forum Oficjalne Aktualności
Dwie „Strefy interesów”. Książka versus film
Do historii przeszły słowa Theodora Adorna, który tuż po wojnie stwierdził, że „pisanie wierszy po Auschwitz jest barbarzyństwem”. Jednak artyści i myśliciele wciąż mierzą się z tematem Zagłady. Być może rację miał krytyk literacki Michael Andre Bernstein, uważając, że nie da się myśleć o istocie współczesnego świata i człowieka, nie biorąc pod uwagę doświadczenia Holokaustu. Nazistowskie ludobójstwo – pisał – „z jakiegoś powodu jest najistotniejsze dla naszego zrozumienia samych siebie”. Te słowa przytoczył Martin Amis w posłowiu do „Strefy interesów”, której luźna adaptacja w reżyserii Jonathana Glazera właśnie otrzymała 2 Oscary: za najlepszy film międzynarodowy oraz najlepszy dźwięk.
Zobacz pełną treśćodpowiedzi [16]
Z grubsza napiszę tak… najpierw jest zieleń i brzeg, potem chodzą, dalej jadą samochodami i chodzą. Od czasu do czasu coś jedzą i piją. Chodzą. Cała rodzina nazisty jest jakby upośledzona. Mało gadają. Mało się dzieje. Nie ma emocji. Więzi. Tylko chodzą... Ale żyją. I chodzą. Komendant Rudolf Höss jest banalny i często gasi światła. Jego żona jest byle jaka. Brzydka. Liczy...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Tym razem film był u mnie pierwszy i sięgnę po książkę pod wielkim wrażeniem filmu.
Mocny film Jonathana Glazera na motywach powieści Martina Amisa przywodzi na myśl
tezę o „ banalności zła” Hannah Arendt. W filmie oglądamy codzienne życie rodziny
komendanta obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau Rudolfa Hössa
i jego żona Hedwig/ fantastyczne kreacje aktorskie...
"Książka Amisa i film Glazera różnią się jednak diametralnie. Amis postawił na większą fikcyjność – bohaterowie powieści są jedynie inspirowani autentycznymi postaciami (...) Jonathan Glazer, tworząc filmową adaptację, luźno potraktował materiał powieściowy. Przywrócił bohaterom prawdziwe imiona (...)"
To dla mnie trochę skreśla książkę. A szkoda, bo chciałam ją...
Zachęcam do przeczytania książki, jest znakomita! Język, opisy postaci, romans między żoną komendanta i oficerem SS, zachowania komendanta z dużą głębią wnikające w jego psychopatyczny charakter i sadystyczną osobowość. Naprawdę warto. Cieszę się, że najpierw przeczytałam książkę jednego z najlepszych brytyjskich pisarzy przełomu XX i XXI wieku, wnikliwego obserwatora...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejPotwierdzam to, co napisała @grared. Warto przeczytać książkę i obejrzeć film (najlepiej w takiej kolejności). Bo owszem, większość mających za sobą lekturę i seans pewnie się zgodzi, że film lepszy, ale tylko dlatego, że film to dzieło wybitne, a powieść jest "zaledwie" bardzo dobra.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postEkranizacja jest wybitna, chyba lepsza niż sama powieść. Aktorstwo top level - zwłaszcza postać Hedwig Höss granej przez utalentowaną Sandrę Hüller. Zdjęcia niesamowite - widzimy głównie dom i ogród Hössów, a gdzieś tylko w tle fragment a to wieży strzelniczej, a to baraku, drutów czy postaci niektòrych więźniów przychodzących do komendanta. Ponadto zdjęcia są robione w...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejopisane tak sugestywnie że prawie skusiłem się na obejrzenie
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postCzytałem Strefa interesów już blisko 10 lat temu i muszę przyznać, że mam bardzo mieszane uczucia odnośnie tej lektury. Było to moje pierwsze czytelnicze spotkanie z pisarstwem Martina Amisa, choć wcześniej przeczytałem kilka książek autorstwa jego ojca Kingsleya. Martin Amis bez wątpienia ma "to coś", jakieś "magiczne dotknięcie...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejPo namyśle to szczerze nie wiem, czy sformułowanie "nie udźwignął" oddaje tu istotę rzeczy. Może rzeczywiście Amis napisał swoją książkę dokładnie tak, jak sam chciał, a mój niedosyt polega na tym, że nie znalazłem w powieści tego, czego to ja najbardziej w niej poszukiwałem. Ogólnie chodzi mi o to, cała idea "Strefy interesów" koncentruje się na skontrastowaniu ze sobą...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejWłaśnie na tym polega cały paradoks tej sytuacji. Kim jest Hannah Doll dla Golo Thomsena? "Nazistowską Beatrycze", która "wprawia w ruch słońce i gwiazdy"? Czy tylko obiektem erotycznej fascynacji i pożądania, gdzie liczą się tylko własne żądze i popędy oraz bezwzględna chęć ich zaspokojenia za wszelką cenę? Jeśli tym pierwszym, to Thomsen jest jeszcze zdolny do miłości, a...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
A może do czego zdolny jest człowiek, który jest zakochany, "kocha" i kocha? Thomsen do czegoś w rodzaju sabotażu i jakby większej zdolności do uczuć, Doll do knowań, znęcania się i zabójstwa, Szmul do samobójstwa (odmowy wykonania rozkazu Dolla)?
[Uwaga, spoilery!]
Dla mnie ten wątek miłości nie był aż tak ważny - to uczucie między Thomsenem a Sarah nie było wcale tak czyste. Mogło się wydawać ostoją normalności w nienormalnych warunkach, ale w normalnych warunkach było jedynie przypomnieniem o obozowych wynaturzeniach, o czym mówiła potem zresztą Sarah. No i sam Thomsen również mógł się wydawać normalny jedynie w...