnie na ziemię.
Rozdarcie jednak bierze się z okropnego stylu, bo sama historia i pomysł na książkę są ciekawe i tylko one pozwoliły mi przez nią przebrnąć.
Jednak tym, co mnie boli i spowodowało olbrzymią niechęć, są... zdania. Mam wrażenie, iż autor nie wie o istnieniu przecinków i w ich miejsce uparcie stawia kropki. Ilość zdań pojedynczych jest zatrważająca, a (liczyłam) jedno zdanie ma zwykle 3-4 słowa, choć czasem zdarzają się przebłyski logiki i są ciut dłuższe. Coś w stylu:
Poszła po opał. Powinna wrócić. Kto to wie. Może będą źli. Może nie. Nie była pewna.
Doprowadzało mnie to do szału i doprowadza nadal - nie wiem, czy to wina tłumacza, czy autora, ale skutecznie zniechęcił mnie zarówno do tej książki, jak i następnych. Jeśli jednak taki styl Wam nie przeszkadza, to sama powieść powinna przypaść Wam do gustu.

Jestem rozdarta. Kocham tę tematykę, więc sięgnęłam po nią z wielkim zapałem, jednak pierwsze strony brutalnie sprowadziły mnie na ziemię.
Rozdarcie jednak bierze się z okropnego stylu, bo sama historia i pomysł na książkę są ciekawe i tylko one pozwoliły mi przez nią przebrnąć.
Jednak tym, co mnie boli i spowodowało olbrzymią niechęć, są... zdania. Mam wrażenie, iż autor...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Siewca Wiatru"... Wielu z Was zapewne już słyszało o tej książce. Wielu z Was zapewne również myślało bądź myśli nadal o jej zakupie. Idziecie do sklepu, bierzecie do ręki. Pierwsze spostrzeżenia? Okładka. Zachwycająca grafika, pociągający anioł z zakrwawionym mieczem w dłoni. Ubrany jak...motocyklista, zbir. Zaciekawieni patrzycie na recenzje, które są na okładce. "Anioły?"- myślicie, po czym ponownie patrzycie na tego mężczyznę o twarzy szatana, zbira. Nie takie jest Wasze wyobrażenie o aniołach, nieprawdaż? W końcu to boskie stworzenia. Ale... co jeśli Boga już nie ma? Takie pytanie nasuwa nam ta książka, na takie daje odpowiedzi. Autorka tej powieści wciąga nas w świat zła, agresji, wojen, zdrady, zakazanej miłości, życie pełnego cierpień. Anioły, boskie stworzenia niszczą się nawzajem. Szerzy się korupcja, Niebo dzieli się na kasty. A ci najbiedniejsi... Biada im, bowiem demony z Piekła napadają na nich, mordując i gwałcąc bez ustanku. Co więcej, nie mają dostępu do swego Pana. Są jedynie pionkami w tej grze. Anioły wysokiej rangi rządzące Królestwem Niebieskim zamiast Boga nie dają sobie rady. Zawierają pakt z Panem Otchłani, Lucyferem. Starają się nie wyjawić, że Pana nie ma. Odszedł. Zostawił ich samych sobie. Że już ich nie chce, nie kocha. Abaddon, niszczyciel światów, wybrany przez samego Boga, również jest załamany. Jego moc nie ukazała się już od stuleci. Wszędzie czuć rozpacz i trwogę. A do tego wszystkiego, zbliża się wojna... Wojna z samym anytkreatorem, Szatanem. Czy Anioły dadzą radę? Czy ich Pan do nich wróci? Czy może nastąpi koniec świata, gdyż Abaddon, niszczyciel światów, nie zostanie przez Niego wezwany? To kolejne pytanie, na które jednak odpowiedzi musicie poznać sami - nie wyjawię Wam wszystkiego, nie odbiorę przyjemności z przeczytania tej książki. A niewątpliwie jest to wielką przyjemnością. Autorka przeszła samą siebie. Powieść jest napisana lekko, dynamicznie, zawiera cudowne ilustracje i wspaniały język oraz styl pisania, który pozwala nam dosłownie przenieść się do świata, który wymyśliła. Do tego spójne dialogi, pełne akcji, humoru i ciętej riposty. Mimo ponad 600 stron, czyta się ją błyskawicznie i z coraz to większym zapałem. A sceny balistyczne? Niesamowite! Walka toczy się przez ok. 150 stron i czytelnik nigdy się nie zawiedzie. Doskonale opisane machiny, anioły, potwory i wiele, wiele więcej. W książce ukazuje się również zaskakujący wątek miłosny. Jaki? Sprawdźcie sami, będzie równie zaskoczeni jak ja na samym początku. Powieść Pani Kossakowskiej z pewnością trafi do kanonu Polskiej Fantasy, a kto wie, może i dalej? Wiem za to jedno : to jest powieść, od której można się uzależnić. Czyta się ją raz, drugi, trzeci... i za każdym razem chce się więcej, żałuje się, że jest tak krótka, że się kończy. Z pewnością zostanie z Wami jeszcze wiele dni po skończeniu czytania. Podsumowując : Kupujcie i czytajcie z niej wszyscy! Nie pożałujecie! Zwłaszcza, że wyszły 2 kolejne tomy do tego tematu... ale o tym później ;)

Siewca Wiatru"... Wielu z Was zapewne już słyszało o tej książce. Wielu z Was zapewne również myślało bądź myśli nadal o jej zakupie. Idziecie do sklepu, bierzecie do ręki. Pierwsze spostrzeżenia? Okładka. Zachwycająca grafika, pociągający anioł z zakrwawionym mieczem w dłoni. Ubrany jak...motocyklista, zbir. Zaciekawieni patrzycie na recenzje, które są na okładce....

więcej Pokaż mimo to