Modopolis. Dlaczego to, co nosimy, ma znaczenie Dana Thomas 6,9

ocenił(a) na 67 tyg. temu "Fascynująca lektura dla każdego, kto nosi ubrania". czyli dla każdego człowieka? Kto to pisał?
O czym NIE jest ta książka? O tym, jak nie kupować więcej ciuchów. O tym, na co zwracać uwagę przy kupowaniu, jak być bardziej świadomym konsumentem. Jak sprawdzać firmy odzieżowe. O tym, jaki be jest konsumpcjonizm i o greenwashingu. Oczywiście autorka zamieszcza na ten temat kilka danych i informacji, w początkowych rozdziałach jest też co nieco na temat fast fashion, Zarze i warunków w azjatyckich szwalniach, ale to nie jest temat, na którym się koncentruje ten reportaż. O czym zatem to jest? O przemianach zachodzących w branży modowej, o ludziach, którzy mają pomysł na zmianę - projektantach, kreatorach, przedsiębiorcach. Autorka opisuje różne firmy w Stanach Zjednoczonych, które powstają z myślą, by nie podążać drogą fast fashion. Albo modernizują się, jak Levis. Tzw. rightshoringu. Więc jeśli ktoś pisze, że "wszystko to już wie", to raczej nie przeczytał tej książki.
Niestety problem z tą książką polega na tym, iż jest to bardziej o biznesie, niż o modzie. Kto będzie chciał poczytać o ubraniach, o materiałach, czy o markach, będzie zawiedziony. Autorka bowiem omawia strategie biznesowe, technologie, procesy wytwórcze, zmiany własnościowe... bardzo dużo jest danych i liczb, i po prostu jest to mało ciekawe dla kogoś, kto chciał poczytać o modzie. Ciekawsze to na pewno będzie dla pasjonatów modowej branży albo dla osób, szukających inspiracji na własną firmę. Jest tu bowiem sporo informacji o nowinkach technologicznych, procesie wytwarzania różnych materiałów, pomysłach na odzyskiwanie surowców. Zatem na pewno nie jest to "lektura dla każdego, kto nosi ubrania". Mnie najbardziej zaciekawił opis uzyskiwania sztucznych skór, hodowanych po prostu w laboratorium. Ciekawy jest też rozdział o organicznej bawełnie (wiedzieliście, że bawełna może rosnąć nie tylko biała?); niestety cały czas za dużo było mi w tym liczb i danych raczej z branży przemysłowo-chemicznej, niż modowej. Wreszcie zwróciłam uwagę na tekst o japońskich ekskluzywnych dżinsach - jest to jedyny zresztą tekst w tym reportażu, traktujący o firmie spoza USA. Fajnie byłoby poczytać o jakichś tego typu pomysłach z naszego rodzimego podwórka, na pewno wzbudziłoby to moje większe zainteresowanie, no ale cóż, jest to kolejny reportaż, pisany przez Amerykankę, w którym świat w zasadzie kończy się na Ameryce.
Dana Thomas na początku swojej książki pyta "dlaczego nas to nie obchodzi". Czyli to, że fast fashion niszczy planetę. Czemu kupujemy tony ciuchów, które wyrzucamy po jednym wyjściu? I kwestia jest taka, że jej książka nie jest odpowiedzią na to pytanie. Tworzenie rzemieślniczych firm, odpowiedzialnych ekologicznie nie rozwiąże tego problemu. To jest dla ludzi "świadomych", a większość konsumentów stanowią jednak ci "nieuświadomieni", dla których podstawowym wyznacznikiem jest cena. A ta dla większości ludzi nie będzie się kalkulować, nawet jeśli wziąć pod uwagę lepszą jakość. Widzę to po cenach, jakich sobie życzą takie firmy w Polsce (a i to nie mam pewności, czy to nie jest greenwashing i jaka jest gwarancja tej jakości). W grę wchodzi więc po pierwsze przebudowa naszej mentalności, która przestawiła się na konsumpcyjny styl życia, a dopiero potem można tworzyć rzemieślnicze biznesy modowe. Owe firmy również muszą brać pod uwagę, że z takim modelem biznesowym na pewno nie staną się potentatami w dzisiejszym stylu. Który tak naprawdę jest nie do utrzymania, jeśli wziąć pod uwagę wytrzymałość naszej planety. A już z końcowymi pomysłami, w stylu drukowania ubrań, czy ich wypożyczaniu zamiast kupowania, autorka zupełnie odleciała.