rozwiń zwiń

Kumiko Makihara. Poruszająca kronika przeżyć samotnej matki i jej syna w elitarnej japońskiej szkole

LubimyCzytać LubimyCzytać
25.05.2022

Elitarna szkoła to szczyt marzeń wielu rodziców na całym świecie. Kumiko Makihara była dumna, gdy po przebrnięciu przez trudne egzaminy wstępne jej syn wstąpił do klasy małych geniuszy, a ona sama dołączyła do grona doskonałych matek. Rzeczywistość jednak nie okazała się tak różowa. Kumiko i jej pięcioletni Taro musieli odnaleźć się w trudnej rzeczywistości, w której liczą się dyscyplina, perfekcjonizm i konformizm, a wymagania stawiane uczniom i rodzicom przerastają nasze wyobrażenia.

Kumiko Makihara. Poruszająca kronika przeżyć samotnej matki i jej syna w elitarnej japońskiej szkole

W Japonii jedynie jeden procent uczniów uczęszcza do szkół prywatnych, bo tylko bardzo zamożni ludzie mają odpowiednie finanse, by posłać swoje dzieci do takich placówek. Ojciec Kumiko był znanym menedżerem wysokiego szczebla, a pradziadek, baron Yataro Iwasaki, należał do elity biznesowej. Namówiona przez rodziców i znajomych Kumiko zdecydowała się wysłać Tara do elitarnej szkoły, mającej opinię jednej z najlepszych szkół podstawowych w kraju.

Przyjęcie do klasy pierwszej następuje na podstawie zdanych testów, a konkurencja jest bardzo duża. Szkoły przygotowujące do testów nazywają się juku i stanowią część potężnego systemu, który z rodzicielskich lęków uczynił okazję do zarobienia pieniędzy. Pięcioletni Taro zaczął uczęszczać do juku, w której całymi godzinami przerabiał arkusze ćwiczeń i próbne testy. Wykonywał zadania matematyczne, przyrodnicze, ćwiczył koordynację ruchową, zdolności manualne i dobre maniery. Wszystko po to, by móc przebrnąć przez bardzo trudne egzaminy wstępne do elitarnej szkoły podstawowej.

Mówi się, że stos arkuszy z ćwiczeniami powinien dorównywać wysokością dziecku – orzekła. – Ale nie sądzę, żeby to się wam udało.

Kumiko Makihara, „Szkoła po japońsku”

Ostatecznie Taro został przyjęty do klasy pierwszej, a Kumiko odetchnęła z ulgą. Niestety był to dopiero początek długiej drogi, w trakcie której oboje mierzyli się z niezliczonymi normami rodzinnymi i szkolnymi. Wysokie wymagania stawiane przez szkołę dotyczyły uczniów i rodziców, w tym w szczególności matek. Makihara tonęła w papierach z instrukcjami, jak postąpić w każdej sytuacji: od tego, w którym miejscu podpisać buty dziecka (pionowo, z przodu pośrodku i z tyłu na pięcie), po sposób odczytywania czterokolorowego kalendarza w Excelu. Wymagano od niej uczestnictwa w spotkaniach z innymi matkami, udziału w pracach komitetu rodzicielskiego, szkolnych imprezach sportowych i festynach. Jak większość japońskich rodzin popadła też w obłęd organizowania synowi zajęć pozaszkolnych. W drugiej klasie Taro uczęszczał na: piłkę, abakus (liczydło), pływanie, angielski i dżudo.

Mimo to, ze swoją mało spektakularną pracą polegającą na pisaniu i tłumaczeniu tekstów oraz z niemającym osiągnięć synem, czułam, że zajmuję niską pozycję w hierarchii matek. Jedna ze znajomych, zawsze zadbana, z długimi falowanymi włosami w ciepłym kasztanowym odcieniu, pracowała dorywczo jako modelka dla kobiecego magazynu o modzie. Sprawdzając się w roli matki, wykorzystywała każdą wolną chwilę na zaimprowizowane lekcje. W samochodzie włączała płyty edukacyjne, na przykład ułatwiające zapamiętanie nazw 47 regionów kraju. Czekając gdzieś w kolejce, urządzała dziecku quiz historyczny, w którym wykazywała się imponującą wiedzą. Wszystkie te ćwiczenia wydawały się strasznie męczące, ale za to jej syn w pierwszej klasie umiał liczyć do tysiąca. Taro w tym czasie nie opanował jeszcze liczb dwucyfrowych.

Kumiko Makihara, „Szkoła po japońsku”

Kumiko zmagała się nie tylko z obciążeniami ze strony szkoły, które z roku na rok stawały się coraz bardziej uciążliwe. Jej mały synek borykał się z ADHD – zespołem nadpobudliwości psychoruchowej z brakiem koncentracji uwagi. Tradycyjna japońska prywatna szkoła nie jest przygotowana na pracę z uczniami o specyficznych potrzebach. Z miesiąca na miesiąc niezależna Kumiko i jej niesforny syn z coraz większym trudem realizowali szkolne wymagania. Spirala zmęczenia, frustracji i nerwów nakręcała się coraz bardziej…

Nauczyciele odnotowywali, ile razy dziecko czegoś zapomniało, a karą dla roztargnionych była pisemna samokrytyka. „Często sprawiam innym kłopoty, zapominając różnych rzeczy. Nie mogę zapewnić, że to już się nie wydarzy. Jestem wdzięczny tym, którzy pożyczają mi to, czego zapomniałem” – napisał Taro przy takiej okazji w piątej klasie. Innym razem kazano mu iść do gabinetu dyrektora i zastanowić się nad swoim postępowaniem, siedząc na podłodze w przepisowej pozycji seiza: plecy wyprostowane, pośladki oparte o pięty, dłonie na udach. Na Tara takie kary nie działały dyscyplinująco, co miało być ich celem. Znosił je po prostu jako chwilową niewygodę, którą trzeba przetrzymać.

Wspomnienia, od których trudno się oderwać, straszne i śmieszne zarazem. Ta historia, będąca jednocześnie ostrzeżeniem, mówi bardzo wiele o Japonii i o macierzyństwie.

Barbara Demick, autorka „Światu nie mamy czego zazdrościć”

„Szkoła po japońsku” to szczere, chwytające za serce, a czasami szokujące wspomnienia ukazujące japońskie społeczeństwo, w którym nie ma miejsca na indywidualizm, a życie podlega presji rodziny i otoczenia. Makihara zawarła w książce mnóstwo spostrzeżeń na temat macierzyństwa, adaptacji międzykulturowej oraz siły konformizmu i rodzicielskich ambicji, którymi kierują się ludzie na całym świecie. To opowieść, która przemówi zarówno do osób zainteresowanych Japonią, jak i do wszystkich rodziców, którzy szukają odpowiedzi, co tak naprawdę jest dobre dla ich dzieci.

Kumiko Makihara jest dziennikarką zajmującą się problematyką życia codziennego we współczesnej Japonii, zwłaszcza w porównaniu ze Stanami Zjednoczonymi. Jej artykuły ukazywały się m.in. w „International Herald Tribune”, „New York Times Magazine” i w „Newsweeku”, a także w książkach „Reimagining Japan: The Quest for a Future That Works” (2011) i „Tsunami: Japan’s Post Fukushima Future” (2011). Pracowała jako reporterka w „Time Magazine” i Associated Press oraz jako redaktorka w „Moscow Times”. Uzyskała licencjat z lingwistyki na International Christian University (1980) w Tokio oraz magisterium z amerykanistyki na Uniwersytecie Hawajskim (1983).

Przeczytaj fragment książki:

Szkoła po japońsku

Issuu is a digital publishing platform that makes it simple to publish magazines, catalogs, newspapers, books, and more online. Easily share your publications and get them in front of Issuu's millions of monthly readers.

Książka „Szkoła po japońsku” jest już dostępna w sprzedaży.

Przekład: Joanna Gilewicz

Artykuł sponsorowany


komentarze [2]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
reader 25.05.2022 17:43
Czytelnik

Takich Kumiko i Taro można znaleźć i w Polsce. Nie trzeba szukać w Japonii... 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać 25.05.2022 10:30
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post