-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Cytaty z tagiem "idylla" [8]
[ + Dodaj cytat]Ale najważniejsze: żaden człowiek nie może przynieść drugiemu człowiekowi daru idylli. To umie zrobić tylko zwierzę, ponieważ nie zostało wygnane z Raju. Miłość między człowiekiem a psem jest idylliczna. Nie ma w niej konfliktu, bolesnych scen, nie ma w niej rozwoju. Karenin otoczył Tomasza i Teresę swym życiem zbudowanym na powtarzalności i oczekiwał od nich tego samego. Gdyby Karenin był człowiekiem, a nie psem, zapewne już dawno powiedziałby Teresie: " Słuchaj, już od dawna mnie nie bawi noszenie codzienne w pysku rogalika. Nie możesz wymyślić dla mnie czegoś innego?" W tym zdaniu zawarte jest całe potępienie człowieka. Ludzki czas nie toczy się po kręgu, ale biegnie naprzód po linii prostej. To jest powód, dla którego człowiek nie może być szczęśliwy, ponieważ szczęście jest pragnieniem powtarzalności.
Choć dyskurs miłosny jest tylko pyłem figur, które poruszają się w nieprzewidywalnym porządku niczym muchy ścigające się po pokoju, mogę wyznaczyć miłości, przynajmniej retrospektywnie, wyobraźniowo, konkretny przebieg: dzięki temu fantazmatowi historycznemu czynię z niej niekiedy: przygodę. Przebieg miłości zda się wtedy rozłożony na trzy etapy (lub trzy akty): najpierw momentalne porwanie (zostaję porwany przez obraz); następnie seria spotkań (schadzki, telefony, listy, krótkie podróże), w trakcie których „badam” w upojeniu doskonałość ukochanej osoby, to znaczy nieoczekiwane przyleganie obiektu do mojego pragnienia: jest w tym słodycz początków, właściwy czas idylli. Ten szczęśliwy czas czerpie tożsamość (zwieńczenie) z tego, że przeciwstawia się (przynajmniej we wspomnieniu) „dalszemu ciągowi”: „ciąg dalszy” to długie pasmo cierpień, urazów, lęków, smutków, resentymentów, rozpaczy, zakłopotań i zasadzek, jakich padam ofiarą, żyjąc bez przerwy pod groźbą rozpadu zdolnego dotknąć jednocześnie innego, mnie samego i czarodziejskie spotkanie, które wcześniej nas sobie odkryło.
My, wychowani na mitologii Starego Testamentu, moglibyśmy powiedzieć, że idylla to obraz, w którym pozostało jakieś wspomnienie Raju. Życie w Raju nie przypominało biegu po prostej, który prowadzi nas w nieznane, nie było przygodą. Poruszało się w koło wśród znajomych przedmiotów. Jego monotonia nie była nudą, ale szczęściem. Dopóki człowiek żył na wsi, w przyrodzie, otoczony przez domowe zwierzęta, w objęciach pór roku i ich powtarzalności, pozostawał w nim wciąż przynajmniej odblask tej rajskiej idylli. (...) Adam w Raju pochylony nad studnią nie wiedział jeszcze, że to, co widzi w kręgu wody, jest nim. (...) Dokładniej mówiąc: człowiek nie został jeszcze wyrzucony na drogę człowieka. Nas wystrzelono tam już dawno i lecimy przez próżnię czasu biegnącego po linii prostej. Ale wciąż istnieje w nas cienka nić łącząca nas z dalekim, mglistym Rajem, w którym Adam nachyla się nad studnią i - całkiem niepodobny do Narcyza - nie przypuszcza, że blada, żółta plama, którą w niej widzi, to on sam. Tęsknota za Rajem jest tęsknotą człowieka do tego, by nie być człowiekiem.
- A naprawdę szczęśliwy jestem na budowie. Tego się nie da z niczym porównać. Ktoś może pomyśleć, że to dziwactwo, ale ja uwielbiam tę pracę, tych ludzi. Wspinaczkę w niebo, coraz wyżej i wyżej, tworzenie czegoś, co przeżyje cię o wiele lat, zmienianie pustej przestrzeni w coś rzeczywistego, konkretnego.
Opuszczają Układ Słoneczny z takim przyspieszeniem, że już po niecałej godzinie osiągają szybkość światła. Ten fakt świadczy o tym, że posiadają napęd, który działa na każdy atom ich statku, w przeciwnym razie wszystko na pokładzie zostałoby zniszczone. Zastanawiam się, dlaczego potrzebują tak kolosalnych przyspieszeń, skoro do nabrania szybkości maja tyle przestrzeni, ile dusza zapragnie, a i czasu też im chyba nie brakuje?
Było to objawienie nie pozostawiające żadnych wątpliwości; za pomocą cudów nauki Zwierzchników widziano początki wszystkich wielkich religii świata. Większość budziła szacunek i dumę, lecz to nie wystarczało. W ciągu kilku dni całe zastępy mesjaszy utraciły boski nimb. W promieniach bezlitosnego, okrutnego światła prawdy, wierzenia krzepiące miliony ludzi przez dwa tysiące lat, zniknęły jak poranna rosa. Definiowane przez ich kryteria pojęcia dobra i zła odeszły w głęboki mrok przeszłości i przestały mieć wpływ na ludzi.
Taki był Zjednoczony Świat. Dawne nazwy państw były jeszcze w użyciu, lecz nie oznaczały nic prócz umownych okręgów pocztowych. Na Ziemi nie było nikogo, kto nie mówiłby po angielsku, nie umiałby czytać, nie posiadałby telewizora i w ciągu dwudziestu czterech godzin nie mógłby się znaleźć po przeciwnej stronie globu.
Zbrodnia praktycznie przestała istnieć. Przestępstwa stały się zarówno niepotrzebne, jak i niemożliwe. Kiedy nikomu niczego nie brakuje, kradzież traci sens. Co więcej, potencjalni przestępcy wiedzieli, że nie uda im się ujść przed karzącą rękę Zwierzchników.
Wyobrażałam sobie, że ich życie to idylla, ale teraz, zobaczywszy ten piękny dom, nie zazdroszczę im. Nie zazdroszczę nawet Adele, takiej pięknej i eleganckiej. Szczerze. Jej dom wygląda jak złota klatka.