-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński26
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać402
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Cytaty z tagiem "klasa społeczna" [5]
[ + Dodaj cytat]Podstawy feministycznej teorii i praktyki zachwiały się, gdy kobiety kolorowe i ich białe sojuszniczki zaczęły podważać przeświadczenie, w myśl którego "płeć społeczno-kulturowa" stanowi podstawowy czynnik determinujący los kobiety. Nadal świetnie pamiętam, jak denerwujące dla wszystkich uczestniczek pierwszych zajęć studiów kobiecych, na jakie uczęszczałam (w grupie poza mną były wyłącznie białe kobiety, w większości z uprzywilejowanej klasy społecznej) było to, że przerywałam dyskusję o źródłach dominacji, w której twierdzono, że czynnikiem najważniejszym po przyjściu na świat dziecka jest płeć. Twierdziłam, że kiedy rodzi się dziecko czarnych rodziców, czynnikiem, który jest brany pod uwagę jako pierwszy, jest kolor skóry, i dopiero potem płeć społeczno-kulturowa, gdyż to rasa i płeć będą determinowały życie tego dziecka. Dostrzeżenie wzajemnie powiązanej natury płci społeczno-kulturowej, rasy i klasy zmieniło kierunek myśli feministycznej.
Pozornie oczywisty związek między „klasą robotniczą” a lewicą może się okazać wcale nie taki naturalny, jak byśmy chcieli wierzyć; wynika on raczej z pewnego wyobrażenia, zbudowanego historycznie przez teorie (na przykład marksizm), które wzięły górę nad innymi konkurencyjnymi teoriami i ukształtowały naszą percepcję świata społecznego i nasze kategorie polityczne.
A więc teraz grupa, która na skutek działań lewicy przestała siebie postrzegać jako zmobilizowaną, odbudowuje się wokół innej zasady, tym razem narodowej; na afirmacji siebie jako „uprawnionych” do zajmowania terytorium, z którego czuje się wywłaszczona i wygnana. Dzielnica, w której się mieszka, zastępuje miejsce pracy i kondycję społeczną w zdefiniowaniu samego siebie i swojego stosunku do innych. I bardziej ogólnie, wokół zasady samoafirmacji jako pana i naturalnego posiadacza kraju, pragnącego być wyłącznym beneficjentem praw przysługujących jego obywatelom. Idea, że „inni” mogą korzystać z tych praw – jakże niewielkich! – staje się nie do zniesienia, gdy okazuje się, że trzeba się nimi dzielić, a więc zmniejszy się część przypadająca każdemu. Samoafirmacja dokonuje się przeciwko tym, którym odmawia się jakiejkolwiek uprawnionej przynależności do „narodu” i którym chce się odmówić praw, by je zachować dla siebie w chwili, gdy są one kwestionowane przez władzę i tych, którzy przemawiają w jej imieniu.
Człowiek rodzi się robotnikiem, mówił tata, tego się nie wybiera.
Sam tytuł nie czyni jeszcze człowieka arystokratą. Niektórzy ludzie bez tytułu, obdarzeni tylko szczególnym darem natury, są wspaniałymi arystokratami. Tacy jak my natomiast, nie mają nic poza tytułem, są bliżsi pariasom niż arystokratom.