Edyta

Profil użytkownika: Edyta

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 4 lata temu
90
Przeczytanych
książek
90
Książek
w biblioteczce
2
Opinii
4
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Dodane| Nie dodano
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Stworzenie zbioru opowiadań to nie lada wyzwanie. Krótkie formy prozatorskie mają w zwyczaju piętrzyć przed autorem niemałe trudności, ale okiełznane i sprawnie napisane mogą zmienić się w prawdziwe perełki. Trzynaście opowiadań, które wyszło spod pióra Kornela Machnikowskiego wywołało we mnie mieszane uczucia – od zachwytu po konsternację. Nie było jednak wśród nich obojętności.

Kiedy zaczęłam czytać Pop-pisanie, nie miałam żadnych oczekiwań. Było to moje pierwsze spotkanie z autorem, wyjątkowo nie miałam też okazji poppisaniezetknąć się z żadnymi wcześniejszymi recenzjami tej pozycji. Nie stwierdzam jednoznacznie, czy lepiej to czy gorzej, muszę natomiast przyznać, że książka od początku stanowiła dla mnie zagadkę. Zagłębiałam się więc w kolejne opowiadania i czułam, jak budzą na przemian mój podziw i zakłopotanie. Autor wspaniale bawi się językiem, nie obce jest mu również (karkołomne momentami) żonglowanie formą literacką. Opowiadania skrzą się od błyskotliwych i różnorodnych rozwiązań narracyjnych, zakończenia opowieści wielokrotnie wprawiają w osłupienie, a bohaterowie intrygują. Ciekawym zabiegiem jest również włączenie do opowiadań elementów graficznych (rysunków), które świetnie komponują się ze stworzonymi przez Machnikowskiego fabułami.

Skąd natomiast moje zafrasowanie? Nie da się ukryć, że opowiadania, które złożyły się na Pop-pisanie trudno nazwać bezpretensjonalnymi. Obawiam się, że wielu pióro Machnikowskiego doceni, ale równie wielu dosadnie je skrytykuje. Wątpliwości budzi dostrzegalna chęć autora, aby zaprezentować tu i teraz wszystkie swoje warsztatowe możliwości. Pan Kornel niejednokrotnie wydaje się przechwalać przed czytelnikiem, próbując przemycić w niewielkim zbiorku cały wachlarz pisarskich możliwości. Zabieg ten rzuca się cieniem na spójność Pop-pisania. Mimo że Machnikowski już w nocie na tylnej okładce tłumaczy, że czytelnik powinien spodziewać się opowiadań różnorodnych, rozmaitość ta sprawia wrażenie rozbuchanej, a chwilami nawet uciążliwej. Obiecująco skrojone, przemyślane opowiadania (jak Akustycznie, czy Seksil) mieszają się z formami przeładowanymi słowem i dyskusyjną autorską wirtuozerią, która być może dla autora świetnie zrozumiała, czytelnikowi wydaje się nieco wydumana (co dzieje się np. w otwierającym zbiorek opowiadaniu Przesłona).

Nie ulega wątpliwości, że warto sięgnąć po Pop-pisanie Kornela Machnikowskiego. Umiejętności tego młodego pisarza warte są zauważenia, mogą bowiem rozwinąć się w talent doprawdy wyjątkowy. Na tę chwilę autor oferuje nam dzieło przyjazne, choć wymagające, które jednak wielu może wydać się tyleż intrygujące, co pretensjonalne.

Stworzenie zbioru opowiadań to nie lada wyzwanie. Krótkie formy prozatorskie mają w zwyczaju piętrzyć przed autorem niemałe trudności, ale okiełznane i sprawnie napisane mogą zmienić się w prawdziwe perełki. Trzynaście opowiadań, które wyszło spod pióra Kornela Machnikowskiego wywołało we mnie mieszane uczucia – od zachwytu po konsternację. Nie było jednak wśród nich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gdańsk, lata 30. ubiegłego wieku, nazizm rośnie w siłę, a ludzie coraz intensywniej zaczynają odczuwać groźbę wiszącego nad nimi niebezpieczeństwa. W tych właśnie realiach toczy się akcja Miasta cieni Michaela Russela, który zabiera nas do międzywojennej katolickiej Irlandii, a następnie do Wolnego Miasta Gdańsk, aby opowiedzieć historię dwóch tajemniczych morderstw, jednej zakazanej miłości i rodzącego się w niesprzyjających okolicznościach uczucia pary głównych bohaterów.

Irlandczyk - Stefan Gillespie - detektyw i ojciec starający się zachować prawa rodzicielskie postanawia poprowadzić poszukiwania zagnionej Susan Field, która niespodziewanie znika bez śladu. Ostatnie miejsce, w którym była widziana to dublińska klinika aborcyjna. Okoliczności zagnięcia kobiety piętrzą kolejne trudności, tropy, jeden po drugim, urywają się, a ostatni człowiek, który kontaktował się z Susan niespodziewanie wyjeżdża do Gdańska. Zaangażowanie Stefana przybiera na sile, kiedy poznaje najbliższą przyjaciółkę zaginionej - Hannah Rosen. Kobieta podejrzewa, że Susan została zamordowana i bardzo zależy jej na wyjaśnieniu całej sprawy. Autor zabiera czytelnika w podróż ulicami Dublina, wraz z bohaterami przemieszczamy się od miejsca do miejsca, próbując ustalić kolejne fakty i rozwikłać krymianlną zagadkę.

Kiedy przeczytałam opis znajdujący się na okładce Miasta cieni, niemal natychmiast pomyślałam o ogromnym potencjale tkwiącym w tej opowieści. Lektura zweryfikowała moje oczekiwania, uwydatniając swoje atuty, ale również i wiele niedociągnięć. Niewątpliwą wartością fabuły stworzonej przez Michaela Russela są społeczno-polityczne realia, które zostały opisane w książce. Niespokojna atmosfera irlandzkiej stolicy targanej węwnętrznymi napięciami natury politycznej i religijnej została odmalowana znakomicie, podobnie rzecz ma się z wpleceniem przez autora do opowieści topografii miast (konkretnych nazw ulic, budynków). Dzięki tym zabiegom opowieść nabiera realizmu i namacalności, bohaterowie wędrują po miejscach istniejących naprawdę, co zwłaszcza dla czytelników znających Dublin czy Gdańsk będzie szczególnie atrakcyjne. Świetnie został poprowadzony także wątek dotyczący różnic o podłożu religijnym pojawiających się między bohaterami oraz wynikającymi z nich społecznymi konwenansami. Stefan Gillespie pochodzi z rodziny protestanckiej, jego żona była katoliczką, jego kochanka jest Żydówką - spektrum jest ogromne, sami widzicie.

Zdecydowanie gorzej rysuje się sytuacja dotycząca kreacji samych bohaterów - nie udało mi się utożsamić, ani ponadprzeciętnie polubić nikogo, kto pojawia się na kartach książki. Mimo że w miarę rozwijania się fabuły, dowiadujemy się o postaciach coraz więcej, nie zyskują one większej sympatii, pozostają “suche”, bez życia, widocznie kierowane ręką autora, nie zyskują autonomii, którą tak sobie cenię. Prócz nieciekawych bohaterów kuleje sama fabuła, momentami akcja rwie się lub jest na siłę przyśpieszana, jak gdyby autor chciał przekonać czytelnika, że warto zostać z nim jeszcze przez chwilę. W wyłapywaniu niuansów dosyć zawikłanej historii nie pomaga również układ graficzny zastosowany w powieści - miejsca, które oddzielają kolejne fragmenty fabuły są raz szersze, raz węższe, stosowane niekonsekwentnie, co dodatkowo wywołuje u czytelnika frustrację i kolejne próby zrozumienia, co właśnie dzieje się w książce.

Sięgnijcie po Miasto cieni dla tła opowiadanej przez Russela historii. Lata 30. XX wieku to naprawdę niezmiernie ciekawy okres w historii powszechnej, warty zgłębienia i zanużenia się w nim. Wartościowa jest również cała warstwa obyczajowa książki, która dla osób lubiących w literaturze konflikty natury politycznej czy religijnej będzie prawdziwą gratką!

Gdańsk, lata 30. ubiegłego wieku, nazizm rośnie w siłę, a ludzie coraz intensywniej zaczynają odczuwać groźbę wiszącego nad nimi niebezpieczeństwa. W tych właśnie realiach toczy się akcja Miasta cieni Michaela Russela, który zabiera nas do międzywojennej katolickiej Irlandii, a następnie do Wolnego Miasta Gdańsk, aby opowiedzieć historię dwóch tajemniczych morderstw, jednej...

więcej Pokaż mimo to

Aktywność użytkownika Edyta Masełko

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
90
książek
Średnio w roku
przeczytane
8
książek
Opinie były
pomocne
4
razy
W sumie
wystawione
90
ocen ze średnią 6,6

Spędzone
na czytaniu
485
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
8
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]

Znajomi [ 1 ]