Ta recenzja dotyczy nie tylko "Dyktatora", ale całej trylogii rzymskiej. Takie podsumowanie z mojej strony. Pierwsze dwa tomy są naprawdę znakomite. Jak już zaznaczyłem w przypadku pozycji #1, Robert Harris dobrze wykorzystuje moc storytellingu, aby zwykłego czytelnika utrzymać do końca lektury. W przypadku finalnej pozycji #3 natomiast takie podejście zanika na rzecz bardziej kronikarskiej narracji. Wielka szkoda i rozczarowanie, albowiem liczyłem na wspanialsze zakończenie trylogii rzymskiej. Na pewno nie pomogło mi to, że czytałem wszystko pod rząd i we znaki dało mi się zmęczenie materiału. Być może to był z mej strony błąd taktyczny i powinienem był zrobić sobie przerwę?
Niemniej, drodzy koledzy/koleżanki, jestem wielce ukontentowany pracą Roberta Harrisa. Wydaje mi się, że w sposób doskonały sprowadził realia starożytnego Rzymu do poziomu współczesnego czytelnika. Ja ekspertem od historii nie jestem. Nie potrafię powiedzieć, jak bardzo Harris zniekształcił fakty. Z pewnością wiele ponaginał i nawymyślał, ale to w końcu fikcja literacka, jak by nie patrzeć. Tak więc Harrisowi można wybaczyć. Bez względu jednak na to autor musiał wykonać kolosalny research. Podobnie jak nasz własny Endriu Sapkołski, który wykreował swoje husyckie fantasy również w postaci trylogii. Oba dzieła odznaczają się miejscami drobiazgowością, choć Harris z tym nie przesadza i nie przytłacza czytelnika nadmiarem postaci oraz faktów. I bez tego w Rzymie dzieje się grubo, oj tak.
Nie jest niczym odkrywczym to, że Rzym w starożytności był sceną, na której toczyły się rzeczy okrutne i krwawe. Wiadomym jest, że polityka w tamtym okresie to śmiertelnie niebezpieczna gra, a czasami kleiste bagno. Wyjątkowo cuchnące zgnilizną. I tak sobie myślę, że niewiele się od tamtych czasów zmieniło. Obserwując sytuację wokół Donalda Trumpa, Putina i prawicowych oszoło... polityków w Polsce, wyraźnie daje się poczuć ten sam odór zgnilizny. Być może Władek Putin sam skończy jak Juliusz Cezar, gdy go w końcu zadźgają wierni towarzysze? Chociaż pewnie nawet się o tym nie dowiemy, bo Kreml wymyśli zawał serca czy jakąś inna bzdurę, a potem urządzi uroczysty pogrzeb. W każdym razie podejście Harrisa do opowiadania o historii utwierdza w przekonaniu, że standardy za kuluarami władzy mają stałą naturę. Szczęśliwy ten, który trzyma się od tego z daleka.
Polecam trylogię rzymską. Wiem, że istnieje wydanie 3 in 1, ale jest jakoś podejrzanie krótkie. Lepiej zorganizować sobie trzy osobne książki i po #2 zrobić przerwę, żeby trójka za bardzo nie zmęczyła. Jako całość z czystym sumieniem oceniam na 8 gwiazdeczek.
Ta recenzja dotyczy nie tylko "Dyktatora", ale całej trylogii rzymskiej. Takie podsumowanie z mojej strony. Pierwsze dwa tomy są naprawdę znakomite. Jak już zaznaczyłem w przypadku pozycji #1, Robert Harris dobrze wykorzystuje moc storytellingu, aby zwykłego czytelnika utrzymać d...
Rozwiń
Zwiń