rozwiń zwiń

„Po trzech dniach goście, tak jak ryba, zaczynają śmierdzieć” – wywiad z B.A. Paris o „Przyjaciółce”

Anna Sierant Anna Sierant
13.03.2024

W lutym B.A. Paris odwiedziła Polskę, a ja miałam ogromną przyjemność porozmawiać z autorką w Warszawie o „Przyjaciółce”, jej najnowszej powieści. To kolejny pełen emocji, także tych najbardziej mrocznych, thriller psychologiczny. Spodziewajcie się w nim niejednego zwrotu akcji, a wcześniej przeczytajcie wywiad z autorką. Zapraszam do lektury!

„Po trzech dniach goście, tak jak ryba, zaczynają śmierdzieć” – wywiad z B.A. Paris o „Przyjaciółce” Materiały Wydawnictwa Albatros

[Opis – Wydawnictwo AlbatrosIris i Gabriel mają wszystko, czego można zapragnąć: piękny dom za miastem, córkę, która zaczyna odnosić sukcesy, i dobrych przyjaciół, Laure i Pierre'a. Ich spokojną codzienność zakłóca jednak tragiczny wypadek, któremu ulega w pobliskim kamieniołomie szesnastoletni syn sąsiadów. Świadkiem zdarzenia jest Gabriel. To on znajduje ofiarę i staje się powiernikiem ostatnich słów chłopaka – słów, które wzbudzą w nim głębokie poczucie winy.

Podczas gdy Iris stara się złagodzić traumę męża, niespodziewanie zjawia się u nich Laure, która została zdradzona i w porywie gniewu i żalu odeszła od męża. Iris i Gabriel nalegają, by Laure czuła się u nich jak u siebie i została tak długo, jak tego potrzebuje. Mijają dni i tygodnie, Laure nosi ubrania Iris, śledzi każdy jej ruch i… wypytuje ją o niedawną śmierć młodego mężczyzny.

Jedyną odskocznią od narastającego napięcia w ich własnym domu jest dla Iris i Gabriela znajomość z parą, która właśnie sprowadziła się z większego miasta i spodziewa się pierwszego dziecka. Dziwią się tylko, że mieszka z nimi ogrodnik – podobno z podejrzanie burzliwą przeszłością.

Atmosfera nieufności i wzajemnych podejrzeń niebezpiecznie się zagęszcza, a wokół bohaterów piętrzą się sekrety i negatywne emocje. Jest tylko jedna osoba, która dokładnie wie, co tu się naprawdę dzieje. Kto? Nawet najbardziej wytrawnym czytelnikom thrillerów trudno będzie to odgadnąć. Bo tym razem B.A. Paris serwuje nam finał finałów – po prostu niesamowity!

Wywiad z B.A. Paris, autorką książki „Przyjaciółka”

Anna Sierant: Najpierw chciałabym zapytać, co zainspirowało panią do napisania „Przyjaciółki”. Można by pokusić się o stwierdzenie, że niejedno nieszczęście, o którym czytamy w pani powieści, zostało spowodowane nadużywaniem gościny przez Laure, przyjaciółkę Iris, głównej bohaterki, i jej całkowitą obojętnością na subtelne sygnały, że być może gości już w domu Gabriela i Iris za długo. Czy i pani zdarzyła się podobna sytuacja? No i czy nie lepiej, patrząc na wydarzenia w książce, raz poczuć się niezręcznie i kogoś grzecznie wyprosić, niż potem radzić sobie z większymi problemami, jak to było w przypadku Iris?

B.A. Paris: O tak, pisząc „Przyjaciółkę”, zdecydowanie chciałam skupić się na wątku, o którym pani wspomina – na gościach, którzy zostają u nas zbyt długo. Przypomniał mi się zresztą przy tej okazji pewien cytat – podobno powiedziała to znana osoba, ale nie pamiętam kto dokładnie: „Po trzech dniach goście, tak jak i ryba, zaczynają śmierdzieć”. Słowa te zacytowałam też kiedyś w rozmowie z francuską przyjaciółką, która poczuła się nimi urażona. Ale to właśnie ona jakiś czas temu miała przyjechać do mnie na trzy dni – a myślę, że to idealny czas, jaki można spędzić u kogoś w gościnie. Tuż przed przyjazdem zapytała jednak, czy może zostać od czwartku do wtorku, czyli tych dni zrobiło się już sześć.

Oczywiście nie jest to ogromny problem, ale chyba każdy z nas kiedyś się z nim zderzył. Gdy przyjeżdżają do ciebie goście, pytasz, jak długo chcą zostać, i słyszysz: „No jeszcze nie wiem”. „Ale jak to nie wiesz? Przecież ja muszę wiedzieć, do kiedy zostajesz, żeby odpowiednio się przygotować, wszystko sobie zaplanować”. I nieważne, czy dotyczy to przyjaciół, czy rodziny. Temat ten wydał mi się więc bardzo interesujący: co by się stało, gdyby ten omawiany przez nas gość zasiedział się zbyt długo i na dodatek zaczął przestawiać rzeczy w moim domu albo pożyczać sobie moje ubrania?

Iris, główna bohaterka powieści, wiedzie spokojne życie na angielskiej wsi ze swoim mężem Gabrielem. Ma córkę, która już dawno wyfrunęła z rodzinnego gniazda, ale wydaje się szczęśliwa. I w tę spokojną codzienność wkracza wieloletnia przyjaciółka, Laure, która z powodu szokującej wiadomości od swojego męża Pierre’a postanawia uciec z Francji właśnie do tej małej, urokliwej wsi zamieszkanej przez przyjaciół. No właśnie: dlaczego akcja książki dzieje się głównie na wsi? Czy to dlatego, jak dowodziła m.in. Agatha Christie, że te małe miejscowości tylko z pozoru bywają sielskie i pozbawione zła?

Co prawda nie inspirowałam się Agathą Christie – na osadzenie akcji w małej miejscowości zdecydowałam się dlatego, że właśnie w takiej miejscowości sama mieszkam. Jest niby spokojna, a jednak wiele się tam dzieje. Wbrew pozorom w takich miejscach występuje spora sąsiedzka rywalizacja – wszyscy znają wszystkich i wszystko o wszystkich wiedzą. Może się więc nam wydawać, że to sielskie, niegroźne wsie, a jednak coś podejrzanego się w nich czai. W swoich książkach nieczęsto zresztą piszę o miastach. Jedynym chyba wyjątkiem była „Terapeutka” – tam akcja rozgrywała się w Londynie, ale na osiedlu zamkniętym. A więc jednak również w małej społeczności.

Spokój w życiu Iris i Gabriela zostaje zaburzony nie tylko przez Laure, ale i przez wypadek, którego mężczyzna jest świadkiem. To przy Gabrielu umiera chłopiec, który na rowerze wpadł do kamieniołomu. Charlie swoje ostatnie w życiu słowa skierował więc właśnie do Gabriela. Słowa te ciążą mężczyźnie niczym wyrzuty sumienia – mówi się, że prędzej czy później wszystkie sekrety wychodzą na jaw, ale może czasem jednak nie warto ich zdradzać?

Uwielbiam stawiać swoich bohaterów przed dylematami, także przed tym, przed którym stanął Gabriel: czy lepiej powiedzieć prawdę, czy może – w dobrej wierze – skłamać? Gdy kłamiemy, z czasem kłamstwo narasta, na dodatek czujemy się źle, bo przecież nie możemy się ze swoich rozterek nikomu zwierzyć. Czujemy się winni. Ale z drugiej strony warto wspomnieć choćby o małych kłamstewkach, jak te, które mówimy przyjaciółce – że świetnie wygląda w tej sukience, choć tak naprawdę naszym zdaniem kolor ubrania jej nie pasuje. Ale przyjaciółce sukienka się podoba, więc czy warto w tej sytuacji powiedzieć, że tak naprawdę nie wygląda w tej kreacji najlepiej? Raczej nie – częściej wybieramy kłamstwo, by nie odbierać drogiej nam osobie radości.

Poza czwórką przyjaciół, czyli głównymi bohaterami, w książce pojawiają się także Esme i Hugh – sąsiedzi Iris i Gabriela, którzy odgrywają w powieści niemałą rolę. I właśnie o tę rolę chciałabym zapytać – czy ta dwójka, a także Joseph, ich ogrodnik, miała dodatkowo namieszać w życiu głównych bohaterów?

Zdecydowanie! Poza tym czwórka głównych bohaterów to moim zdaniem za mało. Nie może być ich też za dużo, żeby nie wprowadzać zbyt dużego zamieszania. Szóstka – razem z Esme, Hugh i Josephem to w sam raz. Hugh i Esme stanowią dla Iris koło ratunkowe, dają jej możliwość uwolnienia się od Laure choć na chwilę. Są nowymi mieszkańcami wsi, więc i Esme znajduje w Iris pomocną duszę, kogoś, kto przyjmuje ją w tej niewielkiej społeczności. Pamiętajmy, że Esme też ma swoje tajemnice, co dodatkowo wzbogaca fabułę, no i dzięki Esme i jej mężowi w książce pojawia się Joseph – ogrodnik, postać wpływająca na dynamikę relacji między pozostałą piątką bohaterów. Laure jest niechcianym gościem u Iris i Gabriela, Joseph to dość niespodziewanie zatrudniony pracownik Hugh i Esme, pojawia się więc niemało napięć, sekretów i kłamstw.

Pozbawienie życia drugiej osoby uważane jest za najgorszą zbrodnię, jaką może dokonać człowiek. Po lekturze pani książki u części czytelników może pojawić się pytanie o to, czy jednak – w konkretnych okolicznościach – każdy z nas nie byłby do tego zdolny, np. stając w obronie swojego dziecka, broniąc się przed kimś, kto stosuje wobec nas przemoc, czy chroniąc swój dom, ojczyznę przed najeźdźcą. Jak pani odpowiedziałaby na to pytanie?

To jest bardzo ciekawe i przerażające pytanie – wydaje mi się, że wszystko zależy od okoliczności. Każdy z nas, chcąc chronić swoje dziecko, byłby chyba zdolny do zabójstwa. No właśnie: ale czy na pewno wszyscy jesteśmy gotowi odebrać komuś życie w krytycznej sytuacji? Gdzie leży ten punkt zwrotny, gdy mowa nie o zbrodni z premedytacją, a o takiej, która pojawiła się w danych okolicznościach, spowodowana nagłymi wydarzeniami?

Nawiązując trochę do powyższego pytania – w jednym z wywiadów dotyczących „Przyjaciółki” przeczytałam, że pani ulubionym zdaniem z powieści jest to ostatnie. Dlaczego?

Tak, to zdecydowanie moje ulubione zdanie. To właśnie ono stanowi podkreślenie tego, że postać, której ono dotyczy, uświadamia sobie własną rolę w tym, co się wydarzyło. Wypowiadając je w myślach, postać ta sama sobie wyjaśnia, co jest dobre, a co złe, i uznaje ten osąd. Wypowiedzenie tego zdania to również moment definiujący tę osobę, który wprawia nas, czytelników i czytelniczki, w szok. Bardzo się cieszyłam, że mogłam napisać to zdanie i wiedziałam od samego początku, że znajdzie się ono na końcu książki.

„Przyjaciółka” jest pani siódmą powieścią, a nawet ósmą, licząc napisaną wspólnie z innymi autorkami „Dublerkę”. Pisać zaczęła pani po pięćdziesiątce. Także inne pisarki, jak Valerie Perrin, która miała 48 lat, gdy debiutowała, dowodzą, że debiutować wcale nie trzeba np. po dwudziestce czy nawet wcześniej. Czy jednak zawsze, np. wtedy, gdy prowadziła pani z mężem szkołę językową we Francji, ta chęć pisania w pani była? A może pojawiła się później? I co z rozpoczęciem przez panią pisarskiej kariery ma wspólnego pani córka?

Od dziecka uwielbiałam czytać i pisałam opowiadania. Wiele lat później cały czas tworzyłam, nadal głównie opowiadania, dla moich córek – siłą rzeczy skierowane do dzieci. Kiedyś jedna z córek powiedziała mi o konkursie na napisanie powieści. Miała we mnie ogromną wiarę. Powiedziała: „Dlaczego miałabyś nie spróbować, dlaczego miałoby ci się nie udać?”. Pomyślałam: Nie, nie mogę jej zawieść. I już tego samego wieczoru, gdy córka wspomniała o konkursie, usiadłam do pisania i pisałam bardzo długo, nie mogłam przestać. To był ten moment przełomowy, bo wcześniej długo nie wierzyłam, że mogłabym zostać autorką powieści popularnych. Uważam jednak, że nie mogłabym pisać tych książek, które tworzę teraz, gdyby nie wcześniej zdobyte doświadczenie życiowe. Te wszystkie lata dały mi ogrom wiedzy na temat przyjaźni, związków – choć całe życie byłam w jednym, z moim mężem, to mam jednak masę znajomych, których bacznie obserwuję! (śmiech) Zdecydowanie uważam, że nigdy nie jest za późno, by zacząć pisać. W zeszłym roku na targach książki rozmawiałam z agentem, który mówił, że ma debiuty osób, które zaczęły pisać po siedemdziesiątce, a nawet jednej osoby, która rozpoczęła karierę pisarską po osiemdziesiątce.

Większość pani czytelników, jak zdają się dowodzić m.in. recenzje dodawane w Lubimyczytać, to kobiety. Jak pani myśli, dlaczego? Czy te książki stanowią dla nich odskocznię od rodzinnej codzienności? Z drugiej strony to odskocznia dość… mordercza.

Tak, rzeczywiście, wydaje mi się, że więcej kobiet czyta moje powieści, ale przypuszczam, że ogólnie jest więcej kobiet czytelniczek niż mężczyzn czytelników. Panowie, gdy sięgają po książki, wybierają raczej np. te sensacyjne, opowiadające o detektywach pracujących „na mieście”, a akcja moich książek dzieje się w domach – to w końcu domestic noir.

Poza tym lubię czynić głównymi bohaterkami moich książek właśnie kobiety. Na przykład Grace w „Za zamkniętymi drzwiami” czy Amelie w „Uwięzionej” zmagają się z wielkimi przeciwnościami, ale starają się je przezwyciężyć. Chcę w ten sposób też trochę wzmocnić same czytelniczki. Ale panowie też czytają moje książki – dostaję czasem od nich wiadomości i jest to oczywiście bardzo miłe.

A jak wygląda pani proces pracy nad książką? Jak to było w przypadku „Przyjaciółki”? Czy teraz, gdy odwiedza pani m.in. Polskę i promuje „Przyjaciółkę”, pracuje też pani nad swoją kolejną powieścią i po całym dniu spotkań siada jeszcze do pisania? Czy jest czas na pisanie, na odpoczynek, na promocję książek?

Od debiutu wydaję jedną książkę rocznie, a to oznacza całą masę roboty. Najczęściej jest tak, że jeden tytuł ma premierę, a inny jest właśnie w redakcji, więc dokonujemy poprawek, do tego dochodzi promocja tej premierowej książki. Teraz nawet czeka mnie podwójna praca związana z promocją kolejnej powieści, która ukazuje się w jednym czasie w Wielkiej Brytanii i w USA. Nadal jednak muszę znaleźć czas na pisanie, no i przecież mam swoją rodzinę: córki, które może i nie mieszkają już z nami, ale oczywiście są cały czas w naszym życiu obecne, męża, starszego ojca, teścia. W moim przypadku praca od 9 do 17 nie jest więc możliwa. Idealnie byłoby móc pisać każdego ranka, np. od 8 do 15, ale czasem jest to niemożliwe. Nawet kiedy sobie postanowię: „Jutro siadam i piszę”, to wieczorem może zadzwonić telefon i po rozmowie okaże się, że muszę jednak zrobić wcześniej coś innego. To tempo – jedna książka na rok – jest szalenie wymagające i być może w przyszłości będę pisać mniej. Teraz nie mam w ogóle czasu na odpoczynek – na to, by usiąść w ukochanym ogrodzie. Bo jak tylko pomyślę, że mogłabym iść tam i siedzieć czy czytać, to jednak zamiast tego od razu biorę się za pisanie.

Więc rozpoczęła już pani zapewne pracę nad kolejną powieścią? A może znów, jak w przypadku „Dublerki”, szykuje się praca zbiorowa?

Tak, już pracuję nad kolejną książką – będzie to moja własna powieść. Współpraca z innymi autorami jest dość trudna i nie wiem, czy powtórzę to doświadczenie – będzie to zależało od tematu ewentualnej publikacji. Mam też pomysł na jeszcze jedną powieść, więc dwa utwory na pewno wkrótce powstaną. A po nich jeszcze kolejne!

O autorce

B.A. Paris (właśc. Bernadette MacDougall, ur. 1958 r.), brytyjska autorka od wielu lat mieszkająca we Francji. Pracowała w finansach; obecnie zajmuje się pisaniem, prowadzeniem szkoły językowej i wychowywaniem pięciu córek. Jej pierwsza powieść to „Za zamkniętymi drzwiami”, uznana za najlepszy debiut 2016 roku. W samej tylko Wielkiej Brytanii sprzedano ponad milion egzemplarzy tej książki i przez wiele tygodni utrzymywała się ona na liście bestsellerów „New York Timesa”. 

Chcesz kupić tę książkę w cenie, którą sam/-a wybierzesz? Ustaw dla niej alert LC.

Książka jest już w sprzedaży online

Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem


komentarze [8]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Sewer 18.03.2024 13:47
Czytelnik

Mnie tam szybciej zaczynają "śmierdzieć". :) "Przyjaciółkę" przeczytałem - fajna.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Sara Lee 17.03.2024 19:19
Czytelniczka

Zaczęłam dzisiaj tę książkę. Początek jest naprawdę dobry. Jestem ciekawa, co przyniosą nam kolejne strony. Potrzebowałam coś nowego od B.A.Paris, bo ostatnio przeczytana przeze mnie 
Uwięziona jakoś mnie nie urzekła, a wcześniej naprawdę zachwalałam sobie jej dzieła.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Uwięziona
Moki 17.03.2024 08:19
Czytelniczka

Cieszę się że autorka "Za zamkniętymi drzwiami" napisała dobrą książkę. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
twujstary8 16.03.2024 21:51
Czytelnik

Jak się śmierdzi to można się polać brutalem i nawet nie trzeba się myć

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Agnieszka Żelazna 14.03.2024 12:13
Czytelniczka

Książkę kupiłam, gdyż przeczytałam wszystkie poprzednie tej autorki i jestem ciekawa jak wypadła tym razem.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Paulina 14.03.2024 10:20
Czytelniczka

Lubię twórczość B. A. Paris. Przeczytałam już:
Za zamkniętymi drzwiami - powieść o trudnej,
toksycznej relacji małżeńskiej. Jednak tu jest ona przedstawiona w mniej
klasyczny i bardziej brutalny sposób. Autorka prowadzi historię
dwutorowo, przeplata retrospekcje z teraźniejszością, co pozwala
czytelnikom poznać...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
 Za zamkniętymi drzwiami  Na skraju załamania  Pozwól mi wrócić
domekzkart 13.03.2024 16:45
Czytelniczka

Brzmi dobrze, zaciekawila mnie historia

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Anna Sierant 13.03.2024 14:30
Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post