cytaty z książki "Rozmowy o Biblii Narodziny judaizmu"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Liczby, te, które często się powtarzają, mają zresztą zwykle stałą wartość symboliczną, dlatego też nie są trudne do rozszyfrowania. I tak, siedem to pełnia, doskonałość, sześć (siedem minus jeden) - niedoskonałość, trzy i pół (połowa siódemki) - niedoskonałość, cierpienie, czas próby (takie właśnie znaczenie ma też trzy i pół dnia, trzy i pół roku, określane nieraz jako czas, czasy i połowa czasu", a w przeliczeniu na miesiące i dni: 42 miesiące lub 1260 dni). Dalej, dwanaście to Izrael, cztery - cały świat stworzony (cztery wiatry, cztery strony świata i cztery części świata, tj.: ziemia, morze, niebo i otchłań), tysiąc zaś to po prostu bardzo wiele.
Konserwatywni z założenia, saduceusze starali się odczytywać Pismo święte dosłownie. Uprzedzając Marcina Lutra, bronili sformułowanej przez niego po wiekach zasady, że liczy się tylko Pismo (sola Scriptura!). Nie uznawali tradycji i Tory ustnej faryzeuszów, utrzymując, że jedynie kapłani mogą w sposób właściwy interpretować Pismo.
I astrolog asyryjski, i kapłańska tradycja o stworzeniu świata mówią o CZŁOWIEKU, nie o Synu Człowieczym. Ale oba teksty, każdy na swój sposób, pozwalają nam lepiej zrozumieć, że kiedy "człowiek" stał się rzeczownikiem pospolitym, "Syn Człowieczy" mógł zachować coś z jego pierwotnej godności.
Adad-szum-usur, nadworny astrolog wielkiego króla Asarhadona (680-669), napisał pewnego dnia do swego pana: "CZŁOWIEK jest cieniem Boga, a ludzie są cieniem CZŁOWIEKA. To król jest CZŁOWIEKIEM jako doskonały obraz Boga". Zadziwiający ten tekst każe nam wrócić do pierwszych kart Biblii, do tradycji kapłańskiej o początkach świata, gdzie Bóg stwarza człowieka "na swój obraz" (Rdz 1,26-27). A chodzi tam przecież o stworzenie nie jednego człowieka, lecz człowieka jako rodzaju ludzkiego (hebr. ha'adam), a zatem w pewien sposób włąśnie Praczłowieka. Dopiero w rozdziale 4 i 5 Księgi Rodzaju Adam staje się imieniem własnym pierwszego człowieka.
Trudności odczytania tekstu starożytnego może docenić jedynie ten, kto próbował to kiedyś czynić. Byłam sama przez wiele lat papirologiem-edytorem, to znaczy zajmowałam się odczytywaniem i wydawaniem dokumentów greckich, zachowanych na materiałach nietrwałych, najczęściej na papirusach, pochodzących głównie z grecko-rzymskiego Egiptu. Wiem zatem z własnego doświadczenia, że do odczytania takiego tekstu potrzeba świetnej znajomości nie tylko języka, lecz i środowiska, z jakiego ów tekst pochodzi, a także pewnych specyficznych zdolności, nieco zbliżonych do tych, jakie pozwalają nam rozwiązywać wszelkiego rodzaju krzyżówki. Jest to sztuka, której badacz uczy się niemalże do końca życia.
Przychodzi ucisk tak straszliwy, jakiego jeszcze nigdy nie było. Ale to znak bliskiego już końca i zarazem początku. W języku jednak proroków i apokalips "blisko" oznacza bliskość tylko psychologiczną, a nie czasową. Jesteśmy już w pewien sposób "poza czasem".
Tak jak na zawodach lekkoatletycznych ten, kto zamierza skoczyć w dal, musi najpierw cofnąć się i wziąć długi rozbieg, żeby w końcu odbić się do skoku. Takim "rozbiegiem" dla autora Księgi Daniela jest cała przeszłość jego narodu, a przede wszystkim okres od powrotu z wygnania babilońskiego.
Ale z liczbami w apokalipsach trzeba zawsze bardzo uważać!
Przekonali się o tym własnym kosztem liczni komentatorzy 9 rozdziału Księgi Daniela, którzy usiłując zrozumieć po swojemu "siedemdziesiąt tygodni", wskazanych tam przez Gabriela, próbowali nadaremnie wyliczyć je w latach, jakie miałyby upłynąć do narodzenia Jezusa, do zburzenia Jerozolimy przez Rzymian lub innego jeszcze epokowego wydarzenia.
Nazywamy ją często "Henochem etiopskim", a to dlatego, że w całości zachowała się tylko w Biblii w języku etiopskim, powstałej jako przekład z Septuaginty w VI w. po Chr. W oczach chrześcijan etiopskich Henoch był księgą równie natchnioną, jak i pozostałe księgi biblijne.
I tak, Henoch stał się ideałem męża sprawiedliwego i uczonego "pisarza". Być może było to zasługą żydowskich kapłanów (genealogie z Rdz 5 to oczywiście tradycja kapłańska), którzy w czasie wygnania wykorzystali w ten sposób legendę babilońską o siódmym królu przed potopem (Henoch jest siódmym patriarchą przed potopem).
Warto może jeszcze wspomnieć o "Henochu słowiańskim", a to choćby ze względu na to, że zachował się tylko w języku starocerkiewnym. Jest to pismo typowo apokaliptyczne napisane po grecku w I w. po Chr.
Otóż Sybillami nazywano w pogańskim świecie grecko-rzymskim szczególnego rodzaju wieszczki-prorokinie, które, natchnione przez bóstwo, zapowiadały w ekstazie prorockiej niemal zawsze tragiczne wydarzenia. Przemawiały zaś nie w odpowiedzi na zadawane im pytania, a jedynie wtedy, gdy spadało na nie natchnienie. Nie były też związane z żadną świątynią ani wyrocznią.
Tak więc owa opiewana przez wieku poetów "tytanomachia" (walka bogów olimpijskich z tytanami) była po prostu pierwszą wojną, jaką ludzie toczyli między sobą, i stąd jej sława. Porządek zaprowadza w tym wszystkim niespodzianie pojawiający się Bóg Izraela, który usuwa i Tytanów, i synów Kronosa. Teraz Sybilla może już przejść spokojnie do historii następujących po sobie kolejno wielkich imperiów.
Rozmaite nieszczęścia spadają na wszystkich, przy czym chronologia zawsze jest całkowicie lekceważona. Następnie Sybilla wyśpiewuje chwałę narodu wybranego, podkreślając z naciskiem, że Żydzi nie uprawiają żadnych praktyk magicznych ani astrologii, odróżnianej przez nią wyraźnie od astronomii. Jest i historia cudownego Wyjścia z Egiptu, i upadku Jerozolimy, i powrotu Żydów z babilońskiej niewoli.
Słabi załamią się i zdradzą Przymierze, ale mężowie mądrzy wielu pouczą, choć sami padną ofiarą prześladowców. "Gdy będą padać, otrzymają niewielką pomoc" (Dn 11,34). Komentatorzy są zdania, że ta "niewielka pomoc" to powstanie Machabeuszów. Autor Księgi Daniela najwyraźniej nie jest zwolennikiem oporu zbrojnego. Według niego stawiać należy jedynie na Boga, który pomści swoich wiernych, ukarze ich prześladowcę, a wreszcie...
Według Księgi Ezdrasza Samarytanie sprzeciwiali się odbudowie Świątyni jerozolimskiej (por. Ezd 4,1-5), lecz do ostatecznego rozłamu doszło zapewne później, kiedy zbudowali sobie własną Świątynię na górze Garizim.
Jednym z najważniejszych wśród tych apokryfów jest tak zwana Księga Henocha. Stanowi ona luźny w gruncie rzeczy zbiór pism pochodzących z różnych czasów i od różnych, nie znanych nam, autorów. Jedyne, co je łączy, to postać Henocha, który, porwany do nieba, miał tam otrzymać objawienie wielu tajemnic, nie znanych nikomu innemu. Henoch przekazał te tajemnice swojemu synowi, Metuszelachowi, wraz z poleceniem ujawnienia ich pokoleniu dni ostatecznych.
Judea wraz z Jerozolimą jest odtąd częścią imperium rzymskiego. Od 40 r. nominalnie, a od 37 r. faktycznie, sprawował w niej władzę - oczywiście za zgodą Rzymu - król Herod, zwany Wielkim. Nie wywodził on swego rodu od Machabeuszów, nie był nawet Żydem, lecz synem Nabatejki, imieniem Kypros, i Antypatra, idumejskiego ministra ostatniego króla z dynastii hasmonejskiej, Hyrkana II.
Większość poważnych badaczy sądzi, że wspólna w Qumran narodziła się w czasach bliskich Machabeuszom. Niektórzy upatrują w pierwszych esseńczykach grupę hassidim, bardziej jeszcze radykalnych niż ci, spośród których wyszli faryzeusze.
W liturgicznym hymnie z XIII w. Sybilla razem z królem-pieśniarzem Dawidem zapowiada "dzień gniewu" i koniec świata. Michał Anioł umieścił w Kaplicy Sykstyńskiej obok proroków Starego Zakonu także pięć Sybilli: perską, erytrejską, kumańską i libijską, a Rafael ozdobił czterema rzymski kościół Santa Maria della Pace.
I dlatego, jak sądzę, warto było właśnie tymi apokryficznymi Przypowieściami Henocha zamknąć książkę, traktującą o judaizmie i jego literaturze z okresu od Cyrusa do Heroda, książkę, która zarazem może być wprowadzeniem do następnej, poświęconej już Nowemu Testamentowi.
I tak, największym autorytetem cieszyły się zawsze Pięcioksiąg Mojżeszowy (Prawo), którego świętości nie kwestionowało nigdy żadne ugrupowanie ani sekta. Samarytanie nie uznawali poza nim żadnych innych ksiąg biblijnych, saduceusze mieli wątpliwości co do Proroków, odrzucali zaś zdecydowanie Pisma. Ta trzecia część Biblii hebrajskiej powstała najpóźniej i aż do decyzji podjętych w Jamnii nawet faryzeusze nie byli pewni, jakie dzieła do niej należą. Dla nich też jakąś granicę zdawały się stanowić wystąpienia proroków, niełatwe zresztą do umieszczenia w czasie. Kiedy prorocy milkną, niebo się zamyka... To przyczyniło się najprawdopodobniej również do odrzucenia ksiąg wtórokanonicznych, które wszystkie powstały w tym późnym okresie (Księgę Daniela ocaliło imię jej bohatera, żyjącego podobno w VI w., autor zaś Koheleta sam utożsamiał się z Salomonem, z tymże królem wiązano też Pieśń nad pieśniami).
Nauka doszła bowiem do wniosku, że ów nie znajdujący żadnej analogii, bezkompromisowy monoteizm Izraela nie narodził się od razy w pełni gotowy w epoce patriarchów, lecz krystalizował się powoli (głównie dzięki prorokom), aby okrzepnąć wreszcie w latach wygnania w w wiekach, które po nim nastąpiły.
Ponadto poza nader interesującymi tekstami znalezionymi nad Morzem Martwym, nie należy tu zapominać o całym mnóstwie dzieł mniejszych i większych, pisanych przez Żydów po hebrajsku, aramejsku lub grecku, a zachowanych dla nas (najczęściej we fragmentach greckich) przez pisarzy wczesnochrześcijańskich.
A jednak ów czas wygnania stał się okresem niezwykle płodnym. Nazwano go nawet "matrycą" judaizmu. Przyczynili się do tego i prorocy, i mędrcy, i kapłani. Ci ostatni, interpretując stare tradycje i dokumenty, odczytali na nowo, w świetle własnych doświadczeń, historię ludzkości i dzieje narodu wybranego, podkreślając przy tym z całą mocą ważność obrzezania i szabatu, dwóch podstawowych znaków, jakie miały odtąd niezawodnie wyróżniać wśród obcych prawdziwych potomków Abrahama.
Wszystko zaczęło się w 559 r., gdy młody Achemenida, Cyrus, wyzwolił swoich Persów spod władzy Medów. Można by było sądzić, że to sprawa jedynie lokalna, lecz już w dziewięć lat później Cyrus jest panem także i całej Medii. Wkrótce zdobędzie jeszcze znaczną część Azji Mniejszej, aby wreszcie w 539 r. zająć niemal bez oporu królewski Babilon i tak stać się twórcą pierwszego w naszej historii imperium, które już w swoim założeniu miało stanowić imperium światowe (zwłaszcza od kiedy następca Cyrusa, Kambyzes, przyłączy doń także i Egipt).
W 538 r. bynajmniej nie wszyscy wygnańcy mieli ochotę skorzystać z Cyrusowej łaski. Wielu zadomowiło się już na dobre między Eufratem a Tygrysem. Tak właśnie powstała babilońska diaspora (czyli rozproszenie - to greckie słowo określa Żydów żyjących w "rozproszeniu" wśród pogan), najstarsza i mająca odegrać jeszcze bardzo ważną rolę w historii judaizmu.
Dla Nehemiasza była to łaska jego Boga, Artakserkses uważał swoje posunięcie raczej za mądry gest polityczny. Na granicy Egiptu dobrze było mieć jako namiestnika wypróbowanego przyjaciela.
Zamierzam chętnych zaprosić do swobodnej przechadzki po różnych księgach biblijnych i różnych stuleciach, mając nadzieję, że uda mi się podzielić tym właśnie, co mnie samej wydaje się szczególnie ciekawe, a przede wszystkim tym, co - jak sądzę - najlepiej potrafię przedstawić.
Nikt tu nie próbuje opowiedzieć nam, jak wygląda życie wieczne zmartwychwstałych. Jedynie blask sklepienia niebieskiego i światło gwiazd podsuwa obraz jakiegoś promiennego przemienienia.