cytaty z książki "Przypływ"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Dziwne, że morze stało się tak spokojne - jakby potworność tego spektaklu zrobiła wrażenie nawet na nim. Łagodnie obywająca brzeg woda, pojawiająca się i znikająca we mgle, naśladuje unoszenie się i opadanie płuc lub skrzeli, podstawowy życiowy mechanizm.
Lucy zastanawia się, dokąd idzie po śmierci cała miłość kryjąca się w człowieku. Co się dzieje z marzeniami i nadziejami, ze wspomnieniami i radościami? Nagle wydaje jej się niemożliwe, żeby wszystko to mogło się tak zwyczajnie skończyć. Może i nie ma Boga, ale to nie znaczy, że po śmierci nic z nas nie zostaje.
Lucy zawsze uważała, że dopóki tak mocno kocha Daniela, nie może go spotkać nic złego; że jej miłość osłoni go tak samo, jak osłania Billie i Fina. Tylko że ostatnio wcale go nie osłaniała, choć jest tak samo silna jak wcześniej. Nie osłoniła nikogo z nich.
Kolana Lucy uderzają o asfalt - podwójny wystrzał bólu. Plac zabaw gwałtownie napełnia się radosnymi odgłosami. Okrzykami, śmiechem, wysokimi tonami rozmów.
- Fin? - mówi Lucy, nic nie rozumiejąc. Ale to tylko nagranie, nie połączenie na żywo. Jej syn nie może odpowiedzieć z przeszłości, sprzed trzech godzin. Ona jednak mimowolnie wykrzykuje jego imię: Fin!
A potem wrzask, który wypala jej gardło.
Pod jej stopami otwiera się przepaść. Lucy czuje, że spada. Czas dookoła niej znowu wyprawia jakieś sztuczki. Bo teraz to jej rzeczywistość zatrzymuje się z piskiem, a wszyscy inni wracają do życia. Kolor wlewa się w tych, których wcześniej porzucił. Ruch powraca do tych, których wcześniej opuścił.