cytaty z książki "Eli, Eli"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Być może jedynymi ludźmi, którym wolno podglądać obrazy cierpienie tej miary, są ci, którzy mogą coś zrobić, by mu ulżyć - powiedzmy chirurdzy w szpitalu wojskowym, w którym wykonano zdjęcie, albo tacy, którzy mogą się z tego czegoś nauczyć. Reszta z nas to podglądacze..." (Susan Sonntag: Widok cudzego cierpienia).
Ekscytacja widokiem dziecięcej śmierci musi budzić grozę. Jest przeciwieństwem empatii. W czerpaniu przyjemności, choćby tylko estetycznej, z podglądania czyjejś śmierci musimy zauważyć cień psychopatii. Fascynację pornografią ostatniego tchnienia.
[Reporter] mówi o ludzkim cierpieniu, upokorzeniu, strachu i pogardzie. O niesprawiedliwości, nierównościach, wyzysku. Jest mądry nie swoją mądrością. Często są to myśli tych, z którymi rozmawiał, kiedy dokumentował temat. Reporter bez ludzi nie istnieje. Oni wskazują mu drogę, dają czas, wiedzę i kawę. Także bezpieczeństwo.
Filipiny to burdel tego świata, światowy producent pornografii, także dziecięcej. Ulica Burgos to jedno z wielu miejsc na wyspach, gdzie ludzki targ trwa codziennie,a raczej co noc. Czy sucho, czy deszcz, czy Bóg się rodzi, czy umiera, bieda czeka na gości z bogatego świata, rozkraczona szeroko, gotowa na zniewolenie.
Bo może wyjechali do Europy, która wciąż wierzy, że jest pępkiem świata lub jego jądrem (jak chce myśliciel Immanuel Wallerstein).
Ponad sto tysięcy dzieci w Manili żyje na ulicy, bez niczyjej opieki. W większości to chłopcy. Każdego dnia walczą o przetrwanie. A gdzie są zaginione dziewczynki?
Dzieci patrzą na śmierć dzieci. Na świecie w ciągu jednego roku z niedożywienia i braku higieny umiera dziesięć milionów dzieci.
Może tym razem urodził się jakiś inny Bóg i ten jej wysłucha .
Współczucie to nietrwała emocja. (Susan Sontag: Widok cudzego cierpienia).
Literatura non-fiction to łańcuch pokarmowy, czasem długi na tysiące kilometrów. jeden koniec nie widzi drugiego. Gardło i odbyt.
Nasyceni zmierzajmy do końca opowieści. Zdrętwiałą twarz Josephine Vergary możemy powoli usunąć z pamięci. Nie ma się co krępować. Nasz zdrowy świat nie chce świata choroby, tak jak życie nie chce świata śmierci. Młodość nie widzi potrzeb starości, świat heteryków nie chce świata homo, świat pieniądza - świata biedy, Północ - Południa, Zachód - Wschodu, metropolie swoich byłych kolonii, ludzie żyjący w pokoju - ofiar wojen, prześladowanych, uchodźców, Hutu - Tutsi, chrześcijanie (np. Serbowie) - muzułmanów (Albańczyków, Bośniaków), Turcy - Kurdów, Filipińczycy - Koreańczyków i Chińczyków, bo kto na świecie lubi Chińczyków, Flamandowie - Walonów, Holendrzy - Polaków, Polacy - Żydów, Żydzi - Arabów, Arabowie - Żydów i Amerykanów, Amerykanie - Meksykanów. Kogo nie znoszą Meksykanie? Samych siebie: biali - niebiałych. Może nie wszyscy, nie wszędzie, nie zawsze. Ale każdy. Każdy jest wśród niechcianych albo tych, którzy nie chcą.
Nie mam komfortu powieściopisarza, który stwarza fikcyjnego bohatera i kiedy chce, wysyła go w kosmos albo uśmierca. Pracuję z niewymyślonymi ludźmi. Albo z pamięcią po nich. Oni są dla reportera źródłem i tworzywem. Ich realne dramaty, cierpienie, łzy. To ogromna odpowiedzialność. Reporter zabiera im ich życie i lepi je w książce na nowo, po swojemu, subiektywnie. Używamy - i autor, i czytelnik- tych ludzi, ich prawdziwego cierpienia do własnych spraw.