"...trze­ba pa­trzeć przed sie­bie, nie za sie­bie. Prze­szło­ści nie zmie­ni­my, mo­że­my żyć tu i teraz."
Oboje stracili najbliższe im osoby. O oje nie wikłali się w związki tylko jednorazowe spotkania. Byli przyjaciółmi od dziecieńcych lat. Pewnego dnia, gdy Honey prosi Blake'a aby dał jej rozkosz, wszystko się zmienia. Przyjaciółka ją ostrzegała, że on nie ma już uczuć a ona może zostać zraniona. Od dał jej całą noc rozkoszy i.... ból serca. Czy jest dla nich jakakolwiek szansa?

Super spędziłam czas z tą historią. Prosta i lekka ale też wciągająca.

"...trze­ba pa­trzeć przed sie­bie, nie za sie­bie. Prze­szło­ści nie zmie­ni­my, mo­że­my żyć tu i teraz."
Oboje stracili najbliższe im osoby. O oje nie wikłali się w związki tylko jednorazowe spotkania. Byli przyjaciółmi od dziecieńcych lat. Pewnego dnia, gdy Honey prosi Blake'a aby dał jej rozkosz, wszystko się zmienia. Przyjaciółka ją ostrzegała, że on nie ma już uczuć...

Bardzo fajna historia. Mimo że trochę przesłodzona w połowie. Fajnie się czyta, szybko i przyjemnie. Idealna na relaks.

Bardzo fajna historia. Mimo że trochę przesłodzona w połowie. Fajnie się czyta, szybko i przyjemnie. Idealna na relaks.

Tak nie mylicie się myśląc, że sam tytuł zdradza to co znajdziemy w tej książce. Zacznijmy jednak od początku…a właściwie od końca: „Cztery słowa, które zmieniły wszystko” – pierwszy raz spotkałam się z czymś takim, że po przeczytaniu książki twierdzę, że byłby to bardziej chwytliwy tytuł. Może, stojąc w księgarni przed działem EROTYKA zastanowiłabym się nieco jaką historię skrywają okładki i jak nie z polecenia to z ciekawości bym po nią sięgnęła. Lubię dać się zaskoczyć.

Przechodząc jednak do sedna to opowieść o trójkącie. Jest ona, piękna, samotna dziewczyna wciąż szukająca mężczyzny, który pozwoli jej odkryć czym jest prawdziwy orgazm, pokocha ją i sprawi, że poczuje się bezpiecznie. Jest i on Blake, bóg namiętności i właściciel Pana „P”, o którym od lat krążą legendy. Pan Penis jest biletem, po który sięga Honey, by odkryć nieodkryte. Akcja toczy się dosyć szybko i w moim odbiorze kręci się za bardzo wokół pikantnych scen erotycznych, co mnie wybiło nieco z rytmu przyjemnego wieczornego czytania, które planowałam.

Honey dokładnie zdaje sobie dobrze sprawę z tego, że nie może się zakochać. Nie, w człowieku którego „sława” znana jest w całym miasteczku, a jego przyjemności z kobietami to jednonocne spotkania. Już po pierwszym ich spotkaniu wiadomo kto z nich przewodzi w tym dwuosobowym stadzie. Przygodny seks z „bohaterem” ze szkolnych lat, od którego wszystko się zaczęło okazuje się jednak nie do końca taki przygodny. Droga do szczęśliwego zakończenia z pewnością nie należy do tych, na których wylano asfalt na gładko, to droga po kostce brukowej. Tragiczne wydarzenie sprzed dwunastu lat ma wpływ na życie Blake’a. Czy żar namiętności rozpali jego serce na tyle, by zmienił swoje postanowienie i otworzył się na miłość? Historia kołem się toczy, ale czy jej główni bohaterowie muszą być ci sami i czy tak do końca to ta sama historia?

Tak nie mylicie się myśląc, że sam tytuł zdradza to co znajdziemy w tej książce. Zacznijmy jednak od początku…a właściwie od końca: „Cztery słowa, które zmieniły wszystko” – pierwszy raz spotkałam się z czymś takim, że po przeczytaniu książki twierdzę, że byłby to bardziej chwytliwy tytuł. Może, stojąc w księgarni przed działem EROTYKA zastanowiłabym się nieco jaką historię...

Nie ukrywam, że lubię erotyki, po prostu czasem czytelniczka potrzebuje gorącej historii (no i czytelnik też :P ). Ale erotyk erotykowi nie równy. Idealnie to pokazała ta właśnie powieść…
Honey Carmichael jest piękna i nie może narzekać na powodzenie u płci przeciwnej. Ale ona czeka na tego jedynego, na prawdziwą miłość, na osobę, która rozpali jej wszystkie zmysły, a przy okazji będzie potrafiła pokazać, co to jest prawdziwy orgazm! Idealnym kandydatem, zwłaszcza do tego drugiego celu, wydaje się być Blake Dempsey, który zyskał ksywkę seks maszyna… Blake nie przywiązuje się do kobiet, każdą z nich traktuje jak przygodę na jedną noc. A wszystko dlatego, że dwanaście lat temu (!) przeżył tragedię i nie chce przechodzić przez to samo ponownie. Honey i Blake umawiają się na jedną noc. Niby wszystko jest dogadane, każda strona zna warunki, a jednak życie układa zupełnie nową historią, o której oni jeszcze nie wiedzą…
Cóż. Historia ta jest tak zła, że szkoda poświęcać na nią nawet jednej minuty. Fabuła opiera się tylko i wyłącznie na jednym - seks, seks i jeszcze raz seks. Po raz pierwszy miałam okazję przeczytać książkę, która już od pierwszych stron rozpoczęła się sceną łóżkową. Dobry erotyk to taki, w którym jest historia wiodąca, zaś seks to tylko gorące tło dla niej. Tu zdecydowanie było na odwrót. Zbliżenia głównych bohaterów stanowiły główny trzon opowieści, zaś poboczne wątki tylko tło. Książkę tę można streścić następującymi słowami: seks, seks, znów seks, rozmyślania filozoficzne Honey, rozmyślania filozoficzne Blake’a, seks, seks, wspólny wyjazd, tragedia, szpital, zakończenie. W moim odczuciu NIC się tu nie działo, oprócz kilkunastu ostatnich stron, ale nawet one nie mogą obronić honoru tej powieści. Nie czytajcie tego, jest zdecydowanie więcej o wiele ciekawszych powieści!

Nie ukrywam, że lubię erotyki, po prostu czasem czytelniczka potrzebuje gorącej historii (no i czytelnik też :P ). Ale erotyk erotykowi nie równy. Idealnie to pokazała ta właśnie powieść…
Honey Carmichael jest piękna i nie może narzekać na powodzenie u płci przeciwnej. Ale ona czeka na tego jedynego, na prawdziwą miłość, na osobę, która rozpali jej wszystkie zmysły, a przy...

Blake nazywany jest seks maszyną. O jego penisie krążą legendy i każda kobieta pragnie znaleźć się z nim w łóżku. Jedną z takich kobiet jest Honey, która nie rozumie całej fascynacji seksem i w bardzo niemoralny sposób prosi Blake o pomoc.

Po przeczytaniu książki nasuwa mi się na myśl tylko jedna rzecz. Spodziewałam się pustego porno, a dostałam słodkie porno 🤮 Ta książka to był sam cukier i jak uwielbiam słodycze to tutaj miałam dosyć. Ale zanim przejdziemy do tej słodkości to powiem o plusach, które o dziwo się tutaj pojawiły. Styl. Serio. Spodziewałam się, że ta książka będzie tandetnie i infantylnie napisana, ale nie. Nie mówię oczywiście, że poziom był jakoś nadzwyczajnie wysoki,, bo dialogi były lekko infantylne, ale dało się to czytać. Drugim plusem są sceny erotyczne i to też pod względem napisana. Ponownie spodziewałam się jakiejś suchej tandendy i chociaż nie były rewelacyjne to dało się je czytać. Miały w sobie jakiekolwiek emocje, a nie sam opis czynności. To jest oczywiste, że ta książka nie będzie ambitna, a wręcz do bólu przewidywalna, ale to nie oznacza, że musi być, aż tak słodka! 🤢 Ja osobiście nie lubię wątku budowania miłości na przyjaźni czy znajomości z dzieciństwa, więc to już dla mnie samo w sobie było okropne, ale to jak bohaterowie wszystko przeżywali doprowadzało mnie do szału. W książce dosłownie pojawiały się całe strony ich przemyśleń, refleksji i rozważań. Do tego mam wrażenie, że one w kółko były o tym samym, więc czułam, jakbym ciągle czytała to samo. Rozdrapywanie tych samych tematów, wątków i problemów przeszłości działało mi na nerwy i sprawiało, że fabuła tak naprawdę stała w miejscu. Jednak muszę szczerze przyznać, że książka tragiczna nie była. Fakt, zła była dla mnie, bo ja po prostu nie lubię takich wątków w fabule, ale jeśli ktoś lubi czytać o starej przyjaźni i traumie z przeszłości to mogłaby być to dla niego całkiem dobra, lekka i odmóżdżająca książka. Mnie jednak było ciągle niedobrze od tej słodyczy.

Blake nazywany jest seks maszyną. O jego penisie krążą legendy i każda kobieta pragnie znaleźć się z nim w łóżku. Jedną z takich kobiet jest Honey, która nie rozumie całej fascynacji seksem i w bardzo niemoralny sposób prosi Blake o pomoc.

Po przeczytaniu książki nasuwa mi się na myśl tylko jedna rzecz. Spodziewałam się pustego porno, a dostałam słodkie porno 🤮 Ta książka...

Nie wiem jak podejść do recenzji, bo książka zupełnie mi się nie podobała. Gdyby tak wyciąć sceny seksu to tu jest zaledwie kilka stron normalnego życia. Do tego miałam wrażenie, że co jakiś czas czytam to samo... Wspomnienia o tragedii jaka spotkała bohaterów, mówienie o uczuciach. Na dodatek miód w wersji najsłodszej jak się da w książce. Chyba bardziej słodzonych dialogów nie czytałam. I jeszcze te słodkie zwroty Blake'a do Honey, nie mogłam tego czytać i aż dziw, że dobrnęłam do końca, który był zbawienny. Sceny seksu są bardzo dobrze opisane, nawet pozostawiają co nieco wyobraźni, tylko że on jest co chwilę! I co gorsze, nic mnie nie ruszyło po przeczytaniu tych scen 😁 chyba po porodzie jeszcze jestem wyłączona na seks 😂 Wiadomo po co się sięga po erotyk, nie oczekuje się tekstu z wyższej półki i fabuły, ale po prostu były tu odczuwalne braki. Na dobrą sprawę, mogła się skończyć już w połowie.
Jednak na plus działa to, że sama książka jest pisana dobrym językiem i czyta się ją bardzo szybko. Idealna na jeden wieczór i do szybkiego zapomnienia. 😉
Dziękuję @zaczytanaori za możliwość wzięcia udziału w bt.

Nie wiem jak podejść do recenzji, bo książka zupełnie mi się nie podobała. Gdyby tak wyciąć sceny seksu to tu jest zaledwie kilka stron normalnego życia. Do tego miałam wrażenie, że co jakiś czas czytam to samo... Wspomnienia o tragedii jaka spotkała bohaterów, mówienie o uczuciach. Na dodatek miód w wersji najsłodszej jak się da w książce. Chyba bardziej słodzonych...

Książkę czyta się bardzo szybko, z resztą wcale nie jest długa. Idealna na jeden wieczór w wannie.
Jest to idealna kombinacja humoru, romansu, dramatu i sexu. Wszystko zaczyna się od Honey, która postanawia poprosić swojego długoletniego znajomego Blake o to by ją przeleciał. Blake ma reputacje "sex maszyny" (no i wiadomo skąd ten tytuł :)) a Honey chce zaznać jednej nocy niesamowitego sexu. Ale jedna noc jest niewystarczająca dla owej pary.
Pomimo że książka ma niewiele stron to wiele się na niej dzieje, bo nasza para rozstaje się w ciągu tego czasu 2 razy. Natomiast wszystko opisane jest bardzo realnie, nie mam wrażenie że konflikt który skłóca naszych bohaterów jest znikąd. Ma on konkretne podłoże i można odczuć, że reakcja na wydarzenia jest słuszna.
Podsumowując - przyjemna lektura na jeden wieczór. Bardzo sugestywne opisy seksu, które są nie mniej istotne, no bo po coś sięgam po te książki, prawda? :)

Książkę czyta się bardzo szybko, z resztą wcale nie jest długa. Idealna na jeden wieczór w wannie.
Jest to idealna kombinacja humoru, romansu, dramatu i sexu. Wszystko zaczyna się od Honey, która postanawia poprosić swojego długoletniego znajomego Blake o to by ją przeleciał. Blake ma reputacje "sex maszyny" (no i wiadomo skąd ten tytuł :)) a Honey chce zaznać jednej nocy...

Opowieść o tym, że miłość odnajduje nas czasem w najmniej oczekiwany sposób. Czasem trzeba wielu lat, by móc jej posmakować.

Opowieść o tym, że miłość odnajduje nas czasem w najmniej oczekiwany sposób. Czasem trzeba wielu lat, by móc jej posmakować.

Książka raczej niewymagająca jakiegokolwiek myślenia od czytelnika.Miałam wrażenie, że autorka skupiając się na scenach seksu, zapomniała o dopracowaniu charakterów bohaterów. Jeśli ktoś szuka czegoś lekkiego do przeczytania,ta książka nada się idealnie.

Książka raczej niewymagająca jakiegokolwiek myślenia od czytelnika.Miałam wrażenie, że autorka skupiając się na scenach seksu, zapomniała o dopracowaniu charakterów bohaterów. Jeśli ktoś szuka czegoś lekkiego do przeczytania,ta książka nada się idealnie.

"Życie cię wydyma bez względu na twoje plany, więc po co zawracać sobie tym głowę?"

"Życie cię wydyma bez względu na twoje plany, więc po co zawracać sobie tym głowę?"