-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Cytaty z tagiem "miejsce" [206]
[ + Dodaj cytat]Nie słuchałam tak naprawdę wierszy, które czytał, nie próbowałam za bardzo ich zrozumieć. Ale podobał mi się dźwięk jego głosu, kiedy wymawiał słowa, przestrzenie pomiędzy nimi – nie tu, nie tam, tylko jakieś miejsce osobne, tajemne i osobiste, miejsce, które należało tylko do niego, miejsce, które pozwolił mi odwiedzić.
To wielkie miasto, w którym spędziłem całe życie, miałoby dla mnie jakiś sens tylko w tym wypadku, gdybym mógł wskazać palcem jakiś punkt w tym chaosie i powiedzieć: tam jest moje ognisko, tam jest mój drogi dom, tam właśnie podążają wszystkie moje myśli, do tego błogosławionego miejsca się zwracam, gdy szukam drogi.
Polubić miejsca, w których przebywamy. To nie będzie łatwe, bo zawsze zazdrościmy innym ich miejsc i rzeczy, myślimy, że najpiękniej i najlepiej jest tam, gdzie nas nie ma. Nasz brzeg rzeki wydaje się zawsze brzydki i jałowy, a ten drugi, nieznany, kryje w sobie najwspanialsze niespodzianki. Tymczasem może być na odwrót. Dobrze i pięknie jest tu, gdzie jesteśmy, ale nie umiemy tego dostrzec, docenić ani polubić, bo coś gna nas tam, gdzie nas nie ma.
Często w aparacie nie było filmu, a mimo to naciskała spust: klik! Klik! Po przeczytaniu głośnego eseju Cartier-Bressona o fotografii zaczęła opowiadać Renee o ,,decydującym momencie", kiedy wszystko w cudowny sposób trafia na swoje miejsce. Mówiła o ćwiczeniu ,,oka umysłu" (dlatego zawsze nosiła ze sobą aparat), twierdziła, że nie postrzega ono całości obrazu, dopóki negatyw nie zostanie wywołany i zawieszony, by wyschnąć.
Gdyby nie bród, który posłużył nam za miejsce spotkania, bylibyśmy szukali się może nawet przez całą noc (s.33).
Podobnie jak w lasach poddanych władzy człowieka śmierć uderza tu bez przerwy, lecz nikt nie podnosi szczątków, które ona po sobie pozostawia, każdego dnia dodając nowe. Padając, gromadzą się jedne na drugich; czas nie jest w stanie nadążyć z zamienianiem ich w proch i przygotowywaniem miejsca na nowe. (...) Wśród tych najróżniejszych szczątków trwa bezustannie wysiłek odradzania. Kiełki, pnącza, wszelkiego rodzaju trawy przebijają się przez te wszystkie przeszkody. Wspinają się wzdłuż powalonych drzew, wkręcają się w ich prochy, podnoszą i łamią korę, która je jeszcze otacza. Życie i śmierć są tu jakby współobecne i wydaje się, że chcą połączyć i wymieszać swe działanie (s.37).
(...) ostatnie tchnienie wiatru, wszystko wokół nas pogrąża się w tak głębokiej ciszy, tak zupełnym bezruchu, że dusza czuje się ogarnięta religijną trwogą.(...) Tutaj nie tylko człowieka brakuje, rzadko słyszy się tu nawet głosy zwierząt. Najmniejsze spośród nich opuściły te miejsca, żeby zbliżyć się do siedzib człowieka, największe - żeby oddalić od nich jeszcze bardziej; te, które zostały, trzymają się w ukryciu przed promieniami słońca. W ten sposób wszystko jest nieruchome, wszystko w lesie pod jego listowiem zachowuje milczenie; rzec by można, że Stwórca odwrócił na chwilę swą twarz i że zamarły siły natury (s.38).
Dla żywych nie może być miejsca na ucztach umarłych.
Tyle jest różnych religii [...] A tylko jedno miejsce odpoczynku.