Magdalena Żelazowska: Każdy z mojego pokolenia na pewnym etapie chciał żyć jak w Ameryce

Anna Sierant Anna Sierant
16.11.2022

Magdalena Żelazowska, autorka książki „Americana. To, co najlepsze w USA”, opowiedziała nam, w czym tkwi tajemnica sukcesu USA i jak to się stało, że właśnie ten kraj stał się światowym trendsetterem, zdradziła, co – jej zdaniem – z amerykańskiego gruntu warto by przeszczepić na polski (i odwrotnie), oraz wskazała, od czego warto zacząć zwiedzać Stany. Zapraszam do lektury wywiadu!

Magdalena Żelazowska: Każdy z mojego pokolenia na pewnym etapie chciał żyć jak w Ameryce Materiały wydawnictwa

[Opis wydawcy] Autorka stworzyła osobisty przewodnik po USA, który jest czymś więcej niż listą miejsc i atrakcji turystycznych. Mieszkając w Ameryce i podróżując po niej, poszukuje przede wszystkim niepowtarzalnego nastroju. Podgląda, jak mieszkają ludzie, co robią, noszą i jedzą. Słucha dźwięków lokalnej muzyki, zbiera miejscowe przysłowia, szpera w sklepach, a czasem w śmieciach. Prowadzi prywatny rejestr uroków, ciekawostek i osobliwości, które są jak łatki amerykańskiego patchworku.

„Americana” jest próbą opisania nieuchwytnego czaru Ameryki, który uwodzi cały świat. To kolekcja tego, co w USA najlepsze. Znajdziemy w niej:
* krótką historię Stanów Zjednoczonych,
* główne regiony kraju,
* amerykańskie małe miasteczka,
* road tripy, przydrożne bary i motele,
* farmy, rancza i plantacje,
* wyprzedaże garażowe,
* sekrety fast foodu,
* teorie amerykańskich naukowców,
* opowieści związane z emigracją,
* polskie ślady w Ameryce
i wiele innych.

Americana to książkowy storytelling w najlepszym wydaniu, wciągający zarówno tych, którzy mieli okazję zasmakować w amerykańskiej różnorodności miejsc, doznań i doświadczeń, jak i tych, którzy tę przygodę mają dopiero przed sobą.

Justyna Dżbik-Kluge

Podejście autorki do miejsc, które opisuje jest mi bardzo bliskie. Sama
staram się ze wszystkich czerpać jak najwięcej: ładować się ich energią,
chłonąć atmosferę, kosztować smaków i rozkoszować się pięknem.
Nie mniej ważne jest poznawanie ludzi, ich zwyczajów i podejścia do
świata. Wszystko to Americana przedstawia w sposób fascynujący. Kto by
pomyślał, ile historii zaczęło się od ananasów…

Agnieszka Łopatowska

Magda skutecznie potrafi wciągnąć czytelnika w swoją wycieczkę po Stanach Zjednoczonych. Jej Americana z pewnością zmotywuje wielu do wyprawy w tym kierunku. A tych, którzy już raz zasmakowali USA, zaintryguje na nowo.

Ilona Raczyńska

Anna Sierant: Na początek chciałabym zapytać o… początek pani przygody z Ameryką. Jak wspomina pani w książce, przed wyjazdem do USA wcale nie szukała pani ofert pracy w tym kraju, a wyjazd do niego wiązał się z porzuceniem ustabilizowanego życia w Polsce.

Magdalena Żelazowska: To prawda, przed możliwością wyjazdu do pracy w Stanach Zjednoczonych stanęłam wtedy, kiedy najmniej się tego spodziewałam – miałam małe dziecko, wróciłam do pracy po urlopie macierzyńskim, na dodatek zmieniłam firmę. Niedawno urządziliśmy się w zakupionym z trudem mieszkaniu, rozwijaliśmy się zawodowo. Nie byłam przygotowana na to, by wszystko rzucić, wywrócić rodzinne życie do góry nogami i wyjechać za ocean. Wiedziałam jednak, że takie szanse nie trafiają się często. Miałam poczucie, że teraz albo nigdy. Zdecydowałam, że mimo wielu wyzwań jestem gotowa przynajmniej spróbować. Zawsze można wrócić, a niewykorzystane okazje mogą się już nie powtórzyć. Włożyłam mnóstwo wysiłku w to, żeby wyjazd do USA był ciekawym doświadczeniem nie tylko dla mnie, ale też mojej rodziny.

Jak zauważa pani w książce, ten amerykański patchwork, na który składają się poszczególne stany, ma zdecydowanie więcej „łatek” na wschodzie. Czytanie o tym było dla mnie zaskoczeniem, bo wcześniej – choć przecież nieraz widziałam mapę Stanów – nie zwróciłam na to uwagi. „Americana” to książka pełna ciekawostek, mnie szczególnie zainteresowały te związane z rolą ananasa w amerykańskiej kulturze czy… pochodzeniem słowa „jankes”, bo wcześniej nie znałam jego genezy. A co dla pani okazało się takim najciekawszym odkryciem – właśnie w kontekście informacji związanych ze Stanami, których przed wyjazdem pani nie znała?

Historia Ameryki, jej odkrywania i budowania Stanów Zjednoczonych jako niepodległego państwa, przypomina książkę przygodową. Wciąga jak najlepszy western. Mnóstwo tu niespodziewanych zwrotów akcji, fascynujących postaci, bezprecedensowych zjawisk. Wiele rzeczy mnie zaciekawiło i starałam się część z moich odkryć przekazać w książce „Americana”. Nie spodziewałam się na przykład, że na mapie USA można znaleźć tyle tropów wiodących do Polski. Jest tam na przykład kilkanaście Warszaw (Warsaw), i co ciekawe, większość z nich nie została założona przez Polaków.

Kiedy do Stanów Zjednoczonych przybywali pierwsi Europejczycy, zakładali swoje osady głównie na wschodnim wybrzeżu, bojąc się zapuszczać w głąb tych nieznanych jeszcze terenów. Jednak dzisiaj większość atrakcji turystycznych tego ogromnego kraju znajduje się na jego zachodzie – Hollywood, Wielki Kanion, Las Vegas czy San Francisco. Jeśli czyta ten wywiad osoba, która planuje turystycznie odwiedzić USA, gdzie by pani ją najpierw wysłała? Może jednak na tę niepozorną, ale jednak piękną prowincję?

Pierwszą wyprawę do Stanów polecam zacząć od Wschodniego Wybrzeża – tu najszybciej dostaniemy się z Polski. Fascynującym i ciekawym przystankiem jest Nowy Jork. Warto zobaczyć jedno z takich legendarnych miejsc na mapie USA, choć oczywiście polecam także mniej znane zakątki. Stany Zjednoczone to kraj w dużej mierze prowincjonalny – poza kilkoma metropoliami znajdziemy tu urokliwe małe miasteczka, bezdroża, wspaniałą przyrodę. To idealna sceneria dla odbycia tradycyjnego amerykańskiego road tripu.

Gęste sito, przez którego otwory muszą dziś przeciskać się cudzoziemcy marzący o dłuższym pobycie w USA, liczy sobie jakieś sto pięćdziesiąt lat. Wcześniej bramy do Ameryki stały otworem. W czasie odkrywania i budowania Nowego Świata śmiałkowie, którzy zechcieli wyprawić się za ocean, by eksplorować i zaludniać przyszłe kolonie, byli na wagę złota.

„Americana. To, co najlepsze w USA”, Magdalena Żelazowska

A jak to się dzieje, że te wszystkie stany: wschodnie, zachodnie, ze środka kraju, Alaska czy Hawaje, dobrze funkcjonują jako państwo? Czy Amerykanie czują się przede wszystkim Amerykanami właśnie, a może nowojorczykami czy mieszkańcami Utah? W przeciwieństwie np. do państw skandynawskich, patriotyzm w Stanach jest niezmiennie na czasie, stanowi ważny element tożsamości mieszkańców USA?

Społeczeństwo amerykańskie jest niezwykle różnorodne, spotkamy tu chyba wszystkie rasy, nacje i religie świata, ale zdecydowaną większość mieszkańców łączy poczucie dumy narodowej. Są szczęśliwi i dumni, że mogą mieszkać w USA – jednym z najwspanialszych, ich zdaniem, państw na ziemi. Nawet w tak odległych zakątkach jak Hawaje czy Alaska. Na domach czy firmach chętnie eksponują flagi, Dzień Niepodległości obchodzą huczniej niż sylwestra (fajerwerki w całych Stanach zobaczymy 4 lipca, ale niekoniecznie 31 grudnia). Amerykanie mogą się różnić, ale czują się jednym narodem i są z tego dumni.

Co pani zdaniem stanowi klucz Amerykanów do sukcesu? Co sprawiło, że to właśnie ten kraj jest jedynym obecnie światowym supermocarstwem? Osławiona pracowitość Amerykanów i fakt, że od samego początku do tego państwa trafiają ci najbardziej zdeterminowani?

Joseph Nye z Harvard University Kennedy School of Government zwrócił uwagę, że światowa potęga USA to nie tyle przewaga ekonomiczna czy militarna, co przede wszystkim siła oddziaływania na zwykłego człowieka. To soft power – miękka moc, czyli atrakcyjność kulturowa. Każdy z mojego pokolenia na pewnym etapie chciał żyć jak w Ameryce – nosić się, jeść, zarabiać, spędzać wolny czas. W jaki sposób Amerykanie stali się światowymi trendsetterami? Na pewno dzięki pracowitości, determinacji i smykałce do biznesu. Te cechy, częściowo wywodzące się z purytańskiego systemu wartości, pozwoliły im zbudować silne, dobrze zorganizowane i zamożne państwo. W czasach odkryć geograficznych i początków europejskiego osadnictwa trafiali tu śmiałkowie, a czasem desperaci – ludzie mający odwagę ruszyć w nieznane i sięgnąć po lepszy los. Może w tym tkwi sekret powodzenia Amerykanów?

Pani książka mówi o tym, „co jest w USA najlepsze” – czy pani zdaniem od czasów nie tylko pierwszych przybywających do Ameryki imigrantów, ale i PRL-u zmienił się stosunek Polaków do USA? To już nie jest raj na ziemi, ale państwo, które obecnie bardziej pociąga jako atrakcja turystyczna, miejsce do pracy na kilka lat, a nie do życia na zawsze? Wystarczy wspomnieć przywołane i przez panią trudności związane z mieszkaniem i pracowaniem w USA, jak krótkie urlopy macierzyńskie czy problem z ubezpieczeniami zdrowotnymi, z funkcjonowaniem systemu ochrony zdrowia.

Ameryka to piękny i interesujący kraj, żyje się tutaj dobrze i wygodnie, ale nie jest to raj na ziemi, bo takie miejsca nie istnieją. W ciągu ostatnich 30 lat różnice ekonomiczne między Polską a Stanami znacznie się zmniejszyły. W dodatku wyjazd do pracy do Stanów jest dla Polaków znacznie bardziej skomplikowany niż do któregoś z krajów w UE, więc dla wielu osób przestał być tak kuszący. Mimo to Ameryka nadal uwodzi – krajobrazami, miastami, kulturą. Warto pokonać trudności, żeby doświadczyć życia tutaj choć przez krótki czas.

Ważną część pani książki stanowią również zdjęcia – wiele z nich wykonała pani sama. Czy ich wybór do publikacji był trudny, czy raczej nie należy pani do osób, które po aparat (czy też telefon komórkowy) sięgają aż tak często, i wybór ten nie stanowił dla pani problemu?

Przywiozłam z Ameryki dużo zdjęć, oczywiście nie wszystkie zmieściły się w książce. Lubię do nich wracać. Wybór oznaczał pewne wyzwanie, ale „Americana” to nie jest moja ostatnia książka o Stanach Zjednoczonych.

Symbolem amerykańskiej prowincji są dla mnie skrzynki na listy. Nie te zawieszone na furtce czy w postaci szpary w drzwiach, ale stojące na słupku przy drodze, czasem bez żadnych zabudowań w zasięgu oka. Samotnie lub w grupkach, można je spotkać na skrzyżowaniach, rozstajach lub poboczach – to znak, że gdzieś w pobliżu znajduje się dom adresata, jednak jest on na tyle oddalony, że listonoszowi lepiej zaoszczędzić drogi. Otwierane z przodu, zaokrąglone na górze, z wytłoczonym napisem „U.S. MAIL”. Są wyposażone w chorągiewkę, którą podnosi się na znak, że listonosz ma zabrać listy do wysłania (nadawca nie musi ich samodzielnie zawozić na pocztę).

„Americana. To, co najlepsze w USA”, Magdalena Żelazowska

Jak Amerykanie reagowali, gdy dowiadywali się, że jest pani z Polski? Czy wiedzieli coś na temat naszego kraju? Z zamieszczonego w pani książce wywiadu z promotorem kultury polskiej w USA, Grzegorzem Frycem, pamiętam fragment, w którym opowiadał on o Amerykance zachwyconej faktem, że ktoś nazwał miasto w Europie Warszawą (Warsaw), zapożyczając to słowo od nazwy jej miasteczka.

W USA mieszka największe skupisko Polonii na świecie – około 10 milionów mieszkańców deklaruje polskie pochodzenie. Zwłaszcza w Nowym Jorku i New Jersey, gdzie mieszkałam i pracowałam, Polaków jest wielu, dlatego moje pochodzenie nie spotykało się z zaskoczeniem. Amerykanie znają i szanują Polaków, mamy opinię pracowitych, rodzinnych. Kilku Polaków zapisało się w historii Stanów Zjednoczonych – byli to m.in. Tadeusz Kościuszko i Kazimierz Pułaski.

W książce wspomina pani m.in. o tym, czego Polacy mogliby się od Amerykanów uczyć. Kusi mnie więc, by zapytać, jakie polskie zwyczaje, a może prawa, zasady, a nawet najczęstsze zachowania przeniosłaby pani z Polski do USA, gdyby było to możliwe?

Polacy są od Amerykanów bardziej rodzinni. Pielęgnujemy międzypokoleniowe więzi, dbamy o starszych czy małe dzieci. W Ameryce, częściowo ze względu na większą mobilność społeczeństwa, ludzie są bardziej zdani na siebie. Amerykanie są niezależni, odpowiedzialni za siebie – to dobre cechy, ale czasem w miejscach publicznych brakowało mi zwykłej ludzkiej życzliwości – przepuszczania się w drzwiach czy w kolejce, ustępowania miejsca rodzicom z małymi dziećmi itd. Może to niektórych zaskoczy, ale tęskniłam też za naszą bezpłatną służbą zdrowia.

I na koniec nie mogę nie zapytać, czego z USA brakuje pani w Polsce, a co dałoby się w polskiej rzeczywistości wprowadzić (prawdopodobnie) bez większych trudności?

Zmiany w skali kraju czy społeczeństwa nigdy nie są proste. Jeśli chodzi o Polskę jako miejsce do życia, brakuje mi zewnętrznego amerykańskiego ładu, spójności architektonicznej. Jeśli zaś chodzi o naszą polską mentalność, brakuje mi w nas poczucia sprawczości i odpowiedzialności za własne życie. Lubimy narzekać, ale mamy kłopot z działaniem. Amerykanie zaś wierzą, że chcieć to móc. Są pracowici, skuteczni i zadowoleni z tego, co osiągają.

Książka „Americana. To, co najlepsze w USA” jest dostępna w sprzedaży.

Artykuł sponsorowany


komentarze [5]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Klara  - awatar
Klara 20.11.2022 18:18
Czytelniczka

Jeśli osobisty przewodnik, to tylko "Asfaltowy Saloon".

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Outsider  - awatar
Outsider 17.11.2022 08:59
Czytelnik

Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że pani ta pokazuje bardzo idyliczny obraz Ameryki. Podobnie jest z jej książką o Nowym Jorku. Zdecydowanie ciekawszą jest moim zdaniem książka "W co wierzy Ameryka. Rewolwer obok biblii".

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Mylengrave  - awatar
Mylengrave 17.11.2022 14:02
Czytelniczka

Książka się nazywa "To, co najlepsze w USA" więc jakby samo przez się.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Mylengrave  - awatar
Mylengrave 16.11.2022 18:11
Czytelniczka

oj tak tak, miałam przyjemność mieszkać i pracować w Teksasie (krótko) i bardzo mi się podobało, na tyle bardzo, że wciąż z tyłu głowy mi się tli myśl o emigracji...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Anna Sierant - awatar
Anna Sierant 16.11.2022 14:00
Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post