cytaty z książki "Inwazja Jaszczurów"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
A najstraszliwsze niebezpieczeństwo dla nas, ludzi, kryje się nie w ich ilości, ale ich triumfującej przeciętności.
Prócz tego w okresie tym powstało pięć języków uniwersalnych, które miały na celu zlikwidowanie pomieszania języków ludzkich z okresu wieży Babel i ustalenie jednego wspólnego języka ojczystego dla całego świata ludzi i Płazów. Wiele było oczywiście sporów o to, który język jest najbardziej celowy, najwdzięczniejszy i najbardziej uniwersalny. Sprawa zakończyła się w ten sposób, że każdy naród zastosował u siebie inny Język Uniwersalny.
To znana rzecz: im większy pan, tym mniej ma wypisane na tabliczce nad drzwiami.
Najgorszym nieszczęściem człowieka jest to, że musiał stać się ludzkością, a właściwie, że stał się nią tak późno, kiedy był już nieodwołalnie zróżnicowany na narody, rasy, wiary, stany i klasy, na bogatych i biednych, na wykształconych i prostaków, na panujących i poddanych.
Pytanie brzmi: czy człowiek jest i czy był w ogóle kiedykolwiek zdolny do odczuwania szczęścia? Człowiek- jak każde stworzenie - tak, natomiast ludzkość nigdy! Najgorszym nieszczęściem człowieka jest to że musiał stać sie ludzkością, a właściwie -ze stał sie nią zbyt późno, kiedy był już nieodwolalnie zróżnicowany na narody, narody, rasy, wiary, stany i klasy, na bogatych i biednych, na wykształconych i prostaków, na panujących i poddanych.
Bo ludzie nie będą dopatrywać się tajemniczych spraw w czymś co im służy i daje odchody, ale raczej w tym, co może im szkodzić lub zagrażać.
Są takie chwile, kiedy kobiety potrafią być w stosunku do siebie lojalne, na przykład przy ubieraniu.
Dziś nie możemy już zamykać oczu na fakt, że nieszczęsna próba zmontowania na przestrzeni dziejów z wszystkich ludzi jakiej takiej ludzkości – tragicznie i definitywnie rozpadła się w gruzy.
Jedynie wpływowi ludzie mogą uszczęśliwiać innych, zwłaszcza gdy ich to nie kosztuje ani grosza. (s. 150).
Dziś nie możemy czekać paręset lat, by na świecie wydarzyło się coś złego czy dobrego. Na przykład wędrówki ludów, które kiedyś wlokły się przez kilka wieków, przy dzisiejszej organizacji transportu, można by definitywnie załatwić w ciągu trzech lat; inaczej cała sprawa nie kalkulowałaby się. Podobnie było z upadkiem Cesarstwa Rzymskiego, z kolonizacją nowych lądów, z tępienim Indian i innymi. Wszystko to dziś dałoby się przeprowadzić w znacznie szybszym tempie, gdyby sprawy te zlecić bogatym trustom przemyslowym. (s. 153).
Skończyło się ostatecznie na tym, że wiedza przyrodnicza każdego narodu miała swe własne płazy i w sposób naukowy jak najintensywniej zwalczała płazy innych narodów. (s. 100).
Cóż na to poradzić, są rzeczy naturalne, choć szalone, które mężczyźni będą robić zawsze, jak długo świat będzie światem... (s. 75).
Panie, gdyby w tych całych tropikach było cośkolwiek jeszcze, co miałoby podwójną cenę, to już by tam stało trzech agentów i machało zasmarkanymi chustkami na statki siedniu państw, żeby się zatrzymały. (s. 13).
Mam wrażenie, ża papież na swoich drzwiach ma napisane po prostu: "Pius", bez żadnego tytułu i bez cyfry. A Pan Bóg nie ma w ogóle żadnej tabliczki ani na niebie, ani na ziemi. To już musisz się sam, człowieku, domyślić, że On tu mieszka. (s. 37).
To znana rzecz: im większy pan, tym mniej ma wypisane na tabliczce nad drzwiami. (s. 36).
Gdybyście szukali na mapie wysepki Tana Masa, znaleźlibyście ją na równiku, nieco na zachód od Sumatry; ale gdybyście zapytali na pokładzie statku „Kandong Bandoeng” kapitana J. van Tocha, co to jest ta Tana Masa, przed którą właśnie zakotwiczył, przeklinałby przez chwilę, a potem powiedziałby wam, że to najohydniejsza dziura w całym Archipelagu Sundajskim, jeszcze bardziej obrzydliwa niż Tana Bala i co najmniej tak podła jak Pini albo Banjak; że jedynym, za przeproszeniem, człowiekiem, który tam żyje — nie licząc wszawych Bataków — jest wiecznie pijany agent handlowy, mieszaniec Kubanki i Portugalczyka, jeszcze większy złodziej, poganin i prosię niż każde z nich z osobna; i że jeśli jest na świecie coś przeklętego, to jest to przeklęte życie na tej przeklętej Tana Masa. Wówczas zapytalibyście go prawdopodobnie, dlaczego zatem zarzucił tu tę przeklętą kotwicę, jakby chciał tutaj zostać całe przeklęte trzy dni; a on zasapałby rozdrażniony i burczałby coś w tym sensie, że „Kandong Bandoeng” nie przypłynąłby tu tylko po tę przeklętą koprę albo olej palmowy, to oczywiste; a zresztą, nic panu do tego, mój panie, ja mam swoje przeklęte rozkazy, a pan niech będzie łaskaw pilnować swego nosa. I przeklinałby tak długo i siarczyście, jak przystało starszemu, ale jak na swój wiek jeszcze całkiem czerstwemu kapitanowi statku pełnomorskiego.
Lecz gdybyście zamiast zadawać wścibskie pytania pozwolili kapitanowi J. van Tochowi burczeć i złorzeczyć pod nosem, moglibyście dowiedzieć się więcej. Czyż nie widać po nim, że musi sobie ulżyć? Zostawcie go tylko w spokoju, a jego rozdrażnienie samo znajdzie sobie ujście.
Było upalne lato, typowa dziennikarska kanikuła, gdy absolutnie nic się nie dzieje, gdy zamiera życie polityczne, a sytuację w Europie cechuje stagnacja. A przecież i w tym czasie czytelnicy gazet, umierający z nudów na brzegach wód albo w rzadkim cieniu drzew, zdemoralizowani upałem, przyrodą, wiejskim spokojem i w ogóle zdrowym, prostym życiem na wakacjach, czekają z codziennie niespełnioną nadzieją, że przynajmniej w gazetach będzie coś nowego i orzeźwiającego, jakieś morderstwo albo wojna, albo trzęsienie ziemi, krótko mówiąc: Coś. A nie znajdując tego, ciskają nimi i oświadczają z rozgoryczeniem, że w tych gazetach niczego nie ma, w ogóle nie zasługują na to, żeby je czytać, i że już nie będą ich prenumerować.
Ludzi to bardzo interesuje, kiedy czytają o dalekich wyspach i o tym, co tam przeżył ich rodak (…).
Ukochana Li jest bowiem artystką. Artystką filmową. Wprawdzie jeszcze żadnej roli nie zagrała, ale mocno wbiła sobie do głowy, że będzie największą aktorką filmową wszech czasów; a co sobie Li wbije do głowy, to zrealizuje. To jest właśnie to, czego matka Li nie rozumie. Artystka to po prostu… artystka, i nie może być taka jak inne dziewczęta.
Człowieku, przecież żadnych diabłów nie ma! A gdyby nawet były, wyglądałyby jak Europejczycy. (s. 16).
Pomimo wszelkiego rodzaju koguciej pychy, we wszytkich żyjących gatunkach świata zwierzęcego przyroda wysażyła w przewagę żywotną raczej samice. Samce istnieją tam tylko dla rozkoszy i dla mordu. (s. 144).
Teraz życie jego nabrało sensu, ponieważ stało się życiem zbieracza. (s. 150).