-
Artykuły„Co dalej, palenie książek?”. Jak Rosja usuwa książki krytyczne wobec władzyKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyTrendy maja 2024: w TOP ponownie Mróz, ekranizacje i bestsellerowe „Chłopki”Ewa Cieślik5
-
ArtykułyKonkurs: Wygraj bilety na film „Do usług szanownej pani”LubimyCzytać12
-
ArtykułyPan Tu Nie Stał i książkowa kolekcja dla czytelników i czytelniczek [KONKURS]LubimyCzytać36
Cytaty z tagiem "piotr kościelny" [34]
[ + Dodaj cytat]Wiedział, że czytelnicy łykną każdy chłam. Już dawno zauważył, że może napisać totalne bzdury, pod warunkiem że na poparcie swoich twierdzeń znajdzie w miarę logiczne argumenty. Najlepiej sprawdzają się opinie specjalistów, dobrze działa też nawiązanie do wydarzeń ze świata. Kiedyś opisywał sprawę chłopaka, który zabił młotkiem trzy staruszki w stolicy. Napisał wtedy, że zabójcą jest prawdopodobnie jakiś Cygan. Na poparcie swojej teorii wkleił z sieci link do czeskiego artykułu sprzed kilku lat. Tamtejszy zabójca obrał podobną metodę działania. Był Cyganem i jako linię obronę wybrał chorobę psychiczną. Swoje zabójstwa tłumaczył jakąś bzdurną tradycją zabijania czarownic. Kamysz napisał, że według niektórych źródeł w społeczności cygańskiej istnieje tradycja, która nakazuje młodym członkom zabicie pięciu staruszek parających się czarną magią. Nikt nie weryfikował jego słów, nikt nie znał na tyle tradycji mniejszości romskiej, aby choć próbować podważyć jego teorię. To wtedy stwierdził, że rzetelne dziennikarstwo ma różne oblicza. Można pisać prawdę i artykuły nie będą ciekawe - a można pisać bzdury, które zaciekawią odbiorców.
...Krzyki ledwo do niego docierały, słyszał je jakby z oddali. Poczuł, jak czyjeś ręce chwytają go za ramiona, jak ktoś wytrąca mu z dłoni wciąż dymiący pistolet. Popatrzył po twarzach kolegów.
– Coś ty, kurwa, zrobił?! – zagrzmiał Bojarski.
Kątem oka zobaczył, jak otwierają się drzwi i do pokoju wpada naczelnik z komendantem wojewódzkim. Usłyszał jęk:
– Ja pierdolę, posprzątajcie tutaj…
Nie opierał się, gdy ktoś go podniósł. Nie walczył, słysząc dźwięk kajdanek zatrzaskiwanych na jego nadgarstkach.
Pustym wzrokiem spojrzał na Zwierza i wyszeptał:
– Już nigdy nikogo nie skrzywdzisz...
...– Właściwie zabijałem, odkąd pamiętam. Zacząłem od zabijania
zwierząt. Pierwszą ofiarą był kot sąsiadów. To było u babci na wakacjach.
Mieszkała na wsi. Miałem zaledwie siedem lat. Zabiłem go kamieniem.
Podchodził do mnie i się łasił. Jedną ręką głaskałem go po plecach, a drugą
sięgnąłem po kamień. To był chyba pierwszy raz. Potem było więcej zwierząt.
Ptaki złapane w siatkę, psy, jeże, najczęściej jednak koty...
Najpierw partner jest szarmancki, uprzejmy i cudowny. I nagle wszystko się zmienia. Pada pierwszy cios, potem przeprosiny i obietnica, że to się więcej nie powtórzy. Z czasem jednak bicie staje się normą.
Wszedł do pokoju i przez chwilę tylko na nas patrzył. Bałam się podnieść głowę. Nie wiedziałam, jak zareaguje. Mogłam spodziewać się wszystkiego, ale jedno było pewne - pożałowałabym tego, że odważyłam się na niego popatrzeć.
Sławek doskoczył do mnie i z całej siły uderzył w okolicę nerek. Gdy upadłam na podłogę, poprawił ciosem w ramię. Celował w głowę, ale udało mi się uchylić. Zdawałam sobie sprawę, że za to też mi się oberwie.
Miała wrażenie, że psychicznie też osuwa się w bezdenną przepaść. Wydarzenia ostatnich dni docierały do niej z pełną mocą. Była morderczynią – i musiała z tym żyć. Zabiła istotę, którą nosiła pod sercem, która nawet nie mogła walczyć o swoje życie. Istotę, która miała tylko ją.
Tak jak narkoman w końcu decyduje się na wyjście z uzależnienia, tak samo ona postanowiła naprawić swoje życie. Chociaż jej zdaniem z narkomanii łatwiej wyjść. Można przejść terapię, brać leki, które złagodzą głód narkotykowy, ma się wsparcie psychologów.
A ona musiała poradzić sobie z tym sama. Nie ma leków dla ofiar przemocy domowej.
Nie ma magicznej pigułki, po której zapomina się o siniakach i ranach na psychice.
Justyna patrzyła na śpiącą Julię. Marzyła o tym, żeby cofnąć czas. Chociażby do momentu sprzed gwałtu. Nie było może idealnie, ale życie wydawało się prostsze.
Taki przykład wynoszą z domu. To ich rodzice są nietolerancyjni i piętnują osoby o większych zasobach empatii. A moim zdaniem każdy powinien się zająć sobą i nie interesować się życiem innych.