cytaty z książki "Na Marmurowych Skałach"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Tutaj stało się dla mnie pewne to, w co często wątpiłem: byli jeszcze wśród nas szlachetni, w których sercach żyła i znajdowała potwierdzenie świadomość wielkiego ładu. Jako, że wzniosły przykład prowadzi nas do naśladowania, poprzysiągłem sobie (...), że w przyszłości raczej padnę samotnie z wolnymi, niż pójdę z niewolnikami w pochodzie triumfalnym.
Można jedynie napomknąć, że między dojrzałym nihilizmem a dziką anarchią istnieje głęboka sprzeczność. W walce tej chodzi o to, czy ludzkie siedziby zamienić należy w pustynię, czy w dziewiczą puszczę.
... pomyłka staje się dopiero wówczas błędem, gdy się przy niej obstaje".
Czym jednak są pragnienia i rady ludzkie, gdy w gwiazdach pisany jest upadek? A jednak rada wojenna odbywa się także przed przegraną bitwą.
Z hołotą tego rodzaju rozprawiano się dawniej jak z opryszkami, lecz wzrost jej sił wskazywał na głębokie zmiany w systemie porządku, zdrowia, a nawet bezpieczeństwa narodu. Tu właśnie należało rozpocząć dzieło, dlatego wpierw potrzebni byli ludzie prawa i nowi teologowie, którzy widzą zło wyraźnie – od wierzchołka aż po najdelikatniejsze korzenie; a dopiero później cios konsekrowanym mieczem, który jak błyskawica przenika mroki. Dlatego jednostki powinny żyć w związkach mocniejszych i jaśniejszych niż niegdyś, jako poszukiwacze nowego skarbu praworządności. Już chcąc wygrać krótki bieg, żyje się przecież w odmienny sposób. A tu chodziło o szlachetne życie, o wolność i godność człowieka.
Wciąż powracają w historii ludzkości chwile, w których grozi jej ześliznięcie się w sferę czystego demonizmu".
Następnie usłyszeliśmy wiatr, który jakby do wtóru rozkołysał się w zagajniku jodłowym, sprawiając, że czaszki bielejące na drzewach zaczęły grzechotać. Z zawodzeniem wiatru mieszał się także szczęk motyk i klekot wyschniętych dłoni na ścianie stodoły. Był to dźwięk drewna, dźwięk kościany, jakby z teatru marionetek w państwie śmierci. Wiatr przypędził jednocześnie żrący, ciężki i słodkawy powiew zgnilizny, który poraził nas aż do szpiku kości. Czuliśmy, jak w naszym wnętrzu melodia życia schodzi w najniższe, najciemniejsze rejestry".
Bywają epoki upadku, w których zaciera się forma stanowiąca najbardziej immanentny wzorzec życia. Wtrąceni w nie zataczamy się na prawo i lewo jak istoty pozbawione równowagi. Z tępych przyjemności wpadamy w tępy ból, a świadomość straty, ożywiająca nas ciągle, ponętniej rysuje przed nami przyszłość i przeszłość. Poruszamy się w minionych epokach lub odległych utopiach, podczas gdy teraźniejszość przemija”.
Na wzór wszystkich mu podobnych pojmował życie jako mechanizm zegarowy uznając, że kołami napędowymi tego zegara
są przemoc i strach. Jednocześnie rozwodził się nad problemami drugiej, sztucznej natury, upajał się wonią podrabianych kwiatów i
rozkoszami fałszywej zmysłowości. Zabito w jego piersi dzieło stworzenia i odbudowano je już jako mechaniczną zabawkę. Lodowe kwiaty rozkwitły na jego czole.
Przede wszystkim jednak kontynuowaliśmy nasze prace nad językiem, odnajdując w słowie czarodziejską klingę, przy której lśnieniu blednie moc tyranów. Trój jedyne są słowo, wolność i duch".
To są piwnice, na których wznoszą się dumne i tchnące błogą wonią swych świąt pałace tyrannis: śmierdzące pieczary straszliwego rodzaju, w których przeklęta na wieki hołota raduje się okrutnie z pohańbienia godności i wolności człowieka. Wówczas milkną Muzy, a prawda zaczyna migotać jak pochodnia w złowrogim powietrzu burzy. Widać, jak słabi ulegają, gdy tylko zaczną się kłębić pierwsze mgły, ale nawet kasta wojowników trwoży się, ujrzawszy hałastrę maszkaronów pnącą się z nizin na bastiony. Dochodzi do tego, że na tym świecie dzielność żołnierska wystawiona jest na drugą próbę; i tylko najwięksi z nam współczesnych wnikają aż do siedzib grozy. Wiedzą, że wszystkie te obrazy żyją jedynie w naszym sercu, i przechodząc przez nie jak przez zwodnicze omamy wkraczają w dumne bramy zwycięstwa. W swojej rzeczywistości zostaną następnie dzięki maskom wspaniale wyniesieni".
Widzieliśmy, jak łupem żywiołów padają lata naszej pracy i jak wraz z domem wali się w proch nasze dzieło. Lecz na tym świecie nie możemy oczekiwać dopełnienia i ten jest godny, by go nazwać szczęśliwym, czyja wola bez wielkiego bólu towarzyszy jego dążeniom. Nie zbudowano jeszcze domu, nie stworzono planu, którego podwaliną nie byłby upadek, i nie w na¬szych dziełach trwa to, co w nas niezniszczalne".