Cytaty z tagiem "rutyna" [59]
[ + Dodaj cytat]Nie doznawali radości ani smutku, ani nawet nudy, ale mogło im się zdarzyć, że zadawali sobie pytanie, czy jeszcze istnieją, czy naprawdę istnieją:stawianie sobie takiego nierzeczowego pytania, nie dawało im żadnej satysfakcji prócz tej jednej - zdawało im się czasami, niejasno, niewyraźnie, że ich życie jest właściwe, stosowne i paradoksalnie konieczne; byli w jądrze pustki.
Nie istnieje okropność dość okropna, by nie mogła zamienić się w rutynę.
Dochodzisz do takiego punktu,gdzie wszystko staje się niemal rutyną.Po czym wchodzisz do czegoś takiego jak to mieszkanie.Wchodzisz i twój żołądek wywraca się na drugą stronę.Myślisz,o Boże,to nie może być prawda.To nie może być prawda,ponieważ ludzie nie mogą robić sobie takich okropnych rzeczy.Lecz wiesz,gdzieś wewnątrz,dobrze wiesz,że mogą.
Myślę, że doszliśmy do momentu, kiedy zaczęliśmy się nienawidzić. Nie mieć już życia. Rutyna, nieznośna rutyna, pewność, że obudzimy się każdego dnia obok siebie. Błąkać się razem i nudzić się... Starać się oszukać nudę, ogłupiając się prochami, wysilać się żeby było między nami coś, co nie byłoby naszą "miłością". Chwytać się tego, żeby uciekać od tej siebie, nienawidzić się za to, że się ciągle jest razem, bojąc się jednocześnie, że ta druga osoba odejdzie... Odejść wcześniej. To już koniec.
Miał nadzieję, że po latach przyjaźni Lee dowie się prawdy o muzyce: że jest trzecią szyną życia. Człowiek się jej chwyta, żeby poczuć wstrząs, który wyrwie go z bagna nudnych godzin, żeby coś poczuć, żeby zapłonąć emocjami, których nie doznaje się w szkole, oglądając telewizję czy wkładając talerze do zmywarki.
(...) wychodzę z założenia, że w życiu trzeba robić to, co nam sprawia radość. Zbyt wielu ludzi robi rzeczy, których tak naprawdę nie lubi czy nawet nie znosi, mając wiecznie nadzieję, że nadejdą te lepsze czasy. Ale one często nie nadchodzą, prawda? Czy warto budować wielki dom przez pół życia, by mieszkać w nim rok, dwa? Gdzie jest sens w wykonywaniu pracy, której się nienawidzi, po to, bo może kiedyś, coś? Jaki wreszcie cel w udawaniu przez całe życie kogoś, kim się nie jest, byle tylko spodobać się otoczeniu? Ja czegoś takiego zupełnie nie rozumiem.
Miasto zaludniali ludzie śpiący z otwartymi oczyma, którzy wymykali się swemu losowi tylko w tych rzadkich chwilach, kiedy ich rana z pozoru zamknięta otwierała się nagle w nocy. Wyrwani ze snu dotykali jej z niejakim roztargnieniem, z irytacją na ustach, odnajdując w nagłym błysku swoje nagle odmłodzone cierpienie, a wraz z nim wstrząsającą twarz swej miłości. Rano wracali do zarazy, to znaczy do rutyny.
(…)nie ma nic gorszego dla mężczyzny, jak popaść w rutynę, bo wtedy niezłomne domatorstwo doprowadzi go do przesytu.
...sex bez tajemnic i bez pikanterii jest jak higiena codzienna, i tyle!
Czy jest to święty? (...) Tak, jeśli świętość jest zespołem przyzwyczajeń.