rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Błyskotliwa, lapidarnie ujęta biografia niezwykłej kobiety, która zniewoliła swoim czarem wielu, oj wielu! Książka wzbogacona cytatami z listów i dziennika Almy, z niejednokrotnie trafnym komentarzem autora. Oddaje klimat Wiednia czasu fin de siecle’u, a przy tym w pewnym ujęciu pokazuje, jak niezwykłym charakterem była Alma, jak bardzo wyprzedzała swoją epokę.

Błyskotliwa, lapidarnie ujęta biografia niezwykłej kobiety, która zniewoliła swoim czarem wielu, oj wielu! Książka wzbogacona cytatami z listów i dziennika Almy, z niejednokrotnie trafnym komentarzem autora. Oddaje klimat Wiednia czasu fin de siecle’u, a przy tym w pewnym ujęciu pokazuje, jak niezwykłym charakterem była Alma, jak bardzo wyprzedzała swoją epokę.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bogato ilustrowana, cienka książeczka ze stosunkowo niewielką ilością tekstu, podzielonego na wstęp oraz trzy rozdziały (1. Symbol, baśń, kobieta 2. Pochwała życia oraz 3. Pejzaż). Dodatkowo na końcu znajduje się kalendarium i bibliografia.
Z biegiem lektury drażniące stało się czytanie akapitów odnoszących się do obrazów, jakich nie zamieszczono w książce. Zastanawiający jest zatem dobór ilustracji. Części z nich nie poświęcono żadnej uwagi, koncentrując się na przywoływaniu dzieł-widm, które jak wiadomo w przypadku Okunia nie są możliwe do szybkiego "wygooglania" w sieci. Niewielka ilość treści, z której wynosi się przez to jeszcze mniej... Szkoda. Właściwie nie przybliżono mi twórczości Okunia w żaden inny sposób jak czysto wizualny.

Bogato ilustrowana, cienka książeczka ze stosunkowo niewielką ilością tekstu, podzielonego na wstęp oraz trzy rozdziały (1. Symbol, baśń, kobieta 2. Pochwała życia oraz 3. Pejzaż). Dodatkowo na końcu znajduje się kalendarium i bibliografia.
Z biegiem lektury drażniące stało się czytanie akapitów odnoszących się do obrazów, jakich nie zamieszczono w książce. Zastanawiający...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dobre wprowadzenie w temat Prerafaelitów. Rzetelne opracowanie, przedstawiające nie tylko głównych trzech założycieli stowarzyszenia, ale także tych pomniejszych, późniejszych członków oraz, oczywiście, ich wielkiego guru ideologicznego - Johna Ruskina. Autor jednakże pod koniec książki wpada w mało przyjemny i kompetentny ton, krytykując ostro twórczość Williama Morrisa i Edwarda Burne-Jonesa. Niemniej pozycja warta zgłębienia.

Dobre wprowadzenie w temat Prerafaelitów. Rzetelne opracowanie, przedstawiające nie tylko głównych trzech założycieli stowarzyszenia, ale także tych pomniejszych, późniejszych członków oraz, oczywiście, ich wielkiego guru ideologicznego - Johna Ruskina. Autor jednakże pod koniec książki wpada w mało przyjemny i kompetentny ton, krytykując ostro twórczość Williama Morrisa i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ponad połowa książki, będąca barwną opowieścią o losach autorki i jej rodziny - to czyste złoto! Trafne uwagi, ironiczne spostrzeżenia, śmieszne anegdotki - to wszystko powodowało, że czytanie przebiegało jak najprzyjemniej! Lekkość lektury nieco opadła w momencie opisu wojen napoleońskich, przez które ledwo przebrnęłam... Ale do tego momentu było 9/10!

Ponad połowa książki, będąca barwną opowieścią o losach autorki i jej rodziny - to czyste złoto! Trafne uwagi, ironiczne spostrzeżenia, śmieszne anegdotki - to wszystko powodowało, że czytanie przebiegało jak najprzyjemniej! Lekkość lektury nieco opadła w momencie opisu wojen napoleońskich, przez które ledwo przebrnęłam... Ale do tego momentu było 9/10!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Od razu się przyznaję - dotrwałam do połowy książki. Ale powiedzieć mogę z przekonaniem, że ta powieść NAWET NIE STAŁA OBOK "Kronik Wampirów" Anne Rice. Poziom "Hotelu Transylwania" jest żenujący. Opisów postaci, wnętrz, stanów emocjonalnych - praktycznie w ogóle nie znajdziemy, pomijając jakieś przypadkowe 2-3 zdanka na początku nowego wątku, tak wiecie, "aby jakoś zacząć". Dialogi - porażka. Wątki - bardzo naiwne. Szkoda słów.
Klimatu XVIII-wiecznej Francji poza okładką - nie znalazłam. Nawet nie pamiętam, czy choć raz wspomniano Ludwika XV. No i jeszcze pozostaje kwestia wierności historycznej. Jest cień szansy, że to wina tłumacza, jeśli jednak nie - to okropny wstyd, że autorka nie zgłębiła wiedzy o epoce, którą wzięła na warsztat: "turniury" nosiły kobiety w 2 poł. XIX w. (w XVIII w. pod sukniami były rogówki - fr. pannier); nie ma czegoś takiego jak "kLOareta" jest natomiast "kOLareta" i nosiły ją w XVIII w. tylko kobiety, nie panowie; panowie w XVIII w. nosili za to szustokory, habit a la francaise oraz fraki, a nie "surduty", na litość Boską! - ot, kilka kwiatków, które niestety nieprzyjemnie wryły mi się w pamięć. Daję 2** za zmarnowany potencjał. Z tyłu okładki brzmiało ciekawie :(

Od razu się przyznaję - dotrwałam do połowy książki. Ale powiedzieć mogę z przekonaniem, że ta powieść NAWET NIE STAŁA OBOK "Kronik Wampirów" Anne Rice. Poziom "Hotelu Transylwania" jest żenujący. Opisów postaci, wnętrz, stanów emocjonalnych - praktycznie w ogóle nie znajdziemy, pomijając jakieś przypadkowe 2-3 zdanka na początku nowego wątku, tak wiecie, "aby jakoś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Moim zdaniem, dla laika w temacie - zbyt szczegółowa (chociażby analiza fasad kościołów), natomiast dla historyka sztuki zbyt powierzchowna, traktująca po kilka stron o dosłownie wszystkim, od wielkiej sztuki, poprzez meble, porcelanę, na teatrze kończąc. Denerwowało mnie strasznie, że zamieszczone ilustracje w 90% nie odpowiadały tekstowi. Autor jedne obiekty opisuje, inne daje w ramach ilustracji. Suchy opis któregoś z kolei dzieła sztuki, nie poparty ilustracją, stawał się po prostu nużący... A i dodam, że uśmiałam się przeczytawszy, że "rogówkę" (fr. pannier), czyli spódnicę-stelaż, który rokokowe damy nosiły pod sukniami, autor określa mianem "koszykowej krynoliny" ;)

Moim zdaniem, dla laika w temacie - zbyt szczegółowa (chociażby analiza fasad kościołów), natomiast dla historyka sztuki zbyt powierzchowna, traktująca po kilka stron o dosłownie wszystkim, od wielkiej sztuki, poprzez meble, porcelanę, na teatrze kończąc. Denerwowało mnie strasznie, że zamieszczone ilustracje w 90% nie odpowiadały tekstowi. Autor jedne obiekty opisuje, inne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mimo że podawane w książce statystyki sprzed kilku lat są już nieaktualne, warto przeczytać by uzmysłowić sobie jak wielką przemianę przeszło pojęcie "luksusu" oraz, by dowiedzieć się, kto i w jaki sposób tak naprawdę kreuje te wszystkie marki "wyższej klasy" typu LV, Gucci, Dior, Prada etc.

Książka otwiera drogę do świadomego konsumpcjonizmu i trochę odziera tą, powiedzmy, wyśnioną torebkę od znanego projektanta z aury mistycyzmu, nabożności i wielkich "och!" i "ach!".

Mimo że podawane w książce statystyki sprzed kilku lat są już nieaktualne, warto przeczytać by uzmysłowić sobie jak wielką przemianę przeszło pojęcie "luksusu" oraz, by dowiedzieć się, kto i w jaki sposób tak naprawdę kreuje te wszystkie marki "wyższej klasy" typu LV, Gucci, Dior, Prada etc.

Książka otwiera drogę do świadomego konsumpcjonizmu i trochę odziera tą,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To nie jest książka do przeczytania na raz, od początku do końca. Do tej książki warto powracać, zwłaszcza jak się jest pasjonatem historii, gdyż na jeden raz jest to po prostu za dużo informacji, nazwisk i dat :)

Zauważyłam, że zdecydowanie lepiej czytało mi się rozdziały poświęcone arystokratkom już trochę mi znanym (Izabela Lubomirska, Helena Radziwiłłowa, Józefina Potocka). W tym wypadku lektura była lekka, miła, a anegdoty przytaczane przez Rudzkiego naprawdę zabawne. Natomiast damy z pocz. XVIII są mi właściwie nieznane i czytanie ich życiorysu okazywało się często nudne...Nie mogłam do nazwisk przypisać twarzy, nie pamiętałam drzewa genealogicznego, wszystko mi się plątało. Postanowiłam więc mniej-więcej pierwszą połowę książki zostawić sobie "na potem", gdy czasy saskie będą mi lepiej znane :)

To nie jest książka do przeczytania na raz, od początku do końca. Do tej książki warto powracać, zwłaszcza jak się jest pasjonatem historii, gdyż na jeden raz jest to po prostu za dużo informacji, nazwisk i dat :)

Zauważyłam, że zdecydowanie lepiej czytało mi się rozdziały poświęcone arystokratkom już trochę mi znanym (Izabela Lubomirska, Helena Radziwiłłowa, Józefina...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Szalejąc za serialem Neila Jordana "The Borgias", z nieukrywaną ekscytacją sięgnęłam po książkę. Spodziewałam się, iż akcja w powieści nie do końca będzie się pokrywać z wydarzeniami z serialu - tak to zazwyczaj bywa. Byłam na to przygotowana! Jednakże zupełnie nie przypuszczałam, iż poziom książki będzie tak daleko odbiegał od poziomu tego wspaniałego serialu.

Mario Puzo pisał "Rodzinę Borgiów" latami - i to da się dostrzec. Książka jest po prostu niedopieszczona, tak jakby była pisana z nudów między "Ojcem Chrzestnym" a "Sycylijczykiem". Uważam, że powinna być ona rozbita na trzy tomy, by rozwinąć nieco opisy. Powieść przedstawia życie papieża Aleksandra VI oraz jego dzieci. Wciśnięcie tak długiego okresu czasu i wydarzeń z życia tak wielu bohaterów do jednej książki nie mogło się udać. Opisy przeżyć, uczuć, nawet miejsc są potwornie skąpe lub w ogóle ich nie ma. W rezultacie, praktycznie co dwie strony zmienia się miejsce akcji i następuje nowe wydarzenie. Jest to oczywiście bardzo drażniące. Napisaną w ten sposób książkę bardzo łatwo się czyta, jednakże nie można się w niej "zatopić".

Najbardziej nie mogę przebaczyć Puzo tak beznamiętnego przedstawienia relacji Cezara i Lukrecji. Dostajemy czyny, brakuje tylko słów czy chociażby przemyśleń bohaterów, wyjaśniających ich zachowanie. Dopiero w 3/4 książki dowiadujemy się co tak naprawdę Cezar czuje do Lukrecji. O jej uczuciach nie ma praktycznie słowa. Związek tego rodzeństwa pozostawia tyle pytań, jest tak uproszczony w porównaniu do serialu, że aż szkoda gadać.

Myślałam, iż sięgając po książkę dowiem się czegoś więcej o bohaterach. Tymczasem nie dowiedziałam się nic.

Szalejąc za serialem Neila Jordana "The Borgias", z nieukrywaną ekscytacją sięgnęłam po książkę. Spodziewałam się, iż akcja w powieści nie do końca będzie się pokrywać z wydarzeniami z serialu - tak to zazwyczaj bywa. Byłam na to przygotowana! Jednakże zupełnie nie przypuszczałam, iż poziom książki będzie tak daleko odbiegał od poziomu tego wspaniałego serialu.

Mario Puzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z tą książką, moim zdaniem, trzeba się... oswoić. Forma pseudo powieści epistolarnej, gdzie dowiadujemy się o akcji poprzez listy, e-maile i smsy, nie wszystkim może odpowiadać. Mam wrażenie, że taka forma nie pozwala nam zżyć się zbytnio z którymś z bohaterów, poznać go dogłębnie czy zrozumieć jego przemyślenia.
Sama idea miłości dojrzewającej poprzez lata w tym wypadku zbytnio mnie nie przekonuje. Akcja została okropnie rozciągnięta w czasie. Z przykrością widzę to tak, iż poprzez złe decyzje, skrytość i brak szczerej komunikacji, Alex i Rosie stracili ponad połowę swego życia. Zmarnowali nieodwracalnie czas, kiedy to powinni byli być razem.
Dodać też muszę, iż tłumaczenie książki pozostawiało WIELE do życzenia. Niektóre zwroty czy wyrażenia były po prostu niezrozumiałe. Chętnie podałabym przykłady, ale niestety oddałam już lekturę do biblioteki...

Z tą książką, moim zdaniem, trzeba się... oswoić. Forma pseudo powieści epistolarnej, gdzie dowiadujemy się o akcji poprzez listy, e-maile i smsy, nie wszystkim może odpowiadać. Mam wrażenie, że taka forma nie pozwala nam zżyć się zbytnio z którymś z bohaterów, poznać go dogłębnie czy zrozumieć jego przemyślenia.
Sama idea miłości dojrzewającej poprzez lata w tym wypadku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gdy byłam dzieckiem szalałam za serią o Harrym Potterze. Teraz, będąc studentką, zakochałam się w trylogii Igrzyska Śmierci. Książka (jak i cała seria!) przyniosła mi wiele emocji i wzruszeń, a czytając kolejne tomy siedziałam z nimi do 5 nad ranem, dopóki nie skończyłam. Takich książek się nie zapomina :)
Ciężko niestety było wrócić po tym "szale" do porządku dnia codziennego, a każda następna powieść wydawała mi się za mało wciągająca. Do tej pory poszukuję nowej lektury i dobrego lekarstwa, po przeżyciach zafundowanych mi przez S. Collins.
Polecam.

Gdy byłam dzieckiem szalałam za serią o Harrym Potterze. Teraz, będąc studentką, zakochałam się w trylogii Igrzyska Śmierci. Książka (jak i cała seria!) przyniosła mi wiele emocji i wzruszeń, a czytając kolejne tomy siedziałam z nimi do 5 nad ranem, dopóki nie skończyłam. Takich książek się nie zapomina :)
Ciężko niestety było wrócić po tym "szale" do porządku dnia...

więcej Pokaż mimo to