Być oszukanym w polityce nie jest usprawiedliwieniem.
- Leszek Kołakowski

Być oszukanym w polityce nie jest usprawiedliwieniem.
- Leszek Kołakowski

Przedrukowanie między innymi tekstu A. Michnika z Alethei (z 1987 roku, w której autor jest o wiele rzetelniej, bo intelektualnie omówiony i prze analizowany przez wielu intelektualistów, a tekst na kolankach Michnika, to naprawdę antycypacja stylu bardzo słabego i mocno zapętlonego, w którym się mocował w późniejszych latach)oraz sugerowani, że w sytuacja utraty Sokratesa dla starożytnej Grecji jest czymś analogicznym w stosunku do utraty Kołakowskiego dla Polski,to zapewne jakaś intelektualna zapaści, lub jak kto woli umysłowa sraczka. Po drugiej stronie barykady, ten sam syndrom przejawia się w publikacjach typu "Jezus Chrystus wzorem europejczyka w świetle adhortacji posynodalnych Jana Pawła II". Inaczej na rzecz patrząc, u jednych i drugich widać absolutny brak myśli własnej i równie absolutne zero wniosków konstruktywnych. Pozostaje tylko pochwała. Poza tym Leszek Kołakowski to wyjątkowo przenikliwy autor, którego śmiało cytuje się w wielu publikacjach naukowych i okołonaukowych na całym świecie. Ale czy jest "mądrością prawdziwą"? To kurde dziatwa suchajta. Oglądacie "Czas Honoru''? Pamiętacie Bronków, Michałów i innych chłopaków "z lasu". No to zdajcie sobie sprawę, że o ile następna seria miała by powstać, to opowiadała by o Romkach, Bronkach w lesie i partyjnych, Ubekach i np. Treningowcach "nowej wiary" z bronią palną przy sobie, którzy stali po drugiej stronie barykady. Kołakowski, jest byłym faryzeuszem, który zdał sobie sprawę, z martwicy mózgu, którą uprawiała systematycznie partia. I to jest mądrość, ale pozostaje także krzywda, którą zaznało całe pokolenie, a w jakieś mierze, Kołakowski do niej swoją cegiełkę dołożył. Wydaje mi się, że tego typu sformułowanie jest wyjątkowo nietrafnym sformułowaniem. No chyba, że gruba kreska, to nie propozycja, a imperatyw i ktoś nakaże zamknąć wszystkim inaczej myślącym mordy. Tyle, że z mądrości w takiej sytuacji pozostaje tylko słowo z brakiem znaczenia.

PS: Uwielbiam Kołakowskiego, jest moim intelektualnym mentorem, ale o ile sam do końca życia zachowywał powściągliwość, gdyż miał świadomość, że wielkość i marność, to w istocie kwestia przesunięcia znaku interpunkcyjnego dziejów, to my również miejmy i nie ulegajmy takim "nietrzeźwym" zachwytom.

Przedrukowanie między innymi tekstu A. Michnika z Alethei (z 1987 roku, w której autor jest o wiele rzetelniej, bo intelektualnie omówiony i prze analizowany przez wielu intelektualistów, a tekst na kolankach Michnika, to naprawdę antycypacja stylu bardzo słabego i mocno zapętlonego, w którym się mocował w późniejszych latach)oraz sugerowani, że w sytuacja utraty Sokratesa...