cytaty z książki "Kochanica Francuza"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Dzisiaj myślałam o własnym szczęściu.
Gdybyśmy się mieli znów spotkać, mogłabym już myśleć tylko o Twoim. A ze mną nigdy nie byłbyś szczęśliwy.
Ale wilki, odpędzone od drzwi, nadal wyją w mrokach nocy.
-Nie możesz mi tak wiele wybaczyć. Ani tak mało żądać.
(...)
-Czemu nie, skoro Cię kocham?
Nie mogłam poślubić tego mężczyzny, poślubiłam więc hańbę.
Czas jest wielką ułudą, istnienie nie ma dziejów, jest zawsze chwilą obecną, jest zawsze tym oto stworzeniem schwytanym w tryby tej samej szatańskiej maszyny.
Teraz, kiedy wiem, że był dzień, w którym mnie kochałeś, mogę znieść...mogę znieść każdą myśl... prócz tej, że miałbyś umrzeć.
(...) a dziewczyna, która czuje się potrzebna, jest już w połowie zakochana.
Wielkim bowiem nieszczęściem naszego stulecia jest pono brak czasu; to właśnie nasze poczucie jego braku(..) sprawia, że poświęcamy tak znaczną część pomysłowości (..) na znalezienie szybszych sposobów robienia różnych rzeczy(..)Dla Karola jednak i dla wszystkich prawie jego współczesnych (..), tempo egzystencji określało się niezmiennie terminem adagio. Problem nie polegał na tym , aby zmieścić wszystko , co chciałoby się zrobić, lecz na tym , jak rozciągnąć to, co się ma do zrobienia, aby jakoś pokryć rozległe połacie wolnego czasu.
Obowiązek jest tylko naczyniem. Może zawierać wszystko, czym się je napełni, od największego zła, do największego dobra.
We all write poems, it is simply that poets are the ones who write in words
Toć nawet własna przeszłość nie wydaje się państwu zupełnie rzeczywista - przystrajacie ją państwo, złocicie lub czernicie, cenzurujecie ją, majstrujecie przy niej... słowem beletryzujecie ją i odkładacie na półkę - swoją książkę, swoją uromantycznioną autobiografię. Wszyscy wciąż uciekamy od realnej rzeczywistości. Jest to podstawowa definicja gatunku homo sapiens.
(...) samotność albo prowadzi do zgorzknienia, albo uczy samodzielności.
Mnie już nic nie może dotknąć, żadna obelga, żaden zarzut.
Przez jakiś czas człowiekowi powodzi się doskonale, lecz nadchodzi dzień, kiedy diabeł zgłasza się po swoje.
Mimo Hegla wiktorianie nie znali się na dialektyce, nie mieli zwyczaju opierać rozumowania na sprzecznościach, nie traktowali stron dodatnich i ujemnych jako aspektów tej samej całości. Paradoksy ich raczej niepokoiły niż bawiły. Nie byli ludźmi, których by obchodziły momenty egzystencjalne, interesowały ich przede wszystkim pozytywne, wszystko wyjaśniające teorie, pilnie studiowane i gorliwie stosowane w praktyce. Oddawali się budowaniu, zapewne, my zaś oddajemy się od tak dawna burzeniu,że budowanie wydaje się teraz działalnością równie efemeryczną, jak puszczanie baniek mydlanych.
Może wyjść z sądu jako człowiek wolny, ale do śmierci będzie nosił w sercu brzemię winy
...to serce nie było,
Aby je długo kochać, ukszrałcone,
Ale coś w głębi jego się żarzyło
Dziwne i niespokojne, i nieposkromione.
- Matthew Arnold, 'A Farewell
Albo pozostaniesz w niewoli tego, co w twoich czasach zwie się obowiązkiem, honorem godnością osobistą, a wówczas nic złego cię nie spotka. Albo też będziesz wolny, a wówczas ukrzyżują cię. Jedynymi towarzyszami będą ci kamienie, ciernie, odwrócone plecy – milczenie miast i ich nienawiść.
Tak, morzem życia otoczeni, Rozsiani wśród huczących cieśnin, Miliony nas, osamotnieni Pośród bezbrzeżnych wód jesteśmy; Wyspy falami oblężone – Już znane to, co nieskończone. Księżyc wygasza na nich światła I wiosny zapach przez nie płynie, A gdy gwiaździsta noc zapada, Słowik zaśpiewa gdzieś w kotlinie: I z brzegu na brzeg, poprzez morskie Cieśniny, dźwięczą tony boskie… Wtedy w najdalszy kąt się wciska Wielka tęsknota i nieszczęście I każda wie samotna wyspa, Że jest jednego lądu częścią; Choć wodna pustka jest wokoło, Niechaj się brzegi ich zespolą. Kto sprawił, że tęsknoty płomień, Zaledwie błysnął, znowu zagasł? Kto skrytych pragnień zdławił ogień? To Bóg je na rozłąkę skazał, Między brzegami ich ułożył Słone, nieokiełznane morze.* [*Matthew Arnold, To Marguerite, przeł. Andrzej Nowicki.].
Zaledwie jednak to wszystko zrozumiał, gdy wyobraził sobie, jak taki układ będzie wyglądał w rzeczywistości – jak on, Karol, stanie się przedmiotem drwin tego zdeprawowanego domu, wzdychającym adoratorem, poczciwym, ulubionym osiołkiem. Zrozumiał też, że stoi od Sary wyżej, a wyższość ta nie polega na urodzeniu, wykształceniu, inteligencji lub płci, lecz na zdolności dawania, która jest zarazem niezdolnością do kompromisów. Ona potrafi dawać tylko po to, by władać, a władza nad nim – może dlatego, że jest taki, jaki jest, może dlatego, że poczucie władzy jest dla niej imperatywem, musi być ustawicznie odnawiane i nie może poprzestać na jednym zwycięstwie, może… ale on, Karol, nie wie tego i nigdy się juz nie dowie – władza nad nim to dla niej za mało.
It was as if the woman had become addicted to melancholia as one becomes addicted to opium. Now do you see how it is? Her sadness becomes her happiness. She wants to be a sacrificial victim, Smithson. Where you and i flinch back, she leaps forward. She is possessed, you see. He sat down again. Dark indeed. Very dark.
We all write poems ; it is simply that poets are the ones who write in words.