Rok_S_Kingiem

Profil użytkownika: Rok_S_Kingiem

Kluczbork Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 1 rok temu
37
Przeczytanych
książek
100
Książek
w biblioteczce
14
Opinii
42
Polubień
opinii
Kluczbork Kobieta
Dodane| Nie dodano
Cześć, jestem Paulina i jestem Kingoholiczką ;)

Opinie


Na półkach: ,

"𝗡𝗶𝗲 𝘇𝗮𝗱𝗮𝘄𝗮𝗷 𝗴ł𝘂𝗽𝗶𝗰𝗵 𝗽𝘆𝘁𝗮𝗻́, 𝘄 𝗴ł𝘂𝗽𝗶𝗲 𝗴𝗿𝘆 𝗻𝗶𝗲 𝗯𝗲̨𝗱𝗲̨ 𝗴𝗿𝗮𝗰́.
𝗝𝗲𝘀𝘁𝗲𝗺 𝘁𝘆𝗹𝗸𝗼 𝗰𝗶𝘂𝗰𝗵-𝗰𝗶𝘂𝗰𝗵- 𝗰𝗶𝘂𝗰𝗵𝗰𝗶𝗮̨, 𝗶𝗻𝗻𝘆 𝘀𝗶𝗲̨ 𝗻𝗶𝗲 𝗺𝗼𝗴𝗲̨ 𝘀𝘁𝗮𝗰́."

Charlie Ciuch-Ciuch to miły, gadający parowóz, który przyjaźni się ze swoim maszynistą Bobem. Są szczęśliwym zgranym duetem i jeżdżą razem na trasie St. Louis - Topeka. Niestety pewnego dnia okazuje się, że prezes kolei postanawia wymienić go na nowszą i w dodatku spalinową lokomotywę. Charlie Ciuch-Ciuch wraz z maszynistą Bobem czują z tego powodu ogromny smutek i żal… Ale może jednak jeszcze nie wszystko stracone? Nie będę zdradzać szczegółów, ale jak być może się domyślacie, w związku z tym, że jest to bajka dla dzieci, to jej zakończenie mimo wszystko jest szczęśliwe 🙂
Historia opowiedziana w „Charlie Ciuch-Ciuch” pokazuje nam, jak ważna jest przyjaźń, oraz szacunek do rzeczy, które odgrywały w naszym życiu ważną rolę. Uświadamia też, że nie zawsze to, co jest nowe, musi być lepsze i niezawodne.
Ale czy to na pewno jest 𝗧𝗬𝗟𝗞𝗢 bajka dla dzieci? I co wspólnego ma z nią Stephen King?
Jak już wspomniałam wyżej, historyjka kończy się happy endem. Mimo to jest w niej jednak coś niepokojącego...
Charlie Ciuch-Ciuch opisany jest jako miła, przyjazna, kochająca swojego maszynistę lokomotywa. Na ilustracjach jednak wygląda bardzo przerażająco, wręcz człowieczo… Jego niezwykły uśmiech zawierający zęby z dziąsłami, przymrużone oczy i załamane brwi zdają się skrywać jakiś sekret… Mroczny… W dodatku dzieci biorące udział w przejażdżkach na sympatycznej ciuchci, w książce opisane są jako roześmiane, wesołe i radosne, ale na ilustracjach wyglądają na wystraszone i bardzo nieszczęśliwe...
I teraz przechodzimy do meritum. „Charlie Ciuch-Ciuch” nie jest odrębną historyjką, która została wydana po raz pierwszy w takiej formie jak teraz. Charlie Ciuch-Ciuch, a raczej Charlie Puf-Puf pojawił się już gdzieś wcześniej. Kto czytał „Mroczną Wieżę”, ten zapewne pamięta, że Jake Chambers trafia w pewnej księgarni właśnie na TĘ książkę. Treść bajeczki jest dokładnie opisana w trzeciej części „Mrocznej Wieży” - „Ziemie Jałowe” i już tam wzbudza w Jake’u niepokój. Czy Charlie Ciuch-Ciuch/Puf-Puf jest tylko Charliem Ciuch-Ciuch/Puf-Puf? A może jednak kimś/czymś innym ? 😉
Stephen King powiedział: „Gdybym kiedykolwiek napisał książkę dla dzieci, to dokładnie taką, jak ta!” No i super, taka rekomendacja naprawdę przekonuje do sięgnięcia po tę krótką książeczkę 🙂 Tym bardziej, że to właśnie 𝗢𝗡 JĄ TAK NAPRAWDĘ NAPISAŁ ! 😉
Autorką „Charlie Ciuch-Ciuch” jest niejaka Beryl Evans. Jest to jednak fikcyjna pisarka stworzona w MW, a więc w sumie patrząc na okładkę tej bajeczki, można śmiało powiedzieć, że Beryl Evans to po prostu pseudonim Stephena Kinga.
Pozostaje jeszcze jeden aspekt, który wciąż może być dla niektórych trochę niejasny 🙂 Jakim cudem King mógł napisać „Charliego Ciuch-Ciuch”, skoro urodził się w 1947 roku, a na książce widnieje napis, że po raz pierwszy wydana była ona JUŻ w 1942 roku?
Raz jeszcze muszę wrócić do Mrocznej Wieży, ponieważ tak jak już wyżej wspomniałam, to właśnie w niej mamy tę historyjkę po raz pierwszy zaprezentowaną w pełnej krasie ŁĄCZNIE z autorem oraz czasem wydania 🙂 Stephen stworzył więc Charliego Ciuch-Ciuch/Puf-Puf w „Ziemiach Jałowych” wraz z wymyślonym autorem i datą wydania i taką właśnie postać ma ta obecna książeczka dla dzieci 🙂
Żeby jeszcze bardziej podkręcić ten temat, to dodam, że w „Mrocznej Wieży” Beryl Evans w sumie nie jest “jedyną” autorką „Charliego Puf-Puf”, bo pojawia się przy tym tytule jeszcze jedno istotne dla Kinga nazwisko - Claudia y Inez Bachman.
Jedno jest pewne - „Charlie Ciuch-Ciuch” to bajeczka dla dzieci napisana przez Mistrza Grozy 😃

"𝗡𝗶𝗲 𝘇𝗮𝗱𝗮𝘄𝗮𝗷 𝗴ł𝘂𝗽𝗶𝗰𝗵 𝗽𝘆𝘁𝗮𝗻́, 𝘄 𝗴ł𝘂𝗽𝗶𝗲 𝗴𝗿𝘆 𝗻𝗶𝗲 𝗯𝗲̨𝗱𝗲̨ 𝗴𝗿𝗮𝗰́.
𝗝𝗲𝘀𝘁𝗲𝗺 𝘁𝘆𝗹𝗸𝗼 𝗰𝗶𝘂𝗰𝗵-𝗰𝗶𝘂𝗰𝗵- 𝗰𝗶𝘂𝗰𝗵𝗰𝗶𝗮̨, 𝗶𝗻𝗻𝘆 𝘀𝗶𝗲̨ 𝗻𝗶𝗲 𝗺𝗼𝗴𝗲̨ 𝘀𝘁𝗮𝗰́."

Charlie Ciuch-Ciuch to miły, gadający parowóz, który przyjaźni się ze swoim maszynistą Bobem. Są szczęśliwym zgranym duetem i jeżdżą razem na trasie St. Louis - Topeka. Niestety pewnego dnia okazuje się, że prezes kolei postanawia wymienić go na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„𝗭𝗮 𝗸𝗮𝘇̇𝗱𝘆𝗺 𝘀𝘇𝗰𝘇𝗲̨𝘀́𝗹𝗶𝘄𝘆𝗺 𝗼𝗯𝗹𝗶𝗰𝘇𝗲𝗺 𝗝𝗲𝗸𝘆𝗹𝗹𝗮 𝘂𝗸𝗿𝘆𝘄𝗮 𝘀𝗶𝗲̨ 𝗠𝗿. 𝗛𝘆𝗱𝗲, 𝗺𝗿𝗼𝗰𝘇𝗻𝗮 𝘁𝘄𝗮𝗿𝘇 𝗽𝗼 𝗱𝗿𝘂𝗴𝗶𝗲𝗷 𝘀𝘁𝗿𝗼𝗻𝗶𝗲 𝗹𝘂𝘀𝘁𝗿𝗮”.
Czerwiec zaczęłam maratonem z książkami Stephena Kinga wydanymi pod pseudonimem Richarda Bachmana. Na pierwszy ogień rusza oczywiście pierwsza pozycja z jego listy, czyli „Rage”.
W poprzednim poście pisałam Wam kilka słów na temat kontrowersji dotyczącej tej noweli. Z racji tego, że pod koniec ubiegłego wieku w Stanach doszło do kilku zamachów szkolnych, „Rage” zostało wycofane ze sprzedaży, bo okazało się, że większość z tych incydentów miało jakiś mniejszy lub większy związek z tą książką. W Polsce „Rage” nie zdążyło nawet ujrzeć światła dziennego, jednak na rynku można czasem trafić na jej wydanie fanowskie nazwą „Gniew”.
„Rage” to historia nastoletniego Charliego Deckera. Chłopak nie miał w życiu lekko... Miał duże problemy z zawieraniem znajomości i przyjaźni, zmagał się z uczuciem nieodwzajemnionej miłości, a co najważniejsze zawsze był synem, który nie był w stanie dorównać oczekiwaniom swego ojca. Wszystko to doprowadzało go do frustracji, stresu, nerwów... Charlie zaczął dopuszczać się aktów przemocy, aż w końcu postanowił uderzyć z grubej rury i pewnego dnia wpadł do swojej klasy z bronią w ręku. Zlikwidował dwóch nauczycieli, a ponad dwudziestu uczniów wziął za zakładników. Spędził z nimi kilka godzin, w trakcie których sytuacja, która na początku wydawała się skrajnie trudna i niebezpieczna okazała się być swego rodzaju terapią dla każdego z uczniów zamkniętych w klasie z Deckerem. Dla każdego z wyjątkiem jednego… Dlaczego? Dla kogo? Co się z nim stało? Co się stało z Charliem? Co się stało ze wszystkimi uczniami? Muszę się w tym miejscu trzymać swojej zasady: “żadnych grubych spoilerów” 😉
„Rage” to nowela, która została napisana przez Kinga, gdy on sam był jeszcze nastolatkiem. Książka ta jest więc przedstawiona z punktu widzenia młodej, powoli wkraczającej w dorosłość osoby. Bunt, problemy, chęć przynależności do odpowiedniej grupy, akceptacja to główne zmartwienia, z jakimi boryka się młodzież. Sam King mówił, że pisząc tę nowelę, wyrzucał z siebie wszystko, co czuł, będąc właśnie w takim okresie swojego wieku. Ja, czytając tę książkę, patrzyłam na nią z punktu widzenia osoby dorosłej. Widzę w niej chłopaka, z problemami psychicznymi, który próbuje zwrócić na siebie uwagę, pokazać, że życie nie jest takie piękne i usłane kwiatami. Widzę chłopaka, który sobie nie radzi, który decyduje się coś zmienić, ale wybiera na to najgorszy z możliwych sposobów. Z jednej strony współczuję mu, ale z drugiej nie znajduję dla niego żadnego usprawiedliwienia dla tego, co zrobił.
Dla mnie ta książka nie ma w sobie za grosz kontrowersji. Jest zwykłą nowelą, ze zwykłą fikcyjną historią. Ale... tak jak już pisałam w poprzednim poście - rozumiem decyzję Kinga o wycofaniu jej ze sprzedaży. Rozumiem to, że w latach 80. i 90. świat był zupełnie inny niż teraz, a „Rage” czytane okiem nastolatka z problemami podobnymi do tych, z którymi borykał się Charlie Decker, mógł być w pewnym sensie swoistą inspiracją do popełnienia podobnych czynów. Zwłaszcza że wtedy takie czyny nie były na porządku dziennym. Dodatkowo, myślę, że fakt, że książka napisana jest w pierwszoosobowej narracji, również mógł spotęgować wrażenie większej identyfikacji z głównym bohaterem.
Powiem Wam jeszcze, że czytając tę książkę, co chwilę na myśl powracał mi kultowy film The Breakfast Club (Klub Winowajców). Co prawda nie mamy w nim wątku młodego terrorysty trzymającego w zamknięciu reszty klasy, ale mamy tutaj ukazany ten sam aspekt młodzieżowych problemów. Każdy z nastolatków z pozoru wydaje się być z innego świata, ale jednak koniec końców okazuje się, że wszyscy znajdują wspólny język i okazuje się, że są do siebie podobni.
Wracając do „Rage”. Mimo że książka okrzyknięta została bardzo kontrowersyjną, na tę chwilę w moich oczach taką nie jest. Po jej przeczytaniu byłam trochę zaskoczona “spokojnym” przebiegiem jej akcji, bo spodziewałam się tutaj ostrej masakry i rozlewu krwi.
Mimo że teraz spotykam się z opiniami, że widoczne jest w niej to, że jest to nowela napisana przez niedoświadczonego jeszcze pisarza - mnie bardzo się podobała. Lubię od czasu do czasu poczytać coś “lekkiego”. Lubię „Rage”. Lubię Kinga za jego wachlarz różnorodnych historii 🙂

„𝗭𝗮 𝗸𝗮𝘇̇𝗱𝘆𝗺 𝘀𝘇𝗰𝘇𝗲̨𝘀́𝗹𝗶𝘄𝘆𝗺 𝗼𝗯𝗹𝗶𝗰𝘇𝗲𝗺 𝗝𝗲𝗸𝘆𝗹𝗹𝗮 𝘂𝗸𝗿𝘆𝘄𝗮 𝘀𝗶𝗲̨ 𝗠𝗿. 𝗛𝘆𝗱𝗲, 𝗺𝗿𝗼𝗰𝘇𝗻𝗮 𝘁𝘄𝗮𝗿𝘇 𝗽𝗼 𝗱𝗿𝘂𝗴𝗶𝗲𝗷 𝘀𝘁𝗿𝗼𝗻𝗶𝗲 𝗹𝘂𝘀𝘁𝗿𝗮”.
Czerwiec zaczęłam maratonem z książkami Stephena Kinga wydanymi pod pseudonimem Richarda Bachmana. Na pierwszy ogień rusza oczywiście pierwsza pozycja z jego listy, czyli „Rage”.
W poprzednim poście pisałam Wam kilka słów na temat kontrowersji dotyczącej tej noweli. Z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„𝗡𝗶𝗯𝘆 𝗻𝗶𝗰 𝘀𝗶𝗲̨ 𝗻𝗶𝗲 𝘇𝗺𝗶𝗲𝗻𝗶ł𝗼 𝗼𝗱 𝘄𝗰𝘇𝗼𝗿𝗮𝗷, 𝘇𝗮𝘀𝘇ł𝗮 𝘁𝘆𝗹𝗸𝗼 𝗱𝗿𝗼𝗯𝗻𝗮 𝗿𝗼́𝘇̇𝗻𝗶𝗰𝗮. 𝗪 𝘁𝗲𝗷 𝘄ł𝗮𝘀́𝗻𝗶𝗲 𝗰𝗵𝘄𝗶𝗹𝗶 𝗷𝗲𝘀𝘁𝗲𝘀́𝗺𝘆 𝘇𝗮𝗷𝗲̨𝗰𝗶 𝘂𝗺𝗶𝗲𝗿𝗮𝗻𝗶𝗲𝗺.”
Jakiś czas temu rozpoczęłam maraton z książkami Richarda Bachmana. Jego drugą pozycją jest „Wielki Marsz". Cóż. Jest to książka, którą czytając, miałam wrażenie, że przenoszę się w czasie i przestrzeni i staje się uczestnikiem tego Długiego Spaceru. Spaceru… 🤯
Wielki Marsz to coroczne amerykańskie wydarzenie. Rusza 1 maja, bierze w nim udział stu chłopców. Zasady są proste: idziesz wyznaczoną trasą z prędkością 6 kilometrów na godzinę, nie zatrzymujesz się, bo dostajesz za to upomnienie. Jedno, drugie, trzecie, a następnie żołnierze wlepiają Ci czerwoną kartkę. Żołnierze z karabinami. Meta jest tam, gdzie… padnie przedostatni uczestnik. Zwycięzca może być tylko jeden, a w nagrodę może zażądać wszystkiego, czego dusza zapragnie. 💀
Przyznam, że dość ciężko było mi się zabrać za recenzję tej książki, bo jest ona naprawdę bardzo trudna i długo siedzi w głowie. W sumie nie dzieje się w niej "nic" poza tytułowym marszem. Nie ma w niej zbyt wielu retrospekcji, jeżeli mamy jakieś odniesienia do przeszłości to są one po prostu opowiedziane w trakcie rozmów między uczestnikami. „Wielki Marsz” jest trudną książką, ale absolutnie nie mam tutaj na myśli tego, że jest ona skomplikowana. To, co się w niej dzieje, przedstawione jest w tak super realistyczny sposób, że człowiek czytając ją, odnosi wrażenie, że to wszystko dzieje się naprawdę i ożywa za każdym razem, gdy się po nią sięga. Cierpienie, strach, ból fizyczny i psychiczny, czytelnik jest w stanie przeżywać razem z chłopcami, którzy brali udział w tym morderczym wydarzeniu. Możecie wierzyć lub nie, ale ja naprawdę miałam wrażenie, że podczas czytania tej książki bolały mnie nogi. Za każdym razem, gdy do niej wracałam, z ciężkim sercem mówiłam sama do siebie “ok, Garraty, idziemy dalej…”.
Wielki Marsz jest wydarzeniem, które nie mieści mi się w głowie. Na samą myśl o tym, że coś takiego mogłoby mieć teraz miejsce w realnym świecie, ogarnia mnie niewyobrażalne przerażenie. Powtórzę raz jeszcze, że King oddał tutaj tak wysoki poziom realizmu, że naprawdę można poczuć, że jest się w głowie i w butach głównych bohaterów. To, co oni przeżywali, jest nie do pojęcia, nie do ogarnięcia. Większość ludzi przedstawionych w książce wydaje się nie zdawać sobie sprawy, co tak naprawdę dzieje się w ich kraju. Fakt, że mieszkańcy miast, przez które biegnie trasa marszu wiwatują, kibicują, zbierają trofea, obstawiają zakłady, który z chłopców wygra, potęgują grozę tej opowieści. To, na co jeszcze zwróciłam uwagę i co jeszcze mocniej podkreśla tragizm tego wydarzenia i ludzkiej mentalności to wstawki przed rozdziałami. Każdy z nich poprzedzony był cytatami z najpopularniejszych amerykańskich teleturniejów. Nie były to cytaty wzniosłe czy poważne, ale właśnie żartobliwe, wesołe ukazujące rozrywkowy charakter programu. Zestawienie ich z całością rozdziału wywołuje ogromny kontrast i przyprawia mnie o jeszcze większe dreszcze. Szczerze mówiąc, jestem też pod dużym wrażeniem, że tak naszpikowana autentyzmem, genialnie dystopijna powieść wyszła spod pióra tak naprawdę niedoświadczonego wtedy jeszcze młodego Kinga. „Wielki Marsz” wydany został w 1979 roku, ale pamiętajcie, że napisany został dużo, dużo wcześniej.
Czytaliście bądź oglądaliście „Igrzyska Śmierci"? Tam też głównym tematem było wydarzenie, w którym wygrać mogła w zasadzie jedna osoba. Wygrać życie. Wielki Marsz to dla mnie takie właśnie igrzyska śmierci level hard. Kiedyś słyszałam, że King inspirował się podczas pisania tej książki prawdziwymi wydarzeniami… Prawdziwymi marszami śmierci… Horror to nie tylko gatunek literacki, bo w prawdziwym życiu ludzie niestety też przeżywają niewyobrażalnie straszne rzeczy. O prawdziwych marszach śmierci napiszę w kolejnym poście.
Na koniec jeszcze poruszę delikatnie temat zakończenia tej książki. Oczywiście nie zamierzam go zdradzać, ale napomknę tylko, że spotykam się z wieloma różnymi opiniami na jego temat. Dużo osób uważa je za najsłabszą część tej powieści, ale czy tak jest naprawdę? Czy może jednak zakończenie ma jakiś dużo głębszy sens, niż może się wydawać? Dla mnie jest mistrzowskie, tak, jak cała ta powieść. „Wielki Marsz" w moim Kingowskim rankingu określam jako arcydzieło. ❤️

„𝗡𝗶𝗯𝘆 𝗻𝗶𝗰 𝘀𝗶𝗲̨ 𝗻𝗶𝗲 𝘇𝗺𝗶𝗲𝗻𝗶ł𝗼 𝗼𝗱 𝘄𝗰𝘇𝗼𝗿𝗮𝗷, 𝘇𝗮𝘀𝘇ł𝗮 𝘁𝘆𝗹𝗸𝗼 𝗱𝗿𝗼𝗯𝗻𝗮 𝗿𝗼́𝘇̇𝗻𝗶𝗰𝗮. 𝗪 𝘁𝗲𝗷 𝘄ł𝗮𝘀́𝗻𝗶𝗲 𝗰𝗵𝘄𝗶𝗹𝗶 𝗷𝗲𝘀𝘁𝗲𝘀́𝗺𝘆 𝘇𝗮𝗷𝗲̨𝗰𝗶 𝘂𝗺𝗶𝗲𝗿𝗮𝗻𝗶𝗲𝗺.”
Jakiś czas temu rozpoczęłam maraton z książkami Richarda Bachmana. Jego drugą pozycją jest „Wielki Marsz". Cóż. Jest to książka, którą czytając, miałam wrażenie, że przenoszę się w czasie i przestrzeni i staje się uczestnikiem tego Długiego Spaceru....

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Rok_S_Kingiem

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
37
książek
Średnio w roku
przeczytane
3
książki
Opinie były
pomocne
42
razy
W sumie
wystawione
32
oceny ze średnią 6,9

Spędzone
na czytaniu
278
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
3
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]