adamczytacz

Profil użytkownika: adamczytacz

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 16 tygodni temu
5
Przeczytanych
książek
5
Książek
w biblioteczce
3
Opinii
3
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| 1 ksiązkę
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Uchwycić niezwykłość zwyczajności – o tomiku poetyckim
„Z krajobrazów poety” Adama Miksa

Jan Skoumal


Jak tego dokonać? Jak uchwycić codzienność i przybić ją piórem do kartki? Jak w sposób niezwykły opisać jej zwyczajność? Wreszcie, jak zmierzyć się z wynikającymi z niej przeszkodami i trudnościami? W swoim tomiku poetyckim Adam Miks stara się dać nam odpowiedzi na te pytania. Pokazuje nie tylko jak złapać przelatującą przed oczami chwilę, ale także jak cierpliwie wyłuskać ją ze skorupki i zamknąć w kilkunastu, a nieraz w kilku słowach. W często sprawnie skrojonych frazach autor kładzie przed nami mieniące się ciepłymi i chłodnymi barwami koraliki prób poetyckich, częściowo nanizawszy je na sznurek według własnego pomysłu, a częściowo zostawiając Czytelnikowi pole interpretacji luźno turlających się po stole impresji.

Gdy wstaje nowy dzień

Tak zaczyna się tomik i tak też zaczniemy my – od poranka, zaklętego w trzy wiersze. Jedyna chwila poezji w dniu, magiczna przestrzeń pnących się ku górze stosów talerzy jest tym, co codziennie otwiera przed nami kolejne etapy naszych żyć, zapraszając nas do szykowania śniadania. Opisana jako „samoobsługowa płaszczyzna stół-ściana” kuchnia jest miejscem prób uwolnienia świata – metaforycznego wejścia w kolejny dzień życia tak, by nie niewolić podległych nam sprzętów i wiszących na niebie obłoków – oraz samego siebie. Zarysowana w ten sposób perspektywa okaże się istotna na następnych stronach tomiku.

Rzeczywistość wielkiego miasta prowadzi nas ku przystankowi autobusowemu. Docieramy do niego z nogawkami podpisanymi zamaszyście przez rozbryzgane błoto, rozganiając swoim oddechem wirujące wokół płatki śniegu. Oczekując w myśli na wiosenne komunikaty słońca rozmawiamy ze znajomą twarzą, w meandrach flirtu snując opowieść o mandarynkach i pąkach drzew – lekka niejasność tego opisu sprawia, że Czytelnik zastanawia się, jakie jest źródło tych obrazów. Ekran telefonu? Reklama na przystanku? Wyobraźnia lub wspomnienia? Ostatecznie jednak wsiadamy w autobus o rozpostartych żaglach (warto tu podkreślić ciekawość i trafność tej metafory wielkomiejskiego pędu) i ruszamy dalej – w niezwykłość zwyczajnych krajobrazów.

Krajobrazy inwalidztwa

Podróż przez kolejne chwile dnia i ulotne impresje zawarte w tym tomiku – niektóre zbyt ulotne w swej opisowości, nieostre, momentami trudne do zrozumienia – prowadzi nas do ważnej refleksji, wyrażonej w dwuwierszu: „Nie przeżyliśmy jeszcze wszystkiego / co może przeżyć człowiek”. Sformułowanie to otwiera przed nami podcykl wierszy niejako krajobrazowych, opisanych właśnie jako krajobrazy człowieka. Tytuł z jednej strony sugeruje ogólność podjętej tematyki – wskazuje, że poniższe słowa dotyczyć mogą każdego człowieka, każdego z nas – zaś z drugiej, w powiązaniu z tytułem tomiku Z krajobrazów poety nakierowuje nas bezpośrednio na postać autora wierszy.

Tu znów natrafiamy na poranek, a także na opis całego dnia. Dnia człowieka, wahającego się przed wejściem do windy, świadomego, że czas płynie bez i pomimo niego, rozumiejącego konieczność podążania z jego nurtem i nie poddawania się, a wreszcie – ukrywającego swoją niepełnosprawność w zapadającej co wieczór ciemności. Nie jest to bynajmniej kryjówka, do której zdaje się on nieustannie dążyć i która jawi się mu jako wybawienie. To tylko krótki moment między podróżami w życie, pełnymi przechodniów, ze zdziwieniem spoglądających na spastyczne dłonie, i najśmielszych marzeń o zdobyciu choćby Kopca Kościuszki.

Zza ogólnej refleksji wyłania się więc przypadek samego autora – osoby z niepełnosprawnością, swoją mobilność odnajdującej w poezji, a w podróż wyruszającej jedynie wraz z bohaterami czytanych książek. Konkluzją jest tu zaś – jak wskazała także Marzena Biernat w Posłowiu do tomiku – ukryta między wierszami sugestia, iż niepełnosprawność dotyczyć może wszystkich ludzi, także tych w pełni sił: w swojej sprawności nie potrafiących dostrzec wartości wiedzionych przez nich żyć. Człowiek z niepełnosprawnością jest zaś niepełny tylko przez chwilę – gdy upadnie, straci pewność, zachwieje się. Kiedy ta chwila minie, wraca zrozumienie dla wartości życia i sprawność ciała oraz duszy ludzkiej. Adam Miks uczy nas tej refleksji.

Mozaika z perspektywy przystanku autobusowego

Przystanek autobusowy, do którego zmierzaliśmy w początkowych wierszach tomiku, w ostatnim z Krajobrazów… (poświęconym, jak wskazuje autor, pamięci znakomitego pisarza Marka Hłaski) staje się punktem obserwacyjnym i wyjściowym. Bliskość parku, hotelu czy osiedla, unurzana w upalnej temperaturze, zamyka nas w klaustrofobicznej klatce wielkiego miasta – pozwala nam spojrzeć na nie niejako z perspektywy autora. Za tą ciasną, wielkomiejską klatką ujrzeć jednak możemy całą mozaikę impresji twórczych – wielość wierszy, składających się na tomik. Doświadczyć możemy ciekawej, skrywającej wiele znaczeń gry słów w wierszu Poeta i filozof, możemy znaleźć się „obok w nad za / i poza / wierszem” zgłębiając Strukturę, a wreszcie runąć i zanurzyć się w tajemniczym fiolecie, po którym wędruje autor, szukając akantu życia lub zatańczyć z nieznajomą kobietą na oliwkowej zieleni (wiersze Fiolet, Akant życia i Tańczy). Niektóre z tych impresji nie do końca przekonują Czytelnika – przykładowo, wspomnienie spotkanej kobiety w Krajobrazie cukierni zdaje się być nieco nieostre, a niektórym mogłoby wydać się nawet niestosowne. Tu jednak w grę wchodzi licentia poetica autora i prawo do uchwycenia swym piórem tego, co uzna on za najważniejsze w otaczającej go rzeczywistości – rosnącej w niezwykłość z każdym kolejnym wierszem.

Manifest wart lektury

Tak też można podsumować zawarty w tomiku Z krajobrazów poety wyimek dorobku poetyckiego Adama Miksa – jako dzieło warte przeczytania oraz odczytania na wiele sposobów. Cechuje się ono zarówno swoistym uzewnętrznieniem – ukazaniem całemu światu losu i przemyśleń utalentowanego poety, wiodącego żywot człowieka z niepełnosprawnością – jak i pamiętnikarstwem: śmiało bowiem można traktować ten tomik jako pamiętnik, a raczej dziennik sprawnego obserwatora, widzącego świat w innych kolorach i tymi kolorami próbującego malować przed nami niezwykłe w swej zwyczajności obrazy.

Uchwycić niezwykłość zwyczajności – o tomiku poetyckim
„Z krajobrazów poety” Adama Miksa

Jan Skoumal


Jak tego dokonać? Jak uchwycić codzienność i przybić ją piórem do kartki? Jak w sposób niezwykły opisać jej zwyczajność? Wreszcie, jak zmierzyć się z wynikającymi z niej przeszkodami i trudnościami? W swoim tomiku poetyckim Adam Miks stara się dać nam odpowiedzi na te...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mówi się, i to nie bez powodu, że w literaturze wszystko już było. Autorzy powieści, które powstają teraz i powstawać będą w niedalekiej i dalszej przyszłości, sięgają po znane od dawien dawna tropy literackie. Trop zbrodni nie wymyślił Dostojewski, a już został zapisany w Biblii. Trop podróżowania nie jest wynalazkiem Olgi Tokarczuk, która ten wątek uwypukliła w „Biegunach”, ale widzimy go w „Odysei” Homera. W „Kamieniach na szaniec” Aleksandra Kamińskiego lub w „Kolumbach” Romana Bratnego widzimy wątek – trop matki szukającej swych dzieci. Dzieci te najprawdopodobniej (za)ginęły. Piękny, tragiczny ślad, ale znany przecież z literatury. Taki sam motyw czytamy w micie o Demeter i Niobe.
Mógłbym przytaczać i przytaczać tropy – pomysły, którymi obdarzają powieściopisarze czytelników, śląc do ich rąk utwory literackie, lecz nie o to w tym artykule chodzi. Mam przed sobą powieść, która jakby idzie pod prąd. W literaturze wszystko już było, powtórzmy jak za Panią Matką. Lecz sięgając po „Paradygmat zła” powinniście być przygotowani na wszystko.

Autorka „Paradygmatu zła”, polska pisarka, ukrywająca się pod pseudonimem Mag Egnever, zastosowała niebanalny pomysł, aby uwiarygodnić treść swojej powieści. Pod sam koniec powieści Egnever daje pstryczka w nos czytelnikom. Nie tego się spodziewaliście, prawda? Znam ludzi którzy – z szorstką niecierpliwością, nie dokończywszy powieści, kartkują książkę, aby odnaleźć nazwisko mordercy.
Zanim jednak uczynicie ten niecny krok, posłuchajcie kilku słów o samej powieści. Popełniono osiem zbrodni. Mają podobny charakter, lecz zdarzyły się w ośmiu różnych miejscach globu ziemskiego. Lokalne służby porządku, nie wiedząc o tym „zbiegu okoliczności”, przystępują do śledztwa. Dopiero po jakimś czasie, po czyimś telefonie, uwzględniając pewne okoliczności – zaczęto powiązywać, związywać, podwiązywać fakty, ludzi, aż w końcu – wątki. Stworzono globalną przestrzeń, w której zaczęto rozwiązywać zagadkę kryminalną. Z niemałym trudem. Gdy już dochodzimy do pointy, okazuje się że pani Mag ma dla nas niespodziankę. Niespodziankę, o której już powiedziałem. Ale tak nie do końca powiedziałem, przecież to kryminał. Nie wolno zdradzać zakończenia.

Bardzo to dobra pozycja do czytania. Do wypełnienia jednego, dwóch wieczorów. Akcja szybko toczy się, zatem czytelnik powinien tak samo szybko czytać powieść. Jest ona dość brutalna, miejscami wręcz ocierająca się o złamanie dobrego smaku. Również w warstwie dialogowej. Jednak trzeba „wybaczyć” Autorce ten rozmach potworności. To taka książka. Taki klimat. Połączenie Stephena Kinga z Thomasem Harrisem. Brutalność tego drugiego w osobie Hanibala Lectera, a jednocześnie mroczność i niejednoznaczność tego pierwszego. Nie wyobrażam sobie aby policjanci i przestępcy, w jakiejkolwiek powieści, mówili językiem ugładzonym jak świeżo ostrzyżone włosy. Po prostu trzeba się przygotować na jazdę bez trzymanki.


Mówi się że debiut książkowy ma wady … debiutu książkowego. Każdy pisarz je ma . A to za szybko rozwiązana akcja, a to złe dialogi. Papierowi bohaterowie. I inne tego typu wady. Ale ja ich nie widzę. Może są, a ja mam klapki na oczach? Nieważne. Naprawdę. Bo oto Mag Egnever daje nam czytelnikom coś czego, jeśli w ogóle, to z pewnością dawno nie było. Ten trop literacki, który zastosowała Autorka, pachnie świeżością. Tylko jak go nazwać? Wiem jak nazwać, ale gdybym napisał, odkryłbym wszystkie karty. Powiedziałbym kto stoi za wszystkimi morderstwami. Agatha Christie, Artur Conan Doyle, a może wreszcie E.A.Poe? Bo w opowieściach tych trojga należy szukać. A zatem, moi mili, do książki!

Mówi się, i to nie bez powodu, że w literaturze wszystko już było. Autorzy powieści, które powstają teraz i powstawać będą w niedalekiej i dalszej przyszłości, sięgają po znane od dawien dawna tropy literackie. Trop zbrodni nie wymyślił Dostojewski, a już został zapisany w Biblii. Trop podróżowania nie jest wynalazkiem Olgi Tokarczuk, która ten wątek uwypukliła w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Adam Zagajewski ponoć lubił książki o małych formatach. Tomik „Fantasmagoria” Glorii Kuczory z pewnością spodobałby się z pewnością niedawno zmarłemu Poecie. Spacerowałby po parku i czytał kolejne wiersze młodej poetki z Torunia.
Przepraszam, nie przedstawiłem. Gloria Kuczora ma lat 20, jest studentką krytyki artystycznej, zajmuje się również copywritingiem. „Fantasmagorie” to jej debiut książkowy.

Każdego dnia wychodzimy z naszych klatek w których mieszkamy, spiesząc na spotkanie. Nowego, a zarazem Obcego. Mijamy dziesiątki, setki, może nawet tysiące ludzi. Wszystko zależy od miejsca zamieszkania. Chwiejnym krokiem, niczym pijak, krocząc. W pewnym momencie odbijamy się od ramienia, tułowia tego drugiego. Upuścisz słowa, upijesz zmysły, Nieznajomy. Tak napiszemy w pamiętniku, który stanie się tomikiem wierszy. Bo jesteśmy poetą, wrażliwym na każdy dotyk. Na wszystkie słowa, gesty też.
Kiedy nadejdzie czas pożegnania, zatrzyma nas najtrudniejsze zdanie – kilka słów łamliwe drgającym głosem. Wszystko jest ważne. To, co zostanie między nami, te krótkie spojrzenie. Wrażenie że się poznaliśmy.
A może takie muśnięcie pozbawione jednak lekkości jest jak żebranie o uwagę, a ludzie są idioci – masochiści? Czy będziemy zauważeni? Obsypani krzykiem lub płaczem.

Jeżeli można podjąć dyskusję od drugiej strony medalu: Odchyl czule gęsty kosmyk. Czyli dotknięcie może mieć i inny wymiar. Osobisty, prywatny, nawet intymny. Oczarowanie, przytulenie, ukojenie. Nawet papierosy smakują jakoś tak uczuciowo, gdy ona pali od miesięcy i tęskni. Jego oddech, pełen nikotyny, delikatnie spoczywał na jej skórze. Pokój jest pełen niego, w szufladzie tysiąc marnych wierszy, a obok Jego wyznanie miłości. On raczej wyraża miłość gestami, bo gdy przyjdzie przysiąc, nie wykrztusi słowa.

Czytając wiersze Glorii Kuczory można wytyczyć jeszcze inną ścieżkę: Zastanów się dobrze, czym są pragnienia. Pusta kartka w głębi szafy przypalona papierosem ciągle czeka. Czym jest niebo? Krótka chwila, brak kontroli. Mów mi stale, nie mam dosyć.

Takich tropów jest wiele w „Fantasmagorii” Glorii Kuczory. Przedstawiłem tylko trzy. Aby nie zanudzać Czytelnika swoimi wynurzeniami. Ja się zwracam do Czytelnika za pośrednictwem wierszy młodej Poetki. To Ona oddziałuje na nas, odbiorców jej wersów. „Fantasmagoria” przenosi nas do świata poezji, pełnego niedopowiedzeń, ukrytych znaczeń, tego co między wierszami. Poezja to emocje przelane na papier, ubrane w słowa – tylko wówczas potrafi dotrzeć do serca i nabrać wartości, bo słowo nie ma żadnej wartości, jeśli nie wywołuje emocji. Autorka prezentuje wiersze, w których opisuje uczucia, codzienność, marzenia, wyobrażenia. Czasami dłuższe to refleksje, niekiedy bardzo krótkie. Znamienite to to że kilka razy powtarza Autorka obraz oczu ukochanego. I wciąż za mało słów uczucia, które pogłębia nasze życie. Miłość. Czasami trzeba aż Poety aby stało się jasne, to o czym tak nie mówimy na co dzień. Jest tak pięknie, że aż strasznie.


Przewartościować priorytety z tomikiem Glorii Kuczory w ręku. A czemu by nie? Niżej podpisany dwa dni już spaceruje z nim po słowach o codziennych uczuciach. Zastanawiam się. Co i jak w moim życiu? Dokąd z moim życiem?

Więc szukam prostych słów …


Powyższy tekst nie jest recenzją. To raczej analiza, komentarz. Nie potrafię inaczej. Stąd te moje miraże słowne. Połączyłem je z fragmentami ( wyróżnionymi) wierszy Autorki. Za przeczytanie – dziękuję. Adam Miks

Adam Zagajewski ponoć lubił książki o małych formatach. Tomik „Fantasmagoria” Glorii Kuczory z pewnością spodobałby się z pewnością niedawno zmarłemu Poecie. Spacerowałby po parku i czytał kolejne wiersze młodej poetki z Torunia.
Przepraszam, nie przedstawiłem. Gloria Kuczora ma lat 20, jest studentką krytyki artystycznej, zajmuje się również copywritingiem....

więcej Pokaż mimo to

Aktywność użytkownika adamczytacz

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
5
książek
Średnio w roku
przeczytane
1
książka
Opinie były
pomocne
3
razy
W sumie
wystawione
4
oceny ze średnią 7,8

Spędzone
na czytaniu
14
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
0
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
1
książek [+ Dodaj]