rozwiń zwiń

Piłka jest kobietą

Malwina Malwina
08.06.2012
Okładka książki Wdówki futbolowe Karolina Macios
Średnia ocen:
5,7 / 10
164 ocen
Czytelnicy: 288 Opinie: 41

W tym roku, w kraju nad Wisłą mówi się tylko o jednym. Temat Euro (czyli Mistrzostw Europy w piłce nożnej, gdyby ktoś jeszcze przypadkiem nie wiedział) zdominował prasę, telewizję i inne media. Piłkarze hurtem wydają biografie, w sklepach roi się od biało-czerwonych gadżetów, a kina urządzają nocne maratony filmów o piłkarskiej tematyce. Każdy na Euro chce coś ugrać i zarobić na tych, którzy kibicami są nie od dziś i na tych, którzy jedynie chwilowo się nimi staną. Są jeszcze ci, których piłka w ogóle nie interesuje i Mistrzostwa Europy mają zamiar bojkotować. A właściwie TE. Bo panuje powszechne przekonanie, że to kobiety są do piłki nastawione negatywnie. Głównie dlatego, że ich mężczyźni mają nastawienie wręcz odwrotne.

Do takiej stereotypowej grupy kobiet kieruje swoją książkę Karolina Macios. Kobieta, która jak głosi notka od wydawcy do teraz nie wiedziała, że jest jakaś różnica między mundialem a euro. Cóż, ja bym się tym nie chwaliła, bo nie świadczy to o pani Karolinie najlepiej. Rozumiem, że można się nie interesować piłką, ale co dwa lata jest o niej tak głośno, że chyba trzeba być zamkniętym w pozbawionej mediów piwnicy, by nie połapać się w końcu, że Euro to Mistrzostwa Europy a mundial to Mistrzostwa Świata. Nie zdyskwalifikowało to jednak ani autorki, ani jej książki w moich oczach. Wręcz przeciwnie – wiele sobie po niej obiecywałam, choć wcale nie należę do zagorzałych przeciwniczek futbolu. A o nich, jak wskazuje tytuł, miały być „Wdówki futbolowe”. Karolina Macios wybrała sobie idealny temat na trzecią książkę, czując, że w czasie, kiedy w mediach nie będzie istnieć inny temat niż Euro, o jej książce siłą rzeczy musi się zrobić głośno. Zabierając się do czytania, w myślach układałam już sobie recenzję książki, którą będę mogła szczerze polecić wszystkim tym paniom, które w trakcie Mistrzostw Europy dla swoich mężczyzn staną się niewidoczne. I oczywiście, polecę ją, ale nie jako książkę o „futbolowych wdówkach”.

Narratorką książki jest trzydziestoośmioletnia Marta, psycholożka pracująca jako wolny strzelec, autorka poczytnej powieści, będąca właśnie w trakcie pisania poradnika pod roboczym tytułem „Jak cieszyć się sobą w długoletnim związku”. O tym powinna sporo wiedzieć, bo w końcu od dwunastu lat jest żoną pracującego w agencji reklamowej Wojtka, a od ośmiu lat matką rezolutnego Kacpra. Nic bardziej mylnego. Marta nie tryska radością i nie bije od niej małżeńskie szczęście. Jest sfrustrowana codziennymi obowiązkami, rozczarowana mężem i zmęczona ponownym byciem w ciąży. W siódmym miesiącu, co oznacza, że przed nią jeszcze dwa miesiące męki, a jeden z nich wypada podczas trwania Mistrzostw Europy. Jeszcze dwa lata temu by jej to nie przerażało. Ale właśnie dwa lata wcześniej wybrała się z mężem i z jego znajomymi na wakacje, na Mazury. I wtedy stało się TO. Nowy znajomy zaraził Wojtka miłością do futbolu. Nie było to trudne, bo akurat był mundial. Uczucie okazało się tak trwałe, że Wojtek na czas tegorocznych mistrzostw wziął urlop. Marta wie, co to oznacza – nie będzie odchodził o krok od telewizora i lepiej, żeby ona niczego od niego w tym czasie nie chciała. Przez te dwa lata Wojtek się zmienił i żona doskonale już zna jego kibicowskie humory. Jeśli chce przeżyć, musi wyjechać. A nadarza się okazja – autorska trasa promująca książkę. Marta zgadza się bez wahania, bo 24 godziny pod jednym dachem z kibicem są dla niej bardziej przerażające niż 14-godzinna jazda pociągiem.

Największe zastrzeżenie, jakie mam do książki Karoliny Macios, czy raczej do jej wydawcy, to fakt, że więcej w niej narzekań na męża jako takiego niż na męża - kibica, a nie to sugeruje nam opis na okładce. Powieść jest raczej próbą pokazania (poprzez przywołanie różnych scen z małżeńskiego życia Marty), jak stan zakochania i euforii zmienia się w małżeńską rutynę. Jak po okresie „motyli w brzuchu” zaczyna się prawdziwe życie. Próba uchwycenia momentu, w którym mąż zaczyna zapominać o twoich urodzinach i omijać kwiaciarnie szerokim łukiem. Z doświadczeń Marty wynika, że dwuletni romans Wojtka z piłką ma z tym niewiele wspólnego. Tymczasem na piłkę właśnie zwala całe zło. Zwracając się bezpośrednio do czytelniczek sugeruje, że te małżeńskie bolączki są im dobrze znane z autopsji. Moim zdaniem autorka zbytnio generalizuje. Ja jestem od niej o ponad dekadę młodsza, myślę więc, że kobiety będące w długoletnich związkach, doświadczone podobnymi sytuacjami, lepiej ją zrozumieją.

W monologach Marty znajdą też coś dla siebie wszystkie ciężarne. Gdybym miała wskazać, dla kogo przeznaczone są „Wdówki futbolowe”, to wskazałabym właśnie na kobiety w ciąży i młode matki. Ta książka to tak naprawdę traktat o ciąży i trudach macierzyństwa. Autorka w wiarygodny sposób udowadnia, że gdy kobieta zostaje matką, jej całe życie staje na głowie. I bynajmniej nie staje się bardziej kolorowe. Wpisuje się tym samym w panujący trend szczerego mówienia o tej (rzekomo) upragnionej i najważniejszej dla kobiety roli. Marta czuje się jak żona, matka i macica. Jej druga ciąża to wpadka, a pierwszy poród pozostawił po sobie tak niemiłe wspomnienia, że tym razem w grę wchodzi tylko cesarskie cięcie. Generalnie najmocniejszą stroną książki jest zwrócenie uwagi na presję społeczną związaną z rolą kobiety. Marta buntuje się przeciwko mężowi, który jest nią coraz mniej zainteresowany (wymagając przy tym od niej stałego trzymania ich całego życia w ryzach) i poważnie rozważa rozwód. Tyle, że oczywiście mąż, jak to w życiu (nie) bywa, przejdzie pod nieobecność żony duchową przemianę i obieca solidną poprawę.

Dlaczego jeszcze „Wdówki futbolowe” nie są do końca tym, co mi obiecywano? Bo Marta jest w zasadzie jedyną „wdówką”. Pojawia się w książce postać kobiety, która zwróciła Marcie uwagę na istnienie takiej grupy kobiet i drugiej „wdówki”, spotkanej w pociągu, która jednak już zaakceptowała hobby męża. Ale to tylko epizody. Ja tymczasem sądziłam, że w książce pojawią się koleżanki Marty, znajome, krewne – słowem inne kobiety, które faktycznie cierpią z tego powodu, że ich partnerzy ekscytują się, oglądając spoconych i umorusanych błotem facetów. A tak, to trochę trudno mi uwierzyć, że nałogowe oglądanie meczy może doprowadzić do rozwodu. Ponadto, dostrzegam u autorki rażący brak zrozumienia dla tej męskiej pasji. Kobiety przecież też mają pasje i ma ją na pewno również autorka. Jaka by nie była, każda pasja jest absorbująca i potrafi przesłonić ważniejsze sprawy. Sztuką jest to, by oddawać się jej z umiarem. Mężczyznom w książce Macios tego umiaru brakuje. Stając przed wyborem piłka albo ja zazwyczaj wybierają piłkę, bo są ubodzy duchem. Kibice to według niej gromada półgłówków oglądająca gromadę półgłówków. W dodatku, przed meczem, w jego trakcie, jak i po nim, są w jej oczach wulgarni, hałaśliwi i oczywiście pijani. Takie stereotypowe traktowanie fanów futbolu uważam za bardzo krzywdzące. Może się pod nim podpisać chyba tylko kobieta, która nigdy w życiu nie poznała żadnego kibica, bo ci przeciętni w rzeczywistości są zupełnie inni i z powodzeniem radzą sobie w rozmowach także na inne tematy. Z drugiej jednak strony, poirytowane kobiety, które najchętniej wyrzuciłyby telewizor przez okno (choć niestety, zawsze pozostaje jeszcze oglądanie meczu u kumpla lub w pubie), przyklasną Marcie i znajdą z nią wspólny język. Nie neguję tego, że na pewno męskie zamiłowanie do piłki wiele kobiet doprowadza do szału. Książka Macios wyraża całą nienawiść do tego sportu, którą niejedna z nich chętnie wykrzyczałaby przed swoim partnerem.

Dla równowagi muszę przyznać, że za to bezwzględnie trafia do mnie humor autorki niezwiązany z męskim zamiłowaniem do futbolu. Ponadto książkę skomponowano w świetny sposób, wyśmiewając przy okazji ideę powstawania wszelkiej maści poradników. Każdy rozdział rozpoczyna pogrubiona błyskotliwa rada, żywcem wyjęta z poradnika, który pisze Marta. Dalej autorka pokazuje, jak trudno samej bohaterce takie rady wprowadzić w czyn i jak w gruncie rzeczy są one nieżyciowe.

Czy wobec tak niejednoznacznej opinii, polecam „Wdówki futbolowe”? Tak, generalnie jest to całkiem przyjemna lektura, choć to, w jakim stopniu nam się spodoba, zależy od dwóch rzeczy: naszego wieku i stosunku do piłki nożnej. Na pewno ogromnym atutem jest postać głównej bohaterki. Przypomina mi ona młodszą wersję jednej ze znanych z telewizyjnego serialu zdesperowanych gospodyń domowych. Szalona, kreatywna i gotowa na wszystko, słowem równa babka. I to wystarczy, by dać się porwać jej opowieści, bez względu na to, czy będziemy oglądać Euro czy nie. Ale skoro mówi się, że dla mężczyzn piłka jest kobietą, bądźmy solidarne: Polska gola!

Malwina Sławińska

Wszystkie cytaty za: „Wdówki futbolowe”, Karolina Macios, Wydawnictwo Znak litera nova, Kraków 2012.

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Poczekaj, szukamy dla Ciebie najlepszych ofert

Pozostałe księgarnie

Informacja