cytaty z książki "Ewangelia według Jezusa Chrystusa"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
(), pustynia jest wszędzie tam , gdzie nie ma człowieka, choć nie powinniśmy zapominać, iż dość często można spotkać pustynie i śmiertelną suchość w samym środku wielkich tłumów.
Jeśli nie możesz przywrócić im życia, zamilcz, wobec śmierci niepotrzebne są słowa
Jezus umiera, umiera, a życie już go opuszcza, kiedy nagle niebo otwiera się na oścież ponad jego głową i pojawia się Bóg ubrany tak samo jak na łodzi, a Jego głos rozbrzmiewa na całej ziemi, Ty jesteś mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie.Wówczas Jezus zrozumiał, że został wprowadzony w błąd tak samo jak składany w ofierze baranek, że od początku początków wiadomo było, że będzie żyć po to, by umrzeć taką śmiercią, wtedy stanęła mu w pamięci rzeka krwi i cierpienia, która z jego boku wypłynie i zaleje całą ziemię, i krzyknął prosto w otwarte niebo, tam gdzie uśmiechał się Bóg, Ludzie, przebaczcie Mu, bo nie wie, co uczynił.
A więc Jezus jest synem moim i Pana,
Kobieto, cóż to za brak wychowania, powinnaś zważać na hierarchię i starszeństwo, powinnaś była powiedzieć Pana i moim,
Pana i Twoim,
Nie, Pana i twoim,
Nie mąć mi w głowie, odpowiedz na moje pytanie, czyim Jezus jest synem,
Synem, w normalnym rozumieniu, jest tylko synem Pana, ty byłaś jedynie matką nosicielką,
Zatem Pan mnie nie wybrał,
Skądże znowu, Pan tylko tamtędy przechodził, gdybyś popatrzyła w górę, zorientowałabyś się po kolorze nieba, jednakże zauważył, że ty i Józef jesteście ludźmi mocnymi i zdrowymi, więc, jeśli jeszcze pamiętasz, jak się te potrzeby ujawniają, poczuł ochotę i w rezultacie dziewięć miesięcy później urodził się Jezus,
Przyjdą więc antropologowie, a jakiś profesor anatomii zbada te szczątki po to, by później obwieścić zgorszonemu światu, że w tamtych czasach ludzie byli krzyżowani z podkurczonymi nogami. I skoro świat nie mógł tego podważyć w imię nauki, zrobił to w imię estetyki.
Są doprawdy rzeczy, których sam Bóg nie rozumie, chociaż je stworzył. Wyszedłszy zatem na podwórko, nie mógł Bóg usłyszeć agonalnego głosu, czegoś na podobieństwo rzężenia, które wydobyło się z ust mężczyzny w chwili przełomowej, ani tym bardziej cichutkiego jęku, którego kobieta nie była w stanie powstrzymać. Zaledwie minutę, a może nawet mniej, spoczął Józef przytulony do ciała Marii. Podczas gdy ona obciągała swoją tunikę i przykrywała się prześcieradłem, zasłaniając następnie twarz przedramieniem, on na środku domu, z uniesionymi dłońmi, patrząc na sufit, wypowiedział to najstraszniejsze ze wszystkich dziękczynienie, tylko dla mężczyzn zastrzeżone. Pochwalony bądź Panie Boże nasz, królu wszechświata za to, że nie uczyniłeś mnie kobietą.
W przeciwieństwie do Józefa, swego męża, Maria nie jest ani pobożna, ani sprawiedliwa, jednak nie ona ponosi winę za te moralne skazy, winien jest język, którym mówi, a raczej ludzie, którzy go wymyślili, jako że w nim słowa sprawiedliwy i pobożny, tak po prostu, nie mają rodzaju żeńskiego.
Józef zupełnie stracił głowę, nie wiedząc co czynić, lecz nie powinniśmy go ganić, albowiem mężczyzn nie uczą, w jaki sposób należy się zachowywać w takich sytuacjach, oni sami zresztą nie chcą tego wiedzieć, a największą rzeczą, na jaką ich stać, jest ujęcie cierpiącej kobiety za rękę i oczekiwanie, że wszystko dobrze się zakończy. Maria jest jednak sama, świat by się zawalił ze zgrozy, gdyby jakiś Żyd zdobył się w owym czasie na ten mały wyczyn. Weszła niewolnica i powiedziała podnoszące na duchu słowo, Odwagi, po czym uklękła pomiędzy rozwartymi nogami Marii, gdyż tak powinny być rozwarte nogi kobiet przed tym, co wchodzi i przed tym, co wychodzi.
Być może, lecz Bóg, który stworzył świat, nie powinien odbierać żadnego owocu swego dzieła kobietom, których także był autorem, Na przykład mężczyzny, Owszem, ty przecież też poznałeś kobietę, chociaż, będąc synem Boga, nie powinieneś tego potrzebować, Nie sypia z tobą syn Boga, lecz syn Józefa, Doprawdy, nigdy od momentu twego przyjścia nie czułam, że sypiam z synem jakiegoś boga, Boga, chcesz powiedzieć, Jak bardzo bym chciała, abyś nim nie był.
Gdyby prawo na zawsze nie nakazało kobietom milczenia, być może one, z uwagi na to, że wymyśliły tamten pierwszy grzech, z którego wszyscy pozostali się narodzili, potrafiłyby nam powiedzieć to, czego jeszcze nie wiemy.
Po kilku dniach Jezus połączył się z uczniami i Maria z Magdali poszła razem z nim, Będę patrzeć na twój cień, jeśli nie zechcesz, bym patrzyła na ciebie, powiedziała Mu, zaś on odparł, Chcę być tam, gdzie będzie mój cień, jeśli tam będą twoje oczy. Kochali się i mówili sobie słowa takie jak te, nie tylko dlatego, że były piękne i prawdziwe, o ile mogą takimi być jednocześnie, lecz dlatego że przeczuwali nadejście czasu cienia i musieli zacząć przyzwyczajać się, wciąż jeszcze razem, do mroku ostatecznej nieobecności.
Była w nim jeszcze resztka życia, kiedy poczuł, że jakaś gąbka zamoczona w wodzie z octem ociera jego wargi, spojrzał wówczas w dół i spostrzegł oddalającego się mężczyznę z wiadrem i z tyczką na ramieniu. Nie zdołał już jednak zobaczyć położonej na ziemi czarnej miski, do której kapała jego krew.
Wówczas Jezus zrozumiał, że został wprowadzony w błąd tak samo, jak składany w ofierze baranek, że od początku początków wiadomo było, że będzie żyć po to, by umrzeć taką śmiercią, wtedy stanęła mu w pamięci rzeka krwi i cierpienia, która z jego boku wypłynie i zaleje całą ziemię, ikrzyknął prosto w otwarte niebo, tam gdzie uśmiechał się Bóg, Ludzie, przebaczcie mu, bo nie wie, co uczynił.
Piłat był zły na samego siebie, miał wrażenie, że powinien pozwolić pójść temu człowiekowi w swoją stronę, albowiem nawet najbardziej nieufny sędzia doszedłby chyba do wniosku, że nic złego nie może spotkać Cezara ze strony takiego wroga jak ten i z tego powodu rzucił sucho, Nie nudź mnie, com napisał, napisałem. Dał znak żołnierzom, aby wyprowadzili skazańca i kazał przynieść wodę do umycia rąk, bo tak zwykł robić po każdej sprawie.
Jezus podszedł bliżej, żołnierze mu w tym nie przeszkadzali, długo przyglądał się twarzy Judasza wykręconej przez szybką agonię, Jeszcze ciepły, powtórzył żołnierz, wtenczas Jezus pomyślał, że gdyby chciał, mógłby uczynić temu człowiekowi to, czego nie uczynił Łazarzowi, mógłby go wskrzesić po to, by w innym dniu i w innym miejscu znalazł swą własną śmierć, daleką i ciemną, a nie życie bez końca i pamięć o zdradzie.
. Zaprawdę, bardzo ciężkie są te czasy, potwierdziło się to teraz, gdy pukającej do naszych drzwi brzemiennej kobiecie odmówiliśmy dachu nad głową i kazaliśmy jej rodzić w jakiejś jamie, na podobieństwo wilczyc i niedźwiedzic.
W ósmym dniu po narodzinach zabrał Józef swego pierworodnego do obrzezania do synagogi, gdzie kapłan przy pomocy kamiennego noża i ze zręcznością praktyka naciął płaczliwemu ziecku napletek, którego losy, o napletku mówimy, a nie o chłopcu, ogłyby stanowić kanwę powieści, poczynając od tej chwili, w której est on tylko bladym kółkiem zakrwawionej skóry, aż do chwalebnego święcenia w ósmym wieku naszej ery, gdy papieżem był Paschalis. Gdyby ktoś chciał to zobaczyć, wystarczy, że uda się do parafii alcata znajdującej się w pobliżu włoskiego miasta Viterbo, bo tam łaśnie pokazywana jest relikwia mająca służyć podnoszeniu zatwardziałych grzeszników i zaspokajaniu ciekawskich niewiernych.
Rzekł anioł, To przez okrucieństwo Heroda dobyto z pochew sztyletów, lecz wasz egoizm i wasze tchórzostwo były sznurami, które spętały nogi i ręce ofiar. Rzekła Maria, Cóż ja mogłam zrobić. Rzekł anioł, Ty nic, bo za późno się dowiedziałaś, ale cieśla mógł zrobić wszystko, ostrzec wioskę, że zbliżają się żołnierze i będą zabijać dzieci, był jeszcze czas, żeby rodzice je zabrali i uciekli, mogli, na przykład, ukryć się na pustyni, uciec do Egiptu i poczekać, aż Herod umrze, a jemu niewiele już brakuje. Rzekła Maria, Nie pomyślał. Rzekł anioł, Nie, nie pomyślał, ale to go nie usprawiedliwia. Rzekła Maria, płacząc, Ty, który jesteś aniołem, przebacz mu. Rzekł anioł, Nie jestem aniołem od przebaczania. Rzekła Maria, Przebacz mu. Rzekł anioł, Już ci mówiłem, że dla tej zbrodni nie ma przebaczenia, prędzej będzie odpuszczone Herodowi niźli twojemu mężowi, prędzej będzie odpuszczone zdrajcy niźli odszczepieńcowi. Rzekła Maria, Cóż mamy uczynić. Rzekł anioł, Będziecie żyć i cierpieć tak jak wszyscy ludzie. Rzekła Maria, A mój syn. Rzekł anioł, Na głowy dzieci zawsze spadnie wina rodziców, cień winy Józefa już się kładzie na czole twojego syna.
Wychodząc na godzinę z domu swoich państwa, w którym zabito dwoje dzieci, niewolnica Zelomi udała się z rana do jaskini, pewna, że to samo spotkało dziecko, którego poród odbierała. Zastała ją opuszczoną, jedynie z odciskami stóp i oślich kopyt, z węglami prawie wygasłymi pod warstwą popiołu i bez żadnych śladów krwi. Już go tu nie ma, powiedziała, uratował się od tej pierwszej śmierci.
Maria znów jest brzemienna. Żaden anioł pod postacią obszarpanego żebraka nie zastukał do drzwi, aby zapowiedzieć przyjście tego dziecka, żaden gwałtowny wiatr nie omiótł okolic Nazaretu, żadna świetlista ziemia nie została zakopana obok tamtej starej.
Anioł naprawdę zasługujący na to miano mógłby nawet zaoszczędzić biednemu Józefowi tych wszystkich męczarni, gdyby tylko pojawił się we śnie ojcom betlejemskich dzieci i powiedział każdemu z nich, Wstań, zabierz dziecko i jego matkę, uciekaj do Egiptu i zostań tam do czasu, gdy dostaniesz ode mnie wiadomość, bowiem Herod będzie szukał dziecka, żeby je zabić, w ten sposób wszystkie dzieci uratowałyby się, Jezus byłby ukryty w jaskini wraz ze swymi rodzicami, a inni zmierzaliby do Egiptu, skąd powróciliby dopiero wtedy, gdy ten sam anioł, pojawiając się ponownie, powiedziałby, Wstań, zabierz dziecko i jego matkę i idź do ziemi Izraela, bo umarli ci, którzy czyhali na życie twojego dziecka. Jest rzeczą oczywistą, że za pośrednictwem tego powiadomienia, na pozór życzliwego i troskliwego, anioł zwróciłby dzieci miejscom, gdziekolwiek by to było, w których w odpowiednim czasie znalazłyby ostateczną śmierć, jednakże anioły, choć, jak widać, wiele mogą, od urodzenia noszą w sobie swoje ograniczenia i pod tym względem są jak Bóg, nie mogą zapobiec śmierci.
W przeciągu kilku lat nie zaszły w rodzinie żadne zmiany poza przyjściem na świat nowych synów i dwóch córek, rodzice zaś utracili resztę młodzieńczego wigoru. W wypadku Marii nie było się czemu dziwić, bo przecież wiadomo, że okresy brzemienności, a zwłaszcza tak częste, niszczą w końcu kobietę, stopniowo zanika ich uroda i świeżość, o ile je miały, smutno więdnie twarz i ciało, wystarczy stwierdzić, że po Jakubie urodziła się Lizja, po Lizji urodził się Józef, po Józefie urodził się Judasz, po Judaszu urodził się Szymon, później Lidia, później Just, później Samuel i jeśli przyszedł na świat jeszcze ktoś, od razu umarł, nie dając czasu na odnotowanie. Dzieci są radością rodziców, tak się mówi, więc Maria robiła wszystko, by wyglądać na zadowoloną, lecz dźwigając przez długie miesiące w swym zmęczonym ciele tyle owoców złaknionych jej sił, niekiedy odczuwała w głębi ducha jakieś zniecierpliwienie i oburzenie poszukujące swej przyczyny, jednakże czasy były takie a nie inne, zatem nie myślała obciążać winą Józefa i w jeszcze mniejszym stopniu tamtego najwyższego Boga.
Sam Bóg z wielką gorliwością zachęcał i pobudzał Józefa do obcowania z Marią, tym samym czyniąc z niego swoje narzędzie do zagłuszania, za pośrednictwem ilościowej rekompensaty, wyrzutów sumienia, które odczuwał od czasu, gdy pozwolił albo zechciał, bez podjęcia trudu zastanowienia się nad konsekwencjami, żeby zginęły niewinne dzieci z Betlejem.
Jeśli w tamtych dawnych czasach już mówiono, Bóg nie śpi, dziś mamy dobre warunki ku temu, by się dowiedzieć dlaczego, Nie śpi, ponieważ popełnił przewinienie, które nawet człowiekowi nie może zostać wybaczone.
Stojąca na uboczu Maria tak właśnie zaznajamiała się z tym, oco nie mogła pytać, chodzi tu o starą kobiecą metodę, udoskonaloną w ciągu wieków i tysiącleci praktyki, gdy się im nie pozwala sprawdzić czegoś na własną rękę, zaczynają słuchać i niebawem wiedzą wszystko, potrafiąc nawet, a jest to szczytem mądrości, oddzielać prawdę od fałszu.
Stojąca na uboczu Maria tak właśnie zaznajamiała się z tym, o co nie mogła pytać, chodzi tu o starą kobiecą metodę, udoskonaloną w ciągu wieków i tysiącleci praktyki, gdy się im nie pozwala sprawdzić czegoś na własną rękę, zaczynają słuchać i niebawem wiedzą wszystko, potrafiąc nawet, a jest to szczytem mądrości, oddzielać prawdę od fałszu.
Kiedy ojciec Józef wracał do swych zajęć po popołudniowym posiłku, pomagały mu jego własne dzieci, prawdziwy przykład rodzinnej gospodarki, która mogłaby dawać wspaniałe owoce aż po dzień dzisiejszy, być może nawet całą dynastię cieśli, gdyby Bóg, który wie, czego chce, nie miał innych planów.
Tylko rytm i żadnej melodii: urywany, synkopowany, natrętny, bezwstydny rytm. Raziła siła dźwięku, niemal pękała mu głowa i nie mógł sobie wyobrazić, jak inni wytrzymują to nieprzerwane bębnienie.
Dlaczego anioł objawił mi się, aby zwiastować narodziny Jezusa, a tego dziecka już nie. Maria patrzy na swego pierworodnego, który raczkuje tak, jak to robią wszystkie ludzkie niemowlęta w tym wieku, patrzy na niego i doszukuje się w nim jakiejś znamiennej cechy, znaku, gwiazdki na czole, szóstego palca u dłoni, lecz widzi tylko dziecko takie samo jak inne dzieci, śliniące się, brudzące i płaczące podobnie do nich.