-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać442
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
Książka jest trudna. Nie tyle baśniowa, co realizująca teorię psychoanalizy Freuda dotyczącą snów, które przeplatają się z fabułą. Udało mi się znaleźć chyba tylko ze dwa takie fragmenty, a jest ich więcej. Jakiś też wydawał mi się halucynacją. Co do języka to faktycznie jest pompatyczny i nadmuchany, ale też sposób narracji niezwykle uporządkowany. Jako że mam obecnie fazę na Elementary to nasunęła mi się taka myśl że w sumie styl mówienia jest ogromnie zbliżony do Holmesa z tego serialu. No nie ważne, język jest taki jaki jest bo Chris, wydaje mi się, stara się ukryć za nim, kontrolować każdy jego aspekt podobnie jak swoje życie, ale nie udaje mu się to właśnie przez halucynacje i marzenia senne na jawie. Po prostu totalna kontrola jest niewykonalna, ale on do niej rozpaczliwie dąży bo jako dziecko stracił ją co zaważyło na reszcie jego życia. Jakoś przed połową książki zauważyłam też że w tej jego narracji (jego, nie Ishiguro! :) ) brakuje zupełnie jakichkolwiek emocji, jakiegokolwiek poczucia. I też usilnie szukałam przejawów traumy, co polecam robić w trakcie lektury. Nad czym warto się pochylić to oczywiście rola/funkcja/istota pamięci, która wydaje mi się tutaj jest rozumiana jako troska (Pamiętam o tobie, myślę o tobie), jako umiejętność odtwarzania faktów i jako warunek istnienia tego, o którym się pamięta/zapomniało. Polecam też pomyśleć sobie nad sceną pod koniec, kiedy Chris rozmawia z mężem Sarah'y. A co, jeśli to sen i faktycznie Chris rozmawia sam ze sobą? :)
Osobiście dla mnie fabuła była w większości do tego stopnia nieciekawa, że zdarzały mi się wielokrotne podejścia do tej samej strony. Pomagało mi to że wiedziałam czego szukać, i pod względem warsztatowym jest to arcydzieło. Może komuś też to pomoże i wróci do tej pozycji bo naprawdę warto więc moje sugestie to szukać: fragmentów o pamięci, teorii Freuda o snach (przeniesienie itp.), przejawów emocji/poczucia, traumy, fragmentów które mogą być snem/halucynacją, zastanowić się jakim detektywem jest tak naprawdę Chris i jak to się ma do całości. Mam nadzieję że to pomoże :)
Książka jest trudna. Nie tyle baśniowa, co realizująca teorię psychoanalizy Freuda dotyczącą snów, które przeplatają się z fabułą. Udało mi się znaleźć chyba tylko ze dwa takie fragmenty, a jest ich więcej. Jakiś też wydawał mi się halucynacją. Co do języka to faktycznie jest pompatyczny i nadmuchany, ale też sposób narracji niezwykle uporządkowany. Jako że mam obecnie fazę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Dystopia stworzona przez pana Ishiguro niezwykle przypadła mi do gustu. Jest to opowieść pisana z punktu widzenia głównej bohaterki, Kath, która jest klonem. Wspomina swoje życie spędzone w ośrodku dla klonów, na wsi, a następnie jako opiekun dawców. Wprowadzenie w historię może być nieco niezrozumiałe, ze względu na terminologię, którą Kath operuje, ale z kolejnymi stronami wszystko się wyjaśnia. Całe funkcjonowanie systemu opartego na 'produkcji' klonów, których jedyny cel istnienia stanowią kolejne przeszczepy swoich organów ludziom, którym grozi śmierć. Samo słowo 'śmierć' pada bodajże tylko raz. W odniesieniu do każdego aspektu transplantacji używana jest terminologia, która ma oddalić rzeczywiste znaczenie, która ma oddalić prawdę. Tę prawdę oddala od nas sama Kath, przez co nie darzę jej zbytnią sympatią. Poza tym, opowiada jakby sama nie rozumiała, nie była świadoma jaka jest ta prawda. Oszukuje tym czytelnika. Opowiada o tym co pamięta, w sposób jaki to zapamiętała, zatem nie może być mowy o obiektywnej relacji, niemniej jednak Kath przedstawia punkt widzenia także innych postaci. Kath jako opiekun dawców jest niezwykle oddana swojej roli, jak sama podkreśla, jednak biorąc pod uwagę rolę opiekunów, jej oddanie widzę w zdecydowanie negatywnym świetle. Opiekunowie mają zajmować się dawcami. Uspokajać, oddalać perspektywę niedalekiej śmierci, pytanie tylko: Dlaczego? Dla dobra dawców? Wątpię. Raczej po to, by nie było buntu, by nie było łez, by nie było krzyku, by nie było kłopotu. Jak wspomniałam, Kath kompletnie wsiąkła w rolę opiekuna, nie widać w niej żadnego sprzeciwu, ale pewnie wiąże się to także z odroczeniem 'wyroku'. Im dłużej jest się opiekunem tym bardziej oddala się perspektywa przeszczepów. Żaden opiekun tak naprawdę nie może nic zrobić z losem swoim i innych. Są bezsilni, ale też bierni. Ta bierność smuci, bo pokazuje, że opór nic nie zmieni ze względu na postawę ludzi. Oni potrzebują organów, a klony są "fabryką" tego czego im potrzeba. Nie mogą postrzegać ich jako ludzi, bo wtedy na ich postępowanie trzeba by było patrzeć w kategorii ludobójstwa. Są to maszyny, zatem nie czują, nie mają prawa głosu, nie mają prawa do bycia ludźmi i oczekiwania ludzkiego traktowania. Jest to opowieść o obojętności, tolerancji, poszanowaniu tak kruchego przecież życia wszelkiego, nie tylko ludzkiego. O szacunku, delikatności i dbałości o każdy gest, decyzję, myśl, odnoszące się do jakości, prawa do życia, wyznaczania arbitralnych granic, zasad, uprzedzeń. O istocie bycia człowiekiem, bo niejednokrotnie na to miano zasługują wyłącznie ci, którym się je odbiera. W "Nie opuszczaj mnie" to klony przejawiają zdecydowanie bardziej ludzkie cechy niż ci wielcy i aspirujący do "wszystkomożenia" ludzie. To wizja społeczeństwa, które musi mieć wszystko w tej samej chwili, które żąda i nie myśli o tym kto i co straci, by to żądanie spełnić. W takim społeczeństwie już żyjemy i nasuwa się pytanie, czy reszta tej wizji jest możliwa. Wiele osób twierdzi, że jak najbardziej, bo główna cecha człowieka to egoizm jako sposób na przetrwanie za wszelką cenę. Tylko czy ratowanie jednej osoby kosztem drugiej to naprawdę postęp?
Scena, w której Kath i Tommy odwiedzają Madame odebrać można jako pragnienie czegoś więcej, czegoś "po" zakończeniu przeszczepów, jakiejś obietnicy, że warto się starać by odbić się od tej płycizny rzeczywistości. Słyszą jednak, że nic takiego nie istnieje, że nic na nich nie czeka, co można odebrać jako zaprzeczenie wiary w jakąkolwiek życie po życiu. Trzeba się jednak starać tu i teraz, bo od tego tak naprawdę zależy jak przejdziemy przez życie. Rozmowa z Madame świadczy również o tym,że czasami miłość nie zwycięża niczego.
Największe marzenie klonów to stać się ludźmi. Jednak aspirują tym samym do bycia mordercami i egoistami, obojętnymi na prawo do życia będąc innym, co przecież nie znaczy gorszym. Pytanie, czy tak naprawdę jest do czego aspirować, sprawia, że ta wizja ludzkości nie należy do optymistycznych,jednak zatrważająco możliwych.
Dystopia stworzona przez pana Ishiguro niezwykle przypadła mi do gustu. Jest to opowieść pisana z punktu widzenia głównej bohaterki, Kath, która jest klonem. Wspomina swoje życie spędzone w ośrodku dla klonów, na wsi, a następnie jako opiekun dawców. Wprowadzenie w historię może być nieco niezrozumiałe, ze względu na terminologię, którą Kath operuje, ale z kolejnymi...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to