cytaty z książki "Tylko ona została"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
[...]
Nigdy nie jesteś sam, gdy w pobliżu jest książka.
[...]
Nawet więzienie staje się pocieszające, jeśli jest to jedyna rzecz, którą znasz.
[...]
Nagle tęsknię za domem. Kompletna niespodzianka, biorąc pod uwagę, że w tym domu nie było jak w domu, odkąd zmarła moja matka. Ale kiedyś było to szczęśliwe miejsce, pełne równie szczęśliwych wspomnień.
Gdy masz przy sobie książkę, nigdy nie jesteś samotna. Nigdy, przenigdy.
Tak właśnie się czuję w tym domu, w tym pokoju, w tym ciele. Jakbym utknęła w zamknięciu podczas jednej z gier ojca, a po drugiej stronie drzwi nie było nikogo, kto miałby klucz i mógłby mnie uwolnić.
Gdy Lenora Hope siedemnastkę skończyła,
Na kawałku sznura siostrę powiesiła.
Ojcem nożem zadźgała,
Matce życie odebrała.
"To nie ja ich zabiłam!" - Lenora wołała,
Lecz z całej rodziny tylko ona została.
Jeszcze przez chwilę stoję w drzwiach - czekając z nadzieją i niemym błaganiem na coś więcej. Na cokolwiek. Do widzenia. Krzyżyk na drogę. Spierdalaj. Cokolwiek innego niż to wrogie milczenie, które sprawia, że mam wrażenie, jakbym nie istniała. Albo gorzej. Jakbym była niewidzialna.
Mam wrażenie, że czarna rozpacz gnieździ się po kątach, zbiera się w nich jak pajęczyny. W powietrzu czuć dziwny chłód - słonawe, nieuchwytne coś, co sprawia, że przeszywa mnie dreszcz.
Czasem ludzie robią rzeczy, których się po nich nie spodziewamy.
Chcę czegoś więcej, możesz być pewna. To dobijające nie móc żyć, jak się człowiekowi należy. Straszna udręka.
Przynajmniej jej marzenie się spełniło. Minęło tyle lat, a ona nadal tu jest, nadal snuje się po korytarzach. I nigdy nie odejdzie. Dopóki stoi Hope's End, moja siostra w nim pozostanie.
Nie odpowiadam, co stanowi odpowiedź samą w sobie. Czasem nie mówiąc 'nie", mówisz "tak".
Kiedy czujesz się z kimś tak dobrze, trudno jest myśleć o tym, że wszystko może się zepsuć.
Wszyscy ci ludzie są ze sobą spleceni w skomplikowany węzeł sekretów, kłamstw i występków, tych dawnych i tych obecnych.
Co było, to było. Rozgrzebywanie przeszłości nikomu nie wychodzi na dobre.
Dwie odrębne noce.
Dzielą je dekady.
Łączy zaś jedna osoba, która - jestem tego pewna - zna wszystkie odpowiedzi, ale ich nie wyjawi, dopóki nie dostanie tego, czego chce.
Można kogoś kochać, jednocześnie nienawidząc czegoś, co zrobił.
Życie nie zawsze spełnia nasze największe marzenia. Mimo to szczęście potrafi jakoś się wślizgnąć.
Szok i rozpacz.
To wszystko, co czuję.
Nie gniew. Nie smutek. Tylko te dwie skrajności - szok i rozpacz - żywiące się sobą nawzajem, zlewające się w coś, czego nie potrafię opisać, bo nigdy dotąd tego nie czułam, i modlę się, żeby nikt inny nie musiał tego doświadczać. Mam wrażenie, jakby każda część mnie - mózg, serce, płuca - została wyrwana z mojego wnętrza, jakbym była kompletnie pusta.
Osobliwą cechą wspólną zadufanych w sobie ludzi jest potrzeba ukrywania własnego zadufania.
To nie jest Lenora Hope z tego paskudnego wierszyka. To nawet nie jest Lenora z portretu na dole - młoda i dojrzała, być może właśnie knująca zamordowanie swojej rodziny. Ta Lenora jest stara, zwiędnięta, to cień człowieka. Przypomina mi się Portret Doriana Greya, który czytałam w liceum. Tu jest odwrotnie niż w książce: z każdym dniem obraz w holu nabiera większej świeżości, podczas gdy niedołężne ciało Lenory pokutuje za jej grzechy.
W jej oczach pojawia się o dziwo błysk zaciekawienia. Zupełnie jakby już mnie znała. Jakby wiedziała o mnie wszystko. Że wpadłam w pułapkę. Że mnie oskarżono. Osądzono, odtrącono i zmarginalizowano. Spoglądając w oczy Lenory Hope, czuję się tak, jakbym patrzyła w to lustro w pozłacanej ramie i znowu widziała gapiące się na mnie własne odbicie.