cytaty z książek autora "Krzysztof Pyzia"
Wojciech Pokora był przykładem chodzącej szczerości wypłukanej z hipokryzji. Co ważne, to również facet, który mimo dość dorosłego wieku, nie stracił poczucia humoru. On miał i nadal ma niezły ubaw z życia, choć nie brakowało w nim chwil zwątpienia, smutku, łez, a nawet tragicznych sytuacji, do dzisiaj wywołujących palpitacje serca. Krótko mówiąc, bardzo daleko mu od stereotypowego zgorzkniałego starszego mężczyzny. [...] Bierzmy z niego przykład, bo warto. Cieszmy się z każdego dnia i nie narzekajmy, jeżeli nie ma takiej potrzeby.
Wielu aktorów uważa, że ostatnia rola jest tą najważniejszą. Co to będzie w Pańskim przypadku?
Myślę, że moje życie jest jednym wielkim filmem, w którym gram główną rolę i ta chyba jest najważniejsza. A scenografia? Oby jak najwięcej plenerów na mojej działce. Tam chciałbym, się zestarzeć. W końcu jestem jeszcze młody!
Z reguły ci, którzy na scenie są zabawni, w domu bywają ponurzy. Z Panem jest podobnie?
Nie uważam się za wesołą osobę. Nigdy nie lubiłem brylować w towarzystwie, tak jak potrafią to inni. Ja raczej stoję z boku i słucham. Czasem zdarzy mi się coś powiedzieć, jeśli już uznam, że to będzie dość mądre, ale w domu raczej milczę.
Zarówno stewardesa, jak i piloci często powtarzają, że największym niebezpieczeństwem nie jest samolot, lecz ludzie.
[...] nikt w internecie nie jest anonimowy, a co za tym idzie, bezkarny. O tym musimy pamiętać.
[...] w świecie, w którym przyszło nam żyć, nigdzie nie możemy czuć się bezpieczni.
Paradoks - jeżeli będę miły dla ludzi, sympatyczny, wyrozumiały, to zapłacę własną dupą - i to nie ulega wątpliwości...
Wtedy były zupełnie inne relacje. Złodziej był złodziejem, a bandyta – bandytą. Prawdziwy złodziej nie zabijał, nie torturował, nie ranił.
Dawno temu zdecydowałem, że ta książka nigdy się nie ukaże. Nie będzie opowieści o milicji, policji ani o mnie. Zdanie jednak zmieniłem. Wynik? W rękach trzymacie książkę o najbardziej gównianym zawodzie, który można nazwać drogą donikąd.
Generalnie zasada jest taka – popatrz na media – że jak zginie policjant, to jest to informacja w pewnym sensie naturalna. „Zginął policjant, taką ma robotę”. Ale jak policjant zabije – o nie! – to się ciągnie tydzień albo dwa tygodnie. Nagle bandytą jest gliniarz. To jest paranoja! Generalna zasada jest taka: policjant ma prawo zginąć, bo taką ma robotę – i to jest informacja.
Zdaniem ówczesnej władzy strzelanie do tarczy w kształcie sylwetek było nieetyczne. Ale już napierdalanie ludzi na ulicy było jak najbardziej etyczne.
Jako gliniarz zawsze powtarzałem sobie jedno: miej świadomość, że każde twoje wyjście z domu może być ostatnim.