-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać282
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
-
ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński10
Cytaty z tagiem "belgowie" [9]
[ + Dodaj cytat]Belgia nie jest państwem od morza do gór, to nie jest przeorana dramatem losów wspólnota między rzekami, to nie jest ojczyzna pól bitewnych, to jest przede wszystkim stan ducha.
Gdy dziś ubolewamy nad barbarzyństwem, którego dopuszczali się czarni podczas wojen w Liberii czy Sierra Leone, Sudanie czy Somalii, warto przyjrzeć się metodom stosowanym przez Belgów w Kongu. (...) Jak pisze Adam Hochschild w książce "King Leopold's Ghost" ("Duch króla Leopolda"), po przeprowadzeniu dochodzenia w Belgii, już po przejęciu przez to państwo kolonii od Leopolda, okazało się, że w latach 1880-1920 populacja Konga zmniejszyła się o połowę.
Niemiec żyje dzisiaj po to, aby budować jutro, Belg nie psuje sobie nastroju pytaniami o coś, czego nie ma, czego nie widzi, czego nie czuje. Jego psychika nie wyprzedza zdarzeń, po co? Nie zamartwia się powodzią, która może nadejść, ale której jeszcze nie ma. Zajmuje się problemem dopiero wówczas, gdy ten się naprawdę pojawi. (...) To jest bardzo ludzki pragmatyzm. O kłopotach i problemach mówi on [Belg] tylko w takim kontekście, w jakim one rzeczywiście występują. Nie dopisuje do nich filozofii, którą zadręczają się inni. Skoro wylała rzeka, trzeba poradzić sobie z wodą - dyskusja o tym, że powódź w Ardenach to skutek jakichś niezidentyfikowanych zaniedbań lub dalekich od Belgii zmian klimatycznych, będzie po prostu nie na miejscu.
Już wówczas [w latach 30-tych XIX w.] w Belgii i w całej Europie panowało przekonanie, że oczekiwana (...) interwencja prusko-rosyjska [przeciw dążeniom niepodległościowym Belgów] nie doszła do skutku, ponieważ w Warszawie w tym samym czasie wybuchło powstanie listopadowe. Także i dziś, przy okazji spotkań czy konferencji organizowanych w związku z rocznicami powstania państwa belgijskiego, wspomina się o wydarzeniach w Polsce, które tak zajęły cara Mikołaja I, że nie mógł spełnić prośby dalekiego holenderskiego kuzyna.
Jeszcze w latach siedemdziesiątych w katolickich szkołach stosowano karę chłosty. Na lekcjach religii katechizmu uczono na pamięć, na jego temat nie prowadzono żadnych dyskusji. Uczniowie zaczynali dzień udziałem w porannej mszy. Najbardziej rygorystycznie było na belgijskiej prowincji. Jeżeli wiejski sklepikarz nie pojawił się rano w kościele, nie mógł liczyć na codzienny utarg. Panna z dzieckiem łamała życie całej rodzinie, która przez lata nie mogła podnieść się z upadku.
Dla Belgów, w przeciwieństwie do Polaków, Francuzów czy Niemców, państwo nie jest żadną porządkującą ich życie strukturą, jest w najlepszym wypadku złem koniecznym. Wszystko, co robi rząd, podlega z natury rzeczy ostrej krytyce. Tym większej, im czują się bardziej bezsilni.
Belgowie - czy to Walonowie, czy Flamandowie - mają towarzyską duszę, lubią posiedzieć, wypić, poflirtować, porozmawiać. Tyle że nie we własnym domu. Pochwalenie się sukcesem, wspólne urodziny, uroczysty obiad, towarzyska niedzielna kawa - tak, chętnie, ale w barze, restauracji, w knajpie na rogu.
Najważniejszą dewizą Belga jest "nie wpadać w oko". Ani na belgijskiej prowincji, ani W Brukseli, ani we Flandrii czy Walonii nie istnieje coś takiego, jak intymna, prywatna rozmowa wśród ludzi, którzy nie są przyjaciółmi od co najmniej trzystu lat. (...) Podczas kolacji, dinnerów czy party nie ma sensu podejmowanie tak tradycyjnego tematu jak życie w rodzinie, ponieważ ani gospodarz, ani jego belgijscy goście nie udzielają w tym względzie żadnych informacji.
Pobyt Conrada w Wolnym Państwie Kongu Leopolda II był największą traumą w życiu pisarza, doświadczeniem, które fizycznie o mało go nie zabiło i na wiele lat pogrążyło w głębokiej depresji. Wizja ludzkości Conrada została skażona na zawsze tym, co tam zobaczył. (...) To nie "dzicy" budzili tak ponure uczucia w duszy pisarza. Conrad nie mógł znieść widoku stworzonego w imię postępu i ideałów humanizmu systemu, w którym okrucieństwo i pogarda dla czarnego zostały podniesione przez białych do rangi wartości naczelnej.