rozwiń zwiń

„Harry Angel” – opus magnum Williama Hjortsberga

LubimyCzytać LubimyCzytać
28.04.2022

William Hjortsberg długo walczył o to, by zostać pisarzem i móc utrzymywać się właśnie z tworzenia książek. Choć jego kolejne utwory nie mogły doczekać się publikacji, przyszły autor „Harry’ego Angela” nie porzucił swojej literackiej pasji. W końcu najpierw dostrzeżono jedno z jego dzieł, a potem przyszły kolejne sukcesy.

„Harry Angel” – opus magnum Williama Hjortsberga Materiały prasowe wydawnictwa Vesper

Literackie początki Hjortsberga

William Hjortsberg urodził się na początku lat czterdziestych dwudziestego wieku w Nowym Jorku. Studiował w Dartmouth College w Hanoverze w stanie New Hampshire. Kształcił się też, przez rok, na Yale School of Drama w New Haven w Connecticut. Następne lata spędził w Europie i na Karaibach, gdzie powstały jego dwie pierwsze, nieopublikowane powieści. Jedna z nich zapewniła mu stypendium na Uniwersytecie Stanforda w Dolinie Krzemowej w jego rodzimych Stanach Zjednoczonych. Wrócił więc do kraju, odebrał nagrodę, zapewne wierząc, że jest na jak najlepszej drodze ku spełnieniu swojego największego marzenia. Hjortsberg chciał być pisarzem, ale jego starania w tym kierunku długo nie przynosiły pożądanych rezultatów.

W drugiej połowie lat sześćdziesiątych został zmuszony do poszukania innego źródła dochodu. Dostał pracę w sklepie spożywczym i powoli zaczął godzić się z tym, że jego osobisty amerykański sen nigdy się nie ziści. Nadal pisał, ale bez większej nadziei na to, że jego teksty kiedykolwiek trafią na rynek wydawniczy. Wtedy, zupełnie nieoczekiwanie, przebił się z czarną komedią, zamierzenie absurdalną minipowieścią pod tytułem „Alp”, której akcję, jak sama nazwa wskazuje, Hjortsberg osadził w alpejskiej wiosce narciarskiej. To otworzyło mu drogę do wymarzonej kariery.

W latach siedemdziesiątych światło dzienne ujrzały kolejne jego utwory (m.in. „Grey Matters”, „Symbiography”, „Toro! Toro! Toro!”). W tej samej dekadzie zaczął realizować się w branży filmowej w charakterze scenarzysty – wisienką na tym niezbyt dużym torcie (Hjortsberg bardziej skupiał się na budowaniu swojej bibliografii) był skrypt stworzony na prośbę samego Ridleya Scotta, który wymyślił ogólną koncepcję: obraz „Legend” (pol. „Legenda”), który światową premierę miał w 1985 roku. Największe osiągnięcie Williama Hjortsberga, jego opus magnum, pojawiło się jednak siedem lat wcześniej. Powieść, która w pewnym sensie zapewniła mu nieśmiertelność.

„Harry Angel”: zagłębiając się w mroczne uliczki miasta, które nigdy nie śpi

W wielu kręgach „Harry Angel” (oryg. „Falling Angel”) jest określany jako jedna z ważniejszych powieści z nurtu tzw. hardboiled, swego rodzaju ukłon w stronę twórczości Raymonda Chandlera. Ale oprócz aspektów kryminalnych utwór porusza się również w ramach konwencji typowego horroru satanistycznego – i to właśnie te wątki wyróżniły „Harry’ego Angela” na tle innych powieści kryminalnych z drugiej połowy XX wieku. Książka, nominowana do Nagrody im. Edgara Allana Poego, została po raz pierwszy wydana w 1978 roku. W 1987 Alan Parker przeniósł „Harry’ego Angela” na ekran w tak fenomenalnym stylu, że można chyba zaryzykować tezę, iż znacząco przyczynił się do niesłabnącej popularności literackiego pierwowzoru. Ale nie tylko udana ekranizacja przyczyniła się do popularności tej powieści – nie należy zapominać o krytykach i pisarzach, w tym Stephenie Kingu, którzy prześcigali się w swoich entuzjastycznych opiniach o książce Hjortsberga.

Początkowo fabuła książki nie zapowiada niczego choćby odrobinę innowacyjnego na tle całego gatunku. Mamy typowego dla literatury hardboiled, cynicznego, wyrachowanego prywatnego detektywa, który nie wzdraga się przed działaniem ponad prawem. Choć jego jednoosobowa agencja nie prosperuje na najwyższym poziomie, Angel nie może się skarżyć na dotkliwe ubóstwo, wszak zawsze znajdzie się ktoś, kto za godziwą opłatę będzie chciał wynająć cwanego prywaciarza, gotowego na wszystko, aby tylko rozwikłać sprawę. Takim kimś okazuje się dostojny Louis Cyphre, który enigmatycznie przedstawia Angelowi problem, jaki wyniknął z jego kontaktów z byłą gwiazdą sceniczną, Johnnym Favorite’em. Angel ma go odnaleźć, aby Cyphre mógł wymusić na nim dopełnienie warunków umowy, którą zawarli przed laty. Problem w tym, że mężczyzna nie przebywa tam, gdzie według raportów być powinien, czyli w prywatnym szpitalu, a jego dawni znajomi są przekonani, że nie żyje od 1943 roku.

Najpierw Hjortsberg skupia się wyłącznie na bezowocnym śledztwie Angela, które znaczy szlak potwornie okaleczonych trupów. Czytelnik wraz z detektywem zagłębia się w mroczne uliczki i zaułki nigdy niezasypiającego miasta, poznając dokładną topografię Nowego Jorku końcówki lat 50. XX wieku. Hjortsberg kreuje w ten sposób tło powieści, w której nie brakuje charakterystycznego klimatu wielkomiejskiego zgiełku i zbieraniny wszelkiej maści indywiduów. Momentami aż prosi się, aby autor dał upust wyobraźni (a może wspomnieniom) i pogłębił opisy odwiedzanych przez Angela miejsc, umożliwiając tym samym czytelnikom bliższe poznanie niesamowitych scenerii dziwacznych wydarzeń, w centrum których stoi cyniczny prywatny detektyw. Szczególnie dużo miejsca poświęcił na opisy artystycznej bohemy Nowego Jorku, zwłaszcza zaś prężnej sceny jazzowej.

Nie sposób nie wspomnieć też o całej galerii wielobarwnych postaci, z jakimi spotyka się bohater. Hjortsberg wspomina o mijanych na ulicach nastoletnich prostytutkach, alfonsach, handlarzach, ćpunach i naganiaczach, czasami używając doprawdy brutalnych określeń, ale bez wdawania się w ich anatomiczne szczegóły, bez wyczerpującego moralizowania – choć jego zdanie na temat obywateli Nowego Jorku można łatwo odgadnąć po wulgarnych określeniach, jakich używa względem niektórych z nich. Szczególnie w pamięć zapada opis Gabinetu Osobliwości, w skład którego wchodzą postrzegani w kategoriach dziwolągów, zdeformowani lub zwyczajnie niepełnosprawni ludzie. Całe scena stanowi swego rodzaju symbol podszytej czystym okrucieństwem mentalności pokolenia końcówki lat 50.

Minimalistyczny styl obrany przez Hjortsberga podczas spisywania „Harry’ego Angela” nie jest żadnym novum dla literatury hardboiled, wręcz przeciwnie: oszczędność w słowach była wręcz jej znakiem rozpoznawczym. W pewnym momencie akcja powieści zaczyna jednak przyspieszać, wydarzenia nabierają tempa, zmienia się też sposób narracji. Autor rezygnuje z oszczędnych opisów na rzecz nieco dokładniejszego zarysowania kluczowych dla fabuły bohaterów i wydarzeń.

Parę osób związanych z poszukiwanym Johnnym Favorite’em niedługo po rozmowie ze zdeterminowanym prywatnym detektywem ginie w okrutny sposób. Mordy mają charakter rytualny – wskazują na to symbole nawiązujące do kultu voodoo odnalezione na miejscu zbrodni i potraktowane podmiotowo ciała nieszczęśników, którzy padli ofiarami niezidentyfikowanego sprawcy. Choć Hjortsberg, roztaczając przed oczami czytelników krwawe obrazy, nie rozpisuje się zanadto, to w porównaniu do scenerii Nowego Jorku portrety miejsc zbrodni są aż nadto obrazowe. Z wykorzystaniem krótkich, treściwych zdań autorowi udaje się odmalować makabryczne, osnute ciężką metafizyczną aurą nieuchronnej tragedii obrazy. Podobną zdolnością Hjortsberg wykazał się podczas opisywania ceremonii voodoo, ekstatycznych tańców z seksualnym podtekstem, śpiewów i składania ofiar.

Filmowa adaptacja powieści

Choć Alan Parker w swojej adaptacji metafizyczne aspekty „Harry’ego Angela” ukazał z jeszcze bardziej nieznośną, mroczną atmosferą niezidentyfikowanego zagrożenia, to i tak w przypadku literackiego pierwowzoru nie można mówić o jakimkolwiek zawodzie. Tym bardziej że wydarzenia mające miejsce tuż po tajemniczej ceremonii voodoo nabierają takiego tempa, że specyficzny styl hardboiled schodzi na dalszy plan. Autor nagle znacząco odchodzi od niuansów bezproduktywnego śledztwa Angela i dosłownie wrzuca swojego protagonistę, a wraz z nim czytelnika, w otchłań szaleństwa. W otchłań paranoi Angela, którego koszmarne sny w osobliwy sposób przeplatają się z jawą, jednocześnie wzbogacając akcję naprawdę smaczną oniryczną aurą oraz satanistycznymi praktykami, czarnymi mszami, spośród których jedną Hjortsberg opisuje z zaskakującą brutalnością. I tak aż do wstrząsającego, zaskakującego finału. Kumulacja tej historii, rozładowanie budowanego wcześniej suspensu swoim bezpretensjonalnym, pomysłowym podejściem dorównuje „Psychozie” Roberta Blocha i „Dziecku Rosemary” Iry Levina – albo raczej Romana Polańskiego, bo w jego ekranizacji kultowej opowieści satanistycznej samo zakończenie wypadło o wiele bardziej przekonująco.

Ten chaos jest tylko pozorny

„Harry Angel” to perełka wśród powieści grozy. Jego wyjątkowość oparta jest na mistrzowskim rozwinięciu kryminału utrzymanego w tradycji literatury hardboiled, który z czasem ewoluuje w prawdziwie klimatyczną, metafizyczną jazdę bez trzymanki. To jedyna w swoim rodzaju historia, w której dosłownie wszystko może się wydarzyć. Chaos ten jest jednak pozorny. Hjortsberg ostatecznie zaskakuje czytelnika nokautującym wręcz zwrotem akcji, który jednak idealnie współgra z wcześniejszymi wydarzeniami. Świat przedstawiony przez Williama Hjortsberga na kartach tej powieści poraża brutalnością, a dosłownie wszystko, o czym czytamy, jest zwyczajną grą, sugestywną rozgrywką pomiędzy antagonistą i protagonistą książki, ale również między autorem i odbiorcą prozy. Co więcej – jest wielce prawdopodobne, że akurat w tym rozdaniu zwycięży pisarz, koniec końców uświadamiając czytelnikowi, że był jedynie marionetką w jego rękach…

W 2020 roku, trzy lata po śmierci autora, światową premierę miała kontynuacja „Harry’ego Angela”, powieść „Angel’s Inferno”. W marcu 2022 roku nakładem wydawnictwa Vesper ukazała się najnowsza i najszykowniejsza z dotychczasowych polskich edycji „Harry’ego Angela”. Wydanie w twardej oprawie, zilustrowane przez Macieja Kamudę, który również zaprojektował fantazyjną okładkę, w starannym tłumaczeniu Roberta Lipskiego i z posłowiem Grady’ego Hendrixa.

Przeczytaj fragment powieści „Harry Angel”

Harry Angel

Issuu is a digital publishing platform that makes it simple to publish magazines, catalogs, newspapers, books, and more online. Easily share your publications and get them in front of Issuu's millions of monthly readers.

Książka „Harry Angel” jest już dostępna w sprzedaży

Tekst: Anna Plich

Artykuł sponsorowany


komentarze [3]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
PanLiterka 01.05.2022 12:20
Czytelnik

Film - z demoniczną rolą De Niro - oglądałem, a powieść chętnie przeczytam. A co do samego nowego wydania - kładzie na łopatki...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
libreria_bianca 29.04.2022 13:06
Czytelniczka

Moim zdaniem powieści nie można porównywać z jej ekranizacją, bo rządzą się one własnymi, odrębnymi prawami. Jednak to film zachęcił mnie do sięgnięcia po książkę.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać 28.04.2022 11:30
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post