cytaty z książki "Czas Żniw"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- Jak się czujesz? - zapytał.
- Pieprz się.
Jego oczy zapłonęły.
- Widzę, że lepiej.
- Nie jesteś niemową - powiedział. - Odezwij się.
- Myślałam, że nie mam prawa odzywać się bez pozwolenia.
- Zezwalam ci.
- Nie mam nic do powiedzenia.
- Niech cię piekło pochłonie.
- Ja już istnieję na poziomie piekła.
- Istniej na tym, który jest jak najdalej od mojego.
Nadzieja to jedyna rzecz, która może jeszcze wszystkich nas ocalić.
Zachowałem pewne środki ostrożności. Powtarzam: nigdy nie znalazłaś się w bezpośrednim zagrożeniu życia.
- Gówno prawda. Jeżeli myślisz, że krąg soli jest środkiem ostrożności, musiałeś upaść na łeb.
- Teraz mi ufasz? - zapytał.
- A powinnam?
- Nie mogę ci tego powiedzieć. To jest zaufanie, Paige. Nie powiem ci, co powinnaś czuć.
- W takim razie ci ufam.
Nie musisz mi dziękować za swoją wolność. Masz do niej prawo.
Sprowadziłem cię z powrotem ponieważ bez ciebie nie potrafiłbym znaleźć siły do walki.
I teraz on odchodził. Albo raczej zostawał. Od tej chwili zostawałam sama. I w tej samotności byłam wolna.
Rozmawiamy dopiero od dziesięciu minut, Paige. Postaraj się nie wyczerpać całego swego sarkazmu na jednym wydechu.
Sprawiłeś, że poczułam się częścią czegoś, a właściwie częścią wielu rzeczy. Nigdy nie będę w stanie ci się za to odpłacić.
Ten poranek płonął, moja kochana,
Gdy obudził nas październikowy świt,
Ogień łąkę trawił, jasną i słodką,
O, duchu doliny, przyjdź!
Stoję w popiołach, tam gdzie ty się błąkasz,
Gdzie Irlandia czeka wciąż na powrót twój.
Widziałem, skarbie, ten płomień na niebie
Gdy jesienny, gorzki ranek ku nam szedł.
Dym posiadł zachłannie łąkę miodową.
Południco, słuchaj mnie!
Czekam na ciebie przy zranionym drzewie,
Nad morzem serce Irlandii broczy krwią.
Jeżeli nigdy nie wrócę, jeżeli nigdy więcej mnie nie zobaczysz, wiedz, że wszystko jest w porządku, że z nią skończyłem. Ale jeżeli powrócę, będzie to oznaczać, że zawiodłem, a ona wciąż stanowi niebezpieczeństwo. I wtedy cię odnajdę.
- Dziękuję Ci.
- Nie musisz mi dziękować za swoją wolność. Masz do niej prawo.
- Ty również.
- To Ty dałaś mi wolność Paige. Zajęło mi dwadzieścia lat, żeby odzyskać siły i spróbować o nią zawalczyć. Tobie i tylko tobie to zawdzięczam.
Ćma jest blada, słaba, brzydka. Żałosna i autodestrukcyjna. Nie może o sobie decydować, ponieważ kiedy zobaczy płomień, pożąda jego ciepła. A kiedy zbliży się do niego, płonie. [...] Tak ty postrzegasz swój świat, Paige Mahoney. Pudełko z ćmami czekającymi na spalenie.
Ty i ja ocaliliśmy się nawzajem od pierwszej śmierci. Mamy wobec siebie zobowiązanie, jesteśmy złączeni życiowym długiem. Ten dług niesie ze sobą pewne konsekwencje.
Było tylko białe światło, ostatnie światło: ostateczny odpoczynek na skraju świadomości, w miejscu, gdzie wszystko spotyka się i kończy. Nikt nie wiedział, co było poza tym. Ale jeżeli niebo jednak istniało, to z pewnością musiałabym się tam czuć właśnie tak jak teraz. Dotykając zaświatów gołymi rękoma. Nigdy bym się tego nie spodziewała, nie z jego strony, z niczyjej strony.
To nie znaczy, że ci ufam - powiedziałam. - Ale próbuję.
- W takim razie nie mógłbym prosić cię o więcej.
Lubię sobie wyobrażać, że na początku było nas więcej. Wydaje mi się, że niewielu, ale na pewno więcej niż teraz.
Jesteśmy mniejszością, której świat nie akceptuje, chyba że jako wytwór fantazji, ale nawet to jest zakazane. Wyglądamy jak inni. Czasem zachowujemy się jak inni. W wielu przypadkach jesteśmy jak inni. Jesteśmy wszędzie, na każdej ulicy. Na pozór prowadzimy normalne życie, ale kryje ono w sobie coś jeszcze. Nie wszyscy z nas wiedzą, kim jesteśmy. Niektórzy umierają, nie wiedząc o tym. Inni wiedzą, dlatego nigdy nie pozwolimy się złapać. Ale istniejemy.
Uwierzcie.
Umysł ślepca jest jak woda. Nijaki, szary, przeźroczysty. Wystarczy aby utrzymać przy życiu, ale nic ponadto. Ale umysł jasnowidza przypomina olej, jest w pewien sposób bogatszy. I tak jak olej i woda, te dwa umysły nie mogą się tak naprawdę ze sobą połączyć.
Nie wierzyłam w sprawy sercowe. Wierzyłam w duchy i senne krajobrazy - to miało sens, na tym się zarabiało. Ale tamtego dnia moje serce pękło. Po raz pierwszy w życiu zostałam zmuszona do tego, żeby poznać swoje serce i jego wrażliwość. Mogło zadawać cierpienie. Mogło mnie upokorzyć.
Teraz byłam starsza. Może się zmieniłam, może wydoroślałam, z pewnością stałam się silniejsza. Nie byłam już tą dziewczyną na skraju dorosłości, rozpaczliwie pragnącą znaleźć w kimś oparcie. Ona już dawno odeszła, a ja zostałam bronią, marionetką uwikłaną w czyjeś intrygi. Nie miałam pojęcia, co jest gorsze.
-Być może jestem grobem pobielanym - zaczął.
-Czym??
-Hipokrytą. Lubię to wyrażenie - powiedział.- Może uważasz, że jestem zły ale dotrzymuję słowa. A ty?
Moje marzenie się roztrzaskało - z trudem mogłam oddychać.
- Nie próbuj nawet się nade mną użalać - ostrzegłam.
- Nie użalam się nad tobą. Ale wiem, jak to jest. Kiedy inni pragną cię tylko ze względu na to, kim jesteś.
Naprawdę jesteś głupiutka. Spójrz na siebie, beczysz? Podnieś głowę, moja śliczna! Czego oczekujesz - współczucia? Litości? Nie zaznasz jej ami od niego, ani ode mnie. Ten świat to rzeźnia, moja faworyto. Teraz przygotuj się do walki. Zrób z nim porządek.
Zaufanie. Rozpoznałam to słowo. Zalany słońcem kwiat na skraju postrzegania, wabiący do innego świata.
Sprowadziłem cię z powrotem ponieważ bez ciebie nie potrafiłbym znaleźć siły do walki.