cytaty z książki "Oskarżona: Wiera Gran"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Prawie każdej nowo poznanej osobie otwieram konto w moim banku duchowym: wiary, życzliwości, sympatii. Stałam się już od dawna - bankrutem. To nie przeszkadza w otwieraniu nowych kont, bez pokrycia ze strony korzystających.
Trzeba uczyc sie lekcji, profesor nie musi byc ten sam.
W każdej rzeczywistości są bohaterowie, ci ,którzy oddadzą swoje życie dla innych. Strzelą lub pozwolą się rozstrzelać, zaatakują lub ochronią własną piersią. Są i zwykli ludzie. Nimi jesteśmy. Odwaga jest cnotą, nie wolno jej wymagać. Oczekiwać można jedynie przyzwoitości. (...)
Używam słów z leksykonu świata bez wojny. Dopasowuję je do rzeczywistości, w której nierzadko straciły zastosowanie. Czas zagłady zburzył dawne wzory zachowań, rozluźnił obowiązujące normy moralne. Wobec nieustannego zagrożenia zmieniły się dopuszczalne granice etyki. Nie nam je sądzić. (...)
Co byś zrobił dla ratowania własnej skóry? A co dla ocalenia matki? Komu ze skazanych otworzyłbyś drzwi własnego domu, wiedząc, co ci za to grozi? Komu byś pomógł, narażając córkę lub wnuka? Wiesz? Wydaje ci się, że wiesz.
Pięciu Żydów dało światu: Mojżesz-prawo, Chrystus-miłosierdzie, Marks-świadomość, Freud-podświadomość, Einstein-że to wszystko jest względne
Gwiazdy nigdy nie gasną. Ale są strącane na ziemię.
(...) nie wolno sądzić nikogo, dopóki nie było się na jego miejscu.
Bo czym jest zawiść? Rozgrzaną zazdrością. Niemożnością przebaczenia innym powodzenia I sukcesu. Spełnieni budzą niechę, nienawiść nawet, jakby odbierali coś tym, którzy są jeszcze w drodze. Jakby nie było dość miejsca na świecie dla kilku gwiazd. Jakby istniał tylko jeden szczyt, ten, który właśnie został zdobyty.
Regulamin okresu wojny nie zawsze sprawdza się w czasie bez lęku.
Bo czym jest zawiść?Rozgrzaną zazdrością.Niemożnością przebaczenia innym powodzenia i sukcesu.Spełnieni budzą niechęć,nienawiść nawet,jakby odbierali coś tym,którzy są jeszcze w drodze.Jakby nie było dość miejsca na świecie dla kilku gwiazd.Jakby istniał tylko jeden szczyt,ten,który właśnie został zdobyty.
Wszyscy jesteśmy kolaborantami. Na małą lub większą skalę, w planie jednego dnia i planie całego życia. Różnią nas jedynie doświadczenia i okoliczności, w jakich możemy sprawdzić, jak daleko sięgają granice naszych kompromisów. Historia stawia nas często w kontekście wyborów tragicznych. Współpracujemy z losem, układamy się z nim. Potrafimy wytłumaczyć niemal każdą z naszych słabości.
Jestem sama, ale to niekoniecznie źle. Nie przeczę, że potrzebuje ludzi, ale lepsza jest samotność niż obecność tych, których się nie szanuje. Albo do których nie ma się zaufania. Prawie każdej nowo poznanej osobie otwieram konto w moim banku duchowym: wiary, życzliwości, sympatii. Stałam się już od dawna - bankrutem. To nie przeszkadza w otwieraniu nowych kont, bez pokrycia ze strony korzystających.
Wszyscy chcieli zawsze słuchać o moich kochankah, nikt o hemoroidach.
Słowa budują zdarzenia, stwarzają je na dłużej i trwalej, niż działy się w czasie.
Pięciu Żydów dało światu: Mojżesz - prawo, Chrystus - miłosierdzie, Marks - świadomość, Freud - podświadomość, Einstein - że to wszystko jest względne.
Spełnieni budzą niechęć, nienawiść nawet, jakby odbierali coś tym, którzy są jeszcze w drodze. Jakby nie było dość miejsca na świecie dla kilku gwiazd. Jakby istniał tylko jeden szczyt, ten, który właśnie został zdobyty.
Nie lubię ludzi, mężczyzn też nie. Używam ich czasem, ale nie lubię.
Nie powinno się długo żyć. Pozostają lilipucie przyjemnostki kończącego się czasu.Czekają tylko rozczarowania, gromadzą się, puchną, bolą.
Znajoma psycholog w Ameryce zapytała mnie kiedyś:
"Co ty czujesz, jak wracasz ze sceny do garderoby?" Pierwszy raz ktoś wyczuł, zrozumiał, że tu może być wykopany grób. Dziura, w którą wpadam, kiedy zamykam drzwi. Większość ludzi ma kogoś, z kim dzieli los, ma lustro w drugiej parze oczu. Taką rolę spełniała dawniej moja mama. Ale jej nie ma. Już od lat jej nie ma. Zostaję sama. Zdejmuję sukienkę, zmywam makijaż. Zrzucam boa. Drętwieję na fotelu. Po fajerwerkach braw i bisów - cisza - jest dojmująca. Już nie odbijam się w lustrach zachwyconych oczu... Przestaję istnieć. Brutalna różnica. Góra i dół. Spadam z wysokości euforii. Boli. Boję się zejść ze sceny, bo wiem, co mnie czeka. (Wiera Gran)
Ciągnie mnie łóżko, gdzie mogę się schować, równocześnie mnie przeraża jako miejsce tortur, gdyż tam najłatwiej dopadają mnie zmory, koszmary, strachy. Mam utracić archiwum mojego mózgu.