Dwa lata temu pojechałam na wymianę studencką do Hiszpanii. Podróż sama w sobie wydawała się przygodą życia, jednak ekstremalnie zrobiło się dopiero w wakacje, kiedy to z koleżanką bardzo chciałyśmy pozwiedzać, na co niestety nie pozwoliły nam nasze ubogie po kilku miesiącach za granicą fundusze. Pomysł narodził się dosyć szybko, a mianowicie wyszukujemy najtańsze bilety lotnicze, po czym przemieszczamy się autostopem oraz nocujemy na couchsurfingu (strona, gdzie lokalni ludzie oferują nocleg za darmo). Spodziewałyśmy się spokojnej wyprawy w towarzystiwe otwartych ludzi, aczkolwiek przygoda przerosła nasze najśmielsze oczekiwania. Dopiero po kilku dniach okazało się, że autostop jest w kraju nielegalny. Ludzie podwozili nas raczej z obawy, że coś nam się stanie niż z otwartości i zrozumienia "przygody". Ponadto trafiłysmy chyba na każdy rodzaj ludzi na couchsurfingu od DJ, przez aktora, po dilerów. Niestety nasze podróżowanie ciężko było wymierzyć w czasie, przez co nie zdążyłyśmy dojechać do ostatniego punktu wyprawy na czas, co skutkowało spóźnieniem się na lot powrotny. Z braku pieniędzy musiałysmy wykombinować kolejny kreatywny pomysł, jakim okazał się "jachtostop". W zamian za sprzątanie na pokładzie pewna kochana para zgodziła się przewieźć nas na naszą wyspę, na której mieszkałyśmy. Jednymi słowy cud, że wróciłyśmy do domu całe i zdrowe, bez mandatu ani problemów. Przygoda ektremalna, co przeżyłysmy to nasze, jednak mam nadzieję, że moje dzieci nie wdadzą się we mnie!

Dwa lata temu pojechałam na wymianę studencką do Hiszpanii. Podróż sama w sobie wydawała się przygodą życia, jednak ekstremalnie zrobiło się dopiero w wakacje, kiedy to z koleżanką bardzo chciałyśmy pozwiedzać, na co niestety nie pozwoliły nam nasze ubogie po kilku miesiącach za granicą fundusze. Pomysł narodził się dosyć szybko, a mianowicie wyszukujemy najtańsze bilety...

Może nie wakacyjna przygoda, ale za to podróżnicza. 11 listopada 2019 - gdzie nikt nie myślał o lockdownach i wirusach. Stwierdziliśmy wtedy z narzeczonym, że chcemy coś zwiedzić, ale nie wiedzieliśmy co. Najpierw wybór był padł na Auschwitz - oboje tam nie byliśmy, a oboje interesujemy się historią. Jednak nie było już biletów, no tak kto mógł o tym myśleć? Skoro wypad spontaniczny.
Szukamy, myślimy i co? Warszawa! Nigdy tam nie byłam, a narzeczony wiele lat wcześniej. Jesteśmy z dolnego śląska i udało się. 11 listopad pojechaliśmy. Auto pod hotel, a my stwierdziliśmy, że będziemy się poruszać bardziej ekonomicznie - autobusy, metro, wszystko co się nawinęło ;). Ruszyliśmy najpierw centrum i ... marsz niepodległości, te emocje, było super - chętnie tam wrócę.  W międzyczasie jedzenie, a następnie wymarzyły mi się łazienki królewskie. Zimno było bardzo, gdzie mogliśmy zatrzymywaliśmy się na herbatę. W końcu dotarliśmy po zmroku, zmarznięci ale szczęśliwi. Następnie wracając zahaczyliśmy o jakiś koncert, a kiedy straciłam nadzieję na magnezy to znalazłam miejsce, które było mimo późnej godziny otwarte i przepiękne pamiątki. Do hotelu dotarliśmy padnięcie - więc nie było romantycznych uniesień, a rano przed powrotem do domu wpadliśmy do Centrum Nauki Kopernika, zabawa przednia. Tak świętowaliśmy zaręczyny (które odbyły się 31.10). Na pewno jeszcze tam wrócimy.

Może nie wakacyjna przygoda, ale za to podróżnicza. 11 listopada 2019 - gdzie nikt nie myślał o lockdownach i wirusach. Stwierdziliśmy wtedy z narzeczonym, że chcemy coś zwiedzić, ale nie wiedzieliśmy co. Najpierw wybór był padł na Auschwitz - oboje tam nie byliśmy, a oboje interesujemy się historią. Jednak nie było już biletów, no tak kto mógł o tym myśleć? Skoro wypad...

  Nagle zauważyłem znikającą w wodzie głowę a na powierzchni tylko ręce.
Skoczyłem pokonując zimne fale, a potem wlokłem ofiarę do brzegu. Po
wyciągnięciu na brzeg masaż serca i sztuczne oddychanie. Ona tymczasem
oprzytomniała i zrugała mnie jakbym chciał ją wykorzystać. Przedarł się do nas przystojny
blondyn i zaczęli się ściskać, a ja wróciłem na dyżur ratowniczy. To wydarzenie pokryło krwawiącą ranę w moim sercu po dziewczynie, z
którą byłem przez półtora roku, a ona nagle odeszła z innym. Wtedy kumpel
skaperował mnie na nadmorskiego ratownika. Myślałem, że spotkam jakąś piękną
laskę, ale dopiero ta Marta coś we mnie poruszyła.Po południu brałem prysznic i słysząc pukanie wyskoczyłem spod niego by
otworzyć. Usłyszałem przepraszający mnie głos zza bukietu kwiatów. Rozpoznałem
Martę i dopiero wtedy zorientowałem się, że zapraszam ją do pokoju, mając na
sobie jedynie ręcznik. Wcisnęła się do środka, zahaczając  o ten nieszczęsny ręcznik, który opadł
odsłaniając mnie. Ubrałem się i zaproponowałem kawę.Naprawdę fajnie nam się przy niej rozmawiało, a potem Marta dała się
odprowadzić. Kiedy znaleźliśmy się sami chwyciłem ją za rękę i pocałowałem. Okazało
się, że blondyn z plaży był jej bratem. Spotykałem się z nią przez całe
wakacje. Była urocza. Kochaliśmy się u mnie w pokoju, a czasem w pogodne noce
na odległej plaży pod gwiazdami. Pozwoliła mi zapomnieć o Irenie i znowu
uwierzyć w siebie.Miłość umarła, gdy każde z nas wróciło do swojej miejscowości.  

  Nagle zauważyłem znikającą w wodzie głowę a na powierzchni tylko ręce.
Skoczyłem pokonując zimne fale, a potem wlokłem ofiarę do brzegu. Po
wyciągnięciu na brzeg masaż serca i sztuczne oddychanie. Ona tymczasem
oprzytomniała i zrugała mnie jakbym chciał ją wykorzystać. Przedarł się do nas przystojny
blondyn i zaczęli się ściskać, a ja wróciłem na dyżur ratowniczy. To...

 "   „- Mijamy miejsce kultu bogów olimpijskich - poinformowała przewodniczka w drodze do Kalambaki. -  Około dwunastu tysięcy Greków wyznaje hellenizm.
Pasowałabym do nich. Zawsze lubiłam mitologię. -Myślałam, podziwiając rolniczą równinę, na której wyrosły i Meteory, połączenie ludzkiego wysiłku z cudem natury. - Nic dziwnego Bond, że i tutaj zawitałeś. Sztuka filmowa powinna dokarmiać nas różnymi obrazami.
Moim dzieciom spodobała się wizyta u starego olbrzyma. - Usłyszałam w tunelu pod masywem Olimpu. - Dopilnujemy, żebyś i ty czuła się u nas dobrze.
- Dzięki.
- Dobrze się czujesz, mamo?
- Świetnie, Olu. Dzięki, że mnie zabrałaś do Grecji.

-Wskakujemy do morza teraz - zdecydowałam.-Po kolacji wybierzemy się na spacer.
Po wycieczce Mała Pętlą Argolidzką i rejsie Kanałem Korynckim wylądowałyśmy w hotelu na przedmieściach Loutraki. Po kolacji wiatr
stopniowo przybierał na sile. Zdążyłyśmy nie tylko wrócić, ale i wypić na leżakach  jakieś lekkie procenty. 
- Zeusowi też spodobała się ta wyprawa jego dzieciaków - skomentowałam, kiedy zaczęła się burza.
- Masz coś z garem, mamo.
- Być może - przyznałam.  

Widok rozpościerający się z naszego balkonu w Delfach był zachwycający.
- To już zasługa Ateny. Jesteśmy na jej terenie. Sama widzisz, że jako jedyne z naszej wycieczki trafiłyśmy na okna wychodzące na tę
stronę.
- Trafiłyśmy nawet na lepsze warunki - przyznała mi rację Ola. - Słyszałam komentarze w czasie kolacji. W drugim budynku są gorsze.
- No widzisz. Mówiłam, że bogowie olimpijscy nas lubią."

         

 "   „- Mijamy miejsce kultu bogów olimpijskich - poinformowała przewodniczka w drodze do Kalambaki. -  Około dwunastu tysięcy Greków wyznaje hellenizm.
Pasowałabym do nich. Zawsze lubiłam mitologię. -Myślałam, podziwiając rolniczą równinę, na której wyrosły i Meteory, połączenie ludzkiego wysiłku z cudem natury. - Nic dziwnego Bond, że i tutaj zawitałeś. Sztuka filmowa...

.... cóż też strasznie... to był maj 2019 roku i podróż pociągami  bez biletów ( spłaciłam w końcu mandaty ) I tak w zasadzie na początek to było Grajewo nocą i wędrówka, o której początkowo myślałam, że dojdę do Augustowa...miałam aparat fotograficzny i komórkę - użyteczne w każdym momencie rekwizyty, bo zdjęcia gdzieś tam za Grajewem robiłam o brzasku.... I to był początek i wiele innych miejsc mniej lub bardziej zaplanowanych. Jeszcze dodam, że byłam głodna, pobrudziłam się   trochę ( brud za paznokciami ) ... i już nie sposób i miejsce  pisać co było dalej... ale wróciłam wycieńczona i nawet  trochę kulałam na obie nogi.....

.... cóż też strasznie... to był maj 2019 roku i podróż pociągami  bez biletów ( spłaciłam w końcu mandaty ) I tak w zasadzie na początek to było Grajewo nocą i wędrówka, o której początkowo myślałam, że dojdę do Augustowa...miałam aparat fotograficzny i komórkę - użyteczne w każdym momencie rekwizyty, bo zdjęcia gdzieś tam za Grajewem robiłam o brzasku.... I to był...

Nie spodziewała się, że to lato okaże się tak wyjątkowe i brzemienne w skutkach. Zaczynały się wakacje, ale nie myślała o podróżach ani odpoczynku. Właśnie odeszła z firmy, w której przepracowała kilka lat, i znalazła nową posadę. Ładna, młoda, świeżo po studiach. Nie wiedziała, czy odnajdzie się w międzynarodowej korporacji, do której trafiła. Właściwie już pierwszego dnia poczuła, że tam nie pasuje. Ci nazbyt wymuskani, otoczeni chmurą perfum ludzie, uśmiechający się sztucznie swymi równie sztucznie śnieżnobiałymi uśmiechami, niby to swobodny, ale jednak wymuszony small talk w holu albo w windzie…
Minęło parę tygodni i wciąż czuła się tam dość zagubiona. Z natury spokojna, nieśmiała i małomówna robiła wrażenie otwartej i towarzyskiej – zawsze seksownie ubrana w obcisłą biurową koszulę i ołówkową spódnicę, podkreślającą jędrny tyłeczek, a do tego pełne usta umalowane na krwistą, intensywną czerwień. Szybko jednak wszyscy poznawali się na tych pozorach, widząc jej smutną minę i niepewność w oczach.
Gdy zobaczył ją po raz pierwszy, uderzyła go jej oryginalna, bałkańska uroda. Kształt jej czerwonych ust natychmiast wypalił znak w jego umyśle, powodując, że od tej chwili pragnął jedynie wgryźć się w te ponętne wargi. Od razu też zauważył, jak bardzo była inna niż wszyscy – cicha, ale inteligentna, nosząca w sobie jakąś mroczną tajemnicę.
On nie zwrócił na siebie jej szczególnej uwagi – ot, starszy, choć nadal szczupły i energiczny mężczyzna, lekko łysiejący, z obrączką na palcu...
  

Nie spodziewała się, że to lato okaże się tak wyjątkowe i brzemienne w skutkach. Zaczynały się wakacje, ale nie myślała o podróżach ani odpoczynku. Właśnie odeszła z firmy, w której przepracowała kilka lat, i znalazła nową posadę. Ładna, młoda, świeżo po studiach. Nie wiedziała, czy odnajdzie się w międzynarodowej korporacji, do której trafiła. Właściwie już pierwszego dnia...

Z historii wakacyjnych wybiorę oczywiście tę romantyczną, która zdarzyła się nieoczekiwanie, jak to  miłość :) 
Moja pierwsza wakacyjna praca, nad morzem w ośrodku kolonijnym, może miałam 16-17 lat, nic ambitnego, miałyśmy z koleżanką  pomagać w przygotowaniu i rozdawaniu posiłków. Praca co 2 dni, więc mogłyśmy w wolnym czasie opalać się i robić to wszystko co inni wczasowicze w nadmorskich miejscowościach.  Kolonia miała skompletowany personel i kadrę , miała nawet DJ-a od dyskotek kolonijnych.  Chłopak - ów DJ, miał może jakieś 18 -19 lat, wysoki ciemnowłosy, ciemnooki - podobno kochał się w nim cały żeński personel i najstarsza grupa dziewcząt.   Jakoś mnie jednak nie pociągał...Pewnego wieczoru siedząc przy ognisku, padło hasło, że ruszamy nad morze na wschód słońca.  Odczekaliśmy jakoś do chyba 2 w nocy i przez nadmorski las ruszyliśmy na plażę. I nagle On znalazł się koło mnie, on wysoki ja mała...było ciemno, bo to nie tak jak teraz latarnie na deptaku, wtedy tego nie było.  Potknęłam się ...złapał mnie za rękę...i już nie puścił. Dotarliśmy na plażę.... tego widoku nie zapomnę nigdy i tych oczu wpatrzonych we mnie....Moja pierwsza wielka wakacyjna miłość....i choć nie przetrwała próby czasu i odległości. Jest w moim sercu pięknym wspomnieniem....

Z historii wakacyjnych wybiorę oczywiście tę romantyczną, która zdarzyła się nieoczekiwanie, jak to  miłość :) 
Moja pierwsza wakacyjna praca, nad morzem w ośrodku kolonijnym, może miałam 16-17 lat, nic ambitnego, miałyśmy z koleżanką  pomagać w przygotowaniu i rozdawaniu posiłków. Praca co 2 dni, więc mogłyśmy w wolnym czasie opalać się i robić to wszystko co inni...

Gorące sekrety[bookLink]4965130|Gorące sekrety[/bookLink]

Gorące sekrety[bookLink]4965130|Gorące sekrety[/bookLink]

 [bookCover]4965130|Gorące sekrety[/bookCover]