cytaty z książek autora "Bogdan Góralczyk"
Znakomite wprowadzenie do pozostałych książek Bogdana Góralczyka.
Nie tylko nie mają wspólnych snów, ale - jak się wydaję - także nie mają wspólnego łóżka.
Jest miejsce tylko na jedno słońce na nieboskłonie". Jak widać w chińskich trzeźwych koncepcjach już od starożytności, która teraz wyraźnie powraca nawet do codziennego życia, nie ma miejsca na dwa dni słońca, na dwóch wodzów, czy szeryfów, co sugerowały podsuwane Pekinowi z zewnątrz koncepcje.
(...) siedem z dziesięciu najbardziej zatrutych rzek na świecie znajduje się na terenie Chin; (...) 75-80 proc. wód w rzekach chińskich nie nadaje się nie tylko do picia, ale nawet do łowienia ryb; (...).
Mimo przedstawionych programów, założeń i celów, rozdźwięk między miastem a wsią narasta zamiast maleć, podobnie jak - wbrew oficjalnym zakazom - rosną: energochłonność gospodarki, zanieczyszczenie środowiska, rozwarstwienie społeczne, dysproporcje dochodowe, przywileje rządzących, pozostająca nadal wielkim problemem frustracja wsi.
Wan Li wszedł do innego chłopskiego domostwa i dostrzegł tylko obdartą kobietę w średnim wieku.
- Ile osób liczy Pani rodzina? - zapytał
- Cztery - dwoje dorosłych i dwójka dzieci.
- Gdzie oni są?
- Siedzą w tyle domu.
- Czy mogłaby je Pani zawołać?
Kiedy ponowił swoją prośbę kilka razy, kobieta z wyraźną niechęcią i zażenowaniem, nie mając wyboru, otworzyła pokrywę dużego pieca, w którym siedziały dwie nagie dziewczynki. Piec, w którym pozostało jeszcze trochę ciepła z gotowania, był używany przez dorosłych do ogrzania córek, które nie miały żadnych ubrań.
Po twarzy Wana pociekły łzy.
Chiny eksportują dzisiaj więcej towarów w ciągu dnia niż eksportowały w 1978 roku, u progu reform, przez cały rok.
Chiny w minionych trzydziestu latach zbudowały kapitalizm, a precyzyjniej: systemową hybrydę, która przejęła immanentną cechę kapitalizmu, jaką jest gromadzenie kapitału w rękach/kiesach uprzywilejowanej kasty.
(...) nawet państwo tak relatywnie bogate, rozległe i zasobne jak Chiny w końcu natrafi na barierę wyczerpywania się rezerw i zasobów, jak też sprzyjających warunków i okoliczności, tak znakomicie wykorzystywanych w latach 90. poprzez aktywne włączenie się do procesów globalizacyjnych. Przecież te tzw. komparatywne korzyści, związane z tanią siłą roboczą i rozległym rynkiem, kiedyś się skończą.