Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

„Jedną z przyczyn, dla których pragniemy miłości i tak rozpaczliwie jej szukamy, jest to, że miłość to jedyne lekarstwo na samotność, wstyd i smutek. Są uczucia, które zapadają w serce tak głęboko, że tylko samotność może je znowu wyciągnąć. Są prawdy tak bolesne, że tylko wstyd pomaga z nimi żyć. I są sprawy tak smutne, że w płaczu nad nimi może cię wyręczyć tylko dusza.”

Główny bohater, Australijczyk, został porzucony przez żonę, uzależnił się od heroiny i zaczął napadać na banki. Wreszcie został schwytany i osadzony w więzieniu na dwadzieścia lat. Udało mu się uciec i dostał się do Indii. Ukrywał się w slumsach w Bombaju. Z czasem pokochał ten kraj oraz jego mieszkańców. Nawiązał wiele znajomości, niektóre przerodziły się w przyjaźnie. Zaczął współpracować z mafią, poznał też piękną kobietę, Klarę. W jego życiu niemało było złych doświadczeń, które jednak wiele go nauczyły.

Zachęcona pozytywnymi opiniami, które poczytałam na temat tej książki, postanowiłam w końcu po nią sięgnąć. Na początku nie czytało się tego dobrze… Potem było już nieco lepiej. Bardzo ciekawie w książce zostały przedstawione Indie. Opisy są tak doskonałe, że czytając ma się wrażenie wspólnego spaceru z bohaterami oraz uczestniczenie w ich życiu. Poznajmy przekrój społeczny kraju, zwyczaje. Niejednokrotnie opisy dla nas szokujące i nie do przyjęcia. Książka to jednak nie tylko opis kraju. To przede wszystkim opisy przygód, sensacji, to poszukiwanie siebie oraz swojego miejsca w świecie. I właśnie ten ostatni aspekt… Te pseudofilozoficzne rozważania na temat życia sprawiają, że książka się dłuży i nie mogłam przeczytać jej tak szybko jak chciałam. Po prostu… Nieco nużąca.

Podsumowując "Shantaram" to według mnie niezła, wielowątkowa powieść, która jednak troszkę nudzi. Wywołuje we mnie dość sprzeczne uczucia i mam poważny problem z jej ocenieniem. Bo mimo wszystko… Niektóre fragmenty można uznać za doskonałe, inne za kiczowate i kompletnie pozbawione sensu. Przyznam, że jeszcze przy żadnej książce nie miałam takich problemów z oceną. Zostańmy jednak przy siódemce.

Czy polecam te książkę? Tutaj już nie mam dylematu. Warto to zrobić. Warto ją przeczytać i samemu ocenić. Bo każdy odbierze ją inaczej. Tego jestem pewna.

„Jedną z przyczyn, dla których pragniemy miłości i tak rozpaczliwie jej szukamy, jest to, że miłość to jedyne lekarstwo na samotność, wstyd i smutek. Są uczucia, które zapadają w serce tak głęboko, że tylko samotność może je znowu wyciągnąć. Są prawdy tak bolesne, że tylko wstyd pomaga z nimi żyć. I są sprawy tak smutne, że w płaczu nad nimi może cię wyręczyć tylko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

„Poinformował pana Spocka, że z prozakiem koniec, ponieważ w ciągu ostatniego miesiąca zjadł go więcej niż całe Hollywood, a efektywność jego pracy jest na poziomie francuskiego związkowca.”

Druga część cyklu przestawiająca losy arystokratycznej rodziny Kostków, którzy przenoszą się do odziedziczonego czeskiego zamku z USA. Tym razem muszą stawić czoła rzeszom turystów i ich ciągłym narzekaniom. Kostkowie zostają poddani wielkiej próbie - jak sprawdzą się w nowych rolach? W końcu wywodzą się z rodu szlacheckiego. Jest ich troje. Mają kasztelana, ogrodnika oraz kucharkę… Czy łatwo być arystokratą w latach 90. XX wieku?

„Arystokratkę w ukropie” podobnie jak pierwszą część przeczytałam bardzo szybko… A uśmiech znowu nie schodził z mojej twarzy. Perypetie Marii, jej rodziców, znajomych oraz służby w nowych rolach są naprawdę przezabawne. Wydarzenia ponownie śledzimy właśnie z perspektywy Marii. Całość napisana jest lekkim, przyjemnym językiem. Coś w sam raz na poprawę humoru i oderwanie się od rzeczywistości. Nie sposób się od niej oderwać. Niezmiennie moją ulubioną postacią (i tą najbardziej komiczną pozostał pan Józef. Zapewne w prawdziwym życiu nie umiałabym z kimś taki współpracować… Choć pozostałe postacie także są dość zabawne i z uśmiechem na twarzy czyta się o ich wybrykach. A jest ich całkiem sporo.

Powtórzę się – czeski humor jest dość specyficzny, więc jak sądzę nie każdemu przypadnie do gustu, ale zachęcam bardzo do sięgnięcia po tę książkę. Najlepiej zacząć od pierwszej części – jeżeli ktoś jeszcze w ogóle nie miał do czynienia z tym cyklem.

„Poinformował pana Spocka, że z prozakiem koniec, ponieważ w ciągu ostatniego miesiąca zjadł go więcej niż całe Hollywood, a efektywność jego pracy jest na poziomie francuskiego związkowca.”

Druga część cyklu przestawiająca losy arystokratycznej rodziny Kostków, którzy przenoszą się do odziedziczonego czeskiego zamku z USA. Tym razem muszą stawić czoła rzeszom turystów i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

„Nowe nie może uchodzić za stare, a coś, co zostało zniszczone, nie będzie już całe.”

Na tydzień przed świętami Bożego Narodzenia młody policjant Martin Mohlin jedzie na wyspę Valön, by poznać rodzinę swojej narzeczonej. Uroczysta kolacja przeradza się jednak w dramat - niespodziewanie na ziemię osuwa się martwy senior rodu i najbogatszy członek rodziny Liljecronas – Ruben. Martin nie ma wątpliwości, że doszło do morderstwa. Sytuacja jest tym bardziej niebezpieczna, że z powodu zamieci śnieżnej nie można wydostać się z wyspy. Uwięzieni w domu goście czują na plecach oddech śmierci.
Czytałam wcześniej kilka recenzji tej książki. Myślałam, że może się wyłamię i moje odczucia będą inne, napiszę coś nowego i odkrywczego. Niestety tak nie jest. Napięcia tutaj zdecydowanie brakuje. Bohaterowie są bezbarwni i powierzchowni. Więzy rodzinne powielają schemat wielokrotnie już wykorzystywany w literaturze: bogata głowa rodziny i bliscy zabiegający o uszczknięcie dla siebie jak najwięcej. Nie ma tutaj nic, co mogłoby przykuć uwagę czytelnika na dłużej. Niestety… Jestem wielką fanką twórczości Camilli Lackberg, ale tym razem z przykrością stwierdzam, że się nie popisała... Porównanie tego opowiadania do opowiadań Agathy Christie jest krzywdzące. Tak – niestety.
Są ludzie, którzy po przeczytaniu kiepskich opinii na temat jakiejś książki w ogóle po nią nie sięgają, a ja… Uległam. Chyba za dużo w swoim życiu przeczytałam kryminałów. Ale jak mogłam to pominąć? Przecież to Camilla! Przecież to jedna z moich ukochanych autorek! Ale nie tym razem. Po prostu nie tędy droga. Mocne 5 jedynie z sentymentu do autorki.

„Nowe nie może uchodzić za stare, a coś, co zostało zniszczone, nie będzie już całe.”

Na tydzień przed świętami Bożego Narodzenia młody policjant Martin Mohlin jedzie na wyspę Valön, by poznać rodzinę swojej narzeczonej. Uroczysta kolacja przeradza się jednak w dramat - niespodziewanie na ziemię osuwa się martwy senior rodu i najbogatszy członek rodziny Liljecronas –...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

„Prawdziwy przyjaciel to nie jest ktoś, kto pomaga ci w trudnych chwilach - to każdy potrafi. Prawdziwy przyjaciel umie cieszyć się twoim szczęściem, świętować z tobą Twoje sukcesy, nawet... Nawet kiedy sam nie jest szczególnie szczęśliwy.”

Claire Aldridge nie może pogodzić się ze stratą dziecka. Choć minął już prawie rok, ona nadal nie może dojść do siebie. Cierpi na tym także jej małżeństwo. Choć jest maj, to miasto paraliżuje śnieżyca. Claire, pracująca w redakcji gazety, otrzymuje zlecenie napisania artykułu na temat tego niecodziennego zjawiska, zwanego jeżynową zimą. Do podobnej sytuacji doszło w maju 1933 roku, kiedy to miasto zostało przysypane śniegiem. Kobieta odkrywa, że zaginął wtedy też trzyletni chłopiec, Daniel Ray. Nigdy go nie odnaleziono, a sprawa przycichła. Claire uważa, że musi rozwikłać tę zagadkę i czuje, że to w jakiś sposób pomoże jej samej.

Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Sarah Jio. I od razu było to wielkie WOW. Historia wciągnęła mnie od samego początku. Byłam oczarowana. Tak było do ostatniej strony, do ostatniego słowa… Przeczytałam ją w jeden wieczór. Nie mogłam inaczej. Nie mogłam jej tak po prostu odłożyć. Wartka akcja, ciekawi i intrygujący bohaterowie, trudne tematy – to wszystko spowodowało, że musiałam poznać całą historię.

Uwielbiam książki, w których akcja toczy się na dwóch płaszczyznach. Tutaj autorka także zastosowała ten zabieg. Poznajemy zatem losy Claire i jej bliskich, a także małego Daniela Raya i jego matki – Very. Pozornie tych dwóch historii nie łączy nic… Czy aby na pewno?

Autorka tak bardzo urzekła mnie tą powieścią, że z pewnością sięgnę niedługo po inną pozycję przez nią napisaną. „Jeżynowa zima” nie jest pierwszą lepszą błahą powiastką, która już po godzinie wyparowuje z głowy. Ona towarzyszy człowiekowi przez dłuższy czas. Zmusza do refleksji i poważnych przemyśleń. Dlatego też serdecznie polecam tę książkę wszystkim, którzy nie mieli okazji się z nią zapoznać. Naprawdę warto!

„Prawdziwy przyjaciel to nie jest ktoś, kto pomaga ci w trudnych chwilach - to każdy potrafi. Prawdziwy przyjaciel umie cieszyć się twoim szczęściem, świętować z tobą Twoje sukcesy, nawet... Nawet kiedy sam nie jest szczególnie szczęśliwy.”

Claire Aldridge nie może pogodzić się ze stratą dziecka. Choć minął już prawie rok, ona nadal nie może dojść do siebie. Cierpi na tym...

więcej Pokaż mimo to